FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Klątwa Samaela - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
gwahir
Gracz



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gór Mglistych
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 22:00, 08 Sty 2009 Powrót do góry

- Dlaczego powiedziałeś "opowiecie" ?- zdziwił się Niziołek -Powinniśmy chyba zapytać o to Tirisa... Altair zamyślił się na chwilę, po czym przyłapał się na tym, że cały czas myśli o tym Bogu-Czarodzieju.
- A gdybyśmy wybrali się na tę polanę... Tiris chyba powinien wiedzieć gdzie to jest... Może tam znajdziemy jakąś wskazówkę... No, chyba że nasz przyjaciel powie nam dokąd mamy sie udać.-spojrzał pytająco na człowieka. -Póki co, chyba każdy kierunek będzie tak samo dobry. A w drodze możesz nam opowiedzieć... znów zerknął na tajemniczego przyjaciela - ... o tym całym Bogu-Czarodzieju i jego walce z Hextorem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gwahir dnia Czw 22:02, 08 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
asiolcza
Znawca zasad



Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 11:47, 09 Sty 2009 Powrót do góry

-Jak to każdy kierunek dobry? -Gnom zdziwił sie wypowiedzią niziołka. -Jest robota, jest zapłata. Ja chcę konkrety, a nie takie zawracanie dupy kozy. Eeeee tam z taką robotą. -Imsh machnął ręką. -Jak będziemy się tak błąkać, to ino buty zedrzemy. Pańciu Tiris, będzie komu można mordę obić dla tego ratowania świata?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez asiolcza dnia Pią 11:49, 09 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 16:51, 10 Sty 2009 Powrót do góry

- Powściągnij swój entuzjazm waleczny gnomie. Okazji będzie nazbyt, a chętnych tylu, że będziesz od nich uciekać. Wiedz mój mały przyjacielu, że Ci, którzy się nawiną, nie są zwykłymi śmiertelnikami... To monstra w ludzkiej postaci... to potwory, które będą Ci się śniły w nocnych koszmarach... - To mówiąc Tiris zdecydowanie spojrzał na barbarzyńcę mierząc go przenikliwym i pełnym chłodu spojrzeniem. Później nie odezwał się ani słowem...

Mrok zapadł na dobre gdy dotarli do posterunku wiejskiego, na granicy lasu. Budynek niewielki przycupnięty nad rwącym potokiem, którego szum dało się słyszeć już z pewnej odległości., z jednej strony osłaniał most ponad nim. Cztery końce drewnianej konstrukcji nad wodą, przez którą prowadziła droga szerokości jednego powozu, zdobyły dość duże pochodnie. Spokojnie podeszliście do domku wychodząc na drogę prowadzącą przez wieś. Co was zdziwiło, most był obstawiony krzyżami z ostrych pali, które swą wrogość zwracały w stronę lasu. Wszystko wyglądało jakby wioska się kogoś obawiała...
Zobaczyliście w silnej poświacie księżyca całą wieś. Nie była duża. W zasadzie jedna długa ulica przy której stało kilka domostw, jakaś karczma ze stajnią, kaplica wielobóstwa, coś na wzór głównego garnizonu i dom, który wyróżniał się nieco spośród innych... Wszystkie domostwa były zabarykadowane, okiennice pozamykane, jedynie niewielka poświata sączyła się z karczemnych okien...
Trzask gałęzi po których ktoś stąpał, ze strony z której przyszliście natychmiast zwrócił waszą uwagę. Nagle z cienia wyłoniła się postać uzbrojona po zęby. Od razu rozpoznaliście, że to strażnik.
- Coście za jedni?! - zapytał wrogo trzymając wyciągniętą w waszą stronę włócznię i skradającego się do was. - No! Gadać bo utłukę jak bydle!
Był nieogolony, a w świetle pochodni można było dostrzec liczne bruzdy na jego twarzy... Spod starego hełmu, poplamionego rdzą było widać wystające rzadkie, siwe włosy. Porwana kolczuga opinała się na jego tuszy, a przy skórzanym pasie miał przypięty miecz. przewieszony przez plecy kołczan z łukiem dawał wrażenie jakoby ten "tropiciel" - na jakiego wyglądał w tym stroju - skradał się do zwierza, niźli do przybyszy...
- Spokojnie, mości panie - Tiris zabrał głos unosząc ręce w porozumiewawczym geście - Przybywamy z daleka i szukamy schronienia na noc. Jesteśmy tylko strudzonymi wędrowcami. Nie chcemy niczego, prócz dogodnego noclegu na tę noc. - powiedział spokojnie.
- Eh... To dobrze - odłożył włócznie niezdarnie - Już żem myślał, że to te plugawe elfiska skradają się by wyrżnąć kogoś z naszej wioski... - Zdjął hełm, a waszym oczom ukazała się poorana licznymi bliznami łysa - prócz kilku siwych włosów na skroniach - skóra czaszki starca. Przysiadł na beczce pod strażnicą i westchnął ciężko. Następnie zmierzył was nieufnym wzrokiem, który wyrażał kompletną nieufność, ale z drugiej strony nieodparte wołanie o pomoc....

EDID MG/////
Wybaczcie, że tak długo milczałem, ale połowa forum mi kompletnie nie funkcjonowała, w tym niestety temat mojej sesji... Na całe szczęście wszystko wróciło do normy. Myślę, że teraz nie napotkamy na drodze takich kłopotów i sesja będzie żywsza w postowaniu, na co czekam niecierpliwie. Zapewniam, że będę egzekwował regulamin sesji. Przerwa świąteczna się skończyła i wracamy do obowiązków, a jednym z nich (rzecz jasna dobrowolnie przez was podjętym) jest udział w tej sesji. Pozdrawiam
////END


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:15, 11 Sty 2009 Powrót do góry

Mięśnie Baku napięły się mimowolnie gdy podszedł do nich mężczyzna z włócznią. Lata ćwiczeń nauczyły go szybkiej reakcji i błyskawicznych decyzji. Na szczęście okazało się, że to tylko stary i strudzony strażnik. Dla mnicha przestał być zagrożeniem gdy zdjął hełm i usiadł na beczce. Jednak nie spuszczał go z oka.
- Widać żeś weteran. Co tu robisz? Przed jakimi elfami bronisz wsi? Co one wam takiego uczyniły, że aż tak się obwarowujecie? Widzę, że coś cię trapi człowieku. Opowiadaj zatem. A gdybyś skierował mnie i moich kompanów do jakiej gospody to też bylibyśmy wdzięczni - mnich mówił spokojnie i niegłośno. Przykucnął gdy skończył i począł się bawić grudką ziemi w oczekiwaniu na odpowiedź strażnika.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
asiolcza
Znawca zasad



Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 16:31, 11 Sty 2009 Powrót do góry

-A elfy powiadasz! Te wymuskane, wypindrzone i wygolone psie syny. A miałem przyjemność poobijać ich gładkie gęby nie raz. Rozpanoszyło się tego tyle. No nic. A co te dzieci szyszki, jak nazywał je mój wuj, szukają w tej waszej wioseczce?- Imsh cieszył się na samą myśl o potyczce z elfami. Komu jak komu, ale elfowi, aż żal nie przylać. Co prawda zdarzają się też w miarę poczciwe istoty wśród tej rasy, ale rzadko można takich spotkać. Gnoma wyrwała z zamyślenia jedna ważna kwestia. -A dziadku, wypić to gdzieś tu można? Bo przy dobrym trunku to od razu lepiej idzie gadka. No nie koledzy?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gwahir
Gracz



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gór Mglistych
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 22:15, 11 Sty 2009 Powrót do góry

Altair popatrzył z dezaprobatą w stronę gnoma, ale ten chyba tego nie zauważył. Niziołek nie nawidził pijaństwa. Owszem od czasu do czasu dobrze było wypić, jednak po pijanemu można było palnąć jakieś głupstwo i co wtedy. Stanął na uboczu i poczuł się nagle bardzo zmęczony. Ziewnął, a potem powiedział
- Mości wojaku, może mógłbyś nam wskazać jakieś miejsce do spania, a rano opowiesz o tych "elfiskach", jak je nazwałeś. Po czym znów ziewnął i usiadł na ziemi opierając się o ścianę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gwahir dnia Nie 22:17, 11 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:05, 12 Sty 2009 Powrót do góry

Starzec ciężko westchnął po czym przerażająco zakasłał i spojrzał po was. Na słowa gnoma podparł się włócznia i wstał. Teraz dopiero spostrzegliście jak jest stary. Zgarbiony, kaszlący krwią (jakby był chory), z masą starczych plam na dłoniach, a nawet łysej, pomarszczonej głowie. Zbliżył się do was powolnie i ospale.
- To nie miejsce na taką rozmowę, poza tym mam służbę, a na służbie nie pije. Kiedyś to piłem po... - spojrzał rozmarzony w dal - ...a teraz nawet zdrowie i lata nie te... wiec nie mogę... - ciężko zwiesił głowę i odwrócił się w stronę lasu, a mnich spostrzegł w poświacie księżyca, że łzy spływają mu po policzkach. Widać było, że swego czasu strumieniami lał w swoje gardło potoki złotego trunku.
- Jeśli chodzi o karczmę... - powiedział po chwili - Jest to jedyny niezabarykadowany budynek, a poznacie go po tym, że tylko z niego dobywa się światło. Teraz wybaczcie, ale mam służbę. - Nie odwróciwszy się do was nawet na chwile swym niezdarnym krokiem ruszył na most...
- Chodźmy. Nie przeszkadzajmy mu w robocie... - rzekł Tiris lekko zaniepokojony. Było widać, że coś go gryzie, jakby nad czymś usilnie myślał, a jego wzrok odprowadzał tajemniczego i dość dziwnego starca na obronną fortyfikację wioski - most nad strumieniem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gwahir
Gracz



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gór Mglistych
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 19:45, 12 Sty 2009 Powrót do góry

Niziołek też był zaniepokojony, bo jeśli coś zmartwiło Tirisa to musiała być to bardzo poważna rzecz. Zresztą dlaczego elfy miałyby zaatakować jakąś osadę. Z tego co Niziołek wiedział o elfach to nie lubiły wdawać sie w konflikty. Altair był już bardzo zmęczony, chciało mu się spać i stwierdził, że nie ma nawet siły myśleć
- Może jednak znajdziemy jakieś miejsce do spania? - powiedział trochę zaspanym i znudzonym głosem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gwahir dnia Pon 19:47, 12 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 9:20, 13 Sty 2009 Powrót do góry

Baku również zauważył niepokój ich przewodnika. Ruszył za Tirisem. Postanowił rozwiać swoje wątpliwości i rzekł:
- To nie elfy prawda? To nie elfy cię niepokoją tylko coś co wygląda jak elfy. Powiedz jeśli się mylę.
Mnich spojrzał w stronę lasu. Odetchnął głębiej, nerwowo. Napięcie widać udzieliło się również jemu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
asiolcza
Znawca zasad



Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 8:59, 14 Sty 2009 Powrót do góry

- Jak to wygląda jak elfy? -Zaniepokoił się gnom. -Kto mógłby sie przebierać za te cudaki? Ja myślę, że to to są jednak zwykłe elfy, tylko coś im sie w głowach poprzewracało. Zdziczały jeszcze bardziej i nękają słabszych od siebie. A może to ich jakaś taka nowa zabawa? Może polowanie na zwierzynę im sie znudziło, i postanowiły polować na coś innego? No nic, wyśpimy się, to sie zobaczy, co z tym zrobić. -Imsh czuł się bardzo dobrze. Nareszcie jakaś sprawa w sam raz dla niego. Nie mógł sie doczekać następnego dnia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 14:45, 14 Sty 2009 Powrót do góry

Nie usłyszeli żadnej odpowiedzi.
Ani z ust Tirisa, ani od tajemniczego starego wojownika, który teraz stał na moście bacznie obserwując mrok okolicznych lasów... Mnicha aż w sercu ścisnęło, taki żal ogarnął go i niemoc. Dlaczego taki staruszek czuwa w nocy nad bezpieczeństwem wsi? coś tu nie pasowało....
Czarodziej milczał i nabierał sił. Nawet nie zauważyliście, że przysiadł na pieńku do rąbania drewna, który stał przy pobliskiej szopce. Podniósł się i podszedł do was. Tiris w tym czasie raz jeszcze zmierzył przenikliwym wzrokiem starca na warcie, po czym schwycił was za ramiona i poprowadził przed siebie w stronę karczmy.
Był to spory piętrowy dom. Bardziej przypominał przytułek. Okna były zabite, o jedne nawet wsparto stary wóz o dwóch kołach po lewej jego stronie... cała wioska wyglądała jak po jakiejś wojnie... Delikatnie uchylone drzwi, zachęcały nikłym światłem migoczących w przeciągu świec i kaganków. Podobnie jak gwar i nęcący zapach dodawały temu miejscu walorów, lecz cała sytuacja wyglądała dość dziwnie.
Tiris milczał, był jakby zahipnotyzowany, nieobecny... Dziwiło was to wszystkich.

Weszliście.
W środku nie było wcale lepiej niż na zewnątrz... stały dwie długie ławy i jeden długi stół przy którym zgromadzeni byli ludzie różnego stanu, rasy, wieku i płci... Karczmarz stał za ladą, przy której na wysokim krześle siedział jakiś szlachetnie urodzony jegomość z kuflem piwa... Stół zastawiony był brudnymi talerzami, misami z resztkami, a co niektóre walały się po podłodze gdzie stanowiły łatwy kąsek dla tropicielskich ogarów... Wszyscy umilkli i spojrzeli na was gdy przekroczyliście próg karczmy. Matki przytuliły swe dzieci mocno do piersi, a mężczyźni dobyli broni, mierząc was nienawistnym wzrokiem... Jedynie szlachcic przy karczmarzu wydawał się zachowywać spokój... Poczuliście przeszywający chłód tego miejsca... chłód jaki bił od zgotowanego wam powitania...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gwahir
Gracz



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gór Mglistych
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 11:53, 15 Sty 2009 Powrót do góry

Niziołka opuściła senność zaraz gdy zobaczył wrogo nastawionych ludzi. Wyszedł do przodu i powiedział:
- Nie jesteśmy wrogo nastawieni. Przyszliśmy tu tylko dlatego że chcemy trochę odpocząć. My nie będziemy przeszkadzać wam, a wy nam... Zgoda?- zapytał z nadzieją w głosie. Chętnie pomógłby tym biedakom, którzy jak się wydawało stracili wszystko, ale wyglądało na to że nie chcieli pomocy. Cofnął się i spojrzał na swoich towarzyszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gwahir dnia Czw 11:54, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 10:17, 16 Sty 2009 Powrót do góry

Mięśnie mnicha znów napięły się gotowe zareagować. Baku nigdy nie skrzywdziłby niewinnej istoty, ale zaatakowany uznałby, że trzeba sie bronić - oczywiście nie krzywdząc atakującego. Wzrok mnicha szukał najmniejszego ruchu, który zmusiłby go do obrony. Jego ruchy były spokojne i opanowane. Gdy uznał, że sytuacja nie jest aż tak niebezpieczna i są to jedynie zastraszeni wieśniacy... chociaż zachowanie Tirisa go niepokoiło. Na razie jednak postanowił skupić się na wieśniakach.
- Spokojnie - rzekł - Nie jestem do końca przekonany, ale mój towarzysz - wskazał Tirisa - chyba przywiódł nas tu aby wam pomóc. Czegoś się obawiacie, lecz zapewniam, że to nie my. Jeśli jednak pozwolicie nam tu pozostać i opowiecie co was trapi zapewniam, że nie przejdziemy obok tego obojętnie


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 10:33, 16 Sty 2009 Powrót do góry

- Wtargnąłeś na nasz teren obcy gównozjadzie i śmiesz nam jeszcze dyktować jakiekolwiek warunki?! - wrzasnął jeden z krasnoludów, który dzierżył masywny obusieczny topór. Jego twarz wyglądała jak jakaś poczwara, w takim nienaturalnym grymasie wykrzywił ją, że aż się słabo niziołkowi zrobiło.
- Skąd mamy wiedzieć, że nie jesteście jakimiś szpiegami tych łajnorzerców z lasu?! - burknął znowu gniewnie, a reszta wydawała się całkowicie popierać jego stanowisko... Tylko szlachcic przy ladzie wydawał się beztrosko dopijać swoje piwo i przyglądał się wszystkiemu z boku...



Gdy mnich zajął głos ludzie nieco się uspokoili... Szlachcic dopił piwo i powstał.
- Skoro chcecie nam pomóc, to nie pogardzimy wsparciem. Nie mamy dużo by wam to wynagrodzić, ale myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie w tej mieścinie... Teraz, póki co, zasiądźcie z nami do wieczerzy, boście wędrowcy strudzeni, a i chcielibyśmy się coś o was dowiedzieć... - zagadnął z uśmiechem, podchodząc do stołu i wskazując miejsca...
Ludzie odsunęli się stamtąd z obawą ustępując wam miejsca za stołem. Szlachcic zaklaskał w dłonie unosząc je ponad głową. Z pomieszczenia za ladą wyszły cztery dziewki o powabnych kształtach. Zebrały brudne naczynia i resztki wyrzuciły psom, wyganiając je na dwór... Starły. Stół był już czysty.
- Ralf! - zakrzyknął szlachcic w stronę szynku - Uracz naszych gości swym "czerwonym-wytrawnym", a dla mnie to co zwykle... - uśmiechnął się do was - Wybaczcie, że nie przedstawiłem się - powstał i ukłonił się szelmowsko w waszą stronę - Rinn - Baron Ziem Wschodu... - usiadł ponownie za stołem.
Jak na porażenie piorunem zareagowaliście gdy ten wam się przedstawił... Człowiek o takim tytule w takiej zaplutej wiosce?! To niedorzeczność! I jeszcze miał pod sobą ziemię wschodnią? Ten człowiek rządził całym wybrzeżem wschodnim, więc co do stu diabłów tutaj robił?! Ludzie tłoczyli się po kątach z dala od niego, jakby nie chcieli skalać jego szlachetności swym wiejskim majestatem... Wciąż spoglądali na was z niechęcią i przerażeniem w oczach... Coś tu było nie tak, i na pewno nie chodziło tylko o elfy...
- Więc - zapytał Rinn - Powiedzcie, co was tu sprowadza i kim jesteście, waszmościowie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
asiolcza
Znawca zasad



Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 10:35, 17 Sty 2009 Powrót do góry

-A Imsh jestem. Najlepszy woj, jaki chodził po tych ziemiach! Szkoda tylko, że ze smokiem jeszcze nie miałem okazji się spotkać. Ale jak znacie jakiegoś, to ja go chętnie stuknę. Albo jakieś inne pokraki, to też mogę załatwić szybko. Tak więc pomoc niosę. A przyszliśmy tutaj, bo akurat ta wioseczka leży nam po drodze. Napić się przyszliśmy i przespać, w trochę innym miejscu niż mech pod drzewem. Tu chociaż dach nad głową jest. A reszta... Nie, żeby tu jakoś brzydko było, bo, bo... Nie, no całkiem ładnie tu jest. Te stoły,ławy.Yyyy...- Gnom usiadł przy ladzie i rozejrzał się po karczmie. Po czym zwrócił się do karczmarza
-Do jedzenia to coś można tu dostać? Jakąś gąskę czy chociażby ciepłą zupę?- Odwrócił się do szlachcica -A w czym mamy wam pomóc? Chodzi o te dzikie elfy, tak? Nie ma sprawy. Wytępimy wszystkie. Co do jednego. A o jakiej zapłacie mówimy?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:54, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Szlachcic wykonał skromny ukłon w stronę gnoma. Zmierzył was jeszcze raz przeszywającym spojrzeniem i rzekł:
- Twe przechwałki mości gnomie mnie bynajmniej nie biorą, ale nie śmiem podważać twego autorytetu jako wyśmienitego woja.. - odchrząknął w pięść - Jeśli jesteście głodni to częstujcie się - czym chata bogata - a przespać się i też możecie... jeśli jeszcze znajdzie się w tej starej spelunie nieco miejsca... A o problemach porozmawiamy po wieczerzy... poznamy się lepiej przy dobrym trunku, a potem... - uśmiechnął się chytrze - Przejdziemy do interesów...

Zauważyliście, że Tiris zachowuje się bardzo dziwnie... odkąd doszliście do wioski stał się jakiś nieobecny... jakby podróżował poza planem materialnym, a jego ciało postępowało wraz z wami...

- Jestem Scarned - głos czarodzieja wydobył się z mroku głębokiego kaptura, to rzekłszy lekko uniósł dłoń. Jak już w zwyczaju miał krył się ze swoją naturą... różni ludzie, różne obyczaje, różne poglądy... nie takie dziwadła chodzą po tym świecie, ale czego chcieć więcej od zwykłych prostych wieśniaków?... - Służę pomocą w dziedzinach wiedzy, zarówno powszechnej jak i tajemnej... Znam się na językach i... magii... - gdy wypowiedział ostatnie słowo przez zebranych przeszła fala szeptów pełnych obawy... Z jeszcze większym przerażeniem siedzieli stuleni po kątach i wpatrywali się w tajemniczego zakapturzonego jegomościa... Nawet Rinn zdziwił się z lekkim zdenerwowaniem co zauważył czarodziej, ale nie dał po sobie tego tak łatwo poznać. Dziecko zaczęło płakać, co wyrwało szlachcica z nerwowego zamyślenia...
- Miło mi poznać - ponownie skłonił się w stronę Scarneda, z lekką obawą w oczach... które natychmiast opuścił wzrok, by nie gapić się w nieprzebyty mrok kaptura, który skrywał prawdziwą osobowość czarodzieja...
- Jam jest Klayt - ozwał się znienacka Tiris co bardzo was zdziwiło, czemu przedstawia fałszywe imię... Nic więcej nie powiedział.... Popijał tylko z kielicha i ślepo wpatrywał się w stół... Widać, że prowadził jakąś wewnętrzną debatę... jakąś walkę... Ważną walkę, od której przebiegu, zależało powodzenie waszej misji...

Karczmarz przyniósł kocioł z zupą i kilka talerzy. Karczemne dziewki przyniosły misy z chlebem, dzbany z wodą i winem oraz kubki... Ralf wziął talerz, nalał zupy i postawił przed gnomem.
- Smacznego! - rzucił z zawadiackim uśmiechem, gdy gnom wykrzywiał twarz na widok brei z odpadków....


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:16, 18 Sty 2009 Powrót do góry

Baku milczał obserwując cała scenę. Nie podobało mu się, że Tiris okłamał szlachcica. Mnich został nauczony mówić zawsze prawdę bez względu na to co miało się wydarzyć.
- Zwą mnie Baku. Skupiam się na energii swojego ciała. Sam jestem bronią lecz wolę być tarczą niż napastnikiem.
To rzekłszy usiadł i skupił się na jedzeniu. Nie pił wina lecz wodę. Jego towarzysze wiedzieli dobrze o tym, że mnich nie lubi zanieczyszczać swego ciała ani osnuwać mgła swego umysłu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gwahir
Gracz



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gór Mglistych
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 14:43, 19 Sty 2009 Powrót do góry

Niziołek celowo odczekał az wszyscy się przedstawią, ale kiedy Baku usiadł do stołu stał jeszcze przez chwilę zastanawiając się nad znaczeniem słów Tirisa. W koncu zdał sobie sprawę że jako jedyny z przyjaciół jeszcze stoi
- Jestem Altair Goldenhelm.... Wybaczcie mi moje zachowanie ale byłem... jestem -poprawił się- bardzo zmęczony dlatego proszę, wybaczcie mi moje zachowanie- i usiadł koło mnicha.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gwahir dnia Pon 14:43, 19 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 11:11, 24 Sty 2009 Powrót do góry

Szlachcic nie odezwał się ani słowem tylko zrobił lekko zanudzoną minę. Jego wyraz twarzy… Po prostu go nie było… Widzieliście kamienne oblicze barona który siedział pochylony nad stołem…. Natomiast to co czuliście, całkowicie mijało się z tym co widzicie… Niziołek poczuł się tak niedobrze, że zwymiotował [niesamowity pech: rzut na wytrwałość - 1 na kostce].
Atmosfera w karczmie była dziwna. Wiedzieliście już wszyscy, że baron nie jest zwykłym, szarym szlachcicem…
Tiris nagle wyrwał się z zamysłu i spytał twardo:
- Skoro jesteśmy by pomagać, musimy wiedzieć w czym? Więc chętnie posłuchamy o co chodzi…
- Eh… - Westchnął ciężko Rinn – Wszystko zaczęło się jakiś miesiąc temu. Jak zapewne się orientujecie nie jestem z tych stron. – przechwalał się na wstępie sugerując swe włości na wschodzie – Lecz moja rodzina owszem i tu mam swoje korzenie. Przybyłem tu by wytępić te plugastwa z lasu bo zabiły mi brata! – trzasnął groźnie pięścią w stół, aż ludzie zaszemrali. Przykuło to jego uwagę i spojrzał po nich gniewnie. Ich miny wyrażały tylko jedno – baron był tyranem, dyktatorem i nieugiętym władcą który bez pardonu wtargnął w spokojnie życie wioski… - Wynoście się stąd! – huknął z obrzydzeniem. Ludzie poczęli czym prędzej wybiegać przewracając się jeden przez drugiego. Wszystko było przerażające. Nawet karczmarz zniknął gdzieś na zapleczu. Drzwi za ostatnim uciekinierem zamknęły się z trzaskiem. Zostaliście tylko Wy i baron…
- Mów co jest grane, piekielny pomiocie! – krzyknął Tiris nagle – Co ma znaczyć to traktowanie tych biedaków!? Co oni Ci takiego zrobili?!
- Nic mi nie zrobili, Panie. Wybaczcie, ale jestem jednym wielkim strzępkiem nerwów i wszystko zaczyna mnie już wyprowadzać z równowagi... – smutnie rzekł teraz już uspokojony – Pozwólcie, że opowiem wszystko od początku… Więc było tak:
„Panowałem nad ziemiami wschodu i powodziło mi się w mym dostatku. Jest to moja rodzinna wioska i wielu ludzi tu jest moją krwią naznaczona. Przed miesiącem dostałem wiadomość od gońca, że mój brat zginął w wiosce w niewyjaśnionych okolicznościach, podobnie jak kilku jego przyjaciół. Był moim jedynym bratem…
– spojrzał ślepo ze smutkiem w ścianę przed sobą. – Moja reakcja była natychmiastowa. Pałając rządzą zemsty zebrałem ludzi i wyruszyłem w te strony jak najszybciej… Dotarcie tutaj zajęło mi dziewięć dni. W tym czasie już padały kolejne ofiary. Tych pięćdziesięciu ludzi, starcy, kobiety, dzieci i kilku mężniejszych wyrostków… to wszystko co zostało z wioski liczącej niespełna dwustu mieszkańców. Zniknął każdy kto był zdolny do walki… Moi ludzie rozeznali się w sprawie i ruszyli za tym „CZYMŚ”… a było ich dwie kompanie… - znowu zwiesił smutno głowę – Moi najlepsi oficerowie… ponad stu pięćdziesięciu ludzi… Aż ciężko w to uwierzyć, ale zniknęli bez śladu… Od tak… bezpowrotnie"… - Znów ślepo spojrzał w ścianę. Potem bezradnie opuścił głowę wpatrując się w stół... Czoło oparł na swych dłoniach, zakrywając część twarzy, po czym jak dziecko, zaszlochał...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 14:47, 24 Sty 2009 Powrót do góry

Baku

Baku wsłuchiwał się uważnie w opowieść szlachcica. Gdy ten skończył mnich rzekł
- Spokojnie. Przykro mi, że straciłeś brata. Zemsta nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jednak widzę tu problem nie tylko twój lecz przede wszystkim tutejszej społeczności. Postaram się aby przegonić cienie, które nękają tych biedaków. - przerwał na chwilę jakby ważąc słowa, które miał zamiar wypowiedzieć. - I tak zrobię. Zacznę od ciebie i twojej postawy wobec nich - mnich zmarszczył brwi - Nie podoba mi się jak ich potraktowałeś. Czyż nie są już dość przerażeni? Powiem ci zatem panie rzecz jedną. Nie pomogę tobie w zemście, pomogę miejscowym i mam nadzieję tym co zaginęli. Nie wiem jak podejdą do tego moi towarzysze ale mam nadzieję, że się ze mną zgodzą. A teraz wybacz chciałbym porozmawiać z mieszkańcami tutejszej wsi.
Po tych słowach mnich wstał i ruszył w stronę zaplecza karczmy - tam gdzie zniknął właściciel tego przybytku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
gwahir
Gracz



Dołączył: 12 Lis 2008
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Gór Mglistych
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 19:24, 24 Sty 2009 Powrót do góry

Niziołek czuł się bardzo, bardzo źle... Teraz już nie chiało mu się spać. Czuł tylko ból brzucha.
-Przepraszam, ale muszę wyjść... i pobiegł na dwór by dalej wymiotować. Zdążył zobaczyć jeszcze plecy Baku w ciemności, a potem rzygnął.
Kiedy w końcu skończył, wrócił do karczmy i usiadł ciężko na krześle.Spuścił głowę i wydawało się, że zasnął.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gwahir dnia Sob 19:25, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
asiolcza
Znawca zasad



Dołączył: 30 Paź 2007
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 8:57, 25 Sty 2009 Powrót do góry

Imsh zajęty jedzeniem i piciem przysłuchiwał się rozmowie. Co jakiś czas wtrącając -"Tak, tak pomożemy", "Tak Baku masz rację", "Szkoda brata, młody był". Kiedy zobaczył jak Baku wyszedł porozmawiać z karczmarzem, podniósł się na chwilę z myślą aby mu towarzyszyć. Ale zaniechał tego szybko i powrócił do jedzenia. Przecież Baku przyjdzie i opowie czego się dowiedział. A dwóch do wypytywania, to już tłok. Niziołek też sam powinien sobie poradzić. Od rzygania sie nie umiera. Imsh zwrócił się do szlachcica -To kiedy ruszamy na te elfy, co?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:18, 25 Sty 2009 Powrót do góry

Baku

Mnich wszedł za ladę i pchnął drzwiczki między półkami. Wchodząc nachylił się bo strop był niski. Kilka stopni biegnących w dół jakby do piwnicy pozwoliło mu zejść do pomieszczenia wyglądającego jak magazyn na bazie kuchni. Gdy zszedł na podłogę wyprostował się z ulgą - przygarbiona pozycja w drzwiach nie była zbyt wygodna. Korytarzyk prowadzący w głąb budynku był krótki i zakończony łukowym sklepieniem. Izba do której wszedł Baku była do połowy pod ziemią. Okna podłużne umieszczone przy suficie - dwa na wprost jedno po lewej. Po prawej pod ścianą stały skrzynie, beczki, kufry, półka kraciasta pełna butelek wina beczki z wodą... Na środku pomieszczenia stał wielki dębowy stół przy którym stały dwa krzesła. Mebel był zastawiony aparaturą kuchenną: noże, deski, garnki, dzbany, kufle, misy... w końcu stołu stała skrzynie: z warzywami i z chlebem... W głębi po prawej między oknami stał wielki piec z przedłużeniem na którym stały garnki. Obok pieca tarta drewna w nieładzie zdobiła kąt, a komin pnący się wzwyż po tylnej ścianie budynku zdobiły wiązki cebuli czosnki i innych przypraw korzennych oraz grzyby. Kamienna posadzka zlewała się z drewnianymi konstrukcjami - To pomieszczenie wydawało się być przystosowane jako jakiejś formy fortyfikacja obronna...
Mnich stanął w wejściu i rozejrzał się dopiero po chwili zauważył jeszcze jedne drzwi. Jakby za zakrętem od miejsca w którym przebywał. Były jeszcze mniejsze, a obok nich nieopodal kominka i sterty drewna na beczce siedział karczmarz z roztargnieniem popalający fajkowe ziele...

Reszta

- Elfy? - zdziwił się baron - Nie wiem czy to są elfy... Jeden z wieśniaków widział kiedyś coś na skraju lasu... coś nienaturalnego, coś co wyglądem przypominało mu elfa, ale stary i głupi on, ma tendencje do bredzenia różnych pierdół... Mówimy ludziom taką wersję jaką on roznosi, by nie siać zbędnej paniki. Lepiej chyba im powiedzieć, że jest to Elf, aniżeli Banshee i jego Błotniaki... Zdziwicie się czemu to wiem? Bo też to widziałem, ale nie sądzę bym musiał się z kimkolwiek dzielić tą wiedzą. Wy chcecie mi pomóc dlatego wam mogę powiedzieć... - zamyślił się na chwilę... W tym samym momencie do środka wszedł niziołek i zasiadł za stołem... Tiris tkwił w zamyśleniu, a Scarned pobladł nie wiedzieć czemu...
- Co Ci się stało, mości przyjacielu? - zapytał troskliwie Rinn
- Banshee... - powiedział z przerażeniem, a jego oczy były wyłupione, że omal nie wychodziły z orbit. Wszystkiemu towarzyszył głupkowaty wyraz twarzy z rozdziawioną gębą z której wyzierało niezmierzone przerażenie. - To jest potwór. To okropieństwo... To nieumarła zjawa... która mści się zza grobu... ale Błotniaki?... nie wiem... Tylko kapłan może nam pomóc... i tylko on może wiedzieć coś na ten temat. - zamyślił się czarodziej... Po chwili dodał:
- Widziałem tu jakąś świątynie więc kapłan też być powinien... - pytająco spojrzał na barona.
- Był kapłan, ale porwały go Błotniaki... Pobierałem lekcje tropienia na wschodzie więc potrafiłem rozpoznać ślady wokół świątyni... Związały go i zaciągnęły w stronę lasu... Jutro możemy rozpocząć śledztwo... dziś jestem niebywale zmęczony po całym dniu. Proponuję byście dokończyli panowie jeść i udali się na spoczynek. U góry powinno się znaleźć jeszcze trochę miejsca... Jeśli macie pytania to słucham, bo chciałbym udać się na spoczynek..


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:26, 25 Sty 2009 Powrót do góry

Mnich oparł się się o ścianę i obserwował karczmarza. Widocznie ziele wpływało nań uspokajająco. Słyszał o takich używkach jednak nigdy nie popierał ich stosowania. Gdy stwierdził, że może zacząć, rzekł
- Nie obawiaj się mnie. Chcę wam pomóc i zrobię co w mojej mocy aby wasz koszmar sie skończył. Zraziła mnie postawa waszego... władcy dlatego chciałbym zasięgnąć języka u ciebie dobry gospodarzu - mnich podszedł i usiadł na jednym ze stołków - Powiedz mi co się dokładnie tutaj dzieje. Nie pomiń niczego gdyż każdy szczegół może być tu na wagę powodzenia w tym przedsięwzięciu - przerwał na chwilę obserwując karczmarza - Trapi się z pewnością kwestia zapłaty. Nie kłopocz się tym. Złoto i kosztowności są mi zbędne. Karmię się wdzięcznością tych, którym uda mi się pomóc.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:47, 25 Sty 2009 Powrót do góry

Baku

Karczmarz zaciągnął się i spojrzał na Ciebie przez kłąb dymu jaki wypuścił z ust.
- Nie wiem zbyt wiele, bo nie wychylam nosa poza mój dobytek. Jak widzisz ja i moje córki, które zdążyłeś już poznać wolimy wieść spokojne życie. A Rinn? Władcą? Nie... Jego ojciec był moim przyjacielem więc i jego tak traktuje, ale Ty panie powinieneś wiedzieć jak to pieniądze i majątek potrafią zmienić człowieka. On był niegdyś wesołym rozrabiaką, pełnym energii i ciekawskim świata... Jednak życie dało mu szansę i wyjechał na wschód gdzie dorobił się majątków i tytułów... Dawno go tu nie było, a teraz siedzi tu od trzech tygodni i przeżywa... Rozumiem jego ból i cierpienie, oraz różne huśtawki nastrojów... W końcu to był jego brat-bliźniak... a wiesz chyba jak bliźniaki przeżywają... W wielkim świecie obył się ze sztukami wieloma, dlatego sam jest najpotężniejszy w wiosce... wiele potrafi i to dobry człowiek... ale zemsta go zaślepia... Tyle mój drogi Ci mogę powiedzieć, a teraz wybacz - znów wypuścił kłąb dymu z ust i wstając odłożył fajkę na piecowym parapecie. - Bądź zdrów i śpij spokojnie, bo przyda Ci się to w przyszłości. Teraz racz opuścić mą prywatność jaka mi pozostała. Pamiętaj by wychodząc zamknąć drzwi...
Po tych słowach zginął w ciemności pomieszczenia pod którego drzwiami siedział... A mnich pozostawiony sam sobie, spojrzał w kierunku szynku rozmyślając nad sylwetką tajemniczego barona...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin