FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 WIĘZY KRWI - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 17:59, 25 Paź 2009 Powrót do góry

Pan Tremer miał rację. Kyle pomylił się! Zganil się w myślach, gdyż liczba pierwsza nie ma prawa kończyć się na 39! Taka liczba zawsze dzieli się przez 3! To wszystko wina tej Królowej Ciemności. Ona jest wrogiem matematyki - pomyślał.
Kyle słuchał dokładnie co miał do powiedzenia Nosferatu. Choć z jego ust sączył
się dziwaczny jad w postaci dziwacznych zdań.
Gdy pokazywał im Hexa, Kyle pomachał mu uśmiechając się szeroko.
- To mój dziadek!
Gdy Nosferatu już poszedł, Kyle postanowił przemówić.
- Dlaczego wasz Starszy jest młodszy od Ciebie? A przynajmniej tak wygląda... A może zbiór wartości starzenia się Wampirów jest ciągiem arytmetycznym o różnicy równej zero... A może po prostu zaginamy czasoprzestrzeń. A tolkienowskie stwory istnieją naprawdę. Widzialem je kiedyś we śnie. Twierdziły, że nazywają się Fae. A ja poszukuję pewnego maga. Który jest jednocześnie postacią z książki, filmu i żyje naprawdę. Jego Awatar zapewne posiada całą wiedzę matematyczną tego świata! I dlatego go szukam. - nawijał jak najęty. Jak wykładowca w czasie wykładu. Dużo i pozornie bez sensu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 8:12, 26 Paź 2009 Powrót do góry

O dziwo ponowne pojawienie Primogena Nosferatu przywitał z ulgą. Szczury może i nie były najpiękniejsze, ale dla kogoś kto ceni wiedzę niezwykle użyteczne. Tym razem był przygotowany i skłonił się primogenowi. Nie wiedział czy szczur przywiązuje do tego wagę, ale wolał nie uchybiać grzeczności. Większość Tremere była przewrażliwiona na tle swoich tytułów i okazywaniu szacunku starszym.
Słuchał uważnie słów Marehrenisa i podążał wzrokiem po wskazywanych przez niego wampirach. Pierwszego, Hexa zmierzył dosyć dokładnie i gdy tamten wyszeptał do niego jakieś słowa zmieszał się. Nie był pewien czy dobrze rozszyfrował treść przekazu ale dreszcz przeszedł mu po plecach. Przyrzekł sobie, że w najbliższym czasie nauczy się czytać z ruchu warg.

„W takich miejscach i sytuacjach to zdaje się umiejętność lepsza od najwrażliwszego słuchu.”


Po kolejnym starszym prześliznął się szybko wzrokiem bacznie pilnując by nie spojrzeć Lothariusowi w oczy. Pamiętał ten lodowato niebieski chłód z nich bijący i wcale nie tęsknił by to mordercze spojrzenie spoczęło na nim znowu.

Przez chwilę lustrował Brujaha, szczególnie jego staroświecki, oryginalny ubiór, ale trwało to również chwilę. Uczono go, że przedstawiciele tego klanu są drażliwi, a wolał na swojej skórze nie sprawdzać jak bardzo. Tym bardziej, że dzisiejszej nocy starsi zdawali się udowodnić im jak bardzo są słabi i gdzie jest ich miejsce. Dla nich to była zabawa, ale jej skutki dla młodych mogły okazać się bardzo bolesne.
Chciał o coś zapytać, ale Nosferatu zwrócił się do Sen’a, a ten mu odpyskował.

„Szlak by to niepotrzebnie dał się sprowokować. O to im chodziło. Ciekawe co teraz mu zrobią?”

Wiiliam po raz pierwszy był wdzięczny za trening w wykonaniu Tremere. Do tej pory uważał resztę klanu za paranoików i psychopatów, ale kilka chwil na tym balu uświadomiło mu, że to i tak nic w porównaniu do rzeczywistego świata.

Zanim odezwał się Nosferatu rzucił kąśliwą uwagę i rozpłynął się w cieniach. Nim zdążył zebrać myśli Malkawian zadał jakieś pytanie, a potem zaczął go zasypywać informacjami. Wiil zastanawiał się nad odpowiedzią, a jego umysł pracował leniwie notując w pamięci bełkot Kyle’a.
Nie bardzo rozumiał co do niego mówi, usilnie starał sobie przypomnieć jakąś wiedze matematyczną, która mógłby użyć do odpowiedzi. Lubił matematykę, często pomagała mu odszyfrowywać różne stare dzieła, ale zrozumienie tego przedmiotu przez młodego Malkawiana zdaje się daleko wykraczała poza standardy. Do tego Will jakoś nigdy nie rozumiał ciągów. Westchnął umęczony, skupił się i zaczął:

- Nasz starszy nie jest młodszy. Widzisz, u wampirów jest trochę inaczej niż u ludzi. Hm, wygląd wampira nie jest funkcją jego wieku.

Zastanowił się czy coś jeszcze dodać, ale coś we wcześniejszej przemowie jego rozmówcy włączył w jego umyśle jakiś cichy alarm. Momentalnie skupił swą uwagę na rozmówcy. Mimo to jego spojrzenie błądziło po sali, szczególnie po najbliższej okolicy.

- Wspomniałeś coś o jakimś magu, którego szukasz. Może będę mógł ci jakoś pomóc, pamiętasz może jego imię?

„Przecież to nie może być ani Harry ani Malcolm. Może jakiś ich przyjaciel?”


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 13:04, 26 Paź 2009 Powrót do góry

Więc wiedział już, że wygląda wampira nie jest funkcją jego wieku. Proste i logiczne! Wiek nie jest równy f od wygląd. Klarowne!
- Nie wiem czy mogę Ci powiedzieć, żeby przypadkiem Mama mnie nie skarciła. Czasami potrafi się zdenerwować. A wtedy rzuca różnymi przedmiotami. Na przykład kontenerami na śmieci. Ale zwykle jestem w stanie obliczyć tor balistyczny wyrzuconego przedmiotu i w porę uskoczyć. Chociaż... wydaje mi się, że Suzy, czyli Mama, specjalnie rzuca tak, żeby mnie nie trafić. Więc oprócz moich wyliczeń toru balistycznego bierze poprawkę na wiatr, aerodynamikę przedmiotu i siłe wyrzutu. Ale mniejsza o to. Mag nazywa się Hannibal Lecter. - rozejrzał się dokoła, coby nie dostać nagle czymś dużym - I jego awatar jest potężny. Ja chce go zdobyć!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 14:00, 26 Paź 2009 Powrót do góry

Konspiracja Kyle’a udzieliła się też jemu, podświadomie również rozejrzał się wokoło czy skądś nie zmaterializuje się przedmiot na kursie kolizyjnym. W takim miejscu nic już go chyba dzisiaj nie zadziwi. Skarcił się jednak w myślach i wyprostował. Gdy usłyszał imię maga uniósł dłoń do ust by przysłonić delikatny uśmiech.

- No, lepiej nie denerwować rodziców. Też nie chciałbym by mój ociec wpadł w gniew. A wracając do maga to lepiej uważaj, oni raczej nie mają poczucia humoru. A skoro jest taki potężny to łatwo mógłby przypalić ci pięty.

Tremere rozejrzał się kto stoi w ich pobliżu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 15:17, 26 Paź 2009 Powrót do góry

- Oj, spokojnie. Przecież nie przyszedłem się Tobie poskarżyć, że jakaś poczwara coś do mnie ma, co to to nie. - trzymał ręce w kieszeni - - Słuchaj, kiedy najwcześniej można się stąd wyrwać? Czuję się strasznie skrępowany. - zniżył głos i rozejrzał się dookoła aby upewnić się, że nikt tego nie słyszy.
- Opowiedz mi coś o harpiach. - nagle coś go tknęło aby o to poprosić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 10:50, 27 Paź 2009 Powrót do góry

Wszyscy

Falcone nie zdąrzył udzielić odpowiedzi gdyż wśród zgromadzonych zapanowało poruszenie i chaos.
Słowa Maklavianina od razu przyciągnęły nie tyle uwagę Suzy co Hexa i kilku Tremere. Dwóch, może trzech Nosferatu poruszyło sie nieznacznie jakby nasłuchując więcej. Sam Lotharius spojrzał w ich stronę a to nie wróżyło nic dobrego. Williamowi zdawało się nawet, że widzi strach w oczach starszego. Ale to musiało być przywidzenie. Jednak... William sam poczuł coś co wydawało mu się nienaturalne... Magia. Nagle ni stąd ni zowąd Kyle zwinął się z bólu i złapał za lewe ucho... Gdy odjął dłoń od głowy okazało się, ze zamiast ucha ma do głowy przyczepioną zakrwawioną kartkę. Klan Tremere od razu rzucili się w ich stronę. Lotharius przejął dowodzenie.
- Niech Primogen i Królowa opuszczą salę! - krzyknął - Każdy z pewnością przyzna, że prawo Elysium zostało złamane i aby je chronić potrzebna jest nasza ingerencja! - nie tłumacząc więcej podszedł do Kyle'a. Ten wyciągnął sobie z głowy szpilkę i przeczytał kartkę "Smakowało mi. Może skuszę się na więcej. HL". On tu był! Ale jak się przedostał, jak się wmieszał. William obserwował całą scenę. Do akcji wkroczył Hex. Przecisnął się między kilkunastoma Tremerami i resztą gapiów. Złapał Kyle'a za ramiona i podniósł go
- Wypowiedziałeś jego imię!? Wypowiedziałeś? Przecież Suzy miała ci powiedzieć! Nigdy więcej! Nigdy.
Lothtarius przyglądał się wszystkiemu w milczeniu. Pstryknął palcami co było znakiem, że klan opuszcza imprezę.
Suzy doszła do Kyle'a i uspokoiła go. Bob tymczasem aż trząsł się czały gdzieś w kącie.

AKT I, SCENA 2 - Skutki balu

Sen

Falcone rzekł do Sen'a
- Chciałeś się stąd wyrwać? Mamy ku temu najlepsza sposobność. O Harpiach powiem ci po drodze. Zapomnij też o Ruskich. - Falcone powiódł Sen'a do wyjścia i zapakował go do samochodu. Był podekscytowany całą sprawą. Zajrzał przez okno do Sen'a i wskazując nań palcem rzekł
- Nie wiem co tu się święci ale jeśli Tremere się przestraszyli to coś grubego. Maczają też w tym palce Świry. A najciekawsze jest to, że w centrum był ten młodzik od nich.
Okrążył samochód, wsiadł i zapalił silnik.
- Anna ani reszta nie dopuści aby do tych młodzików przyssał się ktoś z góry. Ty się do nich doczepisz i wybadasz o co chodzi. To musi być naturalne. Pewnie pół miasta będzie obserwować ich poczynania ale nie kiwnie palcem do momentu gdy nie będzie pewności, że zbiorą z tego korzyści. Pomówię o tym jeszcze z Ojcem Chrzestnym ale myślę, ze mnie poprze. Zresztą ty jako ich rówieśnik nie wzbudzisz podejrzeń.
Falcone ruszył z piskiem opon i odwiózł Sen'a do domostwa, w którym jeszcze nie byli.

William

Tymczasem gdy klan zebrał się ponownie w Fundacji Lotharius długo prawił z Gordonem. Po jakiejś godzinie może dwóch Phoenix zawołał do siebie swego syna. Poinformował Williama o kilku rzeczach.
- Doszliśmy do wniosku, że ktoś użył silnej magii. Takiej co babrają się nią ludzcy magowie. Nie wiemy kto to był, ani jakie miał zamiary. Wiemy, że jakimś sposobem został połączony z tym młodym Świrem. Chcesz się wykazać? Trzymaj się blisko tego wampira. Dowiedz się jak najwięcej. Ale... uważaj ten mag ma moc, nie tak potężną jak Taumaturgia ale posiada ją i to nas martwi. Działaj i nie zawiedź klanu.
W głosie Gordona nie było większych emocji ale głos mu zadrżał raz czy dwa. William nie spotkał się jeszcze z takim zachowaniem Ojca. Zresztą w całej Fundacji czuć było poddenerwowanie.

Kyle

Hex uspokoił się gdy przyszła Suzy. Wyszedł zdenerwowany i zostawił Matkę z Kyle'm samym sobie.
- Nie mówiłam ci - szeptała mu do ucha, które jeszcze posiadał - że nie można wypowiadać jego imienia? Nie... No cóż. Umknęło mi to. Nie możesz wypowiadać jego pełnego imienia bo zwrócisz na siebie jego uwagę. Ale już ciii - pogłaskała go po głowie - Uszko odrośnie i wszystko będzie dobrze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 10:54, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Wto 14:52, 27 Paź 2009 Powrót do góry

- A może na początek powiesz mi co już wiecie? Żebym nie błądził i nie szukał czegoś co już wiadome. - oparł się prawym łokciem o końcówkę drzwi z której wychodzi okno. - Słuchaj. - spojrzał na prowadzącego samochód Falcone - Ten cały Kyle jest psychicznie chory. Ciężko będzie dowiedzieć się czegokolwiek. - znów spojrzał przed siebie. Za oknem było ciemno. Jechali dość dobrze oświetloną drogą, tylko dokąd?
- Dokąd jedziemy? - spytał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mali. dnia Wto 20:34, 27 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 16:09, 27 Paź 2009 Powrót do góry

Kyle siedział przerażony, wlepił wzrok w podłogę i popłakiwał. Nie codzien traci się ucho.
- Czy ten... on, już sobie poszedł?
Coś było definitywnie nie tak. Jak on to zrobił? Jak się tu dostał? Dlaczego akurat jego? I czemu nie wolno wymawiać jego imienia? I w jaki sposób Bob potrafi go wyczuć? Przynajmniej tak się wydawało Kyle'owi.
- Nic mi nie jest... chyba... Sprawdź co z Bobem, dobrze?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 20:37, 27 Paź 2009 Powrót do góry

Ledwie poczuł dziwną obecność w pobliżu Kyle’a, a już za chwilę na głowie mieli wszystkich starszych. Na szczęście nie on był w centrum uwagi. Dało mu to chwilę by zerknąć uważnie na młodego Malkawiana. Niestety chwila była zbyt krótka niżby sobie tego życzył. Zaraz potem Tremere zabezpieczyli magicznie teren, a Kyle trafił pod skrzydła swoich. Lotharius dał znak i przedstawienie się skończyło. Przynajmniej dla niego. Chciał zostać i zobaczyć jak się to wszystko potoczy dalej, ale nie miał zamiaru kwestionować rozkazu Primogena i opuścił bal razem ze wszystkimi Tremere.

Niecierpliwie czekał na wyniki narady, na którą oczywiście nie miał wstępu. Jednak ku jego zdziwieniu zaraz po został poinformowany o jej wynikach. Słysząc słowa swego ojca przytaknął i skłonił się głęboko. Skłonił by ukryć delikatny uśmiech, który pojawił się na jego ustach. Polecenie starszych było zbieżne z jego celami. Zamierzał i tak odnaleźć Kyle’a i w jakiś sposób mu pomóc. W głębi serca czuł się trochę winny, gdyby go nie zapytał o to przeklęte imię, tamtemu nic by się pewnie nie stało. Wprawdzie ucho odrośnie, a ból pewnie minął w pierwszym szoku, ale William czuł, że jest coś tamtemu winny. A on nie lubił być dłużny nikomu.

Wrócił do swego pokoju by przemyśleć kilka spraw. Po pierwsze musiał odnaleźć Kyle’a, następnie przekonać go by pozwolił sobie towarzyszyć.

- Kaszka z mlekiem – warknął do siebie próbując znaleźć jakiś punkt zaczepienia. Nic o tamtym nie wiedział, ani kim był, ani gdzie ma schronienie. Do tego podejrzewał, że w przypadku świrów wytropienie ich miejsca pobytu może nie być takie łatwe.

Przez chwilę zastanawiał się czy ni poszukać jakichś magicznych środków komunikacji, ale zarzucił ten pomysł. Po pierwsze Kyle mógłby pomyśleć, że to tamten mag próbuje z nim jakichś sztuczek. Po drugie był teraz pod opieką swoich, a oni pewnie znają jakieś przykre sztuczki utrudniające szpiegowanie na odległość. Will nie miał pojęcia co w arsenale mogą mieć Malkawianie, ale nie chciałby przekonać się o tym w najgorszy z możliwych sposobów.

- Czyli zostają sposoby konwencjonalne. Obawiam się, że będę musiał trochę pochodzić. Hm, żeby znaleźć świra będę musiał myśleć jak świr
– skrzywił się w parodii uśmiechu bo pomysł średnio mu się podobał. Potarł w zamyśleniu brodę wodząc bezmyślnie wzrokiem po swoim pokoju. Jego spojrzenie zatrzymał się na laptopie i natychmiast przypomniał sobie o Hexie. Zarys pomysłu wykiełkował w jego głowie i już po chwili siedział przy maszynie i logował się do programu pocztowego. Wystukał szybko kilka słów, zawahał się, wzruszył ramionami, w końcu nie miał nic do stracenia i wysłał maila.
Miał jeszcze jeden pomysł, ale zanim wyruszył na miasto musiał poszukać informacji u ziomków. Wstał i wyszedł z pokoju w poszukiwaniu starszego wampira.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 13:27, 28 Paź 2009 Powrót do góry

Sen

Falcone nie odpowiedział. Zatrzymał się w końcu przed jedną z kamienic. Zgasił silnik i rzekł:
- Harpie. To wampiry, które pilnują, regulują i ustalają reputacje każdego wampira. Jest ich pięć. Dwie należą do klanu Toreador, dwie do Ventrue a jedna do naszego. Nie zdziw się gdy harpią okaże się mężczyzna. Harpie słuchają, plotkują i rozpowszechniają wieści. Interesuje je tylko aby zmieszać z błotem czyjeś imię. - wzruszył ramionami - Robią to z nudów, ze złośliwości czy też z powołania. Nie wiem. Teraz chodź. Jeśli coś grubego zaczyna się dziać Dwie Twarze będzie wiedział co i jak. Nie przestrasz się go tylko - Falcone uśmiechnął się wysiadając z wozu - Nosferatu przy niej to model z żurnala.
Przeszli przez bramę i znaleźli się na podwórzu kamienicy. Falcone podszedł do starej szopy i zapukał. Po chwili drewniane drzwi otworzyły się.
- Kto jest z tobą? - głos był chrapliwy lecz niewątpliwie kobiecy
- Mój syn. Możesz mu ufać tak jak i mnie.
- To się zobaczy.
Falcone wszedł nakazując dłonią aby Sen podążył za nim.
Szopa była nieduża. W podłodze była otwarta klapa i schody prowadzące w dół. Blond włosy należące do kobiety zniknęły w dole. Falcone podążył za nią.
- Niech twój syn zamknie za sobą klapę. - dało się słyszeć z dołu.
Gdy już zeszli kobieta odwróciła się do nich. Miała kiedyś piękną twarz, której lewa połowa pozbawiona była skóry. Żywe mięso zdobiły ropniaki i strupy. Raz za razem jakiś bąbel pękał i wypływała zeń ropa. Druga połowa należała do prześlicznej, młodej dziewczyny. Sen patrzył na nią z mroczną fascynacją. Ta osoba nie wyglądała na nosferatu ani na wampira. Widać było wyraźnie jak oddycha a w żyłach pomiędzy mięśniami płynęła krew, co było niepodobne do wampirzej anatomii.
- Co tak się gapisz - syknęła kobieta. - Nie widziałeś nigdy szpetoty? Tak to się kończy jak Tancerka Czarnej Spirali zerwie ci pół twarzy i zostawi na pewną śmierć w Żmijowej jamie.
Sen nie rozumiał dokładnie słów kobiety [czy była kobietą? a może to jakiś potwór?].
Falcone nakreślił sytuacje.
- Jak się on nazywał? Ten młody wampir? Kyle? Tak? Dowiedz się o nim jak najwięcej. - rzekł na koniec.
Dwie Twarze spojrzała łakomie na Falckone. Ten uśmiechnął się i wziął puchar stojący na zakurzonym stole. Wyjął nóż z kieszenie i rozciął sobie nadgarstek. Czerwona vitae spłynęła strużką do naczynia. Jej zapach drażnił nozdrza Sen'a. Był inny niż zapach ludzkiej krwi. Ten był bardziej słodki, kuszący.
- Jak się czegoś dowiesz daj znać mojemu potomkowi.
Kobieta spojrzała na Chińczyka i uśmiechnęła się ustami bez warg
- Z pewnością odnajdę tego przystojniaka.
Wyszli z kryjówki Dwóch Twarzy. Falcone odezwał się pierwszy
- Jako, że Nosferatu teraz chcieliby złotych gór za informacje musiałem skorzystać z alternatywy. Nie pytaj kim ona jest. Znalazłem ją kiedyś pod Londynem. Miała takie obrażenia, że powinna już nie żyć. Napoiłem ją swoją krwią i uczyniłem ghulem. Jednak nie wszystkie rany jej się zagoiły. Ta twarz nadal poddaje się magii mojej krwi. Ta małą suka odporna jest też na Więzy Krwi, ale bez niej już nie może żyć więc jest z tego jakiś plus. Dwie Twarze ma też niesamowity zmysł wyszukiwania informacji. Znajdzie to o co ją prosiłem i zgłosi się do ciebie. To tak abyś nie powiedział, że nic dla ciebie nie zrobiłem w tej sprawie.
Wsiadł do samochodu i odwiózł Sen'a tam gdzie poprosił...

William

Młody Tremere otrzymał dokładne wytyczne dotyczące Jamy. Najpierw jednak trzeba było zgłosić się do jakiegoś Nosferatu. Podobno jeden przebywał w jakimś nocnym barze. Cóż miejsce jak każde inne. William zebrał wszelkie niezbędne rzeczy i opuścił fundację. Przekraczając jej próg poczuł coś z czego niezmiernie się ucieszył. Pierwszy raz opuścił ją SAM a w dodatku miał zadanie do wykonania.
Wsiadł w samochód i niewiele myśląc ruszył w noc.
Bar był zwykłą jadłodajnią gdzie serwowano także mocniejsze trunki. William nie bardzo wiedział jak rozpozna nosferatu [z pewnością nie siedział on na obrotowym stołku z tabliczką "To ja Nosferatu"]. W lokalu siedziało kilku zapijaczonych "ostatnich" klientów. Mieli nieogolone mordy, które ledwo unosili znad stołu. Na szczęście Nosferatu znalazł pierwszy Cromwela.
- Hi hi hi - usłyszał w ciemnym kącie. Siedział tam człek do złudzenia przypominający Keeanu Reevs'a. Brakowało mu tylko płaszcza i okularów Neo. - Ilu Tremere potrzeba do wkręcenia żarówki?
Żart był głupi. William usiadł przy nosferatu.
- Czego tu szukasz? Na pewno nie polujesz bo twoi wypudrowani koledzy wiedzą, że to mój rewir. No chyba, że ci nie powiedzieli, hi, hi.
Nosferatu spoważniał nagle i rzekł
- A już wiem po co cię niesie. Chcesz wybadać ostatnią chryję u Anny co? Szukasz tego dzieciaka co mu ucho ucięło. No to trafiłeś idealnie. Ale, ale gdzie moje maniery. Zwą mnie Levi. Ty musisz być tym młodym Czarodziejem. Nie mam jednak pamięci do nazwisk - Levi znów zachichotał, tym razem dowcip rozbawił też lekko Williama.

Kyle

Suzy zabrała Kyle'a z balu prosto do domu. Po drodze okazało się, że ucho pojawiło się w magiczny sposób z powrotem. Bob też najwyraźniej się uspokoił. Mama milczała przez długi czas w końcu powiedziała.
- Widzisz. Hex nie chciał ci ni mówić, ale jesteś w jakiś sposób połączony z magiem, którego szukamy. Natura tego połączenia jest jeszcze tajemnicą dla Hex'a ale jego sprytny komputer na pewno znajdzie odpowiedź i na to. Bo wiesz, że komputer Hex'a jest niesamowicie mądry? Na razie odkrył, ze nie możesz wypowiadać imienia tego maga bo on wtedy to słyszy jakby był obok i może się pojawić. Chyba zapomnieliśmy ci o tym powiedzieć nie?
Suzy jak zawsze uśmiechnęła się słodko i poszła sobie zostawiając Kyle'a i Bob'a samym sobie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 13:54, 28 Paź 2009 Powrót do góry

- Pięciu. Oczywiście po skończonym rytuale - wypalił bez zastanowienia. Na jego twarzy błąkał się delikatny uśmiech, jednak wesołość nie odbijała się w oczach.

Przez chwilę lustrował wzorkiem rozmówcę świadom będąc, że on robi to samo.

- Nazywam się William lub Will, jak wolisz – nie wiedział czy inne wampiry praktykują podawanie ręki na powitanie więc skinął głową z szacunkiem. Do tej pory nie wychodził z fundacji więc spotykał jedynie Tremere, inne klany znał jedynie z opowieści. Z tego co pamiętał opłacało się trzymać z Nosferatu, chociażby dla ich umiejętności obracania informacjami.

- W pewnych kręgach nie możność zapamiętania nazwiska uznawana jest jako zaleta – tym razem on zażartował.

- Nie chciałem naruszać twojej domeny, przyszedłem do ciebie bo szukam informacji. Zgadłeś bezbłędnie potrzebuje namiary na tego biedaka, o którym mówiłeś. Swoją drogą niezły bałagan z tym magiem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Śro 15:54, 28 Paź 2009 Powrót do góry

To wszystko działo się za szybko. Królowa, Nosferatu, incydent Falcone i Dwie twarze. Dla Sena było to za dużo jak na jeden raz, jak na początek obcowania z innymi wampirami i... ghulami. Gdy weszli do niewielkiej szopy, a "kobieta" się odwróciła Brujah nie poczuł się wcale obrzydzony i zdegustowany jej wyglądem może dlatego, że miał szacunek do ... kobiet? Musiała być kobietą. Patrzył na nią, a wręcz gapił. Zastanawiał się jak wyglądała kiedyś, jego wyobraźnia działała ~ Ciekawe ile miała lat gdy Falcone ją ocalił. Ktoś o niej wie? Ktoś z klanu? Druga, zdrowa połowa twarzy była naprawdę ładna. Tknęło go gdy powiedziała, że odnajdzie tego przystojniaka, nie wiedział co o tym myśleć. Wyszli.

Zatrzasnął za sobą drzwi samochodu.
- Ktoś o niej wie? Ktoś od nas, jakiś inny wampir? Ktokolwiek? - spytał. Mijali kolejne domy, a Sena dręczyło jedno pytanie - musiał spytać. - Ile miała lat gdy ją uratowałeś? - zawstydził się, to pytanie było chyba nie na miejscu. Wlepił wzrok w rzeczywistość za oknem.
- Zawieź mnie do Juvetu. Dyskoteka na rogu Thomasa i 13nastej. - rzekł.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 9:36, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Sen

Falcone ścisnął mocniej dłonie na kierownicy.
- Nikt nie musi wiedzieć. - rzekł przez zęby - Każdy ma swoje sekrety a ten nie jest bardziej niebezpieczny od innych. Ile miała lat? Skąd mam wiedzieć? Wyglądała jak dziecko jeśli mam brać pod uwagę moje standardy. Może dwadzieścia?
Falcone zatrzymał się przy gwarnej dyskotece.
- Pamiętaj zaufałem tobie. - rzekł na odchodne.

William

Nosferatu podrapał się po nosie
- Daj mi imię a dam ci nad nim władzę. - rzekł Levi - Wiesz zapewne, że taka władza kosztuje prawda? Żaden wampir nie przyjmie od was krwi. Za dobrą macie renomę jeśli chodzi o vitae. Co możesz mi ofiarować w zamian młody czarodzieju?
Levi zarechotał gardłowo. - Przemyśl to i spotkamy się jutro w Jamie. Wiesz jak tam trafić prawda?

Kyle

Przybył Hex. Milczał przez dłuższy czas. Wreszcie gdy się odezwał mówił szybko i ostro.
- Kyle. Jesteś ważnym ogniwem w całym naszym planie. Trafiło na ciebie z pewnego powodu. Widzisz. To nie my szukamy tego nephandusa tylko on szuka ciebie. Chciałem abyś nie znał prawdy do samego końca ale stało się. Stało się to już dawno temu. Wzrok maga trafił na ciebie w chwili twoich narodzin dla Nocy. W momencie gdy Suzy stałą się twoją matką. Bob był zawsze z tobą prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 10:09, 29 Paź 2009 Powrót do góry

- Nie, nie wiem. Wasz Priomogen zaprosił nas do Jamy wczoraj, ale zanim zdążył podąć jej lokalizację, ten młody Brujah chyba go trochę zirytował – William westchnął i z dezaprobatą pokręcił głową.

- Malkawianin, którego poszukuje ma na imię Kyle i generalnie na chwilę obecną poszukuje tylko tak mało istotnej informacji, jak jego lokalizacja. Chciałbym z nim porozmawiać, ale z wiadomych względów rozstaliśmy się tak szybko, że zapomniałem zapytać.


- Cóż, nie wiem ile jest dla ciebie warta taka przysługa, ale podaj proszę cenę już teraz. Dla ciebie to pewnie drobiazg, ale myślę, że znajdziesz sposób, w który będę mógł się odwdzięczyć.

- Chyba, że – Will zawiesił na chwile głos, spojrzał Levi’emu w oczy i kontynuował po namyśle – Chyba, że wiesz coś więcej, coś co mogłoby mi pomóc. W takim razie możemy porozmawiać jutro. Wrócę do swoich, uzyskam odpowiednie, hm, pełnomocnictwa i wtedy możemy dobić targu.

- Oczywiście, jeżeli informacje będą warte swej ceny – dodał z uśmiechem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Czw 12:55, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Sen wysiadł z samochodu i kiwnął głową w kierunku Falcone. Muzyka i gwar jakie dochodziły z wnętrza budynku były rozluźniający. Po takiej serii zdarzeń musiał odreagować. Zatrzymał się przed samymi drzwiami, zapłacił wejściówkę, "odsapnął" pełną piersią i wszedł do środka. Mrugające stroboskopy i tańczące w ich świetle zgrabne ciała kobiet przywołały na usta Sena lekki uśmiech. Podszedł do baru:
- Szkocka bez lodu. - rzekł i odwrócił się twarzą do parkietu plecami opierając się o ladę. Wodził wzrokiem szukając.. sam nie wiedział czego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mali. dnia Czw 12:56, 29 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 22:38, 29 Paź 2009 Powrót do góry

Kyle nie wiedział o czym myśleć. Siedział na łóżku nic nie myśląc. Jedyne co robił to automatycznie, niczym robot przypominał sobie wszystkie wzory i twierdzenia jakie znał. Robiłby to pewnie kilka dobrych tygodni, gdyby nie przyszedł Dziadek.
- Kim są Nephandi? Bo tak się wymawia liczbę mnogą, prawda? Czego odemnie chce? Tak, Bob był od dawna... Nie pamiętam czy od zawsze, ale pamiętam, że był od kiedy pamiętam. Jeszcze zanim zacząłem chodzić do psychatry... A potem przestałem, bo z biologicznego punktu widzenia umarłem. Ale nie wszyscy to wiedzą. I dlaczego Bob wydaje się go wyczuwać? I co się stało Bobowi na zebraniu innych Malkavian? - zerknął dyskretnie na swojego nieodłącznego przyjaciela, po czym wlepił wzrok w Hexa czekając na wyjaśnienia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 10:31, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Will

Nosferatu pokiwał tylko głową. Jego oczy świdrowały Czarodzieja.
- Za tak błahą przysługę będę oczekiwał równie błahej. Nie teraz. Ale zgłoszę się do ciebie gdy będę chciał i wykorzystam twój czas do woli młodzieńcze. Ten Kyle mieszka w psychiatryku. Jest jeden w okolicy. Ale uważaj to domena jego matki-w-ciemności a ona jest niezrównoważoną suką. Ma manię zabijania. Zawsze jednak uwielbia się bawić z ofiarą. A jej zabawy są cholernie męczące. Każda jej ofiara popełnia samobójstwo. Suzy ma więc czyste łapska... powiedzmy - znów zachichotał.

Sen

Stał tak i wpatrywał się w roztańczony tłum. Nagle jednak jego uwagę przykuł mężczyzna. Niewątpliwie Azjata. Był niski, może wzrostu Sen'a. Szczupły, o krótkich czarnych włosach i... niezdrowo blady... Co go odróżniało od reszty? Nie tańczył. Stał tylko w tym tłumie i wpatrywał się bezczelnie w niego! Jego usta ułożyły się w słowo. Chińskie słowo. "Pamiętaj". Tak chyba brzmiało. Gdy Sen chciał do niego podejść ten nagle zniknął w tłumie. Nie mógł go już dostrzec. Rozejrzał się dookoła. Tam! Był pewien, że ten mężczyzna właśnie wyszedł głównymi drzwiami...

Kyle

Hex rozejrzał się dookoła aby sprawdzić czy nikt nie słucha.
- Nephandi to magowie. Magowie, których nie lubią inni magowie. Bob. Bob zaś w jakiś sposób wyczuwa magów jeśli tak mówisz. Odkryłem jeszcze jedną ciekawą rzecz o której powinieneś wiedzieć. Bob był kiedyś twoim Avatarem. Po twojej śmierci jakiś jego cień pozostał z tobą. Nie jest prawdziwym Avatarem ale tak jakby... jego duszą, pozostałością. Dlatego ten Nephandi cię szuka. Inni magowie mówią, że kiedyś tego Avatara miała jego żona... Dawno, dawno temu... Dziwne co? Z pewnością nie dziwniejsze niż te wampiry co żyją na księżycu. Udało mi się już skończyć obliczenia. One tam są!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 14:40, 31 Paź 2009 Powrót do góry

William uśmiechnął się. Współpraca z tym Nosferatu podobała mu się. Krótko, zwięźle, z sensem. Tremere był jeszcze młody i nie zdążył przesiąknąć tak typowym dla swego klanu intryganctwem. Zamiast manipulować wolał jasny, przejrzysty układ, z którego obie strony będą zadowolone. Jego rozmówca chyba czuł to samo bo oprócz odpowiedzi o lokacje, dorzucił cenne informację na temat matki Kyle. Przypomniało mu się jak Kyle wspominał, ze jego matka jest dosyć porywcza i silna, ale wtedy zrzucił to na karb malkawiańskiego bajania. Okazało się, że musiał zrewidować swoje poglądy.

- Uczciwa wymiana
– wyciągnął do Nosferatu rękę by przypieczętować transakcję – Dobrze się z tobą współpracuje. Mam wrażenie, że w przyszłości jeszcze do ciebie się zgłoszę.

- Aha, daj mi proszę namiar na Jamę i jeżeli możesz numer do siebie, tak żebym mógł cię znaleźć w razie potrzeby.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Sob 15:49, 31 Paź 2009 Powrót do góry

Stał przy barze spokojnie popijając szkocką i wpatrując się w rozbawiony tłum. Przelatywał wzrokiem z kobiety na kobietę, których ciała połyskujące w słabym, mrugającym świetle przyprawiały go o zawrót głowy. ~ Kiedy ostatni raz uprawiałem seks w dyskotekowej łazience z poderwaną na imprezie laską? - Sen poczuł się jak za młodu. Chciał raz jeszcze tego posmakować, przecież teraz starzał się bardzo wolno, jak nie w ogóle. Muzyka zaczęła go troszku porywać do tańca, gdy nagle jego uwagę przykuł żółtoskóry mężczyzna. Co ciekawe stał na środku parkietu wcale nie tańcząc, a bezczelnie wpatrując się w... niego? Odstawił prawie pustą szklankę po szkockiej i ruszył w stronę Azjaty. Przepychał się przez roztańczonych młodych ludzi starając się nie stracić z oczu Żółtka. A jednak. Gdy doszedł na miejsce jego już nie było. Zobaczył tylko jak w szybkim tempie opuścił dyskotekę. Doktor ruszył za nim biegiem..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Mali. dnia Sob 15:50, 31 Paź 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 17:05, 31 Paź 2009 Powrót do góry

A zatem Bob okazał się kiedyś być Awatarem! Ale czy to znaczy, że był równie potężny co Awatar Hannibala? Jeżeli tak, to dlaczego nic nie powiedział Kyle'owi?
- Co mam zrobić teraz, kiedy ściga mnie Nephandus? I czy Bob jest równie potężny jak Awatar tamtego? Jak mam się przed nim obronić?
Wstał i zaczął łazić dookoła pokoju.
- Chcę być tak potężny jak Ty! Bo Ty jesteś mocniejszy od Nephandusa, prawda?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 9:52, 02 Lis 2009 Powrót do góry

William

Nosferatu wyjął mała karteczkę i położył ją na stoliku. Przesunął ją w stronę Will'a lecz zanim zabrał dłoń spojrzał poważnie w oczy Czarodzieja. Wreszcie rzekł:
- Nie wątpię, że się zgłosisz. Tu masz telefon. Jama zaś znajduje się pod miastem. Jak będziesz potrzebował wejść zgłoś się do mnie młodzieńcze.

Sen

Wybiegł na zewnątrz. Jedyne co ujrzał to stos białych karteczek spadających na ulicę. Były ich tysiące. Sen złapał jedną. Nie zdziwił się gdy ujrzał znajomy symbol "Pamiętaj". Po Azjacie nie było śladu. Sen rozejrzał się jeszcze dookoła. Nagle dostrzegł go w najgłębszym cieniu. Stał on nadal nieruchomo. Otaczała go dziwna mroczna aura, tak jakby cień ożył i próbował otulić go swoim płaszczem. Oczy Azjaty spotkały się ze wzrokiem Sen'a. Gdy się o tym zorientował posłał Sen'owi uśmiech.

Kyle

Hex spojrzał z politowaniem na Kyle'a
- Oczywiście, oczywiście - rzekł tylko i odwrócił się na pięcie. - Teraz po prostu bądź Kylem - powiedział na odchodne i wyszedł.
Bob stał tak jak stał i nie wiedział co robić ani mówić. Rozłożył tylko ręce i usiadł zamyślony...

Pora aby Samael dołączył do wątku głównego...

Logan

Pułkownik obudził się i wykonał podstawowe czynności rano. Ćwiczenia, potem szybki prysznic. Dawno już odkrył, że pomimo swego odmiennego stanu egzystencji nadal co jakiś czas musi się umyć. Może nie pocił się ale swąd i smród okolicy, trupów i inne zapach nadal pozostawały na jego ubraniu i ciele. Na szczęście nie musiał mys zębów. Nie jadł...
Kilka minut po dwudziestej Kieł postawił uszy i warknął cicho. Rozległo się pukanie do drzwi. Za nimi stał Kostaki. Palił spokojnie papierosa i pozwalał aby dym opuszczał jego martwe płuca powoli.
- Witaj - rzekł a dym wcale nie wyleciał wraz ze słowami - Dawno cię nie było na cmentarzu więc postanowiłem zajrzeć. Zresztą, korzystam z zaproszenia. Może mało tu bezpiecznie, na takim odludziu łatwiej o jakiegoś mieszkańca lasu niż Ssaka. Nie masz problemów z wyciem w nocy? - uśmiechnął się ukazując białe zęby. Wszedł do środka bez zaproszenia ze strony Logana i rozsiadł się w fotelu. Spojrzał na Kła a ten uspokoił się w mgnieniu oka.
- Ładnie się tu urządziłeś. Wiesz nie przychodzę z wizytą towarzyską. Jak każdy z naszego rodzaju mam swoje problemy, radości i smutki. Jak ma się przed sobą perspektywę wielu wieków zaczyna się myśleć. Inaczej można by się położyć do trumny i zgasić światło. Do rzeczy. Pomożesz mi w pewnej sprawie? Zapłacę jeśli trzeba lub odwdzięczę się w miarę możliwości.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:39, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Logan zdziwił się nagłym przybyciem gościa, o którym szczerze mówiąc dawno temu zapomniał. Szepczący przestrzegał go przed nim, ale pułkownik wyczuwał, że jest on starszy i silniejszy od niego. Póki co musiał pozostać bierny i jakoś wybrnąć z tego wszystkiego. Nie bardzo było mu to na rękę, ale trudno. Wcześniej nie wiedział o tym, gdy podawał Kostaki'emu swój adres. Gdy ten wszedł do środka doktor tylko uważnie wybadał swym bystrym okiem teren wokół domu, jakby szukał kogoś, kto mógłby śledzić przybysza i zamknął za sobą drzwi.
- To zależy o jaką sprawę pytasz. - Podszedł do swojego biurka i wyjął z drewnianej szkatuły cygaro. Częstując, podsunął gościowi owe drewniane, ładnie rzeźbione pudełko z dębowego drewna, w którym równo ułożone leżały kubańskie cygara. Pytająco spojrzał na przybysza. - Jak widzisz pieniędzy mi nie brakuje, więc obejdę się bez nich. Propozycja przysługi brzmi dość ciekawie, ale najpierw chciałbym poznać problem, z którym do mnie przychodzisz. - Odpaliwszy cygaro siadł na rogu biurka, przewieszając przezeń jedną nogę. Wyciągnął się i wypuścił dym z ust. Ponownie spojrzał na gościa wyczekując jego odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:14, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Logan

Kostaki uderzył niespodziewanymi słowami
- Piłeś kiedyś wampirzą krew? Ma smak ambrozji. Samo uczucie powoduje ekstazę o wiele większą niż sobie wyobrażasz. Jeśli blask księżyca w pełni to orgazm ten stan porównać możesz tylko do blasku słońca. Najwykwintniejsza krew musi być jak wino. Musi być stara. - przerwał na chwilę i poczęstował się cygarem - Tak jak tytoń. Im dłużej poleży tym będzie smaczniejszy gdy się go wciągnie do płuc... albo ich resztek. - Kostaki odgryzł końcówkę cygara i zapalił je piękną srebrną zapalniczką na benzynę. Motyw węża oplatającego obudowę zapalniczki nie umknął Loganowi. Wampir zaciągnął się głęboko i kontynuował - Nie przyszedłem rozmawiać jednak o tym. Przysługa o jaką zamierzam cię prosić będzie niebezpieczna. Można nadepnąć na kilka odcisków ale jeśli zgramy wszystko dobrze nikt nas nie zauważy. Do rzeczy. Zarówno ja i ty jesteśmy nikim w tym całym popapranym społeczeństwie. Nikt nas nie poważa. Może się to zmienić i to bardzo. Ja mam informację od ciebie jako dobrego żołnierza i niegłupiego faceta oczekuje planu działania. - Kostaki znów zaciągnął się cygarem - Za trzy noce do Londynu przybędzie ciężarówka z pewnym specyficznym ładunkiem. Oczekuje go pewien starszy. Przewoźnikiem są ghule i jeden wampir. Cała sprawa interesuje nas z dwóch powodów. Przesyłkę tą chcą mieć Tremere. Klan, który ma sporą władzę w mieście. Teraz słuchaj co my możemy. Po pierwsze jeśli ją zdobędziemy będziemy mogli szantażować Primogena ich klanu aby podjął odpowiednie środki w celu podniesienia naszego marnego statusu. Ja chcę tylko kąta w tym mieście ty zaś - wzruszył ramionami - nie wiem czego ty byś chciał. Ja załatwię odpowiedni sprzęt i tylu ludzi ilu będziesz chciał. Ty zorganizujesz plan działania gdy przekażę ci trasę. Wchodzisz w to czy nie? Stawka jest wysoka i można tyle samo zyskać co stracić. A tracić nie mam prawie co?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:19, 02 Lis 2009 Powrót do góry

Kyle siedział jeszcze chwilę na łóżku nic nie mówiąc. W końcu wstał.
- Chodź Bob... idziemy na obchód. Poćwiczyć to, co umiemy.
Ubrał kitel lekarski i wyruszył na górę. Zaczął przechadzac się po korytarzach w poszukiwaniu ciekawych "obiektów badań".


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:35, 02 Lis 2009 Powrót do góry

- Propozycja brzmi ciekawie - Logan ponownie zaciągnął się cygarem. W głębi myślał nad sensem słów o krwi porównywanej do wina. Przypomniał sobię spotkanie z królową i "przysięgę" którą miał złożyć... Ale czy z jego ust padło słowo "przysięgam"? Chyba nigdy by nie przeszło mu to przez gardło... Powiedział "postaram się", a człowiek jako istota ułomna skłonny jest do popełniania błędów. Czy to był błąd? Doktor nie wiedział... - Rzec by można, że jestem... eee... jesteśmy na dnie. Nie mamy praktycznie nic do stracenia, oprócz przysługi jaką mogą nam oddać uwalniając duszę z tego truchła... - Przelotny uśmiech pojawił się na twarzy pułkownika. Nagle jego mina spoważniała. - Do rzeczy. To kim się stałem jest mi zupełnie nie na rękę, więc z radością przystanę na Twój plan. Dobrze czasem namieszać na górze by przypomnieli sobie o swojej podstawie, bez której raczej nie mieliby racji bytu - ujmując to w przenośni - Dawno nic nie robiłem, a przydałoby się rozruszać te stare kości. Mam tylko jedno pytanie. Co stanowi owy ładunek? Wiesz... nie lubię niewiadomych i w ogóle... A jestem... eee.. bylem człowiekiem twardo stąpającym po ziemi. Nasuwają się też inne pytania. Dobra organizacja to podstawa. Odbijemy ten ładunek i co dalej? Gdzie go chcesz ulokować? Jak chcesz rozmawiać z tym owym staruchem? I jeszcze masa innych pytań, ale póki co zbędnych... Więc zamieniam się w słuch.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin