FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 WIĘZY KRWI - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 11:58, 26 Cze 2010 Powrót do góry

Weszli do domu Brujaha. Nie było to coś czego się można spodziewać po "Wiedźmie". Był bardzo stylowy i nie ustępował w niczym wyższej klasie śmiertelnego społeczeństwa.
Sen dostrzegł, że na szafce, gdzie zostawił wiadomość dla Edith nie ma owej kartki. Jednak zaniepokoiło go coś innego. Blat szafki był naznaczony śladami szponów. Czyżby to nie Edith otrzymała ową wiadomość?
Cóż. Tremere i Malkavian mogli "odetchnąć". Rzeczywiście nikt ich nie kojarzył z Sen'em i tym bardziej z jego schronieniem. To mogło sprawić, że jutrzejszego wieczoru obudzą się cali i zdrowi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 22:57, 27 Cze 2010 Powrót do góry

Zamknął drzwi od wewnątrz. - Rozgośćcie się. - wskazał ręką w kierunku salonu. - Czego się napijecie ? - rzucił otwierając barek. Standardowo wyciągnął butelkę szkockiej, wlał po trochu jej zawartości do trzech szklanek. Następnie dodał do każdej szklanki trochę wody z syfonu i podał gościom. - Na początek. - Gdy wrócił zamknął barek zauważył, że w miejscu gdzie zostawił kartkę nie było jej, a w tym samym miejscu były tylko ślady szponów. - Na co wam to wygląda ? - zwrócił się do zebranych wskazując gestem na szafkę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 5:43, 29 Cze 2010 Powrót do góry

William obrócił się jeszcze raz przed wejściem i szybko rzucił spojrzeniem za siebie. Oczywiście nic nie dostrzegł, ale nie wpłynęło to kojąco na jego nerwy.

„Wyluzuj się trochę. Tutaj nie powinni nas szukać.”

Sam siebie próbował uspokoić, ale marnie mu to wyszło więc by nie zamartwiać się na zapas zaczął lustrować mieszkanie Sen’a. Zdziwił się bo inaczej wyobrażał sobie lokum Brujaha.

„No tak, nie oceniaj książki po okładce. Sprawdza się stare przysłowie. Swoją drogą ciekawe kim był przed przeistoczeniem. Ciekawe czy mieszkał tu przed czy umeblował już po. W tym pierwszym przypadku sporo to o nim może powiedzieć.”


Tremere nawet nie próbował ukryć, że rozgląda się z ciekawością. Przystanął nawet przed jakimś obrazem na ścianie i oglądawszy go chwilę mruknął z zadowoleniem. W pewnej chwili Sen zaproponował im drinki. William spojrzał zdziwiony najpierw na niego, a potem na Malkawiana. Wzruszył ramionami i odmówił grzecznie.

- Nie dzięki – uznał, że taka odpowiedź jest w tym wypadku nie grzeczna i rozwinął ją dalej – Już dawno nie przyswajam ludzkich specjałów.

Uśmiechnął się krzywo i dodał.

- Tylko dieta hemoglobinowa.

Sen nie zwrócił na to zbytnio uwagi i pokazał im szafkę, która zdaje się nie wyglądała tak jak powinna. Antykwariusz przyjrzał jej się odrobinę, podszedł bliżej, dotknął, powąchał. Cały jego uzyskany z trudem spokój uleciał.

„No, to by było na tyle jeżeli chodzi o bezpieczne schronienie.”

- Hm, nie sądzę żebyś pytał czy mi się podoba ten antyk, chodzi ci raczej o ten gustowny wzorek na blacie
– nie spodziewał się odpowiedzi więc ciągnął dalej – Ciężko coś o tym powiedzieć. Mi to wygląda na ostrzeżenie. Chyba, że Kyle potrafi się temu przyjrzeć dokładniej.

Nic więcej nie mógł powiedzieć o szafce wiec usiadł wygodnie w fotelu by pomyśleć w spokoju. Drgnął jednak i dyskretnie sprawdził coś w kieszeni. Zmarszczył brwi w geście zamyślenie i odezwał się do gospodarza.

- Mógłbyś włączyć telewizor. Na kanał trzeci - dodał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malkawiasz dnia Wto 6:15, 29 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 6:38, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Sen nie widział przeciwwskazań. Gdy tylko pojawił się ekran, jakaś bardzo roztrzęsiona prezenterka nawijała coś szybko. W tle migały policyjne koguty. Dało sie rozpoznać jeden z kościołów nieopodal. Na pasku na dole leciały najświeższe informacje. "Morderstwo w stylu Hannibala!", "Naśladowca bohatera powieści" - głosiły wiadomości.
Wreszcie reporterka uspokoiła się i można było cokolwiek zrozumieć

Dziś wczesnym wieczorem w kościele Matki Boskiej Płaczącej dokonano brutalnego morderstwa. Policja nie podała jak na razie żadnych danych ofiary lecz okrucieństwo z jakim dokonano zbrodni nie podlega dyskusji. Dla widzów o mocnych nerwach powiem, że było ono bardzo podobne do tego jakiego dopuścił się Hannibal Lecter na włoskim detektywie w książce "Hannibal". Na razie autor powieści nie chce komentować tego zdarzenia. Będziemy państwa informować na bieżąco.

Po tym nastąpiły jakieś migawki z autorskiego nagrania kamerą VHS przez jednego ze świadków zdarzenia.
Ostrość była w miarę dobra. W kadrze ukazała się twarz ofiary. Był to mężczyzna.
Kyle znał tego mężczyznę! To był Guy! Ten sam Guy, którego poznał kilka nocy temu. Ten sam Guy, który pomagał mamie!
Człowiek na miał przyczepioną do piersi kartkę z napisem "Kto będzie następny? Może ty Kyle?"
Kolejne sceny były opatrzone znakiem "tylko dla widzów o mocnych nerwach!".
Facet został wypchnięty z dzwonnicy kościelnej. Miał ewidentnie zakrwawiony brzuch. Pętla na szyi szarpnęła nagle ciałem, które zawisło dyndając, lecz coś, jakby krwawy cień leciał dalej w dół. Dopiero po chwili dostrzegli, że to wnętrzności wylatują z tego biedaka. Po chwili Guy i jego flaki dyndali sobie spokojnie na nocnym powietrzu...
Przez eter przebyły się słowa jakiegoś roztrzęsionego człowieka

K@#$% nie możecie tego puszczać! To materiał dowodowy!

Ale chyba zdawał sobie sprawę, że jest już za późno na interwencję.

Hannibal-kanibal począł się ujawniać.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 8:21, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Kyle patrzył się przez chwilę tępo w ekran. Zapomniał juz nawet, że Sen proponował im drinka. Zresztą Kyle i tak nie pije, prawda?
Mechanicznie wyciągnął telefon i nawet nie patrząc na niego wybrał numer do Mamy.
Gdy tylko mama odebrała (a jeżeli nie, poczekał na skrzynkę)
- Mamo, jest problem... duży problem...
Spojrzał na Boba, czekając jakby na jego opinię.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 14:49, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Sen na prośbę Williama włączył telewizor na 3 kanał. To co zobaczył sprawiło, że aż przysiadł na jednym z foteli i wpatrywał się w ekran. Z początku nie bardzo rozumiał o co w tym wszystkim chodzi. I skąd Will wiedział, że będzie tam pokazane coś co dotyczyć będzie Kyle ? Druga sprawa, dlaczego Kyle jest z tym związany ? Co oni robili zanim się poznali ? Przeleciał wzrokiem po twarzach swoich gości. Byli jakby nieobecni, w bezruchu wpatrywali się w plazmę na ścianie. Chińczyk wyłączył telewizor. - Kto to był ? - spytał o ofiarę - To o Ciebie chodziło ? - spojrzał na malkaviana oczekują odpowiedzi. Materiał ukazany w telewizji sprawił, że Sen zapomniał o śladach pazurów na komodzie. Wstał i podszedł do niej. - Myślicie, że mógł to zrobić wampir ? - rzucił.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 7:35, 30 Cze 2010 Powrót do góry

William jeszcze przez dłuższy czas wpatrywał się w wyłączony telewizor. Oparł łokcie na kolanach, splótł dłonie i oparł na nich brodę. Obrazy z miejsca wypadku dzięki jego wyostrzonym zmysłom zapadły głęboko w wyobraźnie. Wielokrotnie widział już gorsze rzeczy więc nie przejął się tym bardzo. Za to symbolika morderstwa zaintrygowała go na chwilę. Dyndający na linie człowiek nieodmiennie kojarzył mu się z dwunastą kartą Wielkich Arkan Tarota.

<center>
Image</center>


„Nie bagatelizuj żadnych dolegliwości! Nie leczone, mogą przerodzić się w chorobę. W razie potrzeby natychmiast zgłoś się do specjalisty. Tylko w ten sposób, naprawisz to co zepsułeś.”

Próbował znaleźć odniesienie symboliki do ich sytuacji. Jak zwykle mu się udało. Wszystkie przepowiednie były konstruowane tak enigmatycznie, że można było dopasować je zawsze do każdej sytuacji. William nigdy zbytnio nie pałał uczuciem do żadnego z systemów przepowiadania przyszłości, teraz jednak w jego umyśle pojawiły się wszystkie znaczenia tej karty.

„Wisielec. Człowiek, który przez swoje dotychczasowe działania uwikłał się w sprawy, które postawiły go w sytuacji bez wyjścia. Choć nie jest pewny swojej obecnej sytuacji, musi akceptować to, aby nie pogorszyć swojej doli. Wycofanie często jest konieczne i ma na celu przemyślenie swoich uczynków, aby wypracować sobie nowe metody działań w przyszłości.”

Tremere zastanawiał się czy przypadkiem nie jest to najlepsza rada. Wziąć przykład z Nosferatu. Zaszyć się tak głęboko by nikt ich nie znalazł i przeczekać. Szybko jednak zarzucił ta drogę. Wątpił, że mogli znaleźć takie miejsce. Zresztą już wcześniej ustalili, że w ruchu mają największe szanse. Nie czas był na zmianę strategii.

„W innym znaczeniu, mówi o konieczności zaprzestania swoich działań, aby w spokoju przemyśleć je i zobaczyć do czego one prowadzą. Pozwala to zmniejszyć straty, tak moralne jak i materialne.”

Will chciałby bardzo mieć czas by usiąść i pomyśleć w spokoju. Niestety czasu właśnie nie mieli. Trzeba było działać, improwizować i dostosowywać się do sytuacji.

„Karta Wisielec może też ostrzegać, że za chwile twój świat zostanie wywrócony do góry nogami.”

Na ustach mężczyzny zabłąkał się leniwy uśmiech.

„Mój świat już dawno stanął na głowie. Śpię w dzień. Pije krew. Umiem latać. Jestem przeklęty. Już dawno słowo normalny w moim słowniku straciło znaczenie.”


Ostatnia myśl podniosła go lekko na duchu. Na tyle, że przestał analizować symbolikę sytuacji. Przez myśl przemknęło tylko nieśmiało pytanie czy skoro wisielec dyndał powieszony za szyję to nie powinien analizować odwróconego aspektu karty. Potrząsnął jednak głową by pozbyć się głupie myśli. Implikacje w odwróconym aspekcie nie były tak optymistyczne.

Wrócił do rzeczywistości. Kyle z nieciekawą miną siedział obok patrząc w swój telefon. Sen o coś pytał. Chwila skupienia i jego umysł wskoczył na wyższe obroty. pamięć podrzuciła słowa Sen’a i William odpowiedział. W końcu chwilowo jechali na jednym wózku wiec jakieś wyjaśnienia mu się należą.

- Pewien człowiek. Czarodziej. Jego imienia nie wolno wymawiać bo sprowadza to jego uwagę. W tej chwili szuka NAS – kilka słów wystarczyło by odpowiedzieć na zadane pytania. William jednak nie wątpił, że odpowiedzi zrodzą kolejne pytania. Czekał i patrzył na Brujaha. Czekał, aż dotrze do niego znaczenie słowa NAS.

„Ciekawe czy nie będzie chciał zmienić towarzystwa gdy dojdzie do niego, że tańczy w świetle reflektorów. Choć może trafniejszym określeniem było by stwierdzanie, że jesteśmy na celowniku.”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malkawiasz dnia Śro 7:37, 30 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 12:43, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Sen dopiero po jakimś czasie uświadomił sobie znaczenie słów, które wypowiedział Will. ~ Nas ? Jakich kurwa nas ? - stał opierając się o komodę. Spoglądał na gości. Chińczyk nie bardzo wiedział, dlaczego on też ma być poszukiwany, dlaczego on też znalazł się na celowniku jakieś maga. Kim do cholery on w ogóle był. Doktor niczego nie wiedział o magach...
~ Ożesz, ja jebie. - coś mu się nagle przypomniało. Błyskawicznie spojrzał na zegarek i potwierdziły się jego obawy. Tak ! Zapomniał, zapomniał, że miał jechać do Don Luci. Odstawił szkło na komodę, sięgnął po leżące na niej kluczyki od domu i samochodu. Te od domu rzucił do Willa: - Zamknij jak będziecie wychodzić... Ja.. - zdawał się być lekko zdenerwowany, czego nigdy wcześniej nie robił - Ja.. muszę jechać coś załatwić. - narzucił na siebie skórzaną kurtkę, a przez plecy przewiesił tubę na obrazy w której schowany miał swój miecz.- Aha... - odwrócił się i cofnął do pokoju gdy stał już przy drzwiach - Spotkamy się pod tym adresem. - nabazgrał coś na kartce i położył na stoliku. Był to adres jego kasyna. - Tutaj nie jest już bezpiecznie. - zatrzasnął za sobą drzwi od domu, a później od samochodu. Odpalił silnik i ruszył do Don Luci, tam gdzie miał zwyczaj znajdować się o tej godzinie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 13:17, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Kyle dzwonił do Suzy, William myślał i myślał a Sen po prostu wyszedł...

Will i Kyle

Suzy odebrała po pierwszym sygnale.
- Wiem, synku, wiem. Szkoda Guy'a. Ważne, że nasz Harry Potter się ujawnia. Hex twierdzi, że ułatwia nam sprawę. Na razie synku nie wychylaj sie. Pa. - posłała mu jeszcze całusa przez telefon i się rozłączyła.

Sen

Wiedział, że coś-było-nie-tak nim jeszcze zajechał pod rezydencję dona. Nie było portiera przy bramie. Nie było strażników z psami, którzy kręcili sie po posesji. Albo Luca postanowił nagle się przeprowadzić... albo...? Sen na razie nie chciał myśleć o tym, że ktoś zabił Don Lukę. Gdyby tak było musiał być to bardzo potężny wampir i to z niezłymi plecami... Brama wjazdowa była otwierana elektrycznie lecz sprawnemu Brujah'owi nie sprawiło problemu pokonanie tej bariery a dyscyplina Potencji ułatwiała to.
Znalazł się w ciemności ogrodu. Żadne światło wewnątrz willi nie paliło się. Poczuł woń krwi. Wyjął miecz z tuby, którego klinga zalśniła w blasku pojawiającego się zza chmur księżyca.
Główne wejście do rezydencji było w strzępach. Drzwi były wyłamane a framuga popękana. Sen wszedł spokojnie i cicho dalej. W hallu znajdowały się trupy ghuli. Miały rozszarpane gardła, niektóre rany były po kulach. Czy Sen powinien teraz kogoś zawiadomić? Czy powinien się stąd wynosić? Co tu się do cholery stało!?!?!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 13:22, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Nie wierzył własnym oczom. Nigdy nie widział czegoś podobnego. To co oglądał za życia w filmach teraz stało się namacalną rzeczywistością. Wszedł do środka. Musiał się czegoś dowiedzieć, inaczej spadło by na niego kolejne pytanie na które odpowiedź zdawała się być tak odległa. To co ujrzał w środku sprawiło, że cofnął się kilka kroków i trochę czasu zajęło zanim przyzwyczaił się do panującego i zaistniałego tu stanu rzeczy. Szedł dalej przez ciemny hall, otaczany zewsząd trupami. Skierował swe kroki do pokoju w którym został przyjęty przez szefa po raz pierwszy... i miał nadzieję, że jeszcze nie ostatni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 13:31, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Sen

Pomieszczenie było w sporym nieładzie. Dwie plamy rozsypanego popiołu i nadpalone ubrania świadczyly o jednym - tu zginęło dwóch Spokrewnionych. Sen poznał ciuchy jednego z Krzykaczy, u którego był kilak nocy wcześniej. Drugi strój był podobny.
- Nie wykazali zbytniej chęci do współpracy - Sen usłyszał głos i prawie podskoczył. Za nim stał Don Luca. - Dobrze, że jesteś. Trzeba posprzątać. Swoją drogą chłopcze spisałeś się. Tylko jeden z tych marnych robaków nie pojawił się tak jak mu kazałeś. Ale zajmują się nim już odpowiednie osoby. - Don Luca postawił przewrócone krzesło i usiadł na nim.
- Z pewnością zastanawiasz się o co w tym wszystkim chodzi? Powiem ci. Potrzeba miejsca. Miejsca dla takich jak ty, czy ja czy twój ojciec. Nie obawiaj się. Falcone żyje, ale wyjechał do Palermo załatwić kilka spraw.
Oczy dona świeciły lekko w blasku wpadającego przez okno księżyca.
- Wróci z kilkoma braćmi, którzy zajmą miejsce Krzykaczy. Klan Brujah będzie silny, bo będzie jednością.
Zamikł jakby wiedział, że za chwilę z ust Sen'a padną pytania, na które Chińczyk będzie chciał uzyskać odpowiedzi...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 13:41, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Odwrócił się machinalnie i ujrzał za sobą Don Luce. Chwilę jeszcze stał z wyciągniętym mieczem skierowanym w stronę Włocha. Później jednak dy ten się odezwał, opuścił miecz.
- Chciałeś... - rozejrzał się dookoła - żebym sprowadził do Ciebie krzykaczy, żebyś mógł... - szukał słowa - przerzedzić nasze szeregi ? - czekał na odpowiedź. - Szefie.. o co w tym wszystkim chodzi ? Dlaczego Green ma na w dupie ? - miał jeszcze wiele pytań, ale postanowił zachować trochę na później, żeby nie pogubić się w odpowiedziach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 13:49, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Don mówił bardzo spokojnie z kamienną wręcz twarzą
- Krzykacze przestali być użyteczni. W momencie gdy primogen przestał się interesować nami tylko kwestią czasu było żeby te łachmany skoczyły nam do gardeł. Chciałem ich przekonać, zjednoczyć podobnie jak Green. Cóż użyłem zbyt słabych argumentów. Po tym trzeba było użyć całkiem innych. Teraz jednak mamy miejsce aby wprowadzić do miasta bardziej zaufanych Kainitów a nie nieprzewidywalnych punków - zamilkł na chwilę jakby ważył to co ma za chwilę powiedzieć. Jego twarz nie zdradziła ani jednej emocji. Było to tak wyuczone, że aż nierealne - Mogę się tylko domyślać powodów takiej postawy Green'a. Możliwe, że odszedł stąd. Od zawsze był dziwny. Fakt, że był stary, ale był też lekko stuknięty.
Włoch zamilkł a Sen zwrócił uwagę na pewien mały aspekt - Luca mówił o Primogenie w czasie przeszłym...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 13:55, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Sen dokładnie analizował wszystko co mówił do niego Don Luca. Aż w końcu postanowił zabrać głos: - Ilu Krzykaczy stawiło się za moją przyczyną ? - spojrzał na niego wyczekującą. W głębi duszy był z siebie dumny. Cieszył się, że udało mu się wykonać powierzone zadanie. Z tymże czekało na niego jeszcze zobowiązanie, które złożył Nosferatu. Sen był honorowym człowiekiem, więc i wampirem nie chciał być innym. - Powiedz, ilu nas tak naprawdę zostało ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 22:11, 30 Cze 2010 Powrót do góry

Kyle stał chwilę wpatrując się tępo w telefon. Czekał aż Bob coś powie. Aż wytłumaczy mu co ma robić.
- Sen ma kłopoty. W równaniu najpierw trzeba przerzucić elementy na jedną stronę. Tego co jest mniej, robi się jako pierwsze. Sena jest mniej... Musimy się zabezpieczyć... Tylko, że nie wiem gdzie mamy iść. Jeżeli będziemy podążać wzorami, znajdzie nas bez problemów. Musimy wprowadzić do wzoru dysfunkcję... jakąś anomalię. Jakieś pomysły?
Rozejrzał się po pozostałych towarzyszach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 11:22, 01 Lip 2010 Powrót do góry

William z rozbawieniem obserwował jak Sen szybko się ewakuuje. Zostawił ich u siebie w domu i pobiegł na jakieś spotkanie. Spóźniony.

„Widocznie nie tylko my mamy teraz dużo na głowie.”

Westchnął i rozsiadł się w fotelu. Spojrzał na Kyle’a. Zdaje się mieli oboje mnóstwo wątpliwości. Zważywszy na sytuację nie było to jednak zaskakujące. Kyle odezwał się i podsumował ich sytuację w kilku zdaniach. Była to chyba najdłuższa przemowa, którą dotąd wygłosił i William zadumał się lekko.

„Musi być zdrowo poirytowany. Nie dziwota jednak, w końcu on jest na celowniku.”


Tremere skupił się na tym co mówił jego towarzysz. Jak zwykle musiał najpierw przetłumaczyć z malkawiańskiego na angielski. W sumie zgadzał się w zupełności. Kiwnął głową i zaczął myśleć na głos.

- Taaaak. Też mi się wydaje, że nasz nowy kumpel ma swoje problemy. Nie wiem, kto mu tak pokiereszował mebel, ale chyba nie jestem tak ciekawski by to sprawdzić empirycznie.


Było mu bardzo wygodnie w fotelu, ale wiedział, że rozsądek podpowiada, żeby zmykać stąd w podskokach. Wstał więc z żalem i machając kluczami popchnął Kyle’a do wyjścia. Właściwie chciał popchnąć bo w porę mu się przypomniało by go nie dotykać. Zreflektował się, zatrzymał w pół ruchu podnosząc obie dłonie do góry i uśmiechając się przepraszająco. Wskazał drzwi i poczekał aż chłopak wyjdzie. Zamknął mieszkanie, sprawdził i już po chwili siedział za kierownicą. Zanim włączył się do ruchu sprawdził wszystko w lusterkach i ruszył.

Zerknął na Kyla i kontynuował poprzedni wątek.

- Też tak myśle, że musimy działać nieszablonowo. Przede wszystkim musimy znaleźć nocleg na dzisiaj. Odpadają więc wszystkie miejsca, z których korzystamy zazwyczaj. Trochę to komplikuje nam życie, ale tak będzie bezpieczniej. Niestety pierwszy raz jestem w takiej sytuacji i nie mam żadnych schronień zapasowych. Na szczęście wziąłem trochę gratów i kasy więc przynajmniej ten problem z głowy.

Przez chwilę myślał intensywnie podsumowując dokonania dzisiejszej nocy.

- K@#$a Kyle. W takim bagnie jeszcze nie byłem
– William pozwolił sobie na wybuch emocji – Miałem już raz magów na karku, potem dobrali się do mnie Tremere. Wiem do czego są zdolne obie grupy w wcale nie poprawia mi to humoru. W tej chwili czuje się jak na strzelnicy.

Pozwolił by emocję trzymane na wodzy przez cały czas znalazły sobie ujście. Nikomu wcześniej nie zwierzał się ze swojego życia sprzed przemiany.

- Możemy uciekać, aż twoi, albo moi dorwą drania. Albo – zawiesił na chwilę głos – Albo sami spróbujemy go namierzyć.

Spojrzał badawczo we wsteczne lusterko jak na te rewelacje zareaguje Kyle.

- Priorytet na dziś to jednak znalezienie chaty. Mamy chwilę czasu więc nie musimy szukać na łapu capu. Nie wiem czy ci coś chodzi po głowie. Ja bym proponował tak. Podjechać pod jakąś stacje metra. Zostawić tam mój samochód bo lada chwila pewnie będzie spalony. Metrem na inny koniec miasta. Potem jakiś autobus i do motelu gdzieś na przedmieściach. tam obgadamy resztę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 11:36, 01 Lip 2010 Powrót do góry

Kyle z zaciekawieniem słuchał co miał do powiedzenia William.
Bob dalej nic nie mówił...
- H.L. nie jest głupi. Domyślam się, że przewidzi fakt, że będziemy omijać nasze prywatne schronienia. Ale musimy wprowadzić odrobinę chaosu.
Kyle zadumał sie na chwilę.
- Metro nie jest głupim pomysłem, tylko, że potem będziemy musieli urozmaicić nieco ten plan. Samo metro jest zbyt oczywiste. Musimy go wytrącić z toku myslenia. Wprowadzić nieco... Malkaviańskiego myślenia.
Kyle przypomniał sobie to, co mówiła mu kiedyś Mama.
- Masz moze kartkę i jakiś ołówek?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 12:07, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Sen

W czasie gdy Will i Kyle obmyślali misterny plan przechytrzenia Hannibala Lectera młody Brujah usłyszał odpowiedź na swoje pytanie
- Przyszło pięciu Krzykaczy. Ale liczba klanu pozostanie niezmieniona. Anna nie pozwoli na przeludnienie, ale zgodzi się na zamianę. Raczej nikt nie zauważy braku kilku wampirów o anarchistycznych poglądach. A musimy działać szybko zanim reszta połapie się i będzie chciała wzmocnić swoje szeregi podobnie jak my. - na twarzy dona pojawił się tajemniczy uśmiech. - Skoro już wiesz o wszystkim nie ma odwrotu. Na razie jesteś wolny, ale w najbliższej przyszłości skontaktuję się z tobą. Będzie wiele do zrobienia i jeszcze więcej zbierania korzyści. Plan powoli nabiera kolorów - znów ten sam uśmiech. Luka dawał nim chyba do zrozumienia, że Sen nie ma co pytać o szczegóły owego planu... ale zawsze mógł spróbować.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 12:21, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Słuchał uważnie słów szefa. Don skończył w taki sposób, że pewnie nie zniósłby więcej pytań, chociaż możliwe, że brał pod uwagę ewentualność napłynięcia kolejnych. Jednak Sen trochę wbrew sobie postanowił skończyć z tymi pytaniami: - Jeżeli nie masz mówić wszystkiego, to nie mów nic. - spojrzał w oczy Don Luci. - A teraz jeśli pozwolisz udam się na spoczynek. Niedługo będzie świtać. - czekał na pozwolenie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 18:15, 02 Lip 2010 Powrót do góry

Sen

Don był wyraźnie jeszcze czymś zaaprobowany. Czymś co wpadło do jego głowy tuż przed chwilą.
- Jak chcesz młodzieńcze, możesz pomóc w polowaniu na tego pozostałego Krzykacza. Jego krew jest twoja, jeśli go dopadniesz. Krwawe Łowy zbyt rzadko funkcjonują w tym chorym społeczeństwie. Ale my to zmienimy. - zastanowił się chwilę - Tak więc jeśli nie masz innych planów to owego Krzykacza widziano ostatnio w Docklands po drugiej stronie Tamizy. Możesz odejść jeśli chcesz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pią 19:28, 02 Lip 2010 Powrót do góry

- Jak się nazywa ? - rzucił na odchodne. Miał ważniejsze sprawy na głowie aniżeli uganianie się za jakimś pozbawionym jakichkolwiek zasad Krzykaczem. Odwrócił się od Don Luci i wyszedł na podwórze. Wsiadł do samochodu i skierował się do kasyna. Już dawno tam nie był. Ciekaw był jak mają się sprawy. Postanowił tam spędzić "noc" i odpocząć. Było to na pewno bezpieczniejsze miejsce aniżeli jego własny dom. Po drodze myślał trochę o Edith. Chciał zobaczyć ją raz jeszcze... Miała w sobie coś co nie pozwalało Senowi przestać o niej myśleć. Miała coś z Jess... Ah.. ta kobieta. Zabita, zamordowana przez niepohamowaną żądzę wygłodniałej bestii, której obecność zaakceptował i z którą postanowił dalej łazić po tym świecie.

Od razu po przyjeździe udał się do swojego biura.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 8:33, 03 Lip 2010 Powrót do góry

Sen

- Kurt - rzucił krótko Luka.

Sen rozmyślał przez całą drogę o Edith. Co teraz robiła? Co robiła Dwie Twarze? Czy były ze sobą powiązane? Czy możliwe, że gdy którejś stanie się krzywda druga również ucierpi? Co zrobił im (jej?) Xu?
Dojechał do kasyna aby usłyszeć dobre wieści, interes kwitł. Najwyraźniej nawet w listopadzie turyści bili drzwiami i oknami do tego miejsca rozpusty i grzechu jakim był hazard.
Jednak uczucie idylli minęło szybko. Sen poczuł, że jest obserwowany. Rozejrzał się wkoło lecz nie dostrzegł nikogo kto mógł wydać się podejrzany. Jednak nauczony nie-życiem i kaprysami losu jakie ze sobą niosło stał się czujny.
Zamknął się w swoim gabinecie i odprężył chwilę. Prawie nie wpadł w szał ze strachu gdy na fotelu naprzeciw niego pojawił się ohydny Nosferatu! Zaśmiał się szyderczo klepiąc się szponiastą dłonią w udo.
- Ale numer! - rzekł Marehrenis - To mi się udało! Ha, ha, ha.
Primogen uspokoił się i spoważniał
- Jak tam udało się rendez vous Krzykaczy i don Luki? Nie zapomniałeś o naszej umowie, prawda? Gdy tylko zajdzie słońce udasz się do Thorne Park za miastem. Nie obawiaj się, nadal jest to lenno Londynu i żaden wampir nie rości sobie praw do tego terenu. Masz zrobić tyle: powiesz tamtym anarchistom, że lada moment spotkają się z całą masa Tremere i czegoś gorszego. Może nie tyle spotkają co znajdą się między młotem a kowadłem. Czarodzieje zastawili pułapkę na grupę wampirów... istot, które ciągną jak muchy do gówna, gdyż Tremere niby coś tam przewożą. Masz powiedzieć anarchistom zawczasu, że to durny pomysł i tyle. Może przyda ci się pomoc? Taki bystrzak jak ty coś wymyśli. Tymczasem nie owijając w bawełnę ja znikam. Ha, ha, ha...
Choć Nosferatu dosłowni zniknął to jego śmiech na długo pozostał jeszcze w uszach Brujah'a


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 5:42, 05 Lip 2010 Powrót do góry

Zaintrygowany Will spojrzał w lusterko.

- Jasne. Poszukaj w kartonie z książkami. Często robię notatki więc pewnie coś znajdziesz.


“Myślenie Malkawiańśkie?!! Cholera to ma sens. Jeżeli nie mamy działać sztampowo to wprowadzenie elementów szaleństwa może nam pomóc.”

- Tylko mów co robisz. Nie mogę co rusz zerkać przez ramię.


- Zamierzam narysować uproszczony plan miasta, a potem określić trasę, którą będziemy podążać. Nic wielkiego.


Po czym wyszukał kartkę, ołówek, i zaczął szkicować.

William zmarszczył brwi próbując jak zwykle zrozumieć malkawiański plan. Po chwili wzruszył ramionami. Jak zwykle poddał się.

- No tak. Rrrozumiem - zaczął powoli - Ale po co? Kluczyć możemy przypadkowo dowolnie wszędzie, wystarczy, że będziesz mi mówił na każdym skrzyżowaniu gdzie mam jechać. Lepiej spróbuj przypadkowo określić GDZIE mamy jechać.

- Z resztą jak chcesz rysować to lepiej na tym - Will sięgnął do schowka po plan miasta i rzucił go do tyłu - Zaoszczędzisz roboty.


Kyle spojrzał na plan miasta, potem na swój rysunek. Przez chwilę nie mógł się zdecydować czego wolałby użyć. Zrezygnowany sięgnął po plan.
Zaznaczył miejsce, w którym byli, i zaczął nanosić na plan różne funkcje.

- Jeżeli do klasycznej funkcji, podatnej na zaburzenia, dodamy warunek zmieniający założenia, możemy otrzymać ciekawe równania. Niektóre nawet dowodzą stwierdzeń, że 2=1. Ale wracając do tematu. Próbuję połączyć wszystkie miejsca związane z nami w jedną funkcję. Później dodam kilka miejsc generowanych losowo w rozkładzie normalnym... I wyznaczę miejsce o największym prawdopodobieństwie bezpieczeństwa.

Jak powiedział, tak zaczął robić.

- Nooo dobra - William nawet nie udawał, że wie o co chodzi. Skupił się na kierowaniu i rzucił przez ramie.

- To pokrążę trochę, a ty jak będziesz gotowy to mów gdzie jedziemy.



Kyle przerwał. Przyjrzał się dokładnie.

- Wyszło mi kilka miejsc. Nora Nosferatów, skryjówka Ravnosów, Kasyno Sena i... Elizjum... Z tym że pierwsze dwa i ostatnie będą dla nas trudno dostępne. Więc... Ty zdecyduj.

Kyle ponownie zerknął na Boba. Dlaczego sie nie odzywa?

William przez chwilę analizował informację i odpowiedział.

- Hm. Szczury już raz cię nie chciały wpuścić i obawiam się, że w obecnych warunkach mnie już też tam nie wpuszczą.

- Jeżeli chodzi o Ravnosów to nie wyglądali sympatycznie. Raczej mieli ochotę nam dokopać. Nie wiem czy możemy liczyć na ponowną gościnę ich szefowej - wstrząsnął się mimowolnie na to wspomnienie, gdy po plecach przebiegł mu dreszcz.

- Zostaje nam Elizjum i kasyno Sen’a. Elizjum chyba jest zbyt oczywisty. W takim razie kasyno. Może być?
- zerknął w lusterko.


Kyle ponowne zamyślił się na chwilę.

- Jedziemy do Sena. Może nas potrzebować.

Oddał Williamowi jego plan miasta, który w tej chwili wyglądał jak najdziwniejszy na świecie wykres.

Tremere wyciągnął z kieszeni kartkę z adresem kasyna. Zerknął szybko i odcyfrował cel ich podróży. Oczywiście okazało się, że jadę w przeciwnym kierunku więc zawrócił i w dalszym ciągu klucząc pojechał w stronę umówionego miejsca spotkania.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malkawiasz dnia Pon 5:44, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 9:45, 05 Lip 2010 Powrót do góry

Siedział w swoim biurze. Z pozoru wizyta Nosferatu powinna popsuć dobry humor Sena, ale doktor był człowiekiem honoru. Wiedział, że słowo honoru w dzisiejszych czasach ma bardzo dużą wartość i może przysporzyć mu na pewno więcej przyjaciół, aniżeli wrogów. Miał zamiar dotrzymać słowa i udać się jutro po zachodzie słońca w umówione miejsce. Podszedł do barku i wyciągnął szkło, które chwilę potem wypełniło się złocistym trunkiem. Standardowo była to szkocka. Wrzucił jeszcze dwie kostki lodu i usiadł wygodnie w fotelu. W oczekiwaniu na swoich znajomych sięgnął jeszcze do kasetki z której wyciągnął najlepsze kubańskiej cygaro. Chwilę potem, całe pomieszczenie w którym się znajdował wypełniło się delikatnym szarym dymem. Czekał, a jego myśli non-stop krążyły wokół nieznajomej Edith..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 12:35, 05 Lip 2010 Powrót do góry

Will i Kyle

Kasyno o tej porze tętniło życiem. Było wręcz zaprzeczeniem pustych londyńskich uliczek po których leniwie sunęły cienie samochodów lub nielicznych przechodniów. Gdy zaparkowali samochód spojrzeli na neony oświetlające budynek. Wyróżniał się on niezwykle na tle pozostałych zabudowań, ale może Kyle miał rację? Może tu znajdą choć trochę spokoju i wytchnienia...
Williama i Kyle'a uderzył gwar i niesamowity hałas jaki towarzyszył im w środku. Ludzie nachalnie wrzucający monety do jednorękich bandytów. Ludzie próbujący swych sił z systemem ruletki. Ludzie na różne sposoby próbujący oszukać krupiera w grze w oczko czy inne...
Pozorny nieład miał jednak swoje logiczne podłoże. Bystre oko dostrzegło ochroniarzy jak i tajniaków, którzy kręcili się między graczami aby wychwycić oszustów. Sieć kamer czujnie obserwowała cały lokal. Sen'a jakoś nie było widać. Czy mieli się tu z nim spotkać? Na pewno. Ale gdzie dokładniej... tego nie powiedział.
Obaj jednak wyczuwali jego obecność. Czuli jak więź, która ich połączyła jakiś czas temu.
Bob nadal milczał. Kyle nie zarejestrował jeszcze nigdy takiej ciszy u Bob'a. Czasem jego kolega długo i intensywnie myślał - wtedy milczał. Jednak nigdy tak długo. Wreszcie ku zaskoczeniu Kyle'a rzekł
- Tam w motelu u tego śmiesznego człowieka Levi'ego stało się coś co może nam pokrzyżować plany. Strzeżmy się tego co tam się narodziło...
Jakby nic przed chwilą nie powiedział Bob zamilkł i znów zajął się przemyśleniami...

Sen

Wampir zapalił cygaro i rozkoszował się dymem, który próbował wypełnić jego martwe płuca. Jak zwykle jednak skończyło to się tym, że niesfornie pełgał po gardle i szukał ujścia. Sen zastanawiał się kiedyś czy trup może puścić dym uszami. Rozbawiła go ta myśl i wtedy poczuł obecność kogoś jeszcze. Czuł to uczucie gdy w pobliżu byli William i ten świr Kyle. Podejrzewał, że pojawili się w kasynie i być może już go szukali...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin