FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 WIĘZY KRWI - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 16:05, 27 Lis 2010 Powrót do góry

Kyle nie zdążył już nic powiedzieć, kiedy znalazł się spowrotem w uliczce, z której niedawno zniknął.
Posmutniał z tego powodu. Powietrze zawsze poprawiało mu humor. Aż tu nagle powietrza nie ma.
I co zrobić?
Trzeba znaleźć Williama.
Postanowił jednak poczekać chwilę w tym miejscu, gdyż zorientował się, że Williama już nie ma. Zniknął gdzieś. Szkoda...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 16:34, 27 Lis 2010 Powrót do góry

Sen

Falcone spojrzał na Sen'a posępnie.
- Sam nie wiem. Szwędalem się nocami po Weronie gdy nagle bach! - Vincent uderzył pięścią we wnętrze drugiej dłoni - Byłem znowu w Londyne. Podejrzewam, że ten co zrobił całe to piekło u Primogena to jakiś pier***ony mag. Słyszałem o nich, ale nigdy żadnego nie spotkałem. - Falcone wstał - Musimy naleźć Dwie Twarze. Ona może nam pomóc. Chodź. Może nadal siedzi tam gdzie ostatnio.

Tony

Danko spojrzał z przejęciem na Ton'ego
- Jakiemu klanowi? Justice? - wampir był zdziwiony.
Gdy dotarli na miejsce przybrana matka z lekkim niesmakiem spojrzała na Danko, który nie wyglądał najlepiej. Potargane włosy i pomięta koszula pogłbiały wrażenie szaleństwa, jakim obdarzyła go Przemiana.
- A to kto? - spytała Justice - Po co sprowadzasz jakieś łachy do moego domu?

[Reszcie odpiszę wkróce]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 0:16, 28 Lis 2010 Powrót do góry

- Może i tak.. - rzekł ściągając z garderobianki najpierw płaszcz, a później kapelusz. Zamknąwszy za sobą drzwi od domu ruszył w kierunku samochodu. - Szukałem jej na własną rękę... nie znalazłem. - powiedział otwierając drzwi samochodu. - Ten William mówił coś o jakimś magu. Podobno na nas plauje. Jakiś Hannibal Lecter, czy jakoś tak. - spojrzał kątem oka na Falcone, później odwrócił głowę w stronę pasażera - Wiesz coś o nim ?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:54, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Sen

- Hannibal Lecter?! - Falcone wypluł te słowa ze zdziwieniem - To samo imię padło wówczas gdy byłem u Greena. To ten sam mag! - oczy wampira rozszerzyły się gdy spoglądał za plecy swojego syna.
- Dobry wieczór - rozległ się spokojny i nawet symatyczny głos w rogu pokoju.
Sen odwrócił głowę i spojrzał w lustro powieszone na ścianie. Nie znalazł jednak w nim swojego odbicia, ani odbicia Falcone. Z lustrzanej tafli spoglądał na nich starszawy mężczyzna około sześćdziesiątki. Ubrany był schludnie a rzadkie siwe włosy zaczesał do tyłu. Jednak jego wzrok był mocny i stanowczy.
- Doktor Yung jeśli się nie mylę. Szkoda, że porzucił pan tak szlachetny zawód chirurga na rzecz jakiejś knajpy - mężczyzna przechylił lekko głowę na bok - Nie wypowiada się imienia tak poprostu. Czy muszę wam to mówić? I tak nie zrozumiecie. Jednak nie lubię być niepokojony bez powodu i dlatego zmuszony jetem was ukarać - lewa brew powędrowała ku górze. Futerał z kataną Sen'a zadrgał a ostrze samo uwolniło się na zewnątrz. Falcone nie zdąrzył zareagować gdy ostra stal spadła na jego kark dekapitując go na miejscu. Rozpadające się wampirze zwłoki jeszcze stały chwilę po czym runęły na dywan. Sen został sam. był tylko on i śmiech Hannibala Lectera, ale i on po chwili zamilkł.
- Powinien pan zostać jednak przy skalpelu doktorze Yung.

William

Gordon spojrzał w oczy swego syna. Will chciał odwrócić wzok jednak w świetle prośby, którą wypowiedział, postanowił jednak wytrzymac spojrzenie. Trwało to może chwilę, ale była to trudna chwila dla Tremere.
- Cóż. Sądzę, że ja tu nie mam zbyt wiele do powiedzenia. Londyn już niedługo nie będzie mnie interesował. Jednak dam ci radę. Trzymaj z Malkavianami. W ich szaleństwie kryje się coś co przeraża nawet Lothariusa. Hex wie coś czego nie mówi i pomimo swojej pozy ma kilka asów w rękawie, choć jeśli mowa o Świrach to być może ma kilka jockerów.
Gordon doskonale wiedział, że już rzekł za dużo jednak kontynuował.
- Władza Anny się posypie szybciej niż sądzimy. Brujah gdzieś zniknęli, została ich tylko garstka. Ich Primogen gdzieś przepadł. Nosferatu też szukają jednego ze swoich. Ventrue przebąkują coś o niejakiej Sybil potężnej matuzalemce. Kilka lat temu zabiła ponoć jednego z nich. Gangrele otrzymali cios po tym jak Lothar zabił syna Szepczącego, tam w parku. My... Piramida w Londynie płonie. Mój plan się nie powiódł a kilku Tremere, którzy mnie poparli mogą się chcieć mścić tylko po to aby ratować swoją skórę. Anna nie utrzyma status quo na długo i szybko znajdzie się ktoś kto wskoczy na jej miejsce. Starszyzna już patrzy na nią mało przychylnie, tak więc może być kocioł. Kto ma najiększe szanse zostać nowym władcą Londynu? - Phoenix wzruszył ramionami - Cholera wie Primogenów. Jeśli się jednak okarze, że Green został zniszczony, a ten Brujah trzymał klan w ryzach i był archontem justicara to możecie mieć wizytę kilku archontów albo i samego egzekutora. Akcja zawsze wywołuje reakcję, a nawet Wewnętrzny Krąg Camarilli nie lubi jak ssaki znikają z ulic a w szzegolności tak stare ssaki jak primogen Brujah, który pamiętał czasy inkwizycji. - Gordon uśmiechnął się i odsunął lekko od biurka czekając na odpowiedź syna.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Pon 18:03, 29 Lis 2010 Powrót do góry

Sen nie wierzył w słowa Willa, kiedy ten pewnego razu zakazał mu używać imienia HL argumentując to ty, że może się w pojawić, teraz jednak przekonał się o tym na własne oczy. Nie zdążył zareagować gdy jego katana sama wyskoczyła z tuby i skróciła Falcone o głowę. Tak na dobrą sprawę nigdy nie widział zabijanego wampira poprzez pozbawienie go głowy. To co zostało z ciała Włocha przypominało flaki rozciągnięte po masarni. Chińczyk nie zastanawiał się długo. Nie mia zamiaru rozmawiać z HL więc nie żałował, że ten zniknął. Wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu i pojechał do dawnej "siedziby" dwóch twarzy. Miał nadzieję spotkać tam Edith, albo dowiedzieć się o jej obecnym miejscu pobytu czegokolwiek. Teraz wiedział, że HL jest naprawdę niebezpieczny, a do tej pory myślał, że nie ma istot potężniejszych od wampirów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 7:44, 30 Lis 2010 Powrót do góry

Natłok informacji jest tak samo szkodliwy jak ich brak. Chociaż osobiście William wolał znać więc faktów, niż być niedoinformowany. Rewelacje, które rzucił mu Ojciec w kilku miejscach powielały się z tym co już odkryli. W kilku innych wzbogacały jego wiedzę i rzucały inne światło na wydarzenia, w których uczestniczyli. Will nie starał się zrozumieć wszystkiego, było to ponad jego siły. Starał się zapamiętać słowo w słowo, intonacje głosu Gordona, to co przemilczał i jak na niego patrzył. Gdy znajdzie chwilę czasu przeanalizuje to raz jeszcze na spokojnie.
Faktem było to co już wcześniej podejrzewał. Byli zaplątani w kilka jeśli nie więcej intryg na różnych poziomach. Jego osobiście najbardziej martwił szalony mag, który postanowił zabawić się jego kosztem. Walka o chwiejący się tron Anny wcale go nie interesowała. Nie mógł jednak tego bagatelizować. Wszystkie siły działające w Londynie walczyły o władzę i ich drobne problemy na pewno ich nie interesowały. William zaczął się zastanawiać czy Nefandus nie jest przypadkiem siłą sprawczą i tamtego zamieszania. Wampiry walczące o władze w mieście rzuca się sobie do gardeł zamiast zająć się problemem grasującego maga.

„Dym w oczy. Odwrócenie uwagi. Kiedy zauważą będzie już za późno. Cholera, nie wiem czy zesłanie do Gangreli to nie jest lepsze wyjście .”

Popatrzył w oczy Ojcu, ale nie odważył mu się tego powiedzieć. Skłonił się i powiedział.

- Dziękuje Panie. To wiele wyjaśnia i postaram się być ostrożny. Wiesz coś może na temat tego maga. Może miał jakichś wrogów, z którymi można by połączyć siły. Obecnie obawiam się, że jest on bardzo silny. Gra z nami w kotka i myszkę, w chwili takiego zamieszania w całym lennie może się okazać, że nie będzie komu z nim walczyć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 10:57, 30 Lis 2010 Powrót do góry

Kyle

Czekanie na Willa dłużyło się trochę. Cóż, jeśli nie zjawi się on do wshodu słońca trzeba będzie coś ze sobą zrobić. W ewnym momencie Kyle poczuł, że nie jest sam. Liście na drzewach lekko zaszumiały aby po chwili ustąpić miejsca grobowej ciszy. Kyle stał pośrodku alejki niepewny co się za chwilę wydarzy. Po chwili dotarło do niego, że nie dochodzą go żadne, nawet najbardziej odległe dźwięki. Oczami wyobraźni widział otaczające go zewsząd koszmary o których mówił ten drugi Bob. Wreszcie z mroku za plecami wyłoniła się blada twarz Linch'a. Podszedł on w ciszy do Malkavianina i przytulił się do niego. Kyle poczuł smród, jaki wydobywał się wraz z oddechem z jego ust. Linch objął Kylea i mocno przycisnął do siebie jedną ręką. Druga zaś powędrowała do prawej dłoni Kyle'a, który poczuł, że wkłąda mu w nią jakiś przedmiot. Przez chwilę stali tak jak kochankowie, dla których nastała chwila rozstania i chcą tą chwilę odwlec jak najbardziej. Wreszcie Kyle poczuł, że uścisk słabnie a do jego ucha dociera jedyny dźwięk jaki w odległości mili można by było w tym momencie usłyszeć
- Masz tylko jeden strzał. Wykorzystaj go dobrze. Sokół już nam nie pomoże. Dziś w nocy zginął.
Potem Linch zniknął a Kyle został sam. W dłoni trzymał mały przedmiot, podobny do pistoletu o drewnianej rękojeści z drewnianym cynglem oraz 'lufie' wykonanej z kawałka kryształu. Linch zaskoczył znów Kyle'a. Jednak wampir nie smucił się teraz tym gdyż na prawo od niego pojawił się Bob. Jego Bob!

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 16:13, 30 Lis 2010 Powrót do góry

Kyle czuł się molestowany. Tylko mama mogła go przytulać. Tylko mama!
Ale Lynch w pewnym momencie zniknął.
I zostawił pistolet... Prawie-pistolet.
Na szczęście pojawił się Bob.
- Bob! Patrz! - pokazał mu "artefakt" - Mam użyć tego do pokonania H.L.'a... Chyba. Ale nie zgadniesz co się stalo! Spotkałem drugiego Ciebie! Tylko on zniknął, i chyba coś go zabiło... Jakiś koszmar, czy coś. Tak mówił. Że powstał koszmar. Ale ten Bob był inny od Ciebie, wyższy i inaczej ubrany... I miał nieco inny głos. Wiesz dlaczego?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 21:42, 04 Gru 2010 Powrót do góry

Tony był zdziwiony reakcją Matki. Sądził, że zna najlepszych kolegów Primogena i sądził, że na pewno zna Danko. -Nie wiesz kto to jest? - wyraził swe zdziwienie Tony. Wyraźnie się przeliczył. Przecież Arthur w pokoju hotelowym nalegał na spotkanie Barrisa z Danko. Czy Justice nie wiedziała do kogo miałby zawieźć Shelton Tonyego? -Mogę Ci powiedzieć coś o Sybil? - spytał grzecznie. Doskonale wiedział, jak Justice reaguje na nazwę Sybil. Spojrzał na zdziwionego też Danko, następnie na Matkę. -Dzieje się coś niedobrego. Myślę, że musisz o czymś się dowiedzieć. - oznajmił Tony i czekał na reakcję wampirzycy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Sob 21:44, 04 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:13, 12 Gru 2010 Powrót do góry

Will

Gdy William wyszedł z pomieszczenia Gordona poczuł wibracje telefonu. To był Levi. Will wyszedł z Fundacji aby prowadzić rozmowę bez ciekawskich uszu. Odebrał
- Heh, aleście mnie wtedy nastraszyli - głos miał jak zwykle charczący ale rzeczowy z lekka nutą wesołości - Sprawy się komplikują. Znasz stary warsztat Darnell'a? Zajedź tam przed świtem to pogadamy.
Rozłączył się, lecz odgłos odkłądanej słuchawki po drugiej stronie był dziwnie złowieszczy...

Kyle

Williama nie było, ale za to dzwoniła mama! Choć zmieniła chyba numer to w telefnie odezwaął się Suzan.
- Kyle mój synku. Pamiętasz jeszcze kogo ścigamy? Bądź jeszcze dziś w starym warsztacie Darnell'a i koniecznie przed świtem. To niedaleko. - rozłączyła się szybko. Ciekawe skąd wiedziała gdzie teraz jest Kyle i że to nie daleko.
Bob patrzył na wampira tym swoim posępnym wrokiem jak zwykle wzruszając ramionami gdy nie miał nic do powiedzenia.

Sen

Jadąc do Dwoch Twarzy, a raczej do Edith rozbrzmał jego telefon. Przełączył na zestaw głośnomówiący. To była Edith, płakała
- Sen... musisz mi pomóc... jestem głodna... taka głodna... - na pytanie gdzie jest odpowiedziała - Schroniłam się w starym warsztacie Darnell'a. Proszę... Dłużej nie wytrzymam... - po kilku chlipnieciach i pociągnięciach nosem rozlaczyła się.

Tony

Imię starożytnej wampirzycy zmieniło nastawienie Justice. Weszli do jej mieszkania. Tony ze zdziwieniem dostrzegł, że odkąd był tu kilka lat temu nic się nie zmieniło. Fakt spotykał "matkę" kilka razy lecz zawsze na neutralnym gruncie. Justice usiadła na sofie. Danko nerwowo przebierał nogami co najwyraźniej denerwowało wampirzycę ale nie zamierzała nic z tym robić. Zamierzała wysłuchać Tony'ego. Gdy opwiedział jej wszystko pokiwała głową. W jej oczach malowało się coś na kształt strachu i zaciekawienia zmieszanego razem.
- Trzeba iść z tym do Sheltona - rzekła - Podejrzewam, że on nie będzie wiedział co z tym zrobić, ale będzie wiedział czego NIE robić. Myślę, że w tym wypadku możemy zjawić się u niego be zaproszenia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Domin
Gracz



Dołączył: 01 Sty 2010
Posty: 270
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 14:51, 12 Gru 2010 Powrót do góry

Tony chciał tylko, żeby o Sibil wiedziała tylko jego matka. Nie chciał robić głębszej afery, a czekać na rozwój sytuacji. -Zostajemy tutaj. Na razie nigdzie nie idziemy. Sibil nie jest na razie zagrożeniem. Czekamy na rozwój sytuacji. Nie podejmujmy pochopnych kroków i nie rozpowiadajmy tego na lewo i prawo. - rzekł stanowczo Tony chcąc zachować rozwagę i stoicki spokój. -Danko, wracaj do domu, ja wracam do klubu bo nie było mnie tam przez dłuższy czas. Gdyby coś się działo wiecie gdzie mnie znaleźć - oznajmił dwojgu towarzyszom. Sibil nie zrobi mu nic złego, przecież to ona uratowała Barrisa przed Gerardem. Pozwoliło mu to dawać podstawy do sądzenia, że jest objęty pewną ochroną.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Domin dnia Nie 14:52, 12 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Mali.
Gracz



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 493
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/3

PostWysłany: Nie 18:52, 12 Gru 2010 Powrót do góry

Sen nie wahał się ani chwili. Wrzucił czwórkę i skręcił w Mason Drive. Nie wiedział co, ale coś ciągnęło go do Edith, nie żeby był jakoś szczególnie skory do udzielania pomocy, ale Edith mu się spodobała od czasu kiedy Xu zadziałał. Ta kobieta miała w sobie coś co Senowi podobało się jak nigdy wcześniej. Nawet Jess, nawet ona nie mogła się z nią równać. Jechał coraz szybciej. Minął kościół Św. Franciszka i pędził dalej. Wjechał już do starego miasta. Zatrzymał się 300 metrów od warsztatu i wysiadł z samochodu. Kalkulował, że może to być pułapka dlatego zachował czujność. Zbliżył się do warsztatu. Otworzył jedno ze skrzydeł w drzwiach i wszedł powoli do środka: - Edith? - powiedział.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gavron
Gracz



Dołączył: 18 Lut 2009
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Częstochowa
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 20:13, 12 Gru 2010 Powrót do góry

Kyle przeanalizował, co powiedziała Suzy.
Coś mu się nie zgadzało.
- Bob, to jest nieco podejrzane. Dlaczego przed świtem i skąd wie gdzie jestem?
Nie chciał poddawać w wątpliwość wiarygodności mamy, ale ta sprawa śmierdziała. I to mocno.
- Zachowaj szczególną ostrożność. Magiczny radar na pełnych obrotach!
Po tych słowach ruszyli w kierunku warsztatu. Zachowując szczególną ostrożność.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin