FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Skowyt Duszy - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:40, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Tonik usłyszawszy o dzikich bestiach podbudował się strasznie.
- A cóż to mości hrabio! Słyszałem, że ma być to turniej łuczniczy. - Do tego momentu myślał, że jedyne co będzie robił tu, na dworze zamykać się będzie w opychaniu się pysznym jadłem i piciem galonów przeróżnych alkoholowych trunków. - Czy mam rozumieć, że dla wojów mojego pokroju również znajdzie się jakiś turniej?
Teraz nawet nie zwracał uwagi na syna hrabiego, z którego oferty jeszcze przed chwilą tak bardzo chciał skorzystać...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:54, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Thundersword popatrzył po twarzach zebranych
- A jakże! - rzekł wyraźnie uradowany - Moje zainteresowania balistyką nie przeszkadzają w odkrywaniu i szlifowaniu innych zamiłowań. Zresztą trzeba zabawić te dwa skłócone ze sobą rody. Nie każdy jednak będzie się bawił widząc jak strzały lecą do stojących tarcz. Większość pragnie widzieć krew! Daje to doskonały pretekst do urządzenia małej areny. Oczywiście wszelka pomoc w rekonwalescencji... ewentualnej oczywiście zapewniona. Tymczasem - rzekł rozkładając dłonie - Bawmy się. Jutro wszystko się rozpocznie.
- A co pana topór tak świerzbi - spytał starszy z dwójki ludzkich mężczyn. Był wyraźnie znużony całą ta otoczką i szukał chyba towarzystwa w osobie krasnoluda. Dolał wina do obu kielichów i wypił prawie cały jednym haustem.
- Zwą mnie Edgar - rzekł człek. Nie miał więcej niż trzydzieści lat lecz jego długie włosy były już całkowicie siwe. - Pochodzę z Fortu Caas. Przez pięć lat służyłem w kopalniach na południu. Widziałem tam więcej okropności niż przeciętny człowiek powinien. Najbardziej żal gnomów - Edgar trafił w jeden z czułych punktów Thorika - Te biedne istoty zaharowują się na śmierć tylko po to aby shak'al'owie żyli w dostatku.
- Mocne to słowa na dworze hrabiego - szepnęła kobieta siedząca obok niego. Na szczęście Thundersword albo udawał, że nie słyszy albo naprawdę wciągnął się w dysputę z jednym z biesiadników.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 9:55, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:19, 06 Cze 2010 Powrót do góry

- Mnie zwą Tonik... To znaczy Thorik, ale to już pewnie wywnioskowałeś z wcześniejszych słów hrabiego. - Krasnolud również pociągnął potężny łyk z kufla, słuchając przy tym wypowiedzi człowieka. - Nie mnie to oceniać panie, czy w słusznej sprawie umierają gnomy. - Oczywiście przeczył sam sobie. Starał się zachować wiarygodność, gdyż podejrzewał człowieka o infiltracje. - A co do mojego topora to powiem ci towarzyszu, że ratunek młodego Thundersworda był dla mnie niesamowicie podsycający. Nie zdążyłem się nawet dobrze rozgrzać, gdy zorientowałem się, że jest po wszystkim. Mam nadzieję, że hrabia ma dostęp do podobnych bestii. Chciałbym się jutro z nimi zmierzyć. Może nawet znajdzie się ktoś inszy do pokonania... Wie pan, myślę tu o humanoidalnym przeciwniku... - Zaśmiał się do człowieka.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 14:11, 06 Cze 2010 Powrót do góry

- Iście szlacheckie jest to imię. Niezmiernie mi miło - elf ucałował dłoń kobiety - Zwą mnie Taris i przybywam z... daleka. - Odwrócił się w stronę stołu i nalawszy wina wręczył jeden z pucharów elfce. Wyglądał jakby nieco posmutniał. Spojrzał w dal i mówił dalej - Nie pamiętam już skąd pochodzę. Wiem tyle, że moje rodzinne strony, podobnie jak Pani są skryte w lasach północy. Podróżuje odkąd skończyłem osiem lat. Wszystkiego uczyłem się w biegu, ciągle gdzieś nam się spieszyło, albo gdzieś ciągnęła nas przygoda. Nie pamiętam bym gdziekolwiek zagrzał miejsce na dłużej niż miesiąc. Moje oczy już nie jedno widziały, a wprawnie służą przy strzelaniu. Dłonie mam równie szybkie co myśli, a palce tak zwinne, że czasem trudno nad nimi zapanować... - spojrzał na kobietę pewnym siebie wzrokiem zawadiacko unosząc jedną z brwi. Popił wino i rozejrzał się po pozostałych przybyłych. - A Ty, Pani? Długo tu mieszkasz? Mogła byś też coś o sobie opowiedzieć... - Elf znów popił i dał do zrozumienia, że czeka aż kobieta zacznie mówić na swój temat...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 17:33, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Edgar uśmiechnął się delikatnie
- Nic mi nie wiadomo o humanoidach panie Thorik. Jednak wiem, że hrabia dołożył wszelkich starań aby menażeria była różnorodna.
Człowiek polał znów wina do kielichów.
- W sumie jestem na tym turnieju już drugi raz, ale z opowieści wiem, że po raz pierwszy jest tu organizowany taki spektakl. Zawsze obok turnieju był zwykły festiwal i loteria dla plebsu. Zobaczymy co z tego wyniknie. - spojrzał w niebo jakby zgadywał pogodę na jutrzejszy dzień.
- Edgar w zeszłym roku wyszedł z eliminacji i znalazł się w pierwszej piątce - rzekła kobieta siedząca obok. - Był tyle - pokazała palcami - O tyle od wygranej.
Siwowłosy mąż uśmiechnął się znów niedbale.
- To Jezzabell, moja droga towarzyszka. Jej niezamykającej się buzi ustępuje tylko jej szybka dłoń i celne oko. Jezz w zeszłym roku nie startowałą z powodu kontuzji. Ale w tym ma pokazać kunszt godny samego Daenora.

Tymczasem elfka słuchała Tarisa uważnie bawiąc się kosmykiem włosów. Na pytanie swego rozmówcy odrzekła uśmiechając się promiennie
- Ja nie mieszkam tu. Ja zamierzam wygrać ten turniej. Jestem wychowanką Daenora. Nauczył mnie wszystkiego o strzelaniu co potrafił. Jestem w drodze, tak jak i on. Lecz tym razem to uczennica prześcignie mistrza - spojrzała na Tarisa figlarnie i poczęła bawić się kielichem.

Tymczasem przy sąsiednich stołach atmosfera miast się klarować wyraźnie gęstniała. Przedstawiciele dwóch rodów coraz głośniej i głośniej poczęli wygłaszać swe argumenty. Z ich rozmów wynikało, że idzie o jakieś myto na jednym z mostów. Rzeka, która jest granicą ich ziem nie należy do nikogo. Jednak most... to całkiem inna sprawa. Jedni uznają most za ich własność gdyż to przodkowie ich rodu go zbudowali. Drudzy zaś mówią, że jeśli jedna cześć mostu leży na ich ziemiach myto powinno być dzielone na połowę. Wreszcie zrobiło się tak głośno, że musiał interweniować sam Thundersword. Wstał i jednym słowem uciszył całą tą hołotę.
- Spokój! Nie czas to na swary! Czas to zabawy i odpoczynku. Tuz po turnieju rozpatrzymy wasze wszelkie roszczenia. Teraz zachowujcie się jakby sprawa ta nie istniała. Dobrzy sąsiedzi nie szukają kłopotów między sobą. Tylko głupcy tak czynią.
Z ust najstarszych przedstawicieli szlachty dało się słyszeć ciche przeprosiny.
- Tymczasem myślę, że czas już przenieść się w chłodniejsze mury zamkowe, może one ostudzą wasze temperamenty.

Zamek nie był aż tak wykwintny jak sądzili i się spodziewali. Jednak pomimo tego Willbert zaskoczył ich po raz kolejny
- Panowie. Zabawa się jeszcze nie kończy. Zapraszam na moje komnaty. Wasze pokoje są już gotowe lecz zechciejcie zaszczycić moje skromne przyjęcie swoimi świetnymi osobami. Będą tam wszyscy znaczący łucznicy, którym jutro przyjdzie stanąć do turnieju. Poznałem większość rok temu. To dobre istoty. Więc?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 17:35, 06 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 18:37, 06 Cze 2010 Powrót do góry

- Zobaczymy na ile Panią stać... - uśmiechnął się przebiegle elf bawiąc się monetą, która skakała zwinnie między jego palcami. - ...Nie poddam się tak łatwo bez walki. - Po krótkiej chwili zastanowienia dodał - Chciałbym jeszcze dziś rozprostować swoje palce... - figlarny uśmiech na twarzy elfa połączony z chytrym spojrzeniem skierowany był do Silvany - ... na mej cięciwie... Jeśli Pani tego pragnie, rad byłbym z Waszego towarzystwa.

Gdy ludzie ruszyli do zamku powstał i zbliżył się nieco do Tundersworda.
- Mości panie. Niezbyt dobrze znoszę towarzystwo tak wielu zbrojnych. Zaszczytem było wieczerzać z Tobą, ale jestem typem samotnika. Mój towarzysz to zrozumie. Chciałbym tylko znaleźć miejsce, w którym mógłbym poćwiczyć przed jutrzejszymi zawodami. - Pytającym spojrzeniem zmierzył szlachcica.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 19:04, 06 Cze 2010 Powrót do góry

Elfia kobieta uśmiechnęła się słysząc słowa Tarisa. Spojrzała na swój strój i już miała coś powiedzieć gdy dotychczas milczący, młodzieniec rzekł do niej cicho
- Silv... wiesz jak Willbert lubi twoje towarzystwo... zostaw pana w spokoju - jednak spojrzenie, które posłał Tarisowi wcale nie było już takie nieśmiałe jak ton, którym wypowiadał swoje słowa. Podziałały jednak one na Silvanę gdyż rzekła.
- Racja. Taris... mogę tak do ciebie mówić prawda? To mój brat krwi Adler. I ma on rację, popijawy u sir Willberta są mi znane li tylko z opowieści. Czas przekonać się o tym na własnej skórze. Szkoda, że chcesz to przegapić!
Pożegnała się promienistym uśmiechem, który błyszczał o tyle bardziej, że słońce sunęło coraz szybciej ku horyzontowi. Dzień zszarzał, a potem wszystkich zalała czerwona poświata. Noc była blisko.

"Będzie epicko" - pomyślał Thorik słysząc niechcący słowa tej dziewki. Krasnoludzka krew podążyła za tłumkiem idącym na imprezę.
- Idący pić wino pozdrawiają cię! - krzyknął niespodziewanie Daenor i pociągnął łyk trunku z gąsiora, który niósł. Thorik znał to pozdrowienie. Często witali się tak wyznawcy boga bardów Peproh'a, którego religia była zakazana w Tu'al'u.
Edgar i Jezzabell przyłączyli się do toastu a stary elf podzielił się z nimi winem.
Niespodziewanie bard, któy wyśpiewał im wcześniej piękną pieśń pojawił się u boku krasnoluda. Z bliska oakzał się młodszy niż Thorik myślał.
- Meckleby, obwoźny bard - przedstawił się - Znam twoją twarz... znaczy imię wydaje mi się znajome. Chba miałeś coś wspólnego z masakrą... znaczy z obroną wsi Zalesie, nieprawdaż? Jeszcze w zimie trafiłem w tamte rejony. Teraz pełno tam magów i żołdaków. Przeczesują podziemia, z których ponoć żywi wyszli elf Taris i krasnolud Thorik. Miło jest spotkać kogoś o kim się tylko słyszało. Mag Jerimond ponoć nadal czeka na księgi, które obiecaliście mu przynieść z tych podziemi. He, he.
Bard wyminął krasnoluda i wziął na stronę młodego szlachcica. Ich krótka rozmowa zakończyła się wybuchem śmiechu.

Droga do komnat szlachcica dłużyła się niemiłosiernie. Po drodze zgarnięto jeszcze dwóch lub trzech zbrojnych, którzy skończyli już służbę, oraz jednego z młodszych przedstawicieli rodu al'Malik.

Tymczasem Taris został sam. Patrzył tylko jak reszta znika wewnątrz zamku. Nagle poczuł zimny pot na karku. Przeczucie rzadko go zawodziło. Rozejrzał się dookoła. Czuł na sobie czyjś nachalny wzrok. Nie mylił się. Jego sokoli wzrok dostrzegł w cieniu murów jakiegoś starca, który zauważony zniknął po chwili z oczu elfa. Ów człek w jego mniemaniu obserwował ich od dłuższego czasu, jednak teraz wyparował jak kamfora. Oglądając się bacznie ruszył ku ustawionym tarczą strzelniczym aby jeszcze przed zgaśnięciem dnia sprawdzić swoje niemałe umiejętności w praktyce...

Popijawa była tym czym być miała. Przednie trunki, hałas, śpiew, przyjacielskie obelgi, ktoś zarobił w nos, ktoś porzygał się, a ktoś zazgonił. Wśród tych ostatnich był poznany przez krasnoluda bard oraz dwóch zbrojnych, ze straży rodu Thundersword.
Willbert pomimo swoich wcześniejszych "wpadek" okazuje się być nawet równym chłopem. Pije i gawędzi do rzeczy co spodobało się nawet wybrednemu Thorikowi. Widać młody szlachcic odgrywa przed ojcem swoisty tear i tylko udaje takiego nieboraka.
- Panie Thorik - rzekł lekko wstawiony gospodarz - Byłby pan tak łaskaw i pomógłby mi pan ostawić poległych w tym boju mężczyzn do ich komnat? Widać krasnoludzka mocna głowa to nie tylko legendy ale najprawdziwsza prawda! Meckelby musi jutro być w formie co by sędziować podczas turnieju, a jak wiadomo dobry sędzia to zdrowy sędzia - puścił porozumiewawczo oko do krasnoluda i ruszył dźwigać spitego w trzy trupy barda...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 19:51, 06 Cze 2010 Powrót do góry

- Może później wpadnę na kielicha, o ile wcześniej nikt się nie pozabija - łypnął głową na zwaśnione rody - Tym czasem wybacz Silv, ale udam się na kontemplacje w samotności - Pożegnał się wyjmując strzałę i przewracając ją w palcach niczym wprawny bębniarz swoją pałeczkę i oddalił się w kierunku strzelnicy. Nim oddał strzał dostrzegł kogoś. Przeczucie go nigdy nie myliło, a Nerull czuwał nad swoim wysłannikiem. Schował strzałę z powrotem i przewiesiwszy łuk przez ramię ruszył w miejsce gdzie dostrzegł nieznajomego obserwatora. Dłoń trzymał w pogotowiu na mieczach...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 3:43, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnolud ochoczo podjął się picia ze szlachcicami. Dużo wody upłynęło od kiedy ostatni raz mógł się porządnie napić.
- Owszem panie Willbercie, z przyjemnością pomogę odstawić ich do komnat. - Gdy tylko młody dziedzic ruszył z bardem w rękach Thorik podniósł kolejnego niemalże nieprzytomnego szlachcica, którego odprowadził do jego komnaty. Po drodze wypytał tylko gdzie owy szlachcic zamieszkuje i jak tam dotrzeć.
Prawde powiedziawszy Thorik chciał jeszcze zostać i się napić, ale nie wypadało mu odmawiać gospodarzowi. Tak, czy owak miał zamiar uprzątnąć bałagan, po czym wrócić do picia. Miał taką małą nadzieję, że sam nie wiadomo jak obudzi się w swoim pokoju bezpiecznie i z bólem głowy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 8:15, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Taris

Słońce zaszło już za horyzont i zapłonęły pochodnie na murach. Elf dał kilka kroków w stronę miejsca gdzie widział dziwnego starca. Strażnicy bacznie się mu przyglądali.
I wtedy spadł deszcz. Nie zwykły kapuśniaczek lecz prawdziwa ulewa. Taris zarzucił kaptur na głowę i pobieżnie zlustrował miejsce, w którym widział starca. Niestety, tak jak podejrzewał nie znalazł nic. ŻADNEJ bytności owego osobnika.

Wpadł do bramy zamkowej wraz z kilkoma innymi, którzy rozstawiali swoje stragany na jutrzejszy festyn. Zagrzmiało. Deszcz lekko zelżał, ale burza dopiero rozpoczynała swoje panowanie.

Nic było tu po nim więc udał się do komnat Willberta. Tam popił trochę z cała tą menażerią, która okazała się całkiem w porządku.

[dla dobra scenariusza muszę uznać, że pomagasz nieść "zgony" do ich komnat]

Wszyscy

Thorik wlókł ze sobą jednego z żołdaków, Taris zaś pomagał Willbertowi nieść Mackelby'ego. W pewnym momencie bard ocknął się i bełkocząc trzy po trzy pognał przez korytarz. Młody Thundersword pognał za nim i gdy go złapał ułożył w jednej z komnat na jakiejś sofie. Potem wrócił aby gdzieś ulokować jednego z pijanych żołdaków.
Nie minęła chwila gdy dało się słyszeć głos pozostawionego gdzieś barda
- Opr.... w opr... dam... dama w... opr... opresji! - krzyk urwał się głuchym acz ciężkim uderzeniem.
Will spojrzał na krasnoluda i elfa i rzucił się biegiem w tamto miejsce zdejmując z najbliższej ściany jakiś oręż [nie muszę zaznaczać, że macie "gdzieśtam" swoją broń i nie musieliście jej oddawać, ale czy łazi się z całym rynsztunkiem na imprezie? Nie pisze też nic o tym, że biegniecie wraz z Willem bo niekoniecznie możecie chcieć]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 8:53, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Thorik sapnął głośno patrząc jak Willbert oddala się szybko w korytarzu. Całe szczęście nie miał na sobie teraz pancerza, który tylko by go spowalniał. Podobnym tempem ruszył za gospodarzem.
Krasnolud nie miał pojęcia czemu Willbert dobył broni, jednak wolał nie ryzykować. Gdyby miała się tam dziać jakaś burda, to szkoda było by ją ominąć. W takim zamku na pewno znajdzie się jakiś miecz, czy topór przewieszony na ścianie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 10:32, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnal złapał za topór wiszący na jego wysokości i ruszył za Willbertem. Wpadli do pomieszczenia gdzie zostawili Mackelby'ego nieprzytomnego na kanapie.
Tam rozgrywała się następująca scena. Adler, poznany przez Tarisa ściskał za gardło jakąś damę, która mdlała na oczach. Sam bard żył ale był ewidentnie nieprzytomny po ciosie świecznikiem w głowę. Gdy Adler dostrzegł wbiegające osoby cisnął kobietą w ich stronę a sam wyskoczył przez okno w deszcz i burzę, które rozpętały się nad okolicą.
Willbert złapał kobietę i krzyknął
- Przyjaciele, za łobuzem!
Chwilę zajęło mu ułożenie damy na tej samej kanapie co wcześniej Mackelby'ego i sam ruszył za zbiegiem.
Dach był wyjątkowo pochyły i śliski jednak Adler nie robił sobie z tego nic. Ześlizgnął się na jego krawędź i zniknął. Najpewniej przygotował sobie drogę ucieczki całkiem dobrze. Sam młody Thundersword miał niemałe kłopoty aby utrzymać równowagę, szczególnie gdy wino tańczyło mu w głowie.

[rzuty na Równowagę jak najbardziej mile widziane]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 10:43, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Thorik kolejny raz skrzywił się na widok miejsca, w które za chwile miał się udać.
- Już zaczynam żałować, że to robię! - Wykrzyknął i ruszył za Willbertem. Stąpanie po mokrym dachu było dla niego nie lada [link widoczny dla zalogowanych].
Niemal od razu poślizgnął się tracąc równowagę.
- A nie mówiłem! - Dodał leżąc już na ziemi. - Gońcie go, dogonię was. - Mówił łapiąc się za obolałe plecy. Tuż po tym zaczął niezdarnie gramolić się, aby wrócić do pionu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 13:28, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Elf nie miał tego problemu co pozostali. Wracał z zewnątrz i cała akcja miała miejsce nim osuszył pierwszy puchar. Zostawił tylko swoje rzeczy, lecz broń miał wciąż na sobie. Nie myśląc wiele ruszył za Willbertem. Widząc spadającego krasnoluda przełknął ślinę, ale nie przemógł się i skoczył. Widać był zwinniejszy od swojego kompana bo sprawnie [link widoczny dla zalogowanych] a następnie ześlizgnął się po śliskim dachu. Przyspieszył kroku goniąc zbira.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 10:24, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Efl rozejrzał się w miejscu gdzie zniknął Adler. Will również wypatrywał jak człowiek mógł zeskoczyć z kilku metrów w dół. Dopiero po chwili dostrzegli koniec liny przytwierdzony do jednej z chorągwi. Deszcz moczył ich niemiłosiernie. Will przylgnął do dachu i czołgając się dopadł do liny. Taris spostrzegł cień przemykający przez dziedziniec. Zbyt ciemno by oddać strzał, a nie koniecznie musiałby to być ich zbieg.
Will począł schodzić w dół...
Tymczasem Thorik przeklinał bogów za swoje niezdarne ciało. Cholerne elfy i jeszcze cholerniejsi ludzie...

Will zszedł jakoś po linie i rozejrzał się wkoło. Wskazał palcem na most zwodzony, który najwyraźniej był opuszczony!
Taris był tuż za szlachcicem. Thorik zaś przeturlał się i przeczołgał do liny po czym zwlókł swoje krasnoludzkie zwłoki na ziemię. On jedyny widział jak Adler, biegnie w stronę bramy. Krzyknął do towarzyszy i rzucili się w pościg.

Taris i Will dotrzymywali sobie kroku, lecz Thorik musiał niestety został w tyle. Adler przemknął przez bramę a wszystkich zastanowiło czemu strażnicy nie zareagowali. To stało się jasne gdy dobiegli do bramy - strażnicy spali.
- Przeklęty psi syn! - warknął Willbert i ruszył dalej.
Mieli szczęście. Uciekinier najwyraźniej zwolnił gdyż potknął się o jakiś kamień i upadł. Wstanie z błotnistej drogi zajęło mu kilka chwil.
Był teraz nie więcej jak kilkanaście metrów przed nimi...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 10:36, 09 Cze 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 14:27, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnolud zasapany zatrzymał się w końcu. Wiedział, że nie ma szans go dogonić. Ba! Nie miał szans dogonić nawet Willberta i Tarisa, a co dopiero jakiegoś doskonałego skrytobójcy.
- Gońcie go... - Nabrał łapczywie powietrza. - Gońcie go sami. Ja zobaczę, czy na zamku wszystko gra.
Thorik pluł sobie w brodę, że nie przygotował na dziś żadnego zaklęcia, które mogło zapobiec ucieczce zbiega. Ruszył wolniej w stronę zamku. Najpierw chciał zobaczyć, czy z Hrabią wszystko w porządku, później miał zamiar ruszyć w stronę komnaty, gdzie zostawili omdlałą kobietę i barda.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 20:11, 09 Cze 2010 Powrót do góry

Elf nie zastanawiał się wiele. Słowa krasnoluda utwierdziły go jedynie w przekonaniu, że powinien teraz przyspieszyć. Ha! Przewrócił się! Jest szansa by go dogonić... Ruszył co sił w nogach niesiony przez letni wiatr przesycony zapachem świeżego deszczu...

[Nie wiem czy mógłbym sobie pozwolić na dopowiedzenie kilku słów by nie spowalniać sesji, ale tą decyzję pozostawię MG czy go dogoniliśmy czy nie.]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 9:32, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Thorik

Krasnolud wrócił do zamku. Na dziedzińcu pojawili się już biesiadnicy oraz hrabia ze strażą. Do Thundersworda tuliła się kobieta - niedoszłą ofiara mordu. Edgar prowadził zaś Macklebiego, który przyciskał sobie morką szmatę do głowy. Deszcz powoli ustępował a burza cichła równie gwałtownie jak się zaczęła.
- Co się tu wyprawia?! - ryknął Thundersword - Gdzie jest mój syn?! - to pytanie skierował bezpośrednio do krasnoluda.

Taris

Tropiciel biegł co sił próbując dotrzymać kroku Willbertowi. Powiewający płaszcz Adlera był na wyciągnięcie ręki lecz szlachcic bezskutecznie próbował go chwycić.
Taris zrównał się z Willbertem i obaj nagle wpadli na ten sam pomysł w tym samym czasie. Rzucili się do przodu nie bacząc na nic i skoczyli na zaskoczonego Adlera. Przygwoździli go do ziemi i unieruchomili. Willbert profilaktycznie zdzielił go jelcem miecza w potylicę. Łotr został schwytany...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 9:40, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Krasnal zgiął się najpierw w pół, aby chwile odpocząć. Dłonie położył na kolanach, a głowę spuścił ku ziemi. Stał tak przez może pół minuty, aby po chwili stanąć równo i oświadczyć.
- Panie, syn twój Willbert razem z moim przyjacielem gonią łotra, elfa. Widziałem go na przyjęciu. - Złapał oddech. - Wyślijcie panie straże naprzeciw bramą, tam pobiegli, niech też ktoś pójdzie ze mną, tam. - Thorik nie odwracając się dalej za siebie ruszył w stronę pokoju.
W czasie biegu kontynuował do strażników, którzy biegli razem z nim.
- Ten elf, zrobił coś tej kobiecie, Mackelby jest świadkiem. A teraz szybciej, biegnijmy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 10:09, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Strażnicy prowadzeni przez Thorika biegli z niegasnącymi pochodniami. Kilkadziesiąt metrów od zamku natknęli sie na Tarisa i Willberta, którzy targali ze sobą nieprzytomnego złoczyńcę [jakie ładne słowo!].
Od razu przekazali go strażnikom, którzy podobnie jak Will nie obeszli się z nim zbyt łaskawie.
Hrabia wyszedł im na spotkanie. Z zamku wyszło też kilku pomniejszych szlachciców z rodu. Wreszcie znaleźli się tam też większe persony. Kobieta, którą chciał zamordować Adler podbiegła do jednego z al'Malików i przytuliła się do niego. Był od niej dużo starszy. Po wymianie kilku słów podeszli do hrabiego.
Szlachcic skłonił się głęboko i rzekł
- Hrabio. Twój syn uratował życie mojej żonie Angelice. W ramach wdzięczności postanowiliśmy zakończyć spór o most przyznając rację roszczeniom rodu Asper. Bądź panie łaskaw i wybacz nam te bzdurne swary
Hrabia uściskał prawice al'Malika i z radością rzekł
- Rad jestem. Jutrzejszy turniej będzie wiec przebiegał w radosnej atmosferze. - po tych słowach zwrócił się do Thorika i Tarisa - My tu w Moonrock nie zajmujemy się tak polityką jak sha'kal'e na co dzień. Dlatego nie oceniam nikogo nim go nie poznam. Dla mnie elf, krasnolud czy człowiek to taka sama istota. Szkoda, że przyszło nam żyć w takim a nie innym świecie. Z mojej strony wdzięczny wam jestem za to co czyniliście. Czy bezinteresownie czy też nie. Powiadam wam jednak, że od dziś Thorik i Taris są przyjaciółmi rodu Thundersword.
- Jeśli pozwolisz hrabio to także rodu al'Malik - dodał starszy szlachcic, do którego Angelica nadal była przyklejona. Obaj kompani dostrzegli w tym wiele aktorstwa... ale cóż, szlachta najwyraźniej tak się bawi.
Thundersword mówił dalej
- Moonrock zawsze będzie dla was otwarty. Możecie tu szukać zarówno pomocy jak i schronienia. Tymczasem, dzień się skończył a i z nocą niedługo przyjdzie się pożegnać. Jutro zaś turniej i festyn więc wypocząć trzeba. Straże! Odprowadzić więźnia do lochu!
Wszyscy poczęli rozchodzić się do swoich pokoi. Oczywiście Thorik i Taris nie mieli pojęcia gdzie są ich komnaty - jak to określił Will - ale szybko znaleźli je dzięki pomocy jakiegoś sługi. Gdy rozsiedli się wygodnie w przepychu obaj dostrzegli na komodach małe białe kartki złożone na pół. Treść na nich była identyczna:

Jeżeli jesteście zainteresowani znacznym zarobkiem, a konkretnie pewnym od dawna ukrytym skarbem, spotkajmy się jutro, po obiedzie. Za stajniami. Zapewniam, że Wam się to opłaci."

Podpisano R.M.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 10:13, 10 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 10:19, 10 Cze 2010 Powrót do góry

- Rad jestem waszej gościny panie. - Thorik skłonił się do hrabiego. - Także wdzięczny i dumny jestem z waszej przyjaźni panie. - Zwrócił się o al'Malika, który przed chwilą przemawiał.
Nie znał się dobrze na rodach, nie miał do tego głowy. O manierach też nie miał większego pojęcia, a nie chciał odkryć za szybko swojej prawdziwej natury, dla tego postanowił nie zwracać się już do nikogo ważnego.
Po wszystkim udał się do swojej komnaty. Gdy przeczytał zawartość tajemniczej wiadomości uśmiechnął się pod nosem na myśl o kosztownościach obiecanych w treści. Nie omieszkał zjawić się tam po obiedzie. Miał również zamiar wziąć ze sobą Tarisa, o ile i on nie dostał takiej wiadomości. Tak, czy owak zasnął teraz rozmyślając o kosztownościach i skarbach, które już niebawem przyjdzie mu zdobyć...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 20:52, 10 Cze 2010 Powrót do góry

Elf milczał. Wysilił się jedynie na skinienie głowy. Odnalazł swoją komnatę. Odczytał tajemniczą wiadomość i uśmiechnął się szelmowsko. Zostawił swoje rzeczy. Godzina była dla niego jeszcze młoda więc zamknąwszy pokój ruszył w drogę powrotną. Chciał zorientować się w zamku, aby później nie mieć problemów z przemieszczaniem się w jego murach. Urządził sobie cichutką, nocną przechadzkę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:14, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Taris

Zamek spał. Elf bądź co bądź widział kilku strażników, którzy pilnowali komnat co zamożniejszych [w tym komnat możnych gości], oraz dwójkę służących niosących gdzieś jadło ale nic poza tym.
System korytarzy nie był tak skomplikowany jak to się wydawało na pierwszy rzut oka.
Nic specjalnego. Nic co mogłoby się wydawać podejrzane.
Kuchta i służąca z jedzeniem podążali w stronę lochów. Najpewniej nieśli jedzenie dla nowego więźnia, którego Taris i Willbert dopadli wieczorem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Samael
Gracz



Dołączył: 09 Lis 2007
Posty: 1435
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Leża Wilkołaków...
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 11:02, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Elf wyruszył do kuchni, aby przegryźć coś przed snem. W ferworze wydarzeń zdążył jedynie wypić pół pucharu wina, a już impreza się skończyła. Żołądek mu burczał niemiłosiernie, ale szybko odnalazł kuchnie i zapełnił go tym co pozostało po kolacji. Późną nocą wyszedł z kuchni. Powróciwszy do swego pokoju wyczyścił broń i siadłszy na łóżku w pozycji lotosu oddał się medytacji, która zakończyła się o świcie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 11:31, 13 Cze 2010 Powrót do góry

Dzień zastał ich pozostałościami po wczorajszej ulewie i co po niektórym - imprezie. Słońce nie zdążyło jeszcze uporać się ze wszystkimi kałużami. Na dziedzińcu kilku młodzików wymieniało zamoczone tarcze strzelnicze, które nie nadawały się do niczego. Kilku straganiarzy rozstawiało już swoje kramy a ci co zostawili swe namioty na noc usuwali skutki deszczu i burzy. Most zwodzony został na powrót otworzony a przez gościniec prowadzący do zamku przybywali już gapie i wieśniacy, którzy chcieli obejrzeć turniej i pobawić się na festynie. Sielanka. Czas, który rzadko można było przeżyć w Tu'al'u i to tak niedaleko Medlas - portu o ponurej sławie.

Do pokoju Thorika zadudnił siwowłosy Edgar. Miał zaniepokojoną twarz. Wszedł nie pytany i od progu, bezwstydnie rzekł
- Panie Thorik - zdziwiło krasnoluda, że nie mówi mu po imieniu tylko per pan - Zwracam się do pana jako do zacnego krasnoluda - Thorik prawie parsknął ze śmiechu - Otóż jest sprawa. Adler... mój przyjaciel i brat krwi Silvany... chciałbym aby wstawił się pan za nim u hrabiego. Wiem, że ma pan u niego posłuch... i u sir Willberta też. Nie chcę zwracać się z tą prośba do imć Tarisa gdyż... wydaje się on zbyt posępny jak na elfa. A sam Adler z pewnością jest niewinny i udowodni to przy najbliższej okazji. Do tego jednak nie dano mu sposobności

Taris ocknął się z medytacji. Właściwie to wyrwało go z niej delikatne pukanie do drzwi, które natychmiast po tym otworzyły się. Stała w nich Silvana. Ubrana w białą koszule i czarne dość obcisłe spodnie. Do tego nałożyła skórzane buty sięgajace połowy łydki. W uszach miała małe srebrne kolczyki a na szyi opalizujący kamień na rzemieniu. Włosy również związała prostym rzemykiem.
Weszła z uśmiechem połozyła ręce na biodrach i z udawaną pychą rzekła
- No przyjacielu! Czas abyś pokonał bezbronną damę w tak nie-kobiecej dyscyplinie jaką jest strzelanie ze śmiercionośnej broni do celu - zaśmiała się a w Tarisie coś... jakby... pękło! Nie czuł tego uczucia od bardzo dawna a elfy mogą mówić tu o dziesięcioleciach. Może była to zasługa lekkiego otępienia po medytacji albo coś innego. Silvana spochmurniałą nagle i siadając naprzeciw elfa rzekła
- Taris... Co dokładnie wczoraj zaszło w zamku? Ponoć Adler chciał zamordować Lady Angelikę. Nie chcę mi się w to wierzyć. Proszę... opowiedz mi... - oczy Silvany zaszkliły się nieco.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin