FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Skowyt Duszy - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 15:56, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Taris wiedział, że za chwilę może umrzeć. Postawił jednak wszystko na jedną kartę. Wolał pokazać się przed Nerullem jako waleczny wojownik niż uciekający tchórz.
<a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=44625" title="Internetowa Kostnica"><b>Wyprowadził</b></a> sprytny cios w <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=44627" title="Internetowa Kostnica"><b>szyję</b></a> kapłana, jednak ostrze nie trafiło czysto, choć <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=44628" title="Internetowa Kostnica"><b>zostawiło</b></a> pamiątkę na ciele człowieka. <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=44629" title="Internetowa Kostnica"><b>Drugi</b></a> cios zatrzymał się na zbroi kapłana. Taris wzniósł w myślach modlitwę do Nerulla aby kolejnym uderzeniem powalić hextorowego sługę.
Jego patron wysłuchał tego błagania i miecz <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=44630" title="Internetowa Kostnica"><b>zagłębił</b></a> się w krtani przeciwnika i <a href="http://kostnica.eu/show.php?nr=44631" title="Internetowa Kostnica"><b>wyszedł</b></a> z drugiej strony szyi. Kapłan zachwiał się i zatoczył do tyłu czego skutkiem było to, że wypadł przez okno dusząc się własną krwią.
Walka skończona. Elf opadł ciężko na łóżko, Thorik był trochę zniesmaczony tym, że już koniec a Anemone radowała się w sercu z tego, że kolejny kapłan Hextora opuścił ten padół. Z dołu doszły ich rozdzierające powietrze krzyki dwóch karczmarzy. Najwyraźniej Masharani bawił się w najlepsze i torturował ich. Nie trwało to długo gdyż krzyki urwały się nagle tak samo szybko jak się zaczęły. Widać kapłan Merrshaulka nie przebierał w środkach i na razie nie zamierzał bawić się z ofiarami.
[PD za tą walkę już wam dopisałem]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 18:08, 06 Mar 2010 Powrót do góry

- No elfie, widzę, że znów wpakowałeś się w jakieś... Co do?! - Teraz dopiero krasnolud dostrzegł łotrzycę. - Kolejna bestia! - Podniósł dotąd opierający się na głowicy topór, po czym uniósł go do ciosu. Już miał zadać atak, jednak ręka elfa zatrzymała go.
- Widzę, że macie mi wiele do wyjaśnienia... No to słucham...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 12:18, 07 Mar 2010 Powrót do góry

- Daj pokój - rzekł elf - To Anemone jakaś wyznawczyni tego ich wężowego boga - Taris spojrzał na dziewczynę i krasnoluda, który opuszczał topór.
- Masharani kazał nam zatłuc kapłana Hextora gdyż jak widać pała do nich nienawiścią. - elf mówił bardzo powoli aby nie urazić bardziej swoich i tak zdruzgotanych narządów wewnętrznych.
- Czy... czy mógłbyś mi pomóc? - spytał tropiciel a po jego twarzy wyraźnie było widać, że nie lubi tego mówić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 14:02, 07 Mar 2010 Powrót do góry

- Dobra, już cię leczę. - Krasnal jeszcze raz podejrzliwie spojrzał na dziewczynę, po czym odwrócił się do elfa. Z za pazuchy wyciągnął swoją magiczną różdżkę, której użył na elfie [link widoczny dla zalogowanych].
Wytarł topór w pościel po czym wyjrzał przez okno. Chciał się upewnić, że kapłan jest martwy i że nie będzie już sprawiał problemów.
- Chodźmy zobaczyć co porabia nasz przyjaciel... - Po tych słowach wyszedł z pokoju i kierował się na dół, gdzie miał nadzieję spotkać węża.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:19, 08 Mar 2010 Powrót do góry

Elf niewiele myśląc skierował swe kroki za krasnoludem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szycha
Gracz



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:53, 08 Mar 2010 Powrót do góry

Anemone rozejrzała się dokoła i po raz kolejny uśmiech zagościł na jej twarzy -Kolejny kapłan Hextora wyeliminowany -pomyślała i ruszyła za krasnalem. Jako, że ten nie raczył uleczyć i jej ran sama sięgnęła do pasa i [link widoczny dla zalogowanych] malutki eliksir. Część ran się zasklepiła, ale większość nadal nie dawała jej spokoju, mimo to zbiegła po schodach w kierunku swojego kapłana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 9:10, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Thorik wyjrzał na zewnątrz w mroźną noc. Spodziewał się pewnie zobaczyć krwawy ślad ciągnący się za półżywym kapłanem jednak jego obawy rozwiał czarny strój kapłana, który powiewał na nocnym wietrze. Ludzki kleryk nie żył.

Na dole zastali Masharaniego wpatrzonego w palenisko, gdzie siedział mały żywiołak ognia. Kapłan przemawiał do niego językiem podobnym do trzaskającego płomienia, domyślili się, że przemawia w języku ognia. Gdy dostrzegł schodzących z góry kompanów odwrócił wzrok i syknął w swoim wężowym języku. Tak jak zwykle słowa natychmiast pojawiły się w głowach krasnoluda i elfa.
- Skończone. Idźcie teraz wypocząć. Anemone ty również. Kiedy będziecie gotowi wyruszymy a nasz mały przyjaciel zatrze ślady naszej małej wojny. - wskazał na dwa krwawe ślady prowadzące za zaplecze.
- Jutro się rozstaniemy, lecz gdy tylko załatwicie swoje sprawy i nadal będziecie chcieli mi... pomóc spotkamy się na północ stąd.
Masharani usiadł przy stole i czekał na jakąkolwiek reakcję swoich rozmówców.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 11:35, 09 Mar 2010 Powrót do góry

- No! - Wykrzyknął zniecierpliwiony krasnolud. - Spokój ma być! - Dodał tylko, po czym odwrócił się od nich wracając na piętro do pokoju za który zapłacił. Nie bacząc już na nic zasnął mając nadzieję, że nie będzie musiał znów wstawać przedwcześnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 14:36, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Elf poszedł w ślady krasnoluda. Zamknął się w pokoju i powrócił do medytacji. Wstał bardzo wcześnie. Zabrał oprzyrządowanie i z całym rynsztunkiem zszedł na dół żywiąc nadzieje, iż dostanie jakąś ciepłą strawę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szycha
Gracz



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 14:36, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Anemone odczekała chwilę, aż jej towarzysze udadzą się na górę i przysiadła się do kapłana -Nie jestem zmęczona, ale za to mam kila pytań -zaczęła po cichu, mówiąc językiem węży -Po pierwsze, w którą stronę się teraz udamy i co mamy zamiar zrobić? Moją ostatnią wizją byłeś ty, ale dalej nie ma już nic. A i opowiedz mi coś o tej dwójce, skąd oni się wzięli w ogóle? - siedziała tak czekając, aż Masharani coś powie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 20:07, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Masharani spojrzał na małą niziołczą dziewczynę.
- Więcej w tobie braku szacunku niż odrosłaś od ziemi. - mruknął Masharani - Ale to dobrze. Z jednej strony. Z drugiej nie podoba mi się to jak się do mnie zwracasz. Mogę to znieść w obecności ścian i pustych komnat ale nie waż się traktować mnie jak równego sobie w obecności innych! - zagrzmiał pół-wąż a mała niziołka zrobiła się jeszcze mniejsza... a może to Masharani urósł?
Uspokoił sie po chwili i rzekł jakby skończył już tamten temat.
- Znasz okolice? Z pewnością ci, którzy dokonali twojej przemiany nauczyli cię wielu cennych rzeczy. Twierdza Pełznącego Węża stałą tu onegdaj za czasów gdy yuan-ti zdobywali ten kontynent piędź za piędzi. Zbudowali w tych okolicach warownię, która jak myślano przetrwa wieki i będzie swymi niewidzącymi oczami spoglądać na nasz tryumf. Jednak losy świata odmieniły się i twierdza upadła. Jednak ci głupcy, którzy myśleli, że rasa węży upadła wraz z nią mylili się i dziś gryzą od dawna piach - Masharani zacisnął pięść aby uwydatnić wagę swych słów. Na jego łysej czaszce zaś pojawiły się pulsujące żyły - Większość braci skryła się w jej podziemiach i zapadła w sen. Czekają tylko na to aby ich obudzić. - spojrzał swymi wężowymi oczami na Anemone - Wyruszysz z elfem i krasnoludem tam gdzie obecnie zmierzają. Nie ufam im tak jak tobie. To zwykli najemnicy nie wyznawcy. Jednak nie głupi z nich najemnicy i mogą przysłużyć się sprawie nie mniej niż ty. Gdy już zakończą swoje sprawy wiedź ich do starej groty na południu. Tam znajdziecie wskazówkę jak uzyskać przedmiot, który posłuży mi do obudzenia armii, która pójdzie za mną wszędzie gdzie ją poprowadzę. - wyjął z fałd szaty zakrwawiony pierścień, który bystry wzrok Zawilca dostrzegł wcześniej na paluchu ludzkiego kapłana.
- To pierścień, dzięki któremu można przesłać swoją myśl do tego kto ma być adresatem tej myśli. Kiedy w myślach wypowiesz me imię i skoncentrujesz się na nim możesz przekazywać mi raporty. Ja zaś będę cię dalej instruował. - zwilżył językiem usta niczym jaszczurka i dodał - A teraz jeśli nie masz więcej pytań idź wypocząć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szycha
Gracz



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 14:22, 10 Mar 2010 Powrót do góry

-Wybacz moją zuchwałość ee... Panie? -nie wiedziała dlaczego kapłan aż tak się zbulwersował po jej słowach. W końcu dążą do tego samego celu. Nie pozostawało jej nic więcej jak ustosunkować się do słów Masharani'ego -Wezmę te zabawkę -powiedziała sięgając po pierścień -Może się przydać. Do tej groty wyruszymy zaraz po świcie, a teraz jeśli pozwolisz... Panie... udam się do mojego pokoju- nic więcej nie mówiąc ruszyła po schodach bawiąc się nowym artefaktem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 20:35, 10 Mar 2010 Powrót do góry

Rozdział 2 - Konsekwencje

Ranek. Cała trójka jak na zawołanie zbudziła się późnym porankiem. Ba. Widać rany i walka wymęczyły tak ich organizmy, że spali prawie do południa. Zwlekli sie na dół gdzie jak spodziewali sie zastali Masharaniego. Odział się on w jakiś zdobyczny strój. Płaszcz Tarisa leżał na ławie. Thorikowi zaburczało w brzuchu więc pozwolił sobie wziąć z zaplecza bezpańskie suszone mięso i mała beczułkę piwa. Elf i niziołka również poczęstowali sie jadłem martwych już barmanów. Masharani potrząsnął pokaźnym trzosem.
- Złoto to tylko dobro doczesne - uśmiechnął się tak jak uśmiecha się wąż - Ale bardzo przyjemne dobro. Ci barmani nie byli zbyt oryginalni w sposobie ukrywania utargu. Trzymali to w skrzyni w piwnicy.
Masharani wysypał stos złotych, srebrnych i miedzianych monet. Podzielił na trzy równe części [wyszło po 100sz na głowę].
- Traktujmy to jak łup wojenny.
Po tym jak zjedli, uzupełnili zapasy i trzosy Masharani ponaglił ich. Wyszli na mroźne powietrze. Jednak nie tak mroźne jak wczoraj czy kilka dni temu. Zima najpewniej ustępowała na chwilę, gdyż nie była to jeszcze pora wiosny. Ale i taka wiadomość cieszyła. Przynajmniej nie trzeba będzie już tak marznąć.
Gdy odeszli na stosowną odległość Masharani odwrócił się i przyglądał łunie jaka unosiła się nad karczmą. Mały żywiołak ognia robił swoje.
Gdy dotarli na rozstaje dróg [jedna wiodła na północ, druga na południe a trzecia dalej na wschód] Wąż rzekł
- Tu rozejdą się nasze ścieżki. Przynajmniej na razie. Jeśli nadal jesteście rządni bogactw, bitew i przygód - rzekł do Thorika i Tarisa - Anemone wie gdzie macie iść za nią gdy pozamykacie swoje interesy.
Tymi słowy odszedł na północ nie odzywając się więcej.
Droga do Coltlandu dłużyła się niemiłosiernie. Po drodze spotkali grupkę myśliwych od których dowiedzieli sie, że widziano oddział Karmazynowych na południowym szlaku. Myśliwi choć nie sympatyzowali z nie-ludźmi mieli dobre dusze i woleli ostrzec tych, którzy bez powodu mogli paść ofiarą Gwardzistów.
Potem fortuna uśmiechnęła się do podróżnych. Dogonili jakąś karawanę, która najwyraźniej jechała z południa i dopiero niedawno skręciła na wschód. Zabrali się z nią i po dwóch dniach znaleźli przed bramami Coltlandu.
Przez te dwa dni nikt, kto ich mijał nie napomknął o wydarzeniach w karczmie. Najpewniej nikt tam jeszcze nie dotarł.
Przy bramie odbyła się standardowa procedura. Pokazali swoje dokumenty potwierdzające ich tożsamość. Zostali zbadani przez maga, który wykrywał magię. Gdy stwierdzono, że są tymi za których się podają i nie łamią praw wkraczając do miasta wpuszczono ich.
Anemone potrafiąca ukryć swą wężową naturę również nie miała problemów z wejściem. Jednak odetchnęła z ulgą, że po raz wtóry się udało.
Thorik i Taris z marszu udali się do miejsca gdzie w Kompanii Kupieckiej rozmawiali ze swoją pracodawczynią. Było trochę po południu więc zastali ją w jej gabinecie. Anemone zaś podjęła się zadania w załatwieniu noclegu w pobliskiej karczmie "Kapryśny Żongler". Bywała tam nie raz a barman i zarazem właściciel był jej krewnym... znaczy, był nim kiedyś bo teraz niziołcza krew była w mniejszości w jej żyłach. Właściciel zwał się Tody Wesołek i oczywiście, że znalazł jadło i pokoje dla przyjaciół Zawilca...

Tymczasem u Hurcele elf i krasnolud zostali powitani smutnym wzrokiem kupczyni. Była to korpulentna, stanowcza i pewna siebie kobieta. Nosiła na palcu wielki złoty sygnet rodowy a medalion [również złoty] określał jej status w gildii - wysoki status. Gdy tylko usłyszała wieści o swoich dzieciach zamarła na chwilę. Ukryła twarz w dłoniach. Gdy się opamiętała nadal wpatrując się w sygnet swojego syna i broszę sir Bradforda rzekła wzdychając
- Wykonaliście swoje zadanie bezbłędnie. - wypisała coś na jednej kartce potem na drugiej - Oto wasza zapłata. Idźcie dwa pokoje dalej tam otrzymacie ją w złocie. Oczywiście obniżoną o 1/10 przeznaczoną na podatek dla poszukiwaczy przygód.
Odebrali "czeki" opiewające na 500 sztuk złota na głowę. W kasie zaś brzydka kobieta wypłaciła im po 450 złotych krążków. Sprawa z Hurcele zakończona. Teraz mogli udać się do "Kapryśnego Żonglera" aby przepić trochę z zarobionych pieniędzy...
W niewielkiej sali czekała już na nich Anemone przy kufelku przedniego piwa. Mały niziołek skakał na scenie wykonując najśmielsze popisy akrobatyczne, taneczne i cyrkowe. Akompaniowała mu kapela złożona z pięciu niziołków i gnoma, który nadawał rytm. Ogólnie atmosfera w gospodzie była... wesoła. co ich podkusiło aby wracać do tego przeklętego Coltlandu gdzie niziołki pałętały się nawet w nogawkach? Ale co począć - było to miasto właśnie tych istot... oczywiście teraz władzę przejęli ludzie i tylko pomimo fortu znajdującego się dalej na wschód nikt nie zrobił tu jeszcze przewrotu.
Kapela i akrobata skończyli swój występ i grajkowie rozeszli sie w poszukiwaniu napitków i jedzenia. Widać gospodarz opłacał ich z własnej kiesy gdyż nie żebrali oni o zapłatę. Do ich stolika podszedł jednak gnom, który wygrywał na bębnie rytm.
- Ach - jęknął przyjacielsko do Thorika - Jak dobrze widzieć kuzyna i kilka innych twarzy pośród wesołego ludu? Widać po was, żeście prosto ze szlaku. Możecie mi odpowiedzieć na jedno pytanie? Przybywacie może ze wschodu? Nie widzieliście na trakcie gnomiej kobiety? Podróżuje pewno z karawaną jaką tak jak jej przykazałem, ale jeśli nie trafiła na takową to lezie nie chybnie o własnych siłach. To moja żona i czekam na nią już tu od trzech dni... - twarz gnoma spochmurniała.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 5:52, 11 Mar 2010 Powrót do góry

Thorik w gospodzie poprosił o dobry posiłek i dwa wielkie dzbany z piwem. Dodatkowo uzupełnił swoje zapasy żywności, które podczas podróży prawie się wyczerpały. Nie miał zamiaru jeszcze iść do pokoju, był zbyt podekscytowany zapłatą, może nawet bardziej niż samą przygodą, która się szykowała. Bardzo lubił brzęk monet toteż sakiewkę nosił na wierzchu chełpiąc się nią przed innymi. Jednocześnie przy tym ostrzegawczo wyciągnięty miał swój magiczny topór. Zanim jeszcze gnom podszedł do stolika ten podjął rozmowę z zawilcem.
- No siostrzyczko, mów gdzie mamy szukać twojego pana... - Napił się piwa. - Nie ma co tracić czasu, myślę, że jutro wyruszymy. - Porozumiewawczo spojrzał na elfa, który nie wyglądał raczej jakby sprawiało mu przyjemność przesiadywanie w mieście, z tymi ludźmi.
W końcu, gdy nagle pojawił się gnom, Thorik wysłuchał go. Ogarnął go lekki żal, gdyż zawsze smutno mu było, gdy widział gnoma, bądź krasnoluda postępujących dobrą ścieżką, ten widok lekko łamał go.
- Przyjechaliśmy tu z karawaną gnomie. Innych karawan, ani też błąkających się samotnie gnomów nie spotkaliśmy na trasie. Radził bym ci poszukać w innej karczmie.
Thorik nie zwracając uwagi na gnoma wrócił do opróżniania swoich dzbanów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 14:24, 11 Mar 2010 Powrót do góry

Gnom zmartwił sie bardziej niż sądził Thorik. Odszedł od stolika ukrywając zmartwienie i łzy w oczach. Nie uszedł metra a sprzed gospody dało się słyszeć krzyk jakiegoś dzieciucha... a może był to kolejny niziołek?
- Egzekucjaaaaa!!! Publiczneee Straaaaceeeenieee na ryyyynkuuu mieeeejskiim!!!
Oczy gnoma zrobiły się nagle wielkie. Nie ze zdziwienia ze strachu. Zresztą wiekszość klienteli "Kapryśnego Żonglera" spojrzała po sobie w podobny sposób. Tam gdzie była egzekucja, byli Karmazynowi Gwardziści a tam gdzie byli gwardziści nikt nie mógł być pewny o swój los.
Gnom wybiegł jak poparzony i chwycił chłopaka (a może to był rzeczywiście wyrośnięty niziołek?) za frak i wrzasnął!
- Mów! Kto! Gdzie? Za co?! - głos miał łamliwy i nerwowy.
Niziołek (w sumie to nikt dokładnie nie wiedział z jakiej rasy pochodzi ta istotka) wyjąkał
- Na stosie palić będą... małą gnomią kobietę za uprawianie czarów.
- Elga! - rzekł bez emocji gnom i pobiegł co tchu w kierunku rynku.
Barman z zatroskaną miną spojrzał po zebranych. Wreszcie rzekł
- Nikt go u mnie nie widział tak? Trzy kolejki na mój koszt i zapomnicie o tym gnomie. Tak?
Większość wzniosła toast za gospodarza. Część wyszła obejrzeć "widowisko". Sprawa ucichła. Nikt ani słowem nie wspomniał o gnomie, który szukał swojej żony. Jednak co chwila każdy rzucał ukradkowe spojrzenia na wejście zdając się za chwilę ujrzeć w nim Karmazynowych.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 14:27, 11 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 14:58, 11 Mar 2010 Powrót do góry

- To jest podejście! - Thorik ucieszył się na darmowe picie. Od razu odebrał przy barze swoje kufle, po czym bez wahania je wypił. Nie interesował go ten gnom, jego przyjaciółka ani też ich sprawy. Jeżeli jawnie sprzeciwiali się jarzmie ludzi w ich mieście znaczyło to tylko tyle, że byli kretynami. Thorik sam w sobie również nienawidził ograniczeń jakie stawiali przed nim ludzie, jednak zdawał sobie sprawę, że prowokowanie ich nie jest najlepszym rozwiązaniem.
W końcu wrócił do stolika, siadł i dokończył picie.
- No i co się tak gapicie?! - Przetarł brodę materiałową częścią rękawa. - Chyba nie szkoda wam tego głupca? A z resztą... Nie ważne. - W końcu Thorik skończył ostatni kufel. W jego dzbanach również nie było już nic. Prawdę powiedziawszy tak dawno nie pił piwa, że lekko zakręciło mu się w głowię. Postanowił wydać trochę pieniędzy. - Dobra dzieciaki, pan Krasnolud musi iść wydać trochę pieniędzy. Czekajcie tu na mnie, niebawem wrócę.
Zataczając się lekko Thorik opuścił karczmę, po czym udał się do najbliższego kupca. Tam dokonał wymiany. Po udanej transakcji skierował swe kroki prosto do gospody, gdzie czekało na niego ciepłe łóżko o którym od tak wielu dni marzył.
Zaktualizowałem swój ekwipunek. Danny wie o co chodzi.
W gospodzie zagrzał się chwilę przy stoliku swoich kompanów.
- Jutro wyruszamy, co? Lepiej się wyśpijmy. Anomene, przygotuj na jutro jakiś plan trasy, nie chce szukać tego węża w ciemno... - Nie zwracając uwagi na dalszy tok sprawy, zataczający się krasnolud udał się do swojego pokoju, gdzie zaraz po szybkiej toalecie położył się wygodnie spać. Marzył tylko o spokoju. Cieszył się zatem, że nie ma przy nich w tej chwili węża, bo ten zaraz zażądał by zabijania jakichś wieśniaków po nocach, czy Abbathor wie czego. W końcu zmęczony usnął.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szycha
Gracz



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 12:12, 12 Mar 2010 Powrót do góry

Anemone siedziała tak nic nie mówiąc i bez żadnych emocji przyjmowała zdarzenia, które dzieją się w karczmie. Na pytanie krasnala odpowiedziała sucho -Na południe stąd... - Siedziała tak jeszcze kilkanaście minut, po czym udała się na górę do swojego pokoju. Mało, nie mówiąc że wcale, ją obchodziły losy jakieś tam gnomki. Zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi i weszła do pokoju. Zdjęła swą zbroje i szybkim ruchem wskoczyła do łóżka. Nie spała długo i obudziła się jeszcze przed świtem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:38, 12 Mar 2010 Powrót do góry

Kolejna noc za nimi. Ranek przywitał ich kolejnymi opadami śniegu co nie było dziwne. Lekkie płatki leniwie opadały na ziemię. Nie było prawie wiatru. Tą senną atmosferę pogłębiał fakt, że na dole w jadalni było prawie pusto. Barman wycierał szmatą kontuar a dwie małe niziołcze dziewki sprzątały stoły.
Kompani po sutym śniadaniu postanowili ruszyć za radą Anemone - "Na południe stąd". Celem okazała się grota wskazana przez Masharaniego. Zawilec kojarzyła tylko jedno takie miejsce i to tam postanowiła zaprowadzić tych dwóch śmiałków. Sama nie była pewna do końca czy idzie w dobre miejsce ale nie chciała denerwować kapłana pytaniami na ten temat. Zresztą jeśli dobrze pamiętała pierścienie takie jak ten, który dostała od Węża, mogły być użyte tylko raz na dzień.

Wyekwipowani, najedzeni i w dobrych nastrojach ruszyli przed siebie. Przy bramie wyjściowej dostrzegli jak dwóch ludzi ładuje na wóz zawinięte zwłoki.
- Przeklęty gnom. Musiał się rzucić na strażników? - jęknął jeden.
- Powinni ich wszystkich pozamykać w rezerwatach, jak elfy. - rzekł drugi i zamilkł gdy dostrzegł mordercze spojrzenia elfa i krasnoluda.

Postanowili nie mieszać się już w konflikt i ruszyli dalej przed siebie. Ten świat był brutalny i pomimo smutku, jaki przynosili ze sobą ludzie i ich prawa, cieszyli się, że nadal żyją, reszta się nie liczyła.

Podróż poprzez padający śnieg była nużąca. W sumie to mieli już dość tej zimy [Tak jak i ich prowadzący Very Happy]. Anemone jednak prowadziła ich ciągle wspominając coś o tym, że Masharani z pewnością wynagrodzi ich starania i o wielkości Merrshaulka. Zamilkła gdy zrozumiała, że raczej nie natrafiła na dobrych słuchaczy jeśli idzie o kwestie martwego boga. Wiara elfa była zakorzeniona w Nerull'u a krasnoluda jako kapłana w Abbathorze.

Dwa dni później nie niepokojeni zbytnio przez nikogo [poza denerwującym śniegiem i zimnem] dotarli na miejsce. Przynajmniej Anemone była o tym przekonana. Wszystko pokryte było białym puchem. Nie było żadnej groty, lecz wzniesienie w którym się ona znajdowała wyraźnie rysowało się przed nimi. W lecie grotę porastała winorośl, więc być może przez te wszystkie lata wejście zarosło a potem zakrył je śnieg.
Po pół godziny poszukiwać odkryli wreszcie mocno ukryte przed białego przeciwnika grube pnącza, które trzeba było potraktować ostrzem krasnoludzkiego topora.
Grota stała teraz otworem. Weszli do środka. Wewnątrz ujrzeli niewielki ołtarz, ktory przypominał stare kapliczki poświęcone żywiołom, którym oddawali cześć dawni mieszkańcy tych ziem. Był tam kamienny ołtarzyk z resztkami wygasłych dawno świec oraz kamienną twarzą wyrytą na wierzchu. Anemone od razu dostrzegła także pod warstwą kurzu napis. Odgarnęła śmieci oraz kurz i przeczytała go w wężowym języku:
- Shnaar na't khrash'n, Niech poruszy się ziemia
Nagle, a było to jak mrugnięcie okiem, wejście za nimi zamknęło się a grota poczęła rosnąć w oczach. Wszyscy przezornie sięgnęli po broń nie wiedząc co może ich spotkać.
Po chwili znajdowali sie w wielkiej jaskini, której sklepienie kończyło się wiele metrów nad nimi. Przypominała salę, krasnoludzką salę. Wkoło piętrzyły się regały ze zwojami i księgami. Na środku zaś stały kamienne stoły i misternie zdobione [również kamienne] krzesła. Thorik czuł się prawie jak w rodzinnych Wrotach Erith. Jaskinia oświetlana była przez unoszące się w górze świetlne kule.
Przy jednym ze stołów siedział przygarbiony starzec, który usłyszawszy naszych herosów odwrócił się do nich. Wstał szybko, co nie wskazywało na to, że był zniedołężniały.
- O! - rzekł ni to zdziwiony ni to ucieszony - Goście. Dawno nie miałem gości. Pewno przychodzicie rozwiązać jedną z mych szarad. - uśmiechnął się przyjaźnie i patrzył na ich broń - Odłóżcie to. Na razie nie będzie wam potrzebne.
Mężczyzna podszedł do jednego ze stołów i położył pomarszczone chude dłonie na lezącej tam drewnianej skrzyneczce.
- Zwą mnie Mistrzem Gry - posłał im kolejny uśmiech - Jestem panem gier, zagadek, łamigłówek i szarad. Jeśli tu jesteście nie odmówicie mi tej przyjemności. - wyjął z fałd szaty pomarańczę - Chcecie kawałek? - spytał a skórka owocu sama oddzieliła się od miąższu. Starzec podzielił ją na cztery równe części i podszedł do swych gości rozdając cząstki pomarańczy.
- Smacznego. Jedzcie, jedzcie a potem zadam wam szaradę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 16:14, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 16:57, 12 Mar 2010 Powrót do góry

- Nic nie rozumiem... Anomene, gdzie ty nas zaprowadziłaś, czy nie mieliśmy iść z Kapłanem? - Thorik spojrzał podejrzliwie na pomarańcze. Łakomstwo przezwyciężyło strach przed ewentualnym zatruciem. Wręcz wrzucił kawałek pomarańczy prosto do swych ust, po czym zaczął ją dokładnie mielić żeby potem przełknąć (Tak piszę, jakby coś z tą pomarańczą było.). - No dobra Mistrzu Gry, zadaj swoją szaradę, ale od razu uprzedzam, że w mojej kopalni zwali mnie Thorikiem Mądrym.

Odpisuje żarcie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Szycha
Gracz



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 19:04, 12 Mar 2010 Powrót do góry

Anemone nawet nie spojrzała na owoc podany przez starca -Kim jesteś i co masz wspólnego moim bogiem? Odpowiedz!- kapłan nie poinformował Zawilca o tym, że w grocie kogoś spotkają -Masharani! - krzyknęła w myślach łapiąc ręką za pierścień. Poczuła lekkie mrowienie w dłoni i nie widząc czy wszystko działa zaczęła Dotarliśmy do wspomnianej groty Panie, jest tu jakiś starzec i chce się bawić w szarady czy coś? Co mamy robić? -skończyła nie wiedząc czy przekaz dotarł do kapłana.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 19:26, 12 Mar 2010 Powrót do góry

Taris widząc jak Thorik zajada się pomarańczą zawahał się chwilę. Jednak gdy Mistrz Gry ugryzł swoją część i połknął również zjadł owoc.
Starzec spojrzał z przyjaznym uśmiechem na Anemone i pokręcił głową.
- Nie mam nic wspólnego z twoim bogiem ani z żadnym innym... choć powiem inaczej. Były u mnie dwie lub trzy istoty, które mogły być bogami. Wiesz, ta grota jest stara. Stoi tu odkąd pamiętam. - kolejny uśmiech - Nie usłyszy cię. Znajdujecie się na planie żywiołu ziemi. Jesteście daleko od domu. Ale - klasnął w dłonie - Szarada!
Widać Mistrz Gry był bardzo podekscytowany. Podbiegł jak młokos do stołu ze skrzyneczką i otworzył ją. W środku ku zaskoczeniu wszystkich znajdowały się zwykłe drewniane kubki. Było ich dwanaście. Mistrz Gry podjął
- Oto moja szarada. Ułóżcie te oto dwanaście kubków w sześć równych linii tak aby w każdej z nich znajdowały się po cztery kubki. Nie możecie rozbić, ani w inny sposób uszkodzić żadnego z nich. Nic prostszego prawda? - posłał im kolejny uśmiech. - Macie dużo czasu. A gdy rozwiążecie tą szaradę otrzymacie to po co tu przyszliście.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 19:39, 12 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Szycha
Gracz



Dołączył: 10 Lis 2009
Posty: 393
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wronki
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 21:00, 12 Mar 2010 Powrót do góry

Anemone przypatrzyła się dwunastu kubkom na stole. Stała tak chwilę w bezruchu, aż w pewnym momencie przyszedł jej do głowy pewien symbol. Ułożyła kubki w dwa trójkąty nachodzące się na się na siebie

[link widoczny dla zalogowanych]

-Zrobione... - powiedziała bez emocji i sięgając po pomarańcze -Daj nam teraz to po co przyszliśmy- rzekła, wkładając do ust pomarańczę... ciesz się sadysto


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 21:15, 12 Mar 2010 Powrót do góry

Mędrzec uśmiechnął się radośnie.
- Brawo! Szkoda, że tak szybko wam poszło. Myślałem, że zaznam towarzystwa trochę dłużej. To nic. Będę miał więcej czasu na wymyślanie kolejnych szarad.
Mistrz Gry wyjął z fałd szaty klucz i wskazał na drzwi na kńcu sali. Wcześniej z pewnością ich tam nie było. Położył go na stole.
- Za tymi drzwiami kryje się kolejna próba. Przejdźcie ją dobrze a wówczas z pewnością otrzymacie przedmiot, który jest celem waszej podróży. Miejcie się dobrze. Jeśli zapragniecie ze mną jeszcze kiedyś zagrać - zapraszam.
To mówiąc zebrał kubki, schował je do skrzynki i odszedł w przeciwną stronę niż znajdowały się drzwi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 22:00, 12 Mar 2010 Powrót do góry

- No więc... - podjął milczący od wielu dni elf - Czas zakończyć te zabawy i wziąć się za porządne zajęcia. Nie potrzebuje tu starców z kubkami, a krwi i nowych dusz dla Nerulla! - warknął pod nosem do towarzyszy - Te pogrywanie nie podoba się Nerullowi, a mnie tym bardziej... - Chodził jak na szpilkach, jak gdyby coś go ugryzło. Krasnolud od razu rozpoznał ten stan. Elf był bardzo porywczy i gwałtowny, a gdy jego miecze za długo zalegały w pochwach, szukał zaczepki na każdym zakręcie. Wiele razy musiał go uspokajać, ale kiedy trzeba tropiciel potrafił nad sobą zapanować. Nigdy nie tracił kontroli i zawsze obiektywnie oceniał sytuację oraz szanse na wygraną... Był starszy od Thorika, ale wciąż bardzo zwinny, choć pewność siebie... kiedyś może go zgubić. Elf musiał się pilnować, a krasnolud w takich sytuacjach jak ta, powinien pilnować jego dyscypliny...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 22:29, 12 Mar 2010 Powrót do góry

- Lepiej bym to zrobił zawilcu... - Rozgniewany Thorik sięgnął po klucz, po czym od razu ruszył do drzwi kłaniając się tylko lekko mędrcowi na pożegnanie. - No chodźcie obiboki!
Krasnolud przekręcił klucz. W jednym ręku trzymał swój topór, drugą nacisnął klamkę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin