FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Skowyt Duszy - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 11:57, 13 Cze 2010 Powrót do góry

- Ponoć chciał ją zamordować...Ale dlaczego? Nie wiem... - westchnął elf wstając z łóżka i zaczął się ubierać. Nie przeszkadzało mu, to, że Silvana widzi go prawie kompletnie nagim, ale widocznie jej też to nie przeszkadzało. - Nie wiem dokładnie co zaszło bo wróciłem z dziedzińca dość późno, złapałem go wraz z Willbertem, a teraz gnije w lochu. Zrobiłem to co uznałem za stosowne, nic ponad to. - Ubrał się i założył swoje oprzyrządowanie. Podszedł do okna i w blasku wschodzącego słońca sprawdzał czy ostrza są należycie zadbane. - A co Ciebie sprowadza do mojej komnaty o tak wczesnej godzinie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 12:01, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnal uśmiechnął się pogodnie do siwego jegomościa. Zbliżył się i położył rękę na jego ramieniu.
- Edgar, przyjacielu. Nie wiem, czy cię to zmartwi, ale nie mam nic wspólnego z pojmaniem Adlera. Być może Taris wywrze większy wpływ na Hrabiego. Z resztą jak na razie nie wytłumaczyło się przecież o co tam poszło. Mogę spróbować dowiedzieć się czemu Adler chciał zabić tą kobietę, ale wątpię żebym mógł mu jakoś pomóc. Z resztą sam nie wiem, to chyba nie moja sprawa. - Thorik trochę się pogubił. Być może było to spowodowane jego niezbyt wyrafinowaną inteligencją, może jednak była to sprawka bogactw o których w dalszym ciągu myślał. - W każdym razie wiedz przyjacielu, że przyjąłem to do wiadomości. Gdybym coś ustalił zgłoszę się do ciebie. - Uśmiechnął się do niego i podszedł do drzwi dając mu do zrozumienia, że czas na niego. Zamknął za nim drzwi, po czym postanowił trochę się ogarnąć.
Najpierw musiał się umyć. O tak, tego mu brakowało od kilku dni. Mydło i balia były ustawione za parawanem od wczoraj, szkoda tylko, że woda była już zimna. Całe szczęście, że jego natura była tak samo twarda jak jego ciało. Wskoczył do zimnej wody i zaczął mydlić się. Może pięć minut zajęło mu dokładne umycie się. Wyszedł nagi i rozejrzał się. Jego ubranie było już trochę brudne i przepocone. Ciekawe, czy... O tak. W niewielkiej szafce znalazł czysty strój dworzanina w sam raz na jego niewielkie ciało. Widać Hrabia przygotował się nieco lepiej niż Thorik się spodziewał. Ubrał się. Pierwszy raz od bardzo długiego czasu wyglądał wystawnie. Uśmiechnął się stojąc przed lustrem. Gdyby tu były jakieś krasnoludzkie kobiety - pomyślał, po czym przypomniał sobie o wczorajszej wiadomości.
Sprawę Edgara postanowił odłożyć na parę chwil. Podszedł do szafki, na której wczoraj zostawił wiadomość, wziął ją i ruszył w stronę komnaty Tarisa.
Pamiętał jeszcze od wczoraj gdzie ona się znajdowała. Bez pukania wszedł do pokoju.
- Taris! - Rozejrzał się. - O przepraszam, nie wiedziałem, że masz gości. Wpadnij do mojej komnaty jak będziesz wolny przyjacielu, mamy parę spraw do obgadania przed śniadaniem... - Uśmiechnął się do panny, po czym opuścił pokój przyjaciela. Wrócił do siebie, gdzie czekał na elfa cały czas myśląc o bogactwach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 12:09, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Silvana zmarszczyła brwi
- Zabić - szepnęła cicho gdy pojawił się krasnolud. Spojrzała na niespodziewanego gościa i zerwała sie na równe nogi. Wyglądała trochę na zagubioną i wyraźnie nie miała co robić z rękami. Schowała je za plecy. Gdy Thorik wyszedł rzekła
- Muszę już iść. Nie będę cię na razie niepokoiła. Po eliminacjach... mam nadzieję, że oboje je przejdziemy... później.
Wybiegła z komnaty zanim elf zdążył cokolwiek powiedzieć.

Thorik tymczasem czekając na elfa uprzyjemniał sobie ten czas oglądaniem zawartości całkiem nieskromnego barku, który chyba przypadkiem znalazł się w jego pokoju...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 12:16, 13 Cze 2010 Powrót do góry

- Kobiety... - przewrócił oczami dość ostentacyjnie elf. Potem wyszedł z komnaty i zamknąwszy ją na klucz udał się do kompana.
- O co chodzi? - zapytał krasnoluda wchodząc do jego izby.
- Spójrz na to - Powiedział Thorik wręczając elfowi liścik, który dostał wczoraj.
Tropiciel przeczytał liścik oraz uśmiechnął się i pokazał krasnoludowi swój, niemal identyczny
- Co o tym sądzisz?
- Myślę, że ktoś ma chrapkę na tutejszy skarbiec i chce nas wykorzystać. Nie za bardzo mi się to podoba. Mamy sporo kosztowności aby kupić pół tego zamku, wolałbym nie nadużywać niczyjej przychylności. Kiedyś może nam się to przydać, ale nie zaszkodzi rozeznać się w sprawie... Z resztą, sam nie wiem co mam o tym myśleć... - zamyślił się elf wspominając na poranne odwiedziny Silvany
- Zatem proponuje udać się tam razem i zobaczyć o co w tym wszystkim chodzi. - Krasnal już miał zaproponować udanie się na śniadanie, jednak przypomniał sobie o prośbie Edgara. - A właśnie... Był u mnie ten starzec Edgar, pewnie go nie pamiętasz. W każdym razie prosił mnie o pomoc. Właściwie to chciał żebym stawił się u Hrabiego za tym całym Adlerem. Myślę, że powinniśmy dowiedzieć się o co tam wczoraj poszło.
- Silvana... Ta kobieta, którą widziałeś u mnie rano, przyszła mnie wypytywać o tą sprawę. Powiedziała, że Adler chciał zabić Lady Angelikę.. ale nic mi o tym nie wiadomo. Chodźmy zatem do Edgara... - Skinął na krasnoluda aby udali się w wyznaczone miejsce
- Śniadanie najpierw. Mój brzuch nie doczeka nawet kwadransa. - Zaśmiał się głośno, po czym ruszyli w stronę jadalni.
- Masz racje. Nocna przekąska nie starcza na wiele. Ruszajmy. - zamknął za sobą drzwi gdy wyszli na korytarz i ruszyli w stronę kuchni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Samael dnia Nie 12:34, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:02, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Z kuchni dochodziły ich nieprzyzwoicie piękne zapachy! Brzuch krasnoluda rzeczywiście domagał się jeść i dawał o sobie dobitnie znać! Jednak w połowie drogi spotkali Willberta
- Ha! Moi zacni przyjaciele. Wybawiciele szlachetnie urodzonych! Zarówno mężów jak i niewiast - zaśmiał się i rzekł - A co to? Chcecie jeść z plebsem? Tożto pogoda przednia a stoły na zewnątrz już zastawione. Tuż przed południem zacznie się turniej i wszelkie atrakcje! Chodźmy.
Willbert był jednak myślami nieobecny. Cały czas ściskał lub głaskał złoty amulet na swojej szyi. Milczał jednak i nie wyjaśnił powodów takiego postępowania.
Tymi słowy ruszył i poprowadził ich do miejsca gdzie większość już zasiadła. Jedli i pili. Lecz tym razem Edrag, Daenor, Silvana i Jezzabel nie byli tacy wylewni jak dzień wcześniej. Całą czwórka była bardzo nieobecna. Widocznie próbowali pozostać skoncentrowani aby nie popełnić błędu podczas eliminacji.
Hrabia Thundersword siedział w towarzystwie potężnego mężczyzny, który przypominał bardziej niedźwiedzia niż szlachcica. Gdy przybyli wszyscy wstał i rzekł
- Moi drodzy. Chciałbym serdecznie powitać wielkiego nieobecnego wczorajszej uczty. Całe szczęście nie zabraknie go na turnieju. Oto mój kuzyn sir Trevor D'Arcy. Wielki podróżnik, wielki odkrywca i wyśmienity strzelec - Trevor skłonił się do zebranych i uniósłszy lewą rękę pokazał metalową rękawicę, którą przytwierdzono mu na miejsce ręki.
- Może onegdaj - rzekł z udawanym uśmiechem - Teraz ledwo naciągam kuszę a jeśli już to nie trafiłbym smoka z dwudziestu kroków.
- Jednak sędziować będziesz - dodał hrabia - Obok mnie i Mackelby'iego, który na szczeście wyszedł cało z wczorajszego niemiłego incydentu. Trevorze z największa przyjemnością przedstawiam ci Thorika i Tarisa, o których opowiadałem ci dziś rano.
Niedźwiedziowi podobny szlachcic spojrzał na nich krytycznie
- Znałem kiedyś bardzo dobrze pewnego krasnoluda. Przemierzaliśmy razem Góry Brązu. Nie raz uratował mi życie. Szkoda że poległ od czarnych bełtów Hagrola z Południa, najbardziej znanego hobgoblina i najbardziej poszukiwanego.

Śniadanie mijało w spokojnej atmosferze. Willlbert nadal bawił się swoim wisiorkiem z lekko rozmarzonymi oczami. Wreszcie nie wytrzymał i rzekł szeptem do Tarisa
- To od Lady Angeliki - uśmiechnął się marzycielsko i lekko lubieżnie - Wczoraj dostrzegła moją bohaterską postawę i chyba zdobędę jej serce. Ten staru buc al'Malik nie może się równać ze mną! To również twoja zasługa Tarisie i dzięki ci za to


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 13:07, 13 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:16, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnolud jak zwykle uśmiechnął się podstępnie do Trevora, kiedy hrabia przedstawiał mu go. Powoli zaczął przyzwyczajać się do takiego sztucznego uśmiechu, nawet spodobało mu się takie szlacheckie życie. Ciężko było niestety zaznać takiego tu w Tu'alu, zwłaszcza jak się było krasnoludem tak jak on.
W tej samej chwili zgarnął ze stołu dwie pieczone nóżki od kurczaka, które ułożone w zdobionej szklanej półmisie już od samego początku korciły go niesamowicie. Rozerwał jedną z nich, po czym zaczął ją mozolnie żuć. Przełknął parę pierwszych łyków. Nie mylił się, smakowały tak samo jak wyglądały, były pyszne. Zaczął żuć kolejną nóżkę, po czym od razu odezwał się do swojego gospodarza.
- Wybacz mości hrabio, że zadam ci takie pytanie, ale czy wiadomo już o co dokładnie chodziło w tym wczorajszym zamieszaniu? Co takiego okrutna Lady Angelika zrobiła Adlerowi, że ten chciał ją za to zabić? - Oczywiście zaśmiał się wypowiadając ostatnie słowa. Co prawda nie były one przepełnione ogładą, może nawet nie smacznie było pytać o to w takich warunkach, jednak krasnoludowi to nie przeszkadzało.
Krasnal rozejrzał się sięgając po kawałek pieczonej świni, który korcił go równie mocno co kurczak. Ukrytym spojrzeniem zatrzymał wzrok na Edgarze. Chciał żeby starzec wiedział, że krasnolud dotrzymał obietnicy i postarał się choćby dowiedzieć czegokolwiek w tej sprawie, na wypadek gdyby dalsze dochodzenie było niemożliwe.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 13:49, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Elf jadł spokojnie. Gdy Willbert do niego podszedł, zaproponował - za przeproszeniem - powstanie od stołu i udanie się na stronę. Na słowa podzięki odpowiedział mu:
- Nie ma za co dziękować. Po prostu robiliśmy to co należy i tyle. A jeśli chciałbyś wyrazić dla mnie swoją podziękę to pozwól mi zgłębić wiedzę, na temat przyczyn owego wczorajszego wydarzenia. Jeśli wiesz coś na ten temat rad byłbym świadom tego co ty. Zapewne jako, że czujesz coś do Lady Angeliki również intrygują Cię pobudki zamachowca. Liczę na Twą pomoc. - Uraczywszy rozmówcę uśmiechem powrócił do stołu, aby dokończyć posiłek.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 16:38, 14 Cze 2010 Powrót do góry

Hrabia skinął głową w stronę krasnoluda i z marsem na czole rzekł
- Lady była bardzo roztrzęsiona całym zajściem a ja nie miałem jeszcze sposobności aby przesłuchać więźnia. Jednak z tego co mi wiadomo ten łotr nie dość, że dobierał się do mężatki to jeszcze ponoć nie jest tym za kogo się podaje.
Wśród zebranych wybuchły ciche szepty. Tylko Edgar i Silvana wydawali się być naprawdę zszokowani. Siwowłosy [wiem, że krasnolud może słabo kojarzyć wiek ludzki... zresztą: on ie jest stary! ma 30 lat ale włosy już siwe - jak Wiedźmin] spojrzał na Thorika i skinął mu w podzięce. Jednak krasnal czuł, że w tym skinieniu kryło się coś więcej... krasnoludzki nos czuł zapach złota i obietnicy dalszej "współpracy" z Edgarem.

Tymczasem Willbert niezbyt zainteresowany tym czym mówi jego ojciec rzekł do Tarisa
- Lady w całkowitym zaufaniu, aczkolwiek jesteś mi prawie bratem więc ufam ci jakbyś nim był, powiedziała mi, że Adler to nikt inny jak Emerald al'Malik. Syn diuka al'Malika z pierwszego małżeństwa. Jej pasierb. Ponoć już raz nastawał na jej życie i za to został skazany na banicję i utracił prawa szlacheckie. To podły psi syn, że zdybał kolejną okazję to uśmiercenia tej przecudnej istoty.
Willbert Thundersword mówił z wielkim przejęciem acz szeptem i do uszu postronnych słuchaczy mogły docierać jedynie wyrwane z kontekstu słowa.

Gdy już skończyli posiłek hrabia wstał i rzekł
- Czas zacząć turniej. Zasady przedstawię gdy wszelcy uczestnicy zjawią się na placu.

Tedy wszyscy wstali i udali się na miejsce gdzie kilkunastu mężczyzn i kobiet ustawiło się w grupę, z której w tym roku miał wyłonić się najlepszy z łuczników w okolicy. Był tam też Taris, Daenor, Jezzabel, Edgar i Silvana. Dziewczyna była smutna, podobną minę prezentował Edgar.
Hrabia stanął wraz ze swym kuzynem i bardem Mackelby'm na specjalnie przygotowanym podeście.
- Oto grupa osób, które chcą się sprawdzić w dorocznym turnieju organizowanym na zamku Moonrock! - zgromadzeni gapie poczęli wiwatować - Jest też wśród nich zwycięzca dwóch poprzednich - elf Daenor! Mamy także wiele nowych twarzy! Rad jestem z tego, że moja skromna zabawa przyciąga tu z roku na rok coraz więcej śmiałków. W tym roku nagrody są iście cenne. Trzecie miejsce premiowane jest kwotą dwustu sztuk złota. Drugie kwotą pięciuset sztuk złota i łukiem, który wyszedł spod ręki mistrza Freasa z samej stolicy. Pierwsze miejsce to nie tylko prestiż, lecz także tysiąc złotych monet a także magiczny łuk, który posiadać może każdy gdyż jest zwolniony prawnie przez samego księcia. Znaczy to, że każdy kto nie jest człowiekiem może go używać nawet jeśli posiada w swym majątku już trzy inne magiczne przedmioty! Zaczynajmy!

Mackelby objaśnił uczestnikom zasady eliminacji. Był proste. W 10 strzałach należało uzbierać 37 punktów. Tarcza posiadała dziesięć pól a każde punktowane od 1-10. Nie można używać magii. Mackelby wskazał cztery różdżki wbite w ziemię wkoło placu gdzie rozgrywał się turniej.
- Są to magiczne różdżki, które wykryją magię i ukażą ją widzom... ale też i sędziom. Każdy kto użyje jakiejkolwiek magii zostanie niechybnie przyłapany.

[Mecha dla Samaela każdy punkt ma swoje KP. Tyle ile wykulasz to tyle trafisz... albo i nie Razz. Podam teraz poszczególne KP dla poszczególnych pól: [(10) 35, (9) 34-33, ( 8 ) 32-30, (7)29-27, (6)26-24, (5)23-21, (4) 20-18, (3) 17-15, (2) 14-12, (1) 11-9. czyli jeśli masz z ataku np +11 i kulniesz 19 to wynik masz 30 - czyli trafiłeś KP=30 i masz 8 punktów. tak 10 razy. Jak uzbierasz 37 punktów przechodzisz do finałów. Jakby co wal na gg


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pon 16:41, 14 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 18:26, 14 Cze 2010 Powrót do góry

Elf wziął jakiś prosty podrzędny łuk jaki mu podano. Naciągnął cięciwę wykrzywiając się w niesmaku i oddał pierwszy strzał. Nie należał on do udanych, ale przynajmniej tropiciel trafił w tarczę zdobywając marne [link widoczny dla zalogowanych]. Uśmiechnął się do siebie i naciągnął cięciwę. Spojrzał na Silvane i puścił jej oko. W tym samym momencie strzała poszybowała trafiając bliżej środka i dając elfowi [link widoczny dla zalogowanych]. Kolejne strzały przyniosły mu [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych], [link widoczny dla zalogowanych] oraz
[link widoczny dla zalogowanych]
W sumie otrzymał 41 punktów. Nie był zadowolony ze swojego strzelania, a całą winę zwalał na bublowatą broń, która miała strasznie luźną - jak na jego rękę - cięciwę i kiepski profil... Ale przeszedł do rundy finałowej, choć nie cieszyło go to zbytnio...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 11:50, 26 Cze 2010 Powrót do góry

Taris mógł czuć niesmak po eliminacjach, jednak pomimo to zajął aż czwarte miejsce. Pierwszy był siwowłosy Edgar, który zebrał 56 punktów w tym raz trafił w sam środek tarczy czym wywołał niemałe okrzyki zdziwienia i radości. Drugi był elf Daenor. Taris widząc jak jego ziomek pudłuje stwierdził, że ten stary elf nie trafi więcej jak raz. Jednak tuż po pudle nastąpiło trafienie w "dziesiątkę". Może to lepsze samopoczucie a może wszystko było na pokaz, ale Daenor trafiał raz za razem i zebrał 48 punktów. Tuż przed Tarisem uplasowała się Silvana, któa mając 43 punkty po dziewięciu strzałach. Tuż przed jej dziesiątym strzałem zagrzmiały trąby. Wszyscy spojrzeli w stronę głównej bramy. Na wietrze powiewały książece chorągwie a orszak złożony z dwudziestu zbrojnych, zdobionej karocy i kilkunastu sług wjechał na dziedziniec. Herold zaś ogłosił przybycie księcia Darenela D'Vois. Jak powszechnie było wiadomo przybytek, w którym się znajdowali należał do jego włości. Wszelcy możni jak i pospólstwo złożyło mu pokłony. Sam książę strojny (ale bez przepychu) wysiadł z karocy i przywitał się z hrabią oraz resztą znaczących person ze szlachty.
W tym momencie na scenie pojawiła się również zjawiskowa lady Angelika al'Malik, która najwyraźniej otrząsnęła się już z wczorajszego szoku. Szła dostojnie w stronę księcia ubrana w purpurowo-złotą suknię z nieprzyzwoicie dużym dekoltem. Talię miała ściśniętą gorsetem, który uwydatniał bardziej i tak obfity biust szlachcianki. Dygnęła ona przed księciem a ten ucałował jej smukłą dłoń skrytą pod karmazynową koronkową rękawiczką.
Taris dostrzegł, że Silvana przypatruje się księciu. Był to człowiek o ciemnych, zadbanych włosach do ramion. Miał lekko skrzywiony nos i przerzedzone brwi. Być może zajmował się alchemią, gdyż alchemicy często od oparów mieli problemy z owłosieniem na twarzy. Być może była to jakaś inna wada. Lecz Silvana wpatrywała się w księcia a ten w pewnym momencie wychwycił jej spojrzenie z tłumu. Skinął jej lekko głową na powitanie a twarz elfki spłonęła w rumieńcu. Darenel stwierdził, że spóźnił się i chce obejrzeć resztę eliminacji a potem odprężyć się oglądając zawody na arenie.
- Kontynuujcie - rzucił i machnął ręką aby ponaglić uczestników.
Nikt chyba poza Tarisem nie domyślał się czemu Silvana spudłowała ostatni strzał. Miała predyspozycje aby wygrać eliminacje. Jednak jej strzała poleciała za wysoko i utkwiła daleko za tarczą.
Kolejne miejsce zajęła Jezzabel z wymaganymi 37 punktami oraz trzech innych ludzi. Nie stanowili oni jednak większego zagrożenia dla czołówki Edgara, Daenora i Tarisa. W zawodach próbował swych sił także Willbert, ale to chyba tylko ku uciesze młodszych szlachciców, gdyż fakt faktem zdobył 30 punktów lecz nie było to ani efektowne ani efektywne.

Po eliminacjach przemówił hrabia Thundersword za pozwoleniem księcia.
- Gratuluję zwycięzcom dzisiejszych eliminacji. Jutro w samo południe odbędą się finały. Życzę wszsytkim szczęścia a tymczasem bawmy się! Festyn zapewni atrakcji z pewnością wielu z was. Za chwilę otwarta zostanie arena. Mamy tu loterię. Przybył do nas jak co roku Mistrz Gry z odległych krain, u którego w tym roku stawka wynosi 1 do 10 za odgadnięcie jego szarady. Jest wielu handlarzy, kuglarzy i bardów. Bawmy się! - to mówiąc klasnął w dłonie i rozbrzmiała muzyka. Sam hrabia ruszył w stronę księcia aby zamienić z nim kilka słów lecz został odprawiony. Książę chciał widzieć się z "tą piękną elfią łuczniczką". Tak też się stało. Silvana ruszyłą w towarzystwie zbrojnego strażnika do księcia i razem zniknęli w zamku.

Tymczasem Thorik spoglądał na orszak księcia. Wśród jego sług były dwa niewielkie gnomy i krasnoludzka kobieta! Niesamowite. Choć całą trójka nosiła na przegubach magiczne bransolety, które czyniły z nich więźniów księcia to nie wydawali się z tego powodu smutni. Chwilę po ich pojawieniu się wśród gapiów i festynowiczów rozeszła się wieść o buncie gnomów w jednej z kopalń na południowy zachód stąd. Być może książę zechce nakazać hrabiemu aby wysłał tam swoje wojska? Kto wie. Jednak dobry humor gnomów mówił sam za siebie. Źle się działo z ludźmi w rejonach kopalni a gnomy tryumfowały.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 12:01, 26 Cze 2010 Powrót do góry

Elf przyglądał się uważnie wszystkiemu co działo się dookoła. Jego uwagę przykuły relacje księcia i elfickiej łuczniczki, jednak była to czysta ciekawość. Dlaczego ktoś tak wysoko postawiony bezpośrednio zadaje się z kimś jej pokroju?... To było zastanawiające bo tyle ich dzieliło... w końcu książę i ona to dwie prawie skrajne ligi.
Po krótkiej chwili złapał się na rozmyślaniu i skarcił się za zazdrość o ponętną Silvanę. Udał się gdzieś na ubocze, skąd mógł doskonale przyglądać się zajściom na festynie i skąd miał dobry widok na arenę. Trzymał kciuki za swojego kompana...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:39, 27 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnolud ucieszył się, gdy zobaczył, że Hrabia pozwolił mu zobaczyć się z więźniem. Nie miał jednak zamiaru odchodzić od stoły przedwcześnie. Pierw chciał zaspokoić swój apetyt, nie raczył się jednak żadnym alkoholem. Może kolejne dwadzieścia minut minęło, gdy prawie pół dzika zniknęło w brzuchu krasnoluda. ten tylko wytarł dłonie w chustę, która leżała obok jego talerza, po czym nie zwracając na siebie uwagi odszedł od stołu uśmiechając się przyjaźnie do wszystkich, którzy zwracali na niego uwagę.
W końcu udało mu się znaleźć się daleko od stołu. Tu zatrzymał się na chwilę. Parę razy klepnął się pięścią w pierś, po czym głośno beknął oglądając się tylko, czy nie było tego słychać przy stole. Gdy zobaczył, jak odwraca się w jego stronę jedna z służek pośpiesznie oddalił się w stronę lochów.
Zszedł kilka stopni w dół, po czym otworzył metalowe okute drzwi. Tuż za nimi stał strażnik, który nie przejął się zbytnio widokiem krasnoluda. Widać było, że wiedział już kim jest brodaty gość i przepuścił go dalej. Przy celi Adlera stał kolejny strażnik. Po kilku zdaniach tłumaczenia, że ma prawo tu przebywać strażnik wpuścił go do celi.
Gdy tylko strażnik otworzył drzwi do celi krasnolud wszedł do środka pewny siebie. Nie obawiał się więźnia, gdyż miał podejrzenia o jego niewinności. Uśmiechnął się do niego przyjaźnie zapewniając tym, że chce pomóc.
- Witaj Adlerze. Chciałem zadać ci kilka pytań odnośnie wczorajszego incydentu. Czy będziesz ze mną współpracował?
Cela była, jak na celę przystało, zimna i wilgotna. Spod nóg krasnoluda uciekł z piskiem szczur, który zniknął w najbliższej norze. Adler nie wyglądał bardzo ponuro. Siedział na pryczy i gdy tylko krasnolud wszedł spojrzał nań z nieukrywaną nadzieją na twarzy.
- Ty?... Ale co tobie do tego? - spytał najwyraźniej lekko zaskoczony widokiem Thorika. Spodziewał się kogoś zupełnie innego.
- Pytaj jeśli chcesz - dodał wreszcie i oparł się pelcami o zimny mur celi.
- Spodziewałeś się, że przybędzie tu Edgar? - Krasnolud usiadł na przyczy obok więźnia. - To właśnie on prosił mnie, żebym zrobił coś w twojej sprawie. Też nie bardzo wiem, czemu ja miał bym pomagać tobie, miałem nadzieję, że to ty wyjaśnisz mi o co w tym wszystkim chodzi. Zacznijmy od początku. Czemu usiłowałeś zabić Lady Angelike?
dler spojrzał na krasnoluda i przytaknął gdy ten usłyszał o Edgarze.
- Tak. Spodziewałem się bardziej jego... - zamilkł i chwilę milczał jakby ważąc czy mówić dalej. Wreszcie odetchnał głebiej i zaczął.
- Aby zaniechać większości pytań opowiem ci cała historię od początku. Nie nazywam się Adler... ale to już poniekąd nie jest tajemnicą gdyż Angelika z pewnością poinformowała odpowiednie osoby. Nazywam się Emerald al'Malik i jestem pasierbem Angeliki. Tak, tak. Jestem synem hrabiego al'Malik z pierwszego małżeństwa. Moja matka, przecudowna osoba, zmarła trzy lata temu. Rok po jej śmierci mój ojciec poznał Angelikę Blackwell i zadurzył się w niej bez pamięci! Uderzył w konkury choć każdy spodziewał się, że nie miał on szans. Jednak wówczas rodzina Blackwell miała niemałe kłopoty. Oskarżano ją o konszachty z yuan-ti. Angelika była więc zagubiona i na skraju bankructwa. Doszło do ślubu, do którego nie chciałem dopuścić! Przecież to skandal, że moja macocha byłaby młodsza ode mnie! - Adler/Emerald uniósł się i wstał w pasji z zaciśniętymi pięściami. Odwrócił się do ściany i uderzył w nią kilka razy. Wreszcie uspokoił się i mówił dalej
- Nie chodziło tu tylko o zniewagę. Mój ojciec sporządził testament, według którego jego żona dziedziczy wszystko. Ja, jako jedyny syn otrzymałbym tylko tytuł oraz skromną pensję. Nie chciałem aby tak było, lecz nie mogłe się sprzeciwić memu ojcu. Choć Angelika była wyrachowana i spokojna to doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mogę jej zagrażać. Poczęła prowadzić grę, której finał rozegrał się w miejscu tak świetym, że nawet nie wyobrażałem sobie, że jest ona do tego zdolna! - znów w jego oczach pojawiła się złość!
- Chcesz powiedzieć, że Angelika wszystko zaaranżowała? Zahipnotyzowała cię żeby wyglądało na to, że chcesz ją zabić? - Krasnal przerwał na chwilę. Niby wszystko zaczęło się układać, jednak coś dalej nie pasowało. - Kim zatem jest Edgar i czemu Angelika nie wymazała ci pamięci? Przecież oczywistym jest, że jeżeli mówisz prawdę to wcześniej, czy później wyjdzie to na jaw i to ona zostanie stracona zamiast ciebie...
merald pokręcił głową
- Nie, nie... - zacisnął zęby i rzekł - Od poczatku rozpanoszyła się ona po naszym domu. Jak szarańcza! Ale pewnej nocy usłyszałem chałasy dobiegajace z pokoju mojej zmarłej matki! Ona była tam! Weszła do pokoju, który uważałem za święte miejsce! Nic z tamtąd nie ruszałem od odejścia mej rodzicielki, a ona rozbabrała wszelkie jej suknie i klejnoty, które walały się po podłodze niczym śmieci! Stała przed lustrem i przymierzała jedną z sukien mamy. Gdy zauważyła, że wszedłem zaśmiała mi się w twarz i rzekła: "Czy myślisz, że spodobam się w tym twojemu ojcu... ha, ha, ha nigdy nie założyłabym takiej szmaty. Fe!" - Emerald udawał głos Angeliki - Wtedy nie wytrzymałem. Rzuciłem się na nią w szale i począłem dusić. Na nieszczęście ktoś mnie powstrzymał a zanim się obejrzałem zostałem wygnany na banicję. Dwa lata zajęło mi przygotowanie zemsty. Przybrałęm imię Adler i przyłączyłem się do Edgara, Jazzabell i Silvany w drodze na turniej. Wiedziałem, że ona tu będzie i zamierzałem wyrównać rachunki. Niestety pojawiliście się wy... - Emerald spojrzał na krasnoluda z małym wyrzutem. Przysiadł się ponownie do niego i rzekł - Ale nie wszystko stracone. Pomóżcie mi stąd uciec a gdy tylko pzbędę się tej suki dam wam złoto i kosztowności jako zapłątę. - oczy Emeralna tańczyły jak u człowieka, który nie ma nic do stracenia... zresztą w jego sytuacji każdy zachowywałby się podobnie.
Krasnolud miał zamiar wybuchnąć śmiechem, ale to mogło by wzbudzić podejrzenia strażnika. Zatkał więc usta dłonią wydymając przy tym poliki w niebywałym uśmiechu. Po chwili odsłonił rękę odsłaniając szczery, krasnoludzki uśmiech. Zniżył głos.
- Głupi jesteś, zaprawdę powiadam ci, jednak wiedz, że my też nie należymy do osób prawych. Powiedz mi lepiej coś o tym złocie a pomogę ci się stąd wydostać. Skąd taki banita jak ty mógł by mieć dla nas złoto i w jakich ilościach? - Zamyślił się jeszcze na chwile, by podjąć dalej zanim Emerald zdołał odpowiedzieć. - Poza tym po co nam złoto? Skoro idziemy na całość to przydały by się nam jakieś przedmioty. Masz nam coś do zaoferowania?
Emerald patrzył na krasnoluda w zamyśleniu. Trwało ono jednak krótko co nasuwało na myśl dwa warianty - albo Emerald kłamał, albo wszsytko sobie przemyślał siedząc tu od wczoraj... lub jedno i drugie!
- Jak wiesz moja rodzina biedna nie jest. al'Malikowie mogli by bez problemu stać się Shak'al'ami ale ojciec nie chce babrać się w większej polityce. Zawsze mówił, że jest za stary na takie gry. Z pewnością wraz ze sobą przywiózł złoto, które zamierzał przekazać Asperom w zamian za odstąpienie od swary o most. Zresztą i tak podejrzewam, że główną prowodyrką tego sporu była ta żmija Angelika. Ojciec jest zbyt układny aby kłócić się o jakieś myto na jakimś moście. Na razie mogę zaproponować wam zawartość kufra, który przybył tu wraz z moim ojcem i z pewnością znajduje się w jego komnatach. Nie wiem ile tego jest ale z pewnością należy liczyć to w tysiącach.
- [color=royalblue][i]Dziwne...
- Pomyslał głośno krasnolud. - Mógł bym cię stąd bez problemu wydostać, jednak jak dotąd wszyscy byli tu dla mnie tacy mili, że aż szkoda niszczyć ten wspaniały urlop... - Uśmiechnął się do więźnia, po czym wstał z pryczy. - Jeszcze do ciebie zajrzę okruszku, jeszcze tu zajrze... - Wyszedł z celi, po czym przyjrzał się strażnikowi, który nie wydawał się podejrzewać czegokolwiek.
Z lochów wyszedł dokładnie w taki sam sposób w jaki tu wszedł. Zastanawiało go teraz o wiele więcej rzeczy niż zastanawiało go przed chwilą. Postanowił jednak, że powinien teraz sprawdzić prawdomówność Edgara, względem opowiastki Emeralda. Dość szybkim krokiem udał się z powrotem w stronę stołu. Praktycznie nic nie zmieniło się od kiedy opuścił swoje miejsce przy nim.
Szybko odszukawszy Edgara, Thorik podszedł do niego spokojnie uśmiechając się jak gdyby nic się przed chwilą nie stało.
- Rozmawiałem z Adlerem. Wcisnął mi jakąś bajeczkę o tym, że tak naprawdę nazywa się Lorren i przybył tu z wami, aby zamordować Angelike al'Malik i jej męża. - Wszystko mówił tak cicho żeby tylko Edgar mógł usłyszeć jego słowa. - Co wiesz na ten temat? Lepiej mów prawdę bo od tego zależy życie twojego przyjaciela Lorrena.
Twarz Edgara zrobiła się wrecz sina ze słości, co ciekawie kontrastowało z jego siwymi włosami
- Łże! - rzekł zdziwiony. Jego ton był równie cichy jak krasnoluda, jednak zaciągnął go pod ścianę. Stanęłi przy jakiejś kolumnie, przy której wisiał kunsztowny gobelin przedstawiający jakiegoś rodowego bohatera
- Adler kłamie. Nie wiem czemu? Może naprawdę jest winny. - zamilkł aby spojrzeć krasnoludowi w oczy - Myślę, że znam się na ludziach... choć aczynam w to powątpiewać. Czemu ci tak powiedział? Nie wiem. Znam go dopiero od pół roku. Poznaliśmy się w Brugas, na wyspie na północy. Mieszka tam mistrz łuczniczy, który wyrabia najlepsze łuki na całym kontynencie. Przyłączył się do mnie i moich przyjaciół. Wydawał się prawym i miłym człowiekiem. Choć nie zdradzał nam swojej przeszłości to niejasno mówił coś o rodzinie straconej w bezprawnym procesie. Przyjeliśmy go do siebie jak przyjaciela a on teraz gada takie bzdury!?
Edgar był wściekły na Adlera i po części na krasnoluda, że uwierzył w takie brednie.
- Spokojnie przyjacielu, oszukałem cie. - Krasnolud znów uśmiechnął się, tym razem szyderczo. Odsunął Edgara od siebie o kilka kroków. - Ale powiedział coś w podobnym stylu. Mianowicie, ponoć nazywa się Emerald al'Malik... - Przerwał na chwilę i spojrzał na Edgara. - Ostatni raz proszę cię abyś mówił prawdę. Znasz jego przeszłość, czy nie?
Edgar posmutniał i rzekł cicho
- Nie, nie znam jego przeszłosci poza tym co sam mówił a przekazałem ci to przed chwilą. al'Malik powiadasz... czyli... on jest spowinowacony z Angeliką? Kimże jest ten człek, że kryje takie tajemnice? - Edgar był wyraźnie smutny i roztrzęsiony. Najwyraźniej prawda, jakąkolwiek przedstawaił Thorik uderzała w dobrodusznego Edgara ze zdwojoną siłą...
- Tylko tyle możesz dowiedzieć się ode mnie. Nie chce się w to mieszać. Jeśli chcesz dowiedzieć się coś więcej porozmawiaj ze starym al'Malikiem, albo sam porozmawiaj z Adlerem... to znaczy Emeraldem. Nie będę się w to mieszał, nie szukam kłopotów. - Wypowiadając trochę głośniej ostatnie zdanie krasnolud rozejrzał się i odszedł w stronę stołu, miał nadzieję, że Edgar nie ma już mu nic do powiedzenia.
Teraz, pozostało mu skontaktować się ze swoim przyjacielem, który niestety był w tym momencie zajęty.
Cóż, nie tracąc dalej dnia Thorik wrócił do stołu lekko skołowany. Złapał za kolejną część dzika, choć nie był już nawet głodny. Jedząc go rozmyślał o tym co stanie się dalej.
Za chwilę rozpocząć miał się turniej, na który Thorik zapomniał się zapisać. Prawdę powiedziawszy to teraz średnio zależało mu na braniu w nim udziału, jednak gdyby jego gospodarz zrobił to za niego wziął by w nim udział.
Cały czas zastanawiał się nad tym jak teraz powinien się zachować. Z jednej strony dla pieniędzy uwolnił by Emeralda, jednak jego gospodarze jak dotąd są dla Thorika tacy mili, że szkoda by było niszczyć tą wspaniałą atmosferę. Z drugiej strony nienawiść do ludzi nakazywała mu uwolnić Emeralda, patrzyć jak zabija Angelikę, żeby tylko po chwili zabić Emeralda i tak, czy owak wyjść na bohatera. Po prostu nie wiedział jak się zachować. Choć było mu tu dobrze chciał już jutro wrócić na trakt i ruszyć do wężowego kapłana, aby zakończyć tą farsę z fałszywym panowaniem ludzi i przywrócić do władzy resztę raz.
Żując tak kolejny kawałek dzika oczekiwał jakiejś reakcji ze strony otoczenia, bądź chociaż zaproszenia na turniej, może on pozwoli mu się trochę odprężyć i zapomnieć o Emeraldzie i jego problemach.
Tak, czy owak Thorik miał też cichą nadzieję, że Edgar nie będzie próbował niczego głupiego na własną rękę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 11:38, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Tuz po turnieju przewidziany był obiad, oraz rozpoczęcie walk na arenie. W sumie to mógł wziąć w nich udział każdy chętny lecz nie mógł sobie wybrać przeciwnika. Na sporym placu (również zabezpieczonego magicznie) zebrało się wielu gapiów a także szlachta, umiejscowiona na zbudowanej na tę okoliczność drewnianej loży. Przy wejściu na śmiałków czekał kosz, z którego wyciągali kamienne runa oznaczające przeciwnika. Zasada była prosta. Owe runa były kamieniami przywołania potwora i tylko od szczęścia śmiałka zależało jaki poziom mocy czaru wylosuje. Po wejściu na arenę śmiałek przekazywał kamień czarodziejowi a ten używał go na przeciwległym krańcu placu boju i posyłał przywołane w ten sposób istoty do boju...
Było krwawo gdy jeden ze śmiałków staną oko w oko z wielkim mastiffem, który po odgryzieniu mu ręki rzucił się do gardła. Jednak książę (Silvana wróciła ze spotkania z nim lekko rozkojarzona i chyba przygnębiona) nakazał przerwać tą masakrę gdyż damy nie przywykły do tego. Mastiff opierał się ile mógł przeciwko odesłaniu lecz wreszcie udało się.
Żaden z finalistów turnieju łuczniczego nie chciał brać udziału w walce gdyż woleli nie nadwyrężać się przed finałem...

Thorik postanowił spróbować sił na arenie. Ruszył w stronę człowieka trzymającego kosz z runami. Krasnolud wziął do ręki kamień i zważył go w dłoni. Podał chudemu magowi, który obejrzał go i bez emocji zaniósł na drugi kraniec palcu. W momencie gdy magiczna bariera zamknęła się na Thorikiem mag cisnął kamień na ziemie wypowiadając słowo aktywujące. Przed chudzielcem pojawiły się cztery psopodobne istoty, o smukłych ciałach i raczej mało groźnych zębach...

[link widoczny dla zalogowanych]

Thorik nie był zachwycony takimi mizernymi przeciwnikami ale ścisnął topór mocniej i ruszył przed siebie. Grupka wyglądała jakby zaczęła polowanie. Dwóch ruszyło na boki a dwóch pozostałych powoli podchodziło do krasnoluda. Ten moment mógł zaważyć na całym przebiegu walki. Zbliżali się powarkując i cicho szczekając. Krasnolud czuł się trochę... otoczony, szczególnie, że sam nie mógł zastosować takiego manewru.
Krasnolud rzucił się na niespodziewające się tego stworzenia. Jego topór zatańczył i rozciął bok jednemu z nich. Krew trysnęła z rany a publiczność skwitowała to gromkim "Oooooch". Nie wiadomo czy stwory były zaskoczone czy taka była właśnie ich taktyka, ale nagle wszystkich wydały z siebie piskliwy dźwięk, który sprawił, że nawet kibicujący Thorikowi zatkali uszy. Sam Thorik musiał przyznać, że dźwięk był o wiele bardziej męczący niż ból głowy na ostrym kacu i sam miał problemy ze zwalczeniem nagłej chęci rzucenia wszystkiego w diabły i zatkania sobie uszu...
Thorik jednak stwierdził, że dość ma tego dźwięku, który wibrował w jego głowie. Trzymając topór w jednej dłoni pięściami zatykał sobie uszy. Bestie wykorzystały to bezbłędnie. Dwa stojące przy wojowniku próbowały zaciskać swoje zęby na udach i łydkach krasnala. Na szczęście miał solidną zbroję i nic im z tego nie przyszło. Dwa kolejne wystrzeliły do niego z prawej i z lewej. Uczyniły to w idealnej harmonii, prawie w tym samym czasie. Szczeki obu zacisnęły się jak w jakiejś dobrze naoliwionej machinie na łokciach krasnoluda. [12 obrażeń]
Ból wyrwał krasnoluda z dziwnego otumanienia a jego topór od razu powalił rannego przeciwnika aby po chwili zostawić krwawą smugę na jednym z tych co go zraniły.
Bestie najwyraźniej straciły dużo animuszu po śmierci kolegi. Nie wydawały się już tak pewne siebie jak wcześniej. Nawet dało się zauważyć pewną dysharmonię w ich poczynaniach. Teraz zachowywały się jak skundlone psy, epana czy przywódcy szukają swego miejsca w świecie. Pierwszy zadrapał zębami przygub krasnoluda [2 obr], drugi potknął się o trzeciego, który chyba tylko dlatego zacisnął zęby na ramieniu wojownika [6obr]
Thorik odepchnął od siebie skamlące stworzenie i ciął go toporem. Powalił kolejnego a wataha była bliska ucieczki. Gdyby nie umysł czarodzieja, który nakazał im walczyć dalej. Thorik odwrócił się i zataczając półkole swoim toporem pozbawił łba trzeciej bestii. Publika wręcz szalała a ktoś podrzucił imię krasnoluda i poczęto wiwatować "Thorik, Thorik!" Ostatni "pies" jakoś bardzo bez przekonania kłapnął zębami, a w jego oczach widać było, że bardziej chce stąd odejść z podkulonym, którkim ogonem niż dalej walczyć. Kłapnął tylko zębami sądząc, że odstraszy agresora...
Krasnal ani myślał dać odejść bestii. Jego topór spadł na nią i oderwał spory płat mięsa z boku. Wojownik pomyślał, że to dobre mięso i ciekawe jak smakuje pieczone. Jednak bliska śmierci bestia uderzyła po raz ostatni. I to niezwykle skutecznie [krytyk 13 obr]. Jednak Thorik nie pozostał jej dłużny i dobił potwora...
Po całym zamieszaniu zebrał brawa i gratualacje a sam książę wręczył mu sakwę z 1000 złotników.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 12:23, 02 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin