FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Jonathan - PRELUDIUM Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 13:59, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Wreszcie koncert się zaczął. Wcześniej Roy mówił coś o kontrakcie. Uśmiechnął się, wszak już mieli kontrakt. A teraz przydałoby ubrać swoje zasługi w czyn...

W tłumie dostrzegł Jima i Dreytona, jak eleganckie postumenty stojących w tłumie. ~ Dziwne. ~ . A potem kilka innych osób. Patrzyli nie tyle na sam zespół i na jego grę, co na samego Jonathana... Poczuł się niepewnie, choć nie zamierzam tego zdradzać publicznie.

Zostało jeszcze kika kawałków do zagrania. Następnym kawalkiem był cover, War Ensemble "Zabójców" zza oceanu. Może ostudzi swą szybkością rozkojarzenie i niepewnośc Kornwaliczyka... Szybkie dźwięki wydobywały się z gitar i zestawu perkusyjnego.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 14:11, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Wciąż patrzyli. Nieruchomo jak posągi. Jak woskowe figury. I tak przez cały koncert. Gdy Jonathan i kapela skończyli zagrali an bis jeszcze jeden kawałek. Podobało się. Ludziska pogowali i skakali w najlepsze. Jeden wpadł nawet na scenę bo chciał razem z nimi wykrzyczeć "Sport the waaaaar" ale ochrona szybko go usunęła.

Po koncercie unosili się na swej chwale. Triumf w najlepszej postaci krążył w ich żyłach. Roy był zadowolony. Oni byli zadowoleni. Publika była zachwycona. Czego chcieć więcej?
Jonathan w drodze na małą imprezę zorganizowana przez Roya poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Jim.
- Twoja zguba. - podał mu kurtkę - Pan Dreyton chce cię widzieć. Zajmie ci to chwilę. Choć.

Ruszył przodem po słowach wypowiedzianych tonem, który nie uznawał sprzeciwu.
Reszta chłopaków już topiła swoją chwałę w piwie i przekąskach. Jakaś grupa fanek wpadła do nich. Miły i kuszący widok. Ale Dreyton... . Czemu tylko on?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 14:26, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Skończyli. Publika zadowolona, wszyscy zapewne też. Tym występem zespół pokazał, na co go stać. Widac, że zasłużyli na ten kontrakt i to potencjalne tournee, o którym była mowa...

Mieli już obejść się w chwale, w piwie i przekąskach. No i pieniądzach za bilety, które zakupili fani. A tu nagle Jim zawołał go i podal mu kurtkę. Hattenbury nałozył ją na siebie, po czym ruszył za Jimem.

Niepokojąco było coraz to bardziej. Czego pan Dreyton chcieć mógł od Jonathana? Pochwalić go, coś mu dać w zamian? A może? Nie wiadomo...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 14:49, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Wyszli z Hyperiona. Jim zaprowadził go na drugą stronę ulicy. Schodami w dół do piwnic jakiegoś starego budynku. Gdy dotarli do drzwi Jim otworzył je z zamiarem przepuszczenia Jonathana. Ten zawahał się.
- Nie obawiaj się. Daj krok do przodu. Spójrz. Są tu sami przyjaciele - usłyszał głos Dreytona. Wszedł. Pomieszczenie był spore. Wyglądało jak pracownia artystyczna malarza. Wszędzie walały się sztalugi i niedokończone prace. Paliły się neonowe lampy. Poza Dreytonem w środku Jonathan rozpoznał ludzi, którzy nieruchomo wsłuchiwali się w koncert. Dwie piękne kobiety. Jedna ubrała ciemną suknię druga miała na sobie szara garsonkę. Pięciu innych mężczyzn wpatrywało się w Jonathana. Jim zamknął za nim drzwi lecz pozostał na zewnątrz.
- A więc to jest ten Graal, który chcesz uchronić od profanacji - rzekł jeden z mężczyzn przystojny w brązowym garniturze bez krawatu.
- Jonathan - Dreyton był zadowolony - To właśnie jest Jonathan. Poznaliście jego muzykę. Teraz poznacie jego samego. Wszyscy to Jonathan, Jonathan to... wszyscy.
Osiem par oczy spoczęło na muzyku. Roztaczali wkoło siebie dziwną przyciągającą aurę. Kim byli? Czy to jakiś klub? A może to są ci inwestorzy i współpracownicy Dreytona? To na pewno oni...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 15:00, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Zawahał się, aby wejść do nieznanego budynku. Coraz bardziej obawiał się. Gdzie go mogli tak późno zaprowadzić?

Tam byli ludzie, których dostrzegł na koncercie. W tym pan Dreyton. Otoczenie wyglądało jak pracownia artystyczna malarza. Teoretycznie pasowałoby nieco, gdyby miało codzić o dokonania Jonathana. To też sztuka. Nie to, co robią dzieciaki z kombinowaniem z adapterami, rapowaniem czy wręcz z syntezowaniem dźwięku bez czynnego udziału instrumentów...

Dreyton przedstawił wszystkich Jonathanowi i vice versa. Cała ósemka roztaczała specyficzną, przyciągającą aurę. Jednocześnie Kornwalijczyk zostawał z dziesiątkami pytań... Kurtka, jaką miał, na "szczęście" do tanich nie należała. Wyglądała dość poważnie, choć niezbyt nadawała się na uroczystości.

Wszyscy stali. Zaś nastlatkowi wypadało się jakoś odezwać. Choć niepewnie.
- Zapewne widzieliście mnie na koncercie. Chciałbym wiedzieć, w jakiej to sprawie przybyłem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 21:15, 28 Lut 2009 Powrót do góry

- Mniemam, że poczekasz na Emily - rzekł inny mężczyzna.
- Naturalnie. Bez niej nie śmiałbym niczego zaczynać - Dreyton podszedł do Jonathana, objął go ramieniem i podprowadził do zgromadzonych - Koncert pierwsza klasa.
- Mam nadzieję, że ten cukiereczek nie rozpuści się tak szybko jak ty - usłyszeli głos zza pleców.
Jonathan odwrócił się i ujrzał w wejsciu najpiękniejszą kobietę jaką przyszło mu oglądać. Ubrana w długą suknię, czarną jak noc z dekoltem uwydatniającym biust. Na szyi lśniła jej biżuteria. Zdjęła płaszcz. Jej smolisto-czarne włosy zafalowały podczas tego ruchu. Błękitne oczy, które świeciły tak nienaturalnym blaskiem spojrzały na Jonathana. Po prostu zaparło mu dech w piersiach. Kobieta była lekko blada lecz dodawało jej to urody. Poczuł się jakby patrzył na boginię a nie na człowieka...
Czerwone usta poruszyły się ponownie
- Wiec to jest ten słynny Jonathan Hatenbury. Wygląda obiecująco. Wybacz mój mały, że nie mogłam słyszeć twojego koncertu ale zatrzymały mnie inne sprawy. A więc będę musiała zdać się na osąd reszty.
Spojrzała krytycznie na zgromadzonych. Jonathan również. Kiwali potakująco głowami.
- Przemawia przez niego muzyka duszy. Wydobywa ją z siebie niczym potężna góra wylewa wartką wodę - odezwała się jedna z kobiet, ta w garsonce.
- Tak zaiste obiecujący talent. Ale czy nie znudzi się tym co robi? Dreyton miał już kiedyś pupila i jak skończył?
- Mówisz o Kurt'cie? Dreyton musiał się przez niego nieźle napocić. Jak palnął sobie w łeb biedaczek wrócił do ciebie błagając na kolanach...
- Ciiii - kobieta najprawdopodobniej Emily przyłożyła palec do ust i uciszyła gadatliwą kobietę. Podeszłą do Jonathana i spytała wprost
- Znałam Kurta Cobeina. Miły był z niego gość. Jednak zrobił to co zrobił z winy Dreytona. Neonaci boją się, że ty też zrobisz podobne głupstwo. Ale otrzymasz wybór taki sam jak kazdy tu zgromadzony. Nie chcemy robić nic wbrew twojej woli. - pocałowała Jonathana w usta, odwróciła się, odeszła kilka kroków i rzekła.
- Dry zaczynaj
Dreyton wprowadził Jonathana w krąg zgromadzonych. Chłopak był bezwolny i nie pamiętał dokładnie wszystkiego co się stało.
Zaczął Dreyton
- Jesteśmy tak jak i ty twórcami wielkiej sztuki. Jesteśmy artystami i kochamy to co robimy. Otrzymaliśmy wielki dar od losu gdyż możemy czynić nasza sztukę przez wielki.
- Jesteśmy ukoronowaniem naszych marzeń - kontynuował kolejny
- Możemy rozwijać się bez ograniczeń
- Jesteśmy wolni od granic czasu
- Jesteśmy nieśmiertelni
- Jesteśmy wampirami - dokończył Dreyton ukazując perłowo-białe kły.
Jonathan z przerażeniem lecz też z ogromną fascynacją spoglądał na ósemkę wampirów, pośród których stał. Bał się ich niesamowicie lecz też byli hipnotyzująco piękni.
- Spotkał cię zaszczyt chłopcze - rzekła Emily wchodząc do kręgu. - Zostałeś wybrany jako genialny artysta. Rzadko spotyka to ludzi w tak młodym wieku. Teraz chcemy uwiecznić twoją muzę i twoją twórczość. Ale nie hamując jej rozwoju.
- Oto wybór przed tobą stawiamy - rzekli wszyscy na raz - Abyś wybrał cię zaklinamy. Śmierć czy życie, życie śmierć. Wybierz należycie giń lub żyj wiecznie w blasku swego triumfu... Czy zgnić chcesz w dole czy na wieki pośród nas ze swą muzą obcować. Wybieraj. Twój czas nadejdzie lub się zakończy.
Jonathan czuł się jak na jakimś zlocie czarownic... albo wariatów. Oni mu grozili, że albo go zabiją albo zamienią w wampira! I co do cholery miał z tym wspólnego Cobain?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 21:31, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Czuł się, pomiędzy młotem a kowadłem. Młotem była ta cała zgraja, deklarujących się jako wampiry, a kowadłem była... możliwość śmierci. Słyszal o wampirach tyle, co wszyscy, poza tym jeszcze, że ktoś kiedyś wydał jakąś książkę o wywiadzie z jakimś wampirem, jakaś pisarka. Anna Rice, czy ktoś takowy... No i książe Wołoszczyzny, Vlad Palownik, który poza obroną przez Imperium Osmańskim, przejawił się jako ponury władca. I który wydawał się mieć niewiele wspólnego z towarzystwem zebranym.

Miał wybór, choć każda decyzja wydała mu się irracjonalna. Umrzeć, czy żyć martwym. Zachęcany, a jednocześnie z przerażeniem w głowie. Piękno Emily, a jednocześnie wątek o Cobain'ie. Co tu wybrać?

Ze strachu nic nie odpowiedział. Potem zbieral się na wypowiedź. Potrzebował dobrych paru minut, by odezwać się. Uznał, że to pytanie będzie bezpieczne.
- A co zyskam jako wampir? A co stracę?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 21:42, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Nie odpowiedzieli od razu. Emily spojrzała ponaglająco na Dreytona. Ten przemówił
- Co zyskasz? Wieczne życie, wieczny czas na to aby tworzyć, kreować i niszczyć. Co stracisz? Raczej się pozbędziesz. Ograniczeń życia śmiertelnego. Nigdy się nie zestarzejesz. Nigdy nie umrzesz naturalną śmiercią. Stracisz oddech lecz tchniemy ci go w twa duszę. Nie jesteśmy potworami... nie do końca. Pijemy krew... ale i z tego uczyniliśmy sztukę. Zdobędziesz moc i potęgę o jakiej nie śniłeś a przy niej całe twoje dotychczasowe życie wyda sie marne.
Dreyton mówił to tak spokojnie i tak kusząco.
- Teraz czujesz wstręt na myśl o piciu krwi. Ale potem wyda ci się ona afrodyzjakiem. Poczujesz jej moc. Będziesz piękny i potężny a tłumy będą wiwatowały i skandowały twoje imię. Nawet nie wyobrażasz sobie jak łatwo tego dokonasz przy naszej pomocy...
Dziewięć wampirów wpatrywało się w Jonathana... z nadzieją w oczach...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 21:49, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Sytuacja stawała się coraz jaśniejsza, choć równie szalona. Trochę minęło, nim piękna kobieta ponagliła pana Dreytona, by ten odpowiedział. A w jego słowach głównie to, co słyszał o wampirach, z tym że w idealizowanym ujęciu. Zero wad, gadaniny o podatnościach. Podejrzane... Pewnie jest ofiarą jakiejś socjotechniki... Do tego picie krwi. Jednocześnie napawa go to obrzydzeniem, z drugiej strony - intryguje. To coś innego.

Dziesięc wampirów w kręgu. Wydawało się Kornwalijczykowi, że wybiera słusznie. Z drugiej strony, nie ma pewności, czy aby przypadkiem całe to zamieszanie to Maskarada, by znęcać się nad nim i w końcu go ukatrupić... Raz się żyje, a przecież i tak teraz nie ma lepszej opcji.
- W obliczu ścieżek, jakie mi nadaliście, oferty i zaproszenia, alternatyw oraz prostolinijnego wyboru, ja, Jonathan Michael Hattenbury, Kornwalijczyk z Penzance z hrabstwa Penwith, wybieram wasze życie wieczne.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 22:11, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Emily uśmiechnęła się i wyprowadziła Jonathana z kręgu. Położyła mu dłonie na ramionach.
- Spokojnie - rzekła. Jonathan był spokojny. Dłonie Emily zacisnęły się na Jonathanie. Nie mógł się jej wyrwać nawet gdyby chciał.
- Anna oddała mi sprawiedliwość co do wyboru progenitora dla ciebie. Myślę, że wybrałam dobrze. Trish?
Z kręgu wystąpiła kobieta w sukni. Jonathan zauważył grymas na twarzy Dreytona. Chciał coś powiedzieć zaprotestować lecz jedno spojrzenie Emily wystarczyło za tysiąc słów. Milczał. Jedynie jego twarz zdradzała mroczną przyszłość. Chciał zemsty.
- Ty najbardziej zasłużyłaś się dla Gildii. Ty zostaniesz matką Jonathana. Bądź subtelna.
Kobieta podeszła do chłopaka i pogładziła go po policzku. Emily puściła go oddając w jej ręce.
- Chodź. - powiedziała Trish. Jej spojrzenie było zaproszeniem. Zaproszeniem do niekończącej się ekstazy.
Jonathan nie zauważył tego wcześniej lecz z tego pomieszczenia był jeszcze jedno wyjście. Ruszył bezwiednie za kobietą. Zaprowadziła go do alkowy. Tam dokonał się akt. Nie jeden lecz ten, który Jonathan zapamięta na zawsze był po stokroć bardziej ekscytujący od seksu. Trish spijała z niego krew powoli i namiętnie. Pieściła jago ciało i nie poprzestała na szyi. Krwawił z wielu ran zadanych przez jej kły lecz za każdym kolejnym ugryzieniem czuł coraz większą rozkosz. Chciał więcej i więcej. Wtedy począł odpływać w nicość. Czuł się oszukany gdyż uczucie ekstazy nie doszło jeszcze do momentu kulminacji. A więc tak wygląda niebyt...

Obudził się na tej samej pościeli. Obok leżała Trish. Jej blade ciało oświetlał księżyc, który wpadał przez okno. Spojrzał na nią trochę innym wzrokiem. Nie wyglądała już tak pięknie jak wcześniej. Mimo to nadal go pociągała. Trish przeciągnęła się leniwie niczym kotka. Pogładziła jego brzuch.
- To już - rzekła cicho - Witaj pośród nas. Ciesz się nie-życiem. Nie znasz mnie... ale poznamy się bardzo dobrze bo teraz jestem twoją matką. Winieneś mi szacunek. Należysz do naszej Gildii i klanu Toreador. Ale potem omówimy te szczegóły. - zamilkła i pocałowała Jonathana czule. Wcześniej czuł, że jej usta są zimne lecz teraz nie gdyż jego ostygły również. Nie oddychał tego był pewien. A więc to już się stało...
Dał się porwać namiętności Trish...
Lecz tym razem wszystko było inne. Uczucia o których istnieniu nie wiedział. Nawet pokój napawał go przerażeniem gdyż widział każdy jego szczegół. wszystko było inne. I miało takie pozostać na wieki...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 22:29, 28 Lut 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Przemiana była znacznie przyjemniejsza, niż myślał. W pewnym momencie tak oddał się Trish, że nie zorientował się o początkach swojej przemiany. Jedynie coraz bardziej poczuł, ze umiera...? Jednocześnie jako człowiek tak, jednocześnie nie w ramionach kobiety. Chociaż posiadał pewne doświadczenie, chyba nic w jego życiu nie pozwoliło mu "spodziewać się" takiej przyjemności. Jakby to wszystko jest snem...

Ale nim nie było. Zbudził się koło wciąż pięknej dla jego zmysłów kobiety. Ta wpierw rzekła, że jest jego matką i wspomniała coś o nazwie klanu. Długo Jonathan nie miał czasu zastanawiać się, uległszy kolejnej namiętności z Trish... Nie oddychał, ale teraz wydawało się, że może być śmielszy. Po "podstępnej" chwili ulegania pieszczotom Matki, sam niespodziewanie obrócił się wraz z nią, tym razem będąc na górze. A teraz księżyc oświetlał miłującą się parę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 0:19, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Mogli by tak przez wieki jednak gdy Jonathan wysunął kły (on miał kły!?) i próbował przebić skórę kochanki ta stanowczym ruchem odwiodła go od tego.
- Nie. Jeszcze za wcześnie. - szepnęła mu do ucha - Wiem, że jesteś głodny... albo niedługo będziesz. Musisz od teraz jeść... a raczej pić... Spokojnie kochany coś się znajdzie. Chodź - wstała i zaczęła się ubierać - Idziemy do tego twojego Hyperiona... Tam twoi kumple przecież czekają na ciebie...
Kiedy skończyła nakładać suknię wydała się Jonathanowi ponętniejsza... Nie oponował jednak kiedy wyszła. Ruszył za nią.

Nie wiedział ile czasu minęło od przemiany. Do tej pory czuł się świetnie jednak teraz zaczynało mu przeszkadzać uczucie pustki. Nie umiał go dokładnie nazwać. Gdy weszli do lokalu dało sie słyszeć odgłosy zabawy.
- Ha! - ryknął Mark - Jonathan, gdzieś się podziewał. Piwo stygnie... - spojrzał na Trish - Aaaa witam miłą panią...
Trish uśmiechnęła się dziko.
- Jak nie chcesz robić krzywdy swoim koleżkom to wybierz jedną z tych dziwek co się mizdrzą do nich - wskazała na grupę fanek, które w najlepsze
folgowały sobie na imprezie...
- Hej - rzucił Jeff - Coś blado wyglądasz...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 0:40, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Wszystko się kończy, nawet przyjemność u wampirów. Akurat poczuł głód. Dopiero w pewnym momencie zauważył, że ma wysunięte kły. Skojarzył, że nimi się gryzie i ssie potem... Ubrał się szybko, gdy Trish to zainicjowała. Podążył za nią...

Pustka. W lokalu wciąż odgłosy zabawy. Gdzie oczywiście jego kumple z zespołu nadal przebywali. Widocznie aż tak długo nie przebalował... albo ekipa wyraźnie długo baluje aż nadto. Matka zaleciła zajęcie się fankami, które nie odpuszczały Metakreationistom. Jareda chyba gdzieś wywiało odnośnie fanek, był Mark, a Jeff rzucił coś o bladym wyglądzie Jonathana.
- Też byś wyglądał blado po zmęczeniu... - odpowiedział.

Wypatrywał odpowiedniej fanki. Zarówno wyglądającej na "zdrową", jak i urodziwą... I znalazł takową. Brunetkę o kręconych długich włosach i kusej spódniczce. Zagadał do niej, a raczej przekonał ją do zaszycia się gdzieś w ciemnym kącie budynku, osobnym pomieszczeniu. Potem planowany szybki numerek, z tym, że ten dzisiejszy różnił się wampirzą zagrywką.

W połowie "akcji" subtelnie wgryzł się w podnieconą szyję dziewczyny, ssąc namiętnie i stosownie do obranego tempa. Ta jęknęła za pierwszym razem i dalszymi następnymi... Po spuszczeniu się, przynajmniej w momencie kiedy normalnie by się spuścił, szybko zalizywał językiem rany, by potem odstawić nie w pełni przytomną fankę...

Najedzony, przynajmniej tyle, ile zdołał, wrócił do towarzyszy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez L. de Navarro dnia Nie 0:40, 01 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 1:05, 01 Mar 2009 Powrót do góry

- I jak? - spytała Trish najwyraźniej usatysfakcjonowana delikatnością i dyskrecją swojego syna. Nie musiał odpowiadać. Wiedziała doskonale.
- Teraz chodź. Musisz wrócić. Nasz zespół nie może nic podejrzewać. Maskarada. Najważniejsza rzecz. Nie zdradzaj swej natury śmiertelnym. Jak znikniesz będą coś podejrzewać. Jak będą podejrzewać zaczną pytać. Idź. Baw się. Rano jeszcze daleko. A i w dzień możesz być kuszący - uśmiechnęła się tajemniczo i ruszyła w stronę przyjęcia...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 1:35, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Ruszył za swoją Matką na przyjęcie. Mial do dyspozycji całą noc... Jednak teraz dotarło do niego, że w dzień nie będzie mógł być aktywny. Zero szkoły, zero akademika, a spotkania z chłopakami tylko w nocy...

Tam wpadł do swoich kumpli. Nie omieszkał uprzedzić.
- Od teraz jestem aktywny głównie w nocy. - starał się zrobić dobrą minę. - Jutro późnym wieczorem, po zachodzie słońca, będzie trzeba przenieść na stałe mój sprzęt na miejsce prób. Do tego pamiątki, etc. O ile nie wyruszymy w trasę... .
Rozejrzał się.
- Nie pytajcie się mnie, dlaczego. Tak po prostu będzie lepiej i tyle.

Podejrzewał jednak, iż ten kontrakt miał tylko przybliżyć go do uczynienia Jonathana wampirem. Z drugiej strony, nie mógł wyrolować trzech innych osób...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:16, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Chłopaki popatrzyli na kumpla, potem po sobie i ryknęli pijackim śmiechem.
- A to jak na gotyk się przerzucasz? - powiedział Mark i spojrzał na Trish, potem znów na Jonathana
- Nie gadaj tylko się napij - dodał Jeff
Trish parsknęła. Najwyraźniej rozpatrywała słowa Marka jako aluzję. Do pokoju wpadł Jared. Poklepał Jonathana po plecach i bez słowa usiadł na wolnym miejscu. Impreza trwała...

Trish podeszła do Jonathana i szepnęła mu do ucha.
- Idziemy. Czas na pierwszą lekcję. Większość rzeczy odkryjesz sam ale to co musisz wiedzieć przekażę ci osobiście - mruknęła i ruszył do wyjścia.

Gdy znaleźli się na zewnątrz Trish spoglądała w górę.
- Dziś już nie rodzą się prawdziwi architekci. Te góry gówna, które budują... ehh. - odwróciła głowę w stronę chłopaka - Polować już umiesz. Ciekawe czy tak samo grasz jak kilka godzin temu. Choć a z pewnością usłyszysz nowe brzmienie. Spójrz też w noc - pokazała palcem odległą o ponad sto, może sto pięćdziesiąt jardów tabliczkę na drzwiach sklepowych - Co tam jest napisane?
Jonathanowi wydawało się idiotyzmem czytanie liter wielkości... "Nieczynne z powodu inwentaryzacji"... Widział każdą literę wyraźnie tak jakby stał przed tymi drzwiami! Ale jak? Rozejrzał się dookoła. Widział ostro każdy szczegół. Każdą rzecz. Widział prawie nie dostrzegalne rysy na samochodowej szybie. Dostrzegł monetę dwufuntową leżącą na trawniku pod latarnią. Spostrzegł nietoperza wiszącego na dzwonnicy pięć przecznic stąd. Ale nie tylko to się zmieniło. Percepcja wzroku nie przytępiła jego słuchu. Słyszał jak kot skrada się za śmietnikiem. "Czuł" drganie jego wąsów gdy poruszył nosem. Zaczynał się bać... lecz fascynowało go to. Gdzieś... spojrzał w tamtą stronę... zapiszczał budzik. Włączyło się radio. Spiker poinformował, że jest godzina czwarta...
Trish przyglądała się skołowanemu Jonathanowi.
- Cudownie prawda? Pomyśl teraz jakich nut do tej pory nie słyszałeś? Jaką muzykę zaczniesz tworzyć? Twoje zmysły wyostrzyły się o pięćset procent... a będzie tylko lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:39, 01 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Po aluzji Marka i powrocie do picia reszty, udał się za kochanką ku wyjściu. Na zewnątrz, jeszcze koło godziny czwartej, tam Trish znów do niego przemówiła i wskazała pewne czynności...

Wszystko widział wielokrotnie lepiej, niż za życia (ludzkiego). Słyszał, czuł, interpretował. Myśląc, jaki to był upośledzony będąc tylko człowiekiem... Na słuch o muzyce z ust Matki, zamyślił się...

Kiedy wyszedł z tego stanu, odpowiedział. Miał wiele pytań, wątpliwości, a teraz także problemów.
- Ile świata kryje się za ludzkimi zmysłami... Musiałbym przysiąść do gitary i zagrać to, co do tej pory gram, by dowiedzieć się, co będę grać. Ale... co z porą dnia? Nie będę mógł chodzić do szkoły, czyli także mieszkać w akademiku. Z zespołem będę mógł spotykać się najwyżej w nocy, co jednak tak wielkim problemem nie jest... Wychodzi na to, że za jakiś czas lub nawet od teraz musiałbym stać się indywidualistą. Oplątany jestem zależnościami między ludźmi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 10:53, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Trish wyglądała na zadowoloną z tego, że Jonathan zadaje pytania. Podeszła do niego i poczęła głaskać go po policzkach. Objęła dłońmi jego policzki a kciukami lekko pieściła skórę. Zrobiła przy tym minę zbitego psa.
- Nie martw się - szepnęła - Wszystko będzie dobrze. Teraz nie musisz przejmować się żadną szkoła, nauką czy czymkolwiek. Masz na to całą wieczność. Przyjaciółmi też się nie przejmuj. Możesz nadal zachować swoje kontakty... do czasu aż nie poumierają ze starości. A ty? Ty będziesz nadal trwał.
Pocałowała go delikatnie i szepnęła
- A teraz czas na sen. Dzień już blisko. O tej porze roku noce są coraz krótsze. Chodź mój nieśmiertelny kochanku.
Zaprowadziła go do pokoju, w którym to wszystko się zaczęło. Zasnęli obok siebie...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 15:25, 02 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Piękna Trish tylko wymijająco odpowiadała. Nadal zostawiła młodzieńca z pytaniami, w niepewności. Do tego jego kariera niemal wisiała na włosku, przynajmniej w obecnym zespole? Może samemu, jako wampir, więcej osiągnie? Na pewno nie w najbliższym czasie, gdy słońce tylko zawadza, a noce coraz krótsze... Oby tylko miał kiedyś swoje stałe lokum.

Zasnał obok Trish w ten samym pokoju co poprzednio. A dzień poszedł się marnować...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 9:45, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Obudził się błyskawicznie. Nie był zaspany i ani trochę senny. Obudził się całkowicie rześki... Jeśli w jego stanie można było tak powiedzieć. Przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniej nocy. Koncert, zgrupowanie wampirzego grona, Emyli, Dreytona, Trish... Leżała obok niego. Wstała. Uśmiechnęła sie do niego i nachylając pocałowała.
- Przeżyłeś swój pierwszy dzień. A będą kolejne i kolejne. Lecz będziesz pamiętał noc. Od dziś tylko noc. Musisz się jeszcze wiele nauczyć. - ruszyła do łazienki. Po chwili chłopak usłyszał jak odkręciła prysznic. Wyszła stamtąd ociekając jeszcze wodą. Ręcznikiem wytarła tylko twarz i włosy. Usiadała przed lustrem i poczęła się malować.
- Nie zapytałam. Jak ci się podoba nie-życie? - spytała pociągając rzęsy szczoteczką z tuszem


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 9:46, 05 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 16:40, 05 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Zbudził się, szybko. Refleksjonował sobie wydarzenia z nocy poprzedniej. Koncert, wampirze grono, wybranie jego Matki, a później seans z Nią... Do tego nakarmienie się dziewczyną w miłosnym splocie. A potem zaśnięcie przed nadejsciem dnia...

Wyglądało na to, że musi zrezygnować z ludzkiej części kariery, jeśli nie w ogóle. Wszystko na to wskazywało. Trudno było mu się z tą myślą pogodzić, z Jaredem, Markiem i Jeffem. Włożył spory wkład, jak każdy z nich, w zespół. A z powodu Jonathana to wszystko miało pójśc do krachu.

Kojącym był pocałunek Trish. Po chwili wyszła morka spod prysznica i przed lustrem szykowała się. Zmysłowe ciało wampirzycy pociągało, nadwrażliwe zresztą, zmysły Kornwalijczyka. Uspokajały... Krople wody ściekające z kibici Trish potęgowały wrażenie.

Na jej pytanie wstał i delikatnie podszedł do Trish, za jej plecami. Ostrożnie przjechał dłonią po jej biodrze i odpowiedział.
- Fascynujące, pełne wrażeń. Ale jednocześnie... specyficzne. Znacznie reorganizujące osobiste sprawunki. Trudno mi będzie pogodzić się ze zmianą kariery oraz znajomych...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:12, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Zachichotała. Skończyła się malować i poczęła ubierać.
- Zamierzasz czekać na zaproszenie? Wstawaj. Idziemy pomówić. będziemy rozmawiać całą noc... a może nie? Zobaczymy. Na dziś mam kilka ważnych spraw. Ty musisz pozałatwiać też parę prawda? Zapniesz mi suwak? - spytała nagle i odwróciła się tyłem...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 17:03, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

W końcu zdecydował, że jako "nieśmiertelny" i ograniczony nocną porą, nie moze dalej funkcjonować w swoim zespole. Jako wampir pewnie będzie miał lepsze warunki do wykazania się... gdy w końcu nabierze doświadczenia w "nie-życiu". Tylko ciekaw był, gdzie teraz będzie mieszkał bez narażania się...

Zapiął suwak w gorsecie Trish.
- Owszem, mam parę spraw... Tylko mam pytanie - gdzie jako wampir teraz będę mieszkał i działał jako artysta? Jest to dla mnie sprawa znaczącej wagi...
Zakończył intonować zdanie poprzez niepewność... Może za odważnie wypowiada słowa? Za bardzo nieporadnośc wyłazi z treści?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 19:47, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Trish ujęła go za dłoń i potrząsnęła delikatnie dodając odwagi.
- Nie obawiaj się. Źle ci tu ze mną? - puściła oko i uśmiechnęła się zalotnie - Na razie to miejsce może być twoim schronieniem. Może nie jest zbyt wykwintne ale na dziś i kilka następnych nocy powinno ci... nam - podkreśliła - wystarczyć. A teraz chodź. - złapała za torebkę - idziemy do Elisjium.
Wyszli w noc. Jonathan podejrzewał, że jest ona chłodna gdyż ludzie ubrali płaszcze i kurtki jednak tego nie czuł.
- Elizjum to - Trish odpowiadała na niezadane pytanie - miejsce gdzie każdy może się swobodnie wypowiedzieć i zrealizować... No i najważniejsze. Nikt nigdy, ale to przenigdy nie ma prawa użyć tam jakiejkolwiek przemocy czy to fizycznej czy słownej. Faux pa popełni też Spokrewniony, który użyje tam jakichkolwiek mocy, które mogą wpłynąć na otoczenie. - wsiadła do samochodu, który podjechał bez słowa. Ciemna limuzyna z przyciemnionymi szybami. Szofer otworzył im drzwi - Często jest to miejsce gdzie zbierają się też śmiertelnicy. Jednak większość zarezerwowana pozostaje dla naszego gatunku. - ruszyli - W Londynie jest piętnaście takich miejsc. Dziesięć z nich to Domena naszego klanu, Toreadorów. Trzy kontrolują Ventrue i po jednym Nosferatu i Tremere. - popatrzyła na pytającą minę Jonathana i zaśmiała się - Ach, przecież ty nic nie wiesz o klanach prawda? Jest ich siedem. Przynajmniej w Londynie. Klany to inaczej linie krwi... Od początku. Podług legendy naszym praojcem jest biblijny Kain. Bóg czy ktoś tam go przeklął i stał się on nieśmiertelny. Od niego pochodzimy wszyscy. On był pierwszy. Jego dzieci należały do drugiego pokolenia, dzieci jego dzieci do trzeciego. I tak dalej - podała chłopakowi butelkę szampana aby otworzył - Krew w miarę przekazywania dalej rzednie. Obecnie po świecie chodzą siódmi synowie siódmego syna czyli mniej więcej 13 i 14 pokolenie. Są to nadal wampiry ale litości - przewróciła oczami - ich krew jest bardziej ludzka niż u samych ludzi. - upiła łyk szampana - Ty należysz do pokolenia jedenastego i zapamiętaj to gdyż przyda ci się w rozmowie z Królową. Ja do dziesiątego. Ale wracając do klanów. Wnukowie Kaina a było ich ponoć trzynastu rozeszli się po świecie i założyli własne rodziny, zwane klanami. Te w średniowieczu, mniej więcej podzieliły się na dwie główne frakcje i kilak niezależnych klanów. Siedem przystąpiło do Camarilli. Są to nieokrzesani Brujah, dzicy Gangrele, trochę szaleni Malkavianie... choć niektórzy bardziej niż trochę, brzydcy jak potwory Nosferatu, my adoratorzy sztuki czyli Toreadorzy, podstępni czarodzieje Tremere i politycy i arystokraci Ventrue. W tym paskudnym mieście rządzi Królowa Anna z klanu Ventrue. Każdy klan ma swojego przedstawiciela w Radzie Starszych czyli Primogenów. Są to przeważnie najstarsi lub najbardziej wpływowi Spokrewnieni. Emily jest takową osobą i reprezentuje nasz klan. Im i Królowej winieneś szacunek największy. Zresztą poznasz prawa etykiety. Na to jeszcze przyjdzie czas. Choć śpieszno mi z tym o tyle, że nie chcę stracić prestiżu przez jakiś twój wybryk... Ale wierzę, że to się nie stanie. - przerwała na chwilę. Szofer zatrzymał sie na parkingu przed budynkiem "Dark Desires" całkiem drogim klubem nocnym dla śmietanki towarzyskiej miasta.
- Ale ja tak tu mówię i mówię a nie wiem czy zrozumiałeś mnie dobrze kochany...?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
L. de Navarro
Znawca zasad



Dołączył: 07 Gru 2008
Posty: 155
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Józefosław k/Piaseczna
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 6:55, 07 Mar 2009 Powrót do góry

Jonathan Michael Hattenbury

Miał przynajmniej jakiś gwarant lokum. A teraz wampirze sprawy do załatwienia... Nie czuł chłodu nocy, co również go zaskoczyło.

W drodze do samochodu, jak i w środku, Trish ciągle opowiadała potokiem słów o wampirach, klanach, całej genezie "nie-żywych". Ledwo to wszystko załapal, a zapewne czegoś zapomniał... Jechali pod to "Elizjum;, co jonathanowi kojarzyło się tylko z Polami Elizejskimi w mitologii greckiej. ~ Może jakiś związek nazewnictwa? ~ Usłyszał także, że nie należy do "najbardziej rozcieńczonych" z wampirów. Co rpawda był dopiero 11. pokolenia, ale zawsze coś. Jeszcze mało zrozumiały wykład o Kainie, oraz po opisie wszystkich klanó z Camarilli... Na koniec przestroga dla Kornwalijczyka.

Dużo było tego. Jonathan nie wiedział, co o tym myśleć. Pełno tego było, tak nagle, a ryzyko wpadki wielkie... Limuzyna zatrzymała się na parkingo przed "Dark Desires".
- Zrozumiałem. Przynajmniej mam takową nadzieję... - lekko westchnął z uśmiechem. - Jak mam przede wszystkim zachowywać się wobec Królowej i Primogenów? Nie chciałbym narazić Nas już tej nocy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin