FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Serce Ciemności - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 8:33, 07 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor ucieszył się, że goblin mówi we wspólnym. No mówi to za wiele powiedziane ale nie mógł wybrzydzać. Wyjął miecz i nie przebierając w słowach i czynach postanowił zagrać tego gorszego krasnoluda... policj.... przesłuchującego. Przyłożył ostrze do gardła pokurcza i syknał
- Gadaj ilu was jest w obozie, gdzie jest lepianka wodza, ilu macie wojów i gdzie trzymacie jeńców! - aby poprzeć swoją niemą [link widoczny dla zalogowanych] w postaci miecza lekko przeciął na policzku skórę goblina. Nie czuł się z tym dobrze i miał nadzieję na słuszność swoich czynów. Pocieszał się tym, że ten goblin i tak jest do cna złą istotą a krzywdząc go ratuje kilka niewinnych istnień, których życia mógłby on kiedyś pozbawić. No i ratuje Jastrę. Kimkolwiek ona by nie była.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:15, 07 Paź 2012 Powrót do góry

Krasnoludy zaśmiały się słysząc ton z jakim Ivor próbuje grozić goblinowi. Brzmiało to bardziej błagalnie, jednak widać było, że goblin nie zna obyczajów ludzi i nie widział w jego groźbie nic śmiesznego. Kłująco zimna klinga zapiekła zielonoskórego boleśnie, jęknął z bólu.
- W polu, z nas dwie kopy. nie mamy wodza, on martwy, jesteśmy pokojowe, starsi powiedział nam zaatakować trasy. Specjalny oddział musiał wziąć elf. Oni teraz strzec dwóch jest rośnie. Nie wiemy nic więcej, nie rób mi krzywdy. - Goblin był wyraźnie przerażony. Sprawiał dość wiarygodne pozory. Widać wierność szczepowi nie była dla niego tak istotna jak jego życie.
- Czekaj mały śmierdzielu. - Dość ironicznie zabrzmiało to z ust krasnoluda, którego intensywną woń czuć było na sto metrów. Tylko fakt, że goblinie jedzenie miało podobny zapach sprawił, że nie wykryto ich tuż pod wioską. - Co z Jastrą? Nic jej nie jest?
- Nie, jest w porządku. Chcieliśmy zjeść, ale starsi zabronione. Komes chce go zobaczyć. Wielki człowiek w czarnym pancerz.
Czyżby? Z słów goblina wynikało, że ktoś zlecił porwanie elfa i Jastry. A może bredził bez sensu? Nie znał wspólnego na tyle dobrze żeby sprawnie komunikować się ze swoimi porywaczami, może tylko chciał ratować swoją nędzną skórę? Tak, czy owak wyglądało na to, że więcej się od niego nie dowiedzą.
Chwile siedzieli zastanawiając się nad nowym planem a Wulgarowi coraz bardziej podobał się pomysł ograbienia goblina z ciepłych ubrań. Śnieg przestał właśnie padać, zapadła noc. Wiatr uspokoił się na tyle żeby temperatura wydawała się wyższa niż rzeczywista co ucieszyło wszystkich, nawet goblina, który też był już zmęczony. Gdyby nie jego zamiłowanie do złota siedział by już sobie w domu ze swoją rodziną zajadając się pierogami z ludźmi i grzybami.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 12:13, 10 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor zasępił się słowami goblina. Co jakiś mroczny rycerz chciał tej Jastry. Tropiciel zaklął w myślach.
- Dobrze. Mamy obraz sytuacji. Jastra jest bezpieczna i czeka na tego Komesa. Kiedy ma on przyjść do waszej hołoty? Gadaj jeśli twoje marne goblińskie życie nadal jest ci miłe! - Ivor warknął wbijając miecz w ubity pod stopami śnieg tuż obok głowy goblina. Opierając się na rękojeści pochylił się do przodu i gdy jego twarz znalazła się na wysokości gobliniej mordy warknął - Silvanusa nie obchodzi twoje marne życie. Słabi giną, silni przetrwają. Rozważ to zanim cokolwiek powiesz małe ścierwo.
Ivor bardzo źle się czuł wypowiadając te słowa. Czcił Silvanusa ale nie wszystkie ideały tego boga przemawiały do niego. Tropiciel szanował każde życie lecz wiedział, że czasami trzeba zabić aby żyć mogli inni.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 12:41, 10 Paź 2012 Powrót do góry

Goblin znieruchomiał ze strachu. Widać było, że nie potrzebował więcej nacisku. Szczękające z zimna zęby tropiciela dodawały mu groźniejszego brzmienia. Zielonoskóry posikał się ze strachu a Ivorowi zrobiło się trochę głupio. Wiedział, jednak że sytuacja tego wymagała, jeśli spędzą tu jeszcze trochę zaczną zamarzać. Żaden z nich nie miał ciepłych ubrań a jedynie łowca wiedział jak radzić sobie z chłodem, czy dał by radę ogrzać kompanów? Lepiej było się o tym nie przekonywać.
Krasnoludy, choć przywykły do niskich temperatur nie były na nie odporne. Obaj stali teraz tupiąc zlodowaciałymi nogami o podłoże. W miejscu gdzie stali śnieg dawno już ubił się w solidną tafle lodu. Głos goblina wyrwał Ivora z zamyślenia.
- Czekać, nie zabijać! Pomogę ci, nie zabijać, chcę żyć. Ważny elf, ale nie dla moj-je-jego szczep. Ja strażnicy przeciągnię do lasu i wy zabić. Wtedy wy uwolni elf, mój szczep spokojny żyje dalej, wy ich lubić. - Kolejne brednie wyleciały z ust goblina, jednak te uspokoiły drużynę. Wyglądało na to, że goblin chciał odciągnąć strażników do lasu, gdzie kompani mieli ich zabić, potem droga do Jastry miała być wolna. Plan zapowiadał się świetnie, tylko, czy można było zaufać goblinowi? Jego oczy błądziły to po Ivorze, to po krasnoludach.
- No a co z tym kose... komesem? Kim on jest?
- Nie pytać mnie, pytać elf. On ma dużo armia, on w Silverymoon.
- Dobra. - Mydło zacharczał kasłając. - No masz, jeszcze przyszło mi się przeziębić. Lećmy z tym jego planem, nie ma co mitrężyć.
Wszystko zależało teraz od decyzji oprawców.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 14:33, 10 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor zrozumiał, że szczep goblina jest mało agresywny. Podejrzewał, że była to jedna z tych osad gdzie rabowano i napadano gdy zwierzyna i owoce w lesie się już kończyły. Jednak jeśli znajdzie się przywódca mogą być naprawdę groźni. Podejrzewał, że kilku bardziej wojowniczych goblinów obrało stronę owego czarnego rycerza z armią. Możliwe też, że jacyś ludzie tego łotra są w wiosce. Spojrzał na kołczan i naliczył około piętnastu strzał. Sądził, że obaj jego krasnoludzcy towarzysze aż palili się do bitki z goblinami. Tylko Ivor mógł pozwolić sobie na zimne kalkulacje. Ha, zimne - spodobała mu się żart, zważywszy na aurę panującą w górach.
- Dobrze - Ivor zajrzał przeciągle w oczy goblina - Twój plan jest dobry. Ale jeśli tylko jakoś nas zdradzisz przyrzekam jak tu stoję, że twoje plecy najeżą się strzałami.
Odszedł kawałek od goblina tak aby Brottor miał go na oku a sam przyciągnął Mydło kilka kroków dalej
- Mam nadzieję, że on nie łże - Ivor z trudem opanował grymas gdy do jego nosa dotarł zapach krasnoluda - Ja zostanę w cieniu. Postaram się zając ich ostrzałem gdy już opuszczą bezpieczne schronienie i bliżej im będzie skryć się w lesie niż wracać do domostw. Musimy ich wciągnąć w pułapkę. Da radę to zrobić? Musimy tylko polegać na tym pokurczu. To nasze najsłabsze ogniwo. No i pogoda jest przeciw nam...
Ivor odwrócił się i syknął do goblina
- Jak cię zwą?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 15:19, 10 Paź 2012 Powrót do góry

- Krohelh to ja być. Pan łucznik dobrzy, ja pomóc. Wy zabić złe gobliny, starszy szczęśliwy. Oni wtedy nie musi polować elfy.
- Dobrze już dobrze, załatwmy to szybko, trzeba się ogrzać.
Postanowili zaufać goblinowi. Może jego paskudna twarz nie wzbudzała zbytniego zaufania, ale jego słowa miały wyraźny sens.
Plan był zatem prosty, goblin sam dokładnie pokazał im gdzie mają czekać.
Brottor jako, że nie posiadał broni dystansowej [link widoczny dla zalogowanych] się najbliżej miejsca w którym miało dojść do potyczki, [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] ukryli się trochę dalej gotowi do oddania strzału.
Goblin ruszył w stronę lepianki ze strażnikami. Czas mijał choć do powrotu goblina minęła minuta kompanom wydawało się, że sterczą na mrozie dobre pół godziny. Goblin zbliżał się a za nim szło dwóch, którzy pilnowali wejścia do lepianki. Krohelh rozmawiał z nimi w ich języku, sprawiał wrażenie zdenerwowanego. Po chwili cala trójka była już nie dalej niż dziesięć metrów od strzelców, postanowili działać.
Przygotowana wcześniej strzała Ivora [link widoczny dla zalogowanych] trafiła goblińskiego strażnika [G1] mocno go [link widoczny dla zalogowanych]. Wulgar nie pozostawał z tyłu. Długo celował w drugiego goblina, jednak tuż przed strzałem jego ciało przeszył lodowaty chłód, ręce zadrżały a bełt [link widoczny dla zalogowanych] prosto w opuszczone ptasie gniazdo na jednym z drzew.

MAPA:

Image

INICJATYWA:
Brottor - [link widoczny dla zalogowanych]
Gobliny -[link widoczny dla zalogowanych]
Ivor - [link widoczny dla zalogowanych]
Wulgar - [link widoczny dla zalogowanych]
Krohelh - [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Śro 15:22, 10 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 6:36, 11 Paź 2012 Powrót do góry

Nie marnując więcej czasu. Gwałtownie wyskoczył z krzaków, z wykrzywioną twarzą przemógł uporczywy, dokuczający mróz i zamachnął się na najbliższego stojącego goblina. G2
Niestety cios okazał się [link widoczny dla zalogowanych]. Najwyraźniej Brottor nieco wyszedł z wprawy machania swym ukochanym młotem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scarned dnia Czw 6:37, 11 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 7:56, 11 Paź 2012 Powrót do góry

Ranny goblin z trudem złapał równowagę. Warknął coś po goblińsku co wyraźnie nie spodobało się Krohelhowi. Uderzył toporem w stronę Brottora, jednak ten z łatwością [link widoczny dla zalogowanych] cios tarczą.
Drugi z goblinich strażników najwyraźniej miał zamiar zaalarmować wioskę. Ostrożnie wycofał się do tyłu kilka metrów szczelnie zasłaniając tarczą. Brottor korzystając z nieuwagi goblina [link widoczny dla zalogowanych] się młotem jednak ten przyjął cios na tarczę.

To jest całkowita obrona. Goblin ma teraz 19 KP, lepiej go ściągnijcie zanim ucieknie w stronę wioski.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 6:48, 12 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor napiął łuk i wymierzył. Ziąb i zmęczenie jednak dawały znać o sobie. Przeważnie celne oko tropiciela tym razem zostało [link widoczny dla zalogowanych] przez drżące z zimna dłonie. Strzała przeleciała nad goblinem i wbiła się w konar drzewa za nim. Połać śniegu z gałęzi spadła za plecami pokurcza...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 7:10, 12 Paź 2012 Powrót do góry

Wulgar nie zastanawiając się w ogóle wystrzelił w stronę uciekającego goblina. Ten jednak poruszał się zwinnie między drzewami. W jedno z nich właśnie [link widoczny dla zalogowanych] bełt krasnoluda.
- No to mamy przechlapane!
- Nie, on nie móc! - Mały pomocnik był wyraźnie zmartwiony niepowodzeniem drużyny, musiał wziąć sprawy w swoje skostniałe zielono sine ręce.
Już po chwili w stronę uciekającego goblina [link widoczny dla zalogowanych] dziryt. Trafił tuż obok miejsca w którym utkwił bełt Wulgara. Goblin poślizgnął się na śniegu i z charakterystycznym chrupnięciem [link widoczny dla zalogowanych] twarzą w śniegu.
Brottor szykował się do kolejnego ciosu, gdy z za jego pleców wyleciały trzy strzały powalając uciekającego goblina i dobijając rannego. Wszyscy zamarli w bezruchu, czy to z zimna, czy ze strachu przed niespodziewanym. Krohelh nie próbował nawet wstać z zaspy.
Po chwili z lasu wyłonił się elf ubrany w ciepły skórzany kombinezon z futrem, które zakrywało większą część jego twarzy.
- Witajcie. - Powiedział niepewnie. Widać sam nie wiedział czego może się spodziewać po towarzystwie. - Widziałem, że walczyliście z tymi goblinami, więc postanowiłem wam pomóc. Ja i mój przyjaciel polowaliśmy w tym lesie, kiedy napadła nas sfora wilków. Udało mi się wyjść z tego cało jednak mój kompan ma poważnie zranioną nogę i musieliśmy się przez to tu zatrzymać. Nie przeżył by powrotu do domu w taką pogodę. Miałem sam wybrać się po pomoc, ale nie mogę go tam tak zostawić. Jakieś sto metrów stąd rozbiliśmy obóz, być może któryś z was potrafiłby go opatrzyć, albo wyleczyć?

Dopiszcie sobie po 120 XP.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Pią 7:12, 12 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 11:23, 12 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor zmierzył wzrokiem tego nieoczekiwanego gościa
- Radzi jesteśmy z pomocy i odwdzięczymy się tym samym. Jednak czeka nas jeszcze jedna ważna rzecz. - Ivor uniósł Krohelha w górę wyjmując go ze śniegu. Bądź co bądź nabierał sympatii do tego małego - Te gobliny są ciemiężone przez jakiegoś złego rycerza. Nie chcemy zrobić krzywdy tym małym stworkom, gdyż ten oto tu pomaga nam w uwolnieniu niejakiej Jastry co to przetrzymywana jest z woli owego ponurego człowieka. Nie do końca potrafię wszystko wyjaśnić. Powiedz, ten twój kompan wytrzyma jeszcze godzinę? - Ivor jak znał się na ranach to z pewnością przy takiej temperaturze nie trudno było zatamować krew. Jednak ziąb i zmęczenie mogły być zgubne dla myśliwego... dla nich wszystkich.
- Zwą mnie Ivor, to Brottor i Mydło... znaczy Wulgar. Brottor powinien pomóc twojemu rannemu towarzyszowi.
Niespodziewana pomoc pozytywnie zdziwiła tropiciela. Wilki w tych stronach były częstym powodem zgonów, szczególnie, że zanosiło się na srogą zimę, a tu w górach zaczynała się ona dużo wcześniej. Na razie postanowił zaufać elfowi, ale nie chciał zdradzać mu wszystkiego.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Pią 11:25, 12 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 11:47, 12 Paź 2012 Powrót do góry

- Ale możesz mi mówić Mydło elfie. - Rzekł z dumą opierając pięści na bokach. - A ciebie jak zwą?
- A tak, przepraszam, nazywam się Solomon. Śnieg zupełnie nas zaskoczył, nie byliśmy przygotowani tak dobrze jak być powinniśmy. Wy raczej też nie wyglądacie na dobrze wyposażonych. - Wyraźnie chodziło mu o ich stroje, które nie były przystosowane do zimna. - Revilo, to znaczy mój przyjaciel wypoczywa w naszym szałasie, jego stan jest stabilny, więc nic nie powinno się mu stać. W obozie mamy trochę ciepłych skór, jeśli pójdziecie ze mną teraz i pomożecie Revilo damy wam je, życie jest ważniejsze niż pieniądze. Jeśli jednak aż tak wam się spieszy to pójdę z wami jeśli obiecacie, że zajmiecie się nim czym prędzej. - Widać, że sytuacja Solomona też nie była zbyt wesoła. Może jednak gdyby najpierw uleczyli Revilo udało by im się przekonać obu elfów do pomocy w uratowaniu Jastry.
- Najpierw Jastra. - Zadecydował Wulgar.
Goblin zmieszany sytuacją modlił się żeby elf nie postanowił na niego zapolować. Schował się połowicznie za Ivorem trzymając się jego nogawki.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 12:26, 12 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor przyjął decyzję Mydła bez słowa
- Kto stanie nam teraz na drodze do uwolnienia Jastry? - spytał goblina. W oczekiwaniu na odpowiedź rzekł do Solomona - Jak już wspomniałem cieszy nas twoja obecność. Zapewniam, że odwdzięczymy się pomocą twojemu przyjacielowi za okazaną już przez ciebie w potrzebie. Nie chcę jednak rzezi. Krohelh mówi, że nie każdego w jego osadzie obchodzi los Jastry. Jakkolwiek barbarzyńsko to brzmi wiem, że nie każdy goblin tam chce ja zjeść czy zabić, nie mówiąc już o przetrzymywaniu.
Ivorowi znudziło się już powtarzać wkoło, że leży mu na sercu każde życie, nawet goblinie. Postanowił posłuchać teraz innych a w szczególności Krohelha.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 16:10, 12 Paź 2012 Powrót do góry

- Dobrze, niech zatem będzie. Pomogę wam uwolnić Jastre, a potem wy pomożecie Revilo. - Choć nie było widać wyrazu jego twarzy słychać było po tonie, że i taki obrót spraw odpowiada Solomonowi.
- Wy nie bić moje, teraz droga pusta, tam dom wodzów pusty. Teraz tam elf jest. Życzę was, nie zabijaj gobliny, one nieważne.
- No i dobrze, nie jestem wojownikiem. Stanę na straży kiedy wy wedrzecie się do tego całego domu wodzów. Jestem świetnym myśliwym, często przeprawiałem się w pobliżu różnych straszliwszych potworów aniżeli jakieś tam gobliny. - Spojrzał z wywyższeniem na zielone coś przyczepione do nogawki tropiciela. - Nie wiem jak wy możecie z tym w ogóle rozmawiać... Z resztą, to nie moja sprawa. Ja pomagam wam, wy pomożecie mnie. Do dzieła!
- Do dzieła!
Plan był prosty tak samo w teorii jak i w wykonaniu. Kiedy zbliżyli się w stronę wioski zastali ją niemal opustoszoną. Ognisko przygasało powoli żarząc się czerwonawo na środku obozu, jedynego teraz miejsca, w którym nie było widać śniegu. Wejścia do lepianek zasłonięte były skórami. Brottor dokładnie widział większość obozu w czerni i bieli, nigdzie nie widać było śladów życia. Droga do lepianki starszyzny stała otworem.
- Ja iść dom, już niepotrzebny, prawda? - Krohelh odsunął się od Ivora wciąż bacznie obserwując poczynania Solomona.
- Chwila. - Szepnął elf. - a co jeśli ten mały padalec teraz nas sprzeda?
- Racja... Siadaj na dupsku pokurczu, na pewno zdążysz do chlewu przed śniadaniem. - Mydło po raz kolejny zatrząsł się z zimna.
Goblin skulił się lekko w geście skruchy. Ruszyli dalej.
Kiedy dotarli już przed samą lepiankę zadecydowali, że Brottor, Wulgar i Solomon zostaną przed samym obozem pilnując, czy nic się nie dzieje. W razie czego byli gotowi do akcji. Ivor, najciszej jak potrafi miał wejść do sadyby i uwolnić Jastrę. Tak też zrobili.
- Zaczekaj. - Krasnolud złapał człowieka za ramię. - Tylko mnie nie zawiedź.
- Powodzenia!
Ivor ruszył po cichu ukrywając się w mroku. Wiedząc, że łuk na nic się tu nie zda postanowił wyciągnąć swoje miecze. Dłuższym odgarnął lekko skórę, która zamykała wejście do lepianki, krótszy zaś przygotował do ewentualnego pchnięcia. Wszedł do środka ciemnego pomieszczenia stąpające lekko, a jego oczom ukazał się... Coś przewróciło się na niego z pełnym impetem. Zdaje się, że osobnik chciał wykonać [link widoczny dla zalogowanych], który szczęśliwie chybił celu. Ivor rozejrzał się szybko zdenerwowany. Teraz na ziemi przed nim leżała elfka. Tak, to na pewno była elfka.
- Na mądrość Oghmy, ty... - Ivor zatkał jej usta zanim ta zdążyła wykrzyczeć kolejną część zdania. Uciszył ją przykładając palec do ust.
- Przybyłeś mnie uratować? Jesteś jakimś rycerzem, czy coś? Nie ważne, szybko, zabierajmy się stąd, zanim wróci tych dwóch dryblasów.
Tropiciel przyjął plan jako wykonalny. Uśmiechnął się sam do siebie, nie spodziewał się, że to będzie takie łatwe. Ruszyli z powrotem.
- Tylko bez ekscesów, pamiętajcie gdzie jesteśmy. - Solomon zwrócił uwagę na Wulgara, który niemalże skakał z radości widząc już z daleka "swoją" Jastrę.
- Nie ma teraz czasu na pogaduszki, wynośmy się stąd. Jaki mamy plan Wulgar?
- To jest Brottor, Ivor i Solomonol.
- Solomon durniu. Do usług młodej damie. - Elf uśmiechnął się szarmancko, gdyż owa Jastra była bardzo urodziwa. Ciężko było ją teraz przypisać do jakiegokolwiek cechu, gdyż była odziana jedynie w prosty podróżniczy strój, na który miała zarzuconą ciepłą grubą kurtkę z kapturem. Nie miała przy sobie broni.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Pią 18:19, 12 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 17:43, 12 Paź 2012 Powrót do góry

- Nie, nie jestem żadnym rycerzem - westchnął Ivor gdy zabierał Jastrę z lepianki.
Gdy już doszło do prezentacji Ivor szybko uciął jakiekolwiek rozważania planu.
- Plan jest jeden. Niedaleko stąd myśliwi mają obóz. Trzeba tam opatrzyć jednego z nich i ogólnie pomóc im. Pomogli nam, więc sądzę, że to dobry układ. Cóż. Ten elf pomógł pośrednio także tobie, więc małe dziękuję powinno wystarczyć. - tu zwrócił się do Jastry.
Spojrzał na Wulgara lekko zatrwożony zachowaniem tej dziwnej elfki, ale przyjął to jako wymóg sytuacji.
- Tak więc, jak dla mnie wrażeń na dziś starczy. Chcę się ogrzać przy porządnym ognisku, otulony futrami a jutro ruszyć dalej z Brottorem... tam gdzie mam go zaprowadzić i tyle. Chodźmy.
Ivor najzwyczajniej w świecie począł się wykradać z wioski i nakazał reszcie iść za sobą.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 11:42, 13 Paź 2012 Powrót do góry

Zanim ruszyli w stronę obozu elfów postanowili, że wypuszczą Krohelha do jego wioski, lepiej żeby nie wiedział gdzie obozują elfy. Ten obiecał, że nic nikomu nie powie. Ruszył a kompani widzieli, że goblin jest wyraźnie wdzięczny za to co zrobili.
Było coraz zimniej. Czuli, że temperatura spadła już kilka stopni poniżej zera, faktycznie musieli się ogrzać, inaczej szybko ich ciała zamieniły by się w sople lodu. Tylko ciężki marsz przez ośnieżone niegościnne tereny lasu sprawił, że ogrzali się, a nawet lekko zmachali.
Elfka zatrzymała się na chwilę słuchając Ivora. Wyraźnie była zaskoczona przedstawionymi przez niego nowinami.
- W pierwszej chwili myślałam, że się przesłyszałam, ale ty chyba naprawdę powiedziałeś "Brottor". - Jastra zdziwiła się na widok kapłana. Zachowywała się jakby dopiero teraz go dostrzegła. Cóż, małe ośnieżone ciało krasnoluda nie wystawało wiele ponad zaspy. - Wulgarze, to po niego wyszliśmy z obozu.
- Na Marthammora Duina, cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności! - Klepnął swojego krasnoludzkiego kompana po plecach tak silnie, że piekące z zimna ciało Brottora zabolało niemiłosiernie. - No to jesteśmy w komplecie.
- Tak, ale to nie miejsce na wyjaśnienia i długie debaty, wyglądacie na zziębniętych, lepiej znajdźmy ten obóz.
- Tędy. - Solomon poprowadził ich przed siebie.

17 Marpenoth 1372 RD Droga do Silverymoon, Obóz elfów

Szałas elfów był połowicznie wbudowany w jaskinie, w której kiedyś musiały mieszkać wilki. Szczelnie zabudowany gałęziami stanowił dobre schronienie przed mrozem. Jaskinia była na tyle duża żeby pomieścić wszystkich. Na jej środku paliło się niewielkie ognisko, które bardziej zapewniało światło niż ciepło, jednak temperatura była wystarczająca żeby kompanom udało się ogrzać. Przy ognisku siedział, a może też leżał opierając się o ścianę elf. Jego noga była poharatana przez wilki, przynajmniej tak twierdził Solomon, gdyż całą ranę zasłaniał prowizorycznie i niedbale założony opatrunek.
Brottor nie znał się na medycynie jednak wiedział jak magicznie wyleczyć rany Revilo. Ivor natomiast znał się trochę na medycynie. Wiedział, że źle założony opatrunek może tylko pogorszyć sprawę. Tym razem Solomonowi się upiekło choć powinien dziękować bogom że jego kompan nie wykrwawił się tutaj na śmierć.
- Jak się masz Revilo? Spotkałem tą gromadkę w lesie nieopodal, pomogłem im a oni teraz pomogą tobie. - Spojrzał na Ivora i Brottora ponaglając ich jakby do działania. Wulgarem się nie przejmował, ten nie wyglądał jakby miał cokolwiek oleju w głowie, no i dodatkowo śmierdziało od niego strasznie, chyba nie chciał żeby zbliżał się choćby do jego przyjaciela.
Wszyscy już niecierpliwili się na wyjaśnienia elfki, jednak ta spokojnie zaczęła rozbierać kurtkę dając im czas na odwdzięczenie się najpierw Solomonowi.

Widzę Scarned, że moja sesja zeszła na drugi plan. Razz Nie dziw się zatem, że nie będę na ciebie czekał zbyt długo kiedy nie będzie to konieczne.
Możecie sobie dopisać po 250 XP za sukcesywne uratowanie Jastry z łap goblinów.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 13:41, 13 Paź 2012 Powrót do góry

Bez większej chwili zwlekania i pod ponaglającym spojrzeniem elfa, krasnolud zrazu przystąpił obok rannego. Rzeczywiście nie znał się na medycynie, wiedział jednak, że magia potrafi uleczyć niemal każdą z ran. Odchrząknął głośno, oczyszczając gardło. Na rozgrzewkę poruszał parę razy barkami i rozprostował zsiniałe od zimna grube paluchy.Zawsze lepiej odpowiednio się przygotować, zwłaszcza jeśli chodzi tu o czyjeś życie.Pomimo swoich gestów, zupełnie nie przejmował się swoimi dziwnymi zachowaniami i opinią tu zebranych. Dobrze rzucał zaklęcia, sprawnie, lecz mistrzem jednak nie był.
-Wyjdziesz z tego, zaufaj mi. Robiłem już to...wiele razy. Musi się udać. No bo, jakby miało się NIE UDAĆ!!!- Wybuchnął gromkim śmiechem. Na swój własny sposób próbując uspokoić poszkodowanego.
- A teraz spokojnie elfie. Leż i... najlepiej nic nie rób-
Odchrząknął porządnie, palcami delikatnie rozsunął opatrunek, zdejmując go następnie całkowicie z rany. Spojrzał jeszcze raz na elfa po czym zabrał się do dzieła. Nie trwało to dziesięciu sekund a po inkantacji rana nad którą Brottor trzymał rozwarte dłonie zaczęła się[link widoczny dla zalogowanych].


Nic strasznego się nie stało Kwiatku, ja wiem ile jestem na forum i do czego prowadzi taka mała frekwencja. A tak btw, ostatnio mam iście nieziemskie rzuty...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 15:01, 13 Paź 2012 Powrót do góry

Gdy Brottor zdjął opatrunki jego oczom ukazała się rana, której zapewne Ivorowi nie udałoby się załatać. Kilka żył było zmiażdżonych przez kły wilków, prawdopodobnie to złamana kość spowodowała jednak najwięcej obrażeń, tnąc mięśnie prawdopodobnie podczas ucieczki. Przynajmniej takie wnioski wysnuł tropiciel, bo krasnolud ni w ząb ni w młot Moradina nie wiedział co właściwie stało się z tą raną. Pewne było tylko to, że jeszcze nigdy nie widział takiej jatki.
Gdy rzucił czar, noga magicznie zaczęła się leczyć. Chwile potem gdy niebieskawa łuna zniknęła znad rany oczom zgromadzonych ukazała się całkiem zrośnięta noga. Jedynym śladem po urazie była dość brzydka blizna.
- Będziesz miał bracie co opowiadać, nie ma co. - Krasnolud ze zdziwieniem wpatrywał się w poczynania Brottora.
- Dziękuje wam przyjaciele. Tak, jesteście prawdziwymi przyjaciółmi, prawda Revilo? - Solomon był wyraźnie wdzięczny za uratowanie jego przyjaciela.
Revilo jakby ocknął się po magicznym zabiegu, który za sponsorował mu kapłan. Zgiął nogę, uśmiechnął się, po czym oburącz złapał dłoń krasnoluda.
- A niechby to! Chyba sam Silvanus przysłał cię tu żebyś uratował moje życie. Nigdy nie sądziłem, że spotkam krasnoluda, któremu będę z dumą cokolwiek zawdzięczał.
- A my nie chcemy pozostawać niewdzięczni. Zostańcie z nami, mamy trochę jedzenia. Jutro wracamy do miasta ze swoimi zdobyczami. O właśnie, obiecałem wam ciepłe ubrania. Jeśli poczekacie do rana, uszyje wam ubrania ze skór, które razem z Revilo zebraliśmy.
- Pomogę ci. - Rzekł elf stając o własnych siłach wyraźnie zadowolony z ratunku.
W północnej części groty leżało faktycznie trochę futer. Ivor od razu poznał, że łup był udany. Widać wilki zaskoczone nagłym opadem śniegu wyruszały na żery aby otumanione łatwiej dać się upolować elfim łowcom.
Solomon i Revilo siedli trochę dalej ogniska i zaczęli rozmawiać w języku elfów przygotowując jednocześnie ubrania dla swoich zbawicieli.
Jastra, która właśnie skończyła ogrzewać się i rozbierać wyraźnie nie interesowała się rozmowami elfów, widać nie rozmawiali o niczym ważnym, poza tym ona sama miał przecież coś ważnego do przekazania swoim. Drużyna siadła przy ognisku ogrzewając się. Tańczące płomienie ogniska dawały dodatkowe poczucie bezpieczeństwa. Zmęczenie dawało im się we znaki, co wprowadzało ich w błogi stan lekkiej hipnozy.
- Mówiłem ci żebyś mi powiedziała po co ruszamy się z Silverymoon. Kto wie ile szczęścia mieliśmy, że ci dwaj zgodzili się mi pomóc, a co by było gdyby...
- Ale nie jest. - Przerwała mu.

Image

- Mówią na mnie Jastra z Neverwinter, a przynajmniej tak mówili w Thay, gdzie uczyłam się czarów. - To wyjaśniało jej dość pospolity wygląd. - Jestem wieszczką, zgadza się, nie nie współpracowałam z czerwonymi czarodziejami. - Uprzedziła pytania swoich rozmówców, którzy i tak zdawali się dalszą częścią opowieści niż jej przeszłością. - Musiałam jednak wrócić tu nim opanowałam wyższe stopnie wtajemniczeń. To co sprowadziło mnie tu z powrotem wolałabym zachować na razie dla siebie. Cóż, mam nadzieję, że na prawdę będę tu potrzebna.
- Przyniosłem wam jedzenie. - Revilo wyłonił się z za pleców czarodziejki jak cień, gdy tylko dostrzegł przerwę w jej wypowiedzi. - To dobre suszone mięso, mamy tego dużo, częstujcie się.
- A może piwo też jakie macie? - Wulgar zaśmiał się jednocześnie przeżuwając kawałek mięsa. Szturchnął Brottora licząc, że poprze jego prymitywne zachcianki. Elf jednak odszedł zanim Mydło zdążył odwrócić się z powrotem w jego stronę.
- W każdym razie zostałam wysłana tu z misją przez Kolegium Neutralnych Czarodziejów, do którego miałam należeć. Powiedziałam, że miałam, choć nadal mam szanse. Właśnie dlatego mnie tu wysłano. Rada Kolegium jest winna czarodziejom przysługę, ponoć sam Bruenor Battlehammer pomagał Kolegium w uzyskaniu legalizacji swojej organizacji, w tak chorym terenie jakim jest Thay.
- Przejdź do rzeczy Jastra, czekam już na te informacje od ponad tygodnia.
- Sama nie wiem wiele więcej, przecież ci mówiłam. Tak samo jak ty Brottorze zostałam wysłana z misją pomocy krasnoludom w Mithrilowej Hali. Wiem też, że w okolicy zaczęło dziać się coś dziwnego. Ponoć jest w to też zamieszany jakiś dygnitarz z Vast. Nie możemy iść do Silverymoon, musimy udać się do Haladale. To niewielka wioska położona na północ od Wiecznej Puszczy. Mam tam przyjaciół, którzy mi pomogą. W obozie goblinów straciłam cały ekwipunek, łącznie z księgą czarów.
- Może ten dygnitarz to ten cały komes o którym mówił ten goblin? - Solomon wtrącił się w rozmowę szarmancko uśmiechając się do Jastry. Ta jednak nie zwróciła na niego uwagi.
- Tak, czy owak nie możemy mitrężyć tu za długo. Kiedy rano gobliny zorientują się, że nie ma mnie w moim więzieniu zaczną węszyć. Liczę, że wasz mały przyjaciel trochę opóźni całe zajście. Lepiej od razu kładźmy się spać, z samego rana ruszamy.
Wulgar przytaknął srogo opierając się na swoim toporze. Jastra jednak czekała również na potwierdzenie swojego planu przez resztę kompanów.

Wpiszcie sobie jeszcze po 50 XP za uratowanie Revilo.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Sob 15:04, 13 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 17:24, 13 Paź 2012 Powrót do góry

Wyraźnie dziś już zmęczony Brottor mimowolnie przytaknął, zwłaszcza w kwestii natychmiastowego pójścia spać. Był to wyczerpujący i mroźny dzień, obecnie krasnolud zgodziłby się ze wszystkim byle by na końcu znajdowało się jakieś ciepłe miejsce, w którym można by się zdrzemnąć. Poza tym plan Jastry był prosty i słuszny. Nie do końca podobała mu się perspektywa ucieczki, lecz była ona obiektywnym podejściem do sytuacji, lepiej nie ryzykować i skupić się na powodzie, dla którego go wysłano.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 8:29, 14 Paź 2012 Powrót do góry

Wysłuchawszy rewelacji jakie przyniosło ze sobą uwolnienie Jastry, mężczyzna począł przeżuwać podarowane mięso. Choć miał swoje zapasy wiedział, że przydadzą się one później. Elfy okazały się całkiem miłymi gospodarzami. Ivor pluł sobie w brodę, że tak łatwo dał się zwieść pogodzie i nie zabezpieczył się zabierając cieplejsze ubranie.
- Thay, Vast, Kolegium Neutralnych Czarodziei... - zaczął spokojnie wyliczać tropiciel - Jestem prostym synem lasu, znam swoje podwórko. Neverwinter widziałem raz jako dziecko. Ładne, choć zbyt wiele w nim kamienia, jak dla mnie. - Ivor opatulił się szczelniej - Miałem spotkać w tych okolicach jednookiego kapłana Moradina - tu skłonił się ku krasnoludowi - I zaprowadzić go bezpiecznie do Mitrilowej Hali. Smucą mnie wieści, że jakieś złe rzeczy tam się dzieją, alem rad, że Brottor nie będzie osamotniony w swojej misji. - spojrzał na resztę, która przyglądała się mu z uwagą i oczekiwaniem - Nie wiem czy uda mi się wam pomóc w jakiś inny sposób niż doprowadzić do Hali. Jednak postaram się. Silvanus z jakiegoś powodu splótł nasze ścieżki. Solomonie, jesteś pewny, że nie potrzebne nam baczne oko w nocy? Gobliny są może tchórzliwe, ale okropnie wredne. Przydałby nam się wartownik...
Po tych słowach dał swojemu ciału wreszcie odczuć ciężar całego dnia i opadł na posłanie walcząc ze znużeniem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 8:30, 14 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:54, 14 Paź 2012 Powrót do góry

Niestety cały szałas nie dał się dodatkowo zamaskować śniegiem, gdyż ciepło bijące ze środka jaskini od razu go topiło. Musieli zatem liczyć na szczęście, no i wartowników.
- Ja was przypilnuje. Będziemy się zmieniać s Solomonem. - Revilo właśnie kończył zszywanie rękawów jednej z kurtek, które szykowali dla zbawicieli.
- Tak, my i tak rano wracamy do domu a z tego co słyszeliśmy przed wami jeszcze długa droga.
Tak też się stało. Kompani poszli spać, a łowcy pilnowali żeby nikt nie zakłócał ich spokoju nocą. Nie było jednak zbyt wiele czasu na sen.

- Wstawajcie, no już. Pora ruszać. - Głos Revlio wyrwał kompanów z błogiego snu. Po ostatnich godzinach spędzonych na mrozie nawet te kilka godzin snu w jaskini sprawiły podróżnikom nie lada przyjemność. Jedynie Brottor, który przyzwyczajony był do miękkich łóżek w swoim klasztorze wstał z obolałymi plecami. Jastra również nie wyglądała na zadowoloną, choć nie chciała tego po sobie pokazywać, w końcu i tak dostała od Wulgara jego zwijane posłanie, a ten spał na nieoprawionych skórach.
- W przed chwilą wróciłem ze zwiadu, nie mamy zbyt wiele czasu, zdaje się, że gobliny wysłały za wami dwie grupy. Na szczęście udało mi się zamaskować nasze ślady na śniegu, nie znajdą tu nas. Tak, czy owak musimy się stąd wynosić.
- Racja, chodźmy już lepiej. - Solomon skończył właśnie pakować część skór na specjalne uprzęże w swoim plecaku. - Nie weźmiemy wszystkiego na raz. Po resztę wrócimy kiedy sytuacja się uspokoi.
- A oto wasze ubrania. Pierwszy raz szyłem coś na krasnoluda, ale mam nadzieję, że będzie pasować.
Kompani bez słowa ubrali się w nie, spakowali swoje rzeczy i już po chwili byli gotowi. Jastra była jeszcze mocno zaspana, widać, że jej ruchy były mechaniczne, nie myślała co robi. Wulgar niepewnie patrzył jak dalej potoczą się wydarzenia.
- No to w drogę.
- Jak to, a śniadanie? Mamy iść o pustych brzuchach?
- Wy krasnoludy to tylko byście żarli i pili.
- Uspokój się Revilo, pamiętaj, że zawdzięczasz im życie. Tak, czy owak musimy ruszać.
Wyszli z szałasu. Znów dotknęło ich przerażające zimno, choć wydawało się, że temperatura jest o wiele wyższa, być może do wieczora większość śniegu stopnieje.
- Musimy iść na północny zachód. Prowadź rycerzu. - Dość złośliwie, choć z uśmiechem zagadnęła do Ivora.
Elfy pożegnały się z kompanami życząc im szerokiej drogi i powodzenia w misji, która według ich zdania brzmiała dość poważnie i niebezpiecznie. Pewnie zbyt poważnie i zbyt niebezpiecznie jak dla zwykłych kłusowników jakimi byli.
Tropiciel ruszył przodem. Las nie był naturalnym środowiskiem dla czarodziejów i kapłanów, bojowe zdolności Wulgara też raczej by im się na nic nie przydały.
Ośnieżony las był dość ciężki do przeprawy. Ivor szedł pierwszy wypatrując pułapek i ewentualnych niebezpieczeństw, w końcu elfy wspominały o pościgu, za nim szedł Brottor, później Mydło, którzy swoimi pękatymi cielskami odgarniali śnieg. Na samym końcu szła Jastra bacznie rozglądając się we wszystkich kierunkach. Szli bardziej na zachód, w dół góry na której się znajdowali. Tam według Ivora powinna znajdować się rzeka, którą będą musieli przejść dalej na północy.
- Masz. - Jastra podała Wulgarowi trochę suszonego mięsa, które wczoraj podarowali im elfowie. - Wiedziałam, że zjesz wszystko od razu. Mi to z resztą nie smakuje.
Krasnolud bez słowa zaczął przeżuwać podarunek. Minęło jakieś pół dnia, gdy las zaczął się przerzedzać a ich oczom ukazała się pokryta lodem rzeka. To był jeden z większych dopływów rzeki Rauvin, a to by oznaczało, że do wieczora, może nocą jeśli krasnoludy nie zbiorą się w sobie i nie przyspieszą kroku, dojdą do mostu przez który Ivor miał ich przeprawić. Niedaleko mostu znajdowała się gospoda "Różany Warsztat", w którym Ivor zatrzymywał się kilka razy w życiu. Tropiciel podzielił się z resztą nowinami na temat ich położenia.
- No to może, skoro jesteśmy już w połowie drogi, zatrzymamy się tu, potwornie bolą mnie nogi.
- To dobry plan, czuje się brudna, daj nam chwilę na odświeżenie się rycerzu.
Ivor przystał na namowy kompanów, choć bardzo niechętnie. Wolał być już daleko od osady goblinów. Pozostał czujny, kiedy reszta odpoczywała.
Jastra próbowała obmyć się trochę w zimnej wodzie rzeki cały czas wydając z siebie zabawne odgłosy cierpienia z powodu zimnej wody. To rozbawiło Ivora, jednak dalej nie spuszczał wzroku z lasu. Dobrze, że teraz nie zainteresował się elfką, gdyż w lesie [link widoczny dla zalogowanych] kryjące się nieudolnie gobliny szykujące się do ataku.
- Do broni! - Ryknął odbierając napastnikom element zaskoczenia.

MAPA:

Image

INICJATYWA:
Goblin Szaman (GS) - [link widoczny dla zalogowanych]
Wulgar - [link widoczny dla zalogowanych]
Ivor - [link widoczny dla zalogowanych]
Brottor - [link widoczny dla zalogowanych]
Gobliny (G1-G6) - [link widoczny dla zalogowanych]
Jastra - [link widoczny dla zalogowanych]

Pierwszy z lasu wyłonił się ubrany farbowane skóry goblin. Na jego głowie znajdowała się wilcza czaszka, to pewnie musiał być wódz tej grupy. Stojąc nad brzegiem skakał z nogi na nogę i wymachiwał rekami wyśpiewując dziwną inkantację. Fala magicznej energii, którą odczuli wszyscy na polu bitwy wystrzeliła w stronę elfiki, która nie [link widoczny dla zalogowanych] żadnych efektów czaru.
- Ja ci zaraz pokaże ty gnido! - Czar skierowany w kierunku jego Jastry oburzył go niesamowicie.
Gotowy do walki krasnolud szczelnie okrył się tarczą i powoli zaczął sunąć po grubym jeszcze lodzie.

Image


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:52, 14 Paź 2012 Powrót do góry

Ivor dobył strzały gdy tylko wydarł się do kompanów. Jego ręka tylko o chwilę spóźniła się z [link widoczny dla zalogowanych] strzały w kierunku szamana. Silvanus [link widoczny dla zalogowanych] mu dzisiaj i grot [link widoczny dla zalogowanych] szyję szamana, który z cichym gulgotem padł.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Nie 10:52, 14 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Scarned
Zajepicki



Dołączył: 02 Lis 2008
Posty: 413
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z 9 piekieł Baatoru
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 14:18, 16 Paź 2012 Powrót do góry

Brottor Wyciągnął zamarznięty buzdygan wraz se swą tarczą. Przeszło go kujące zimno, kąsając poprzez metal jego dłonie. Nie był pewny co do lodu pokrywającego rzekę, wydawało mu się to podejrzane. Nie mógł być jednak gorszy, raźnie ruszył za mydłem. Jeśli dobrze pamiętam zasady, to 1 akcja wyciągnięcie broni co do drugiej akcji to niestety kompletnie nie wiem jakie są kary poruszania sie po lodzie więc uznałem, że kończąc na środku rzeki wystarczy, jeśli za dużo to mnie popraw.
A tak btw, tak rzeka jest cała zamarznięta grubym lodem czy tylko jej część?, ponieważ na początku padł opis o Jastrze obmywającej się w tej rzece.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Scarned dnia Wto 14:19, 16 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 15:02, 16 Paź 2012 Powrót do góry

Gdzieniegdzie masz tafle grubego lodu, tak zwane kry. W końcu jesteście w górach. Może faktycznie, za słabo to opisałem. W każdym razie idąc powoli, czyli normalnym tempem możesz przejść rzekę do końca w kolejnej rundzie. Dobra, lecimy dalej.

Gobliny jak jeden mąż wyskoczyły z lasu. Dopiero teraz zobaczyły, że ich przywódca padł raniony strzałą tropiciela. Widać, że zawahały się, jednak na razie były pewne swojego zwycięstwa.
Pierwsze dwa gobliny wycelowały swoje dziryty w kapłana. Pierwszy z nich [link widoczny dla zalogowanych] Go w ramię, które nie zdążyło się zasłonić tarczą. Na całe szczęście było to ledwo [link widoczny dla zalogowanych]. Drugi lekko spóźniony rzut dotarł już do tarczy, od której się [link widoczny dla zalogowanych].
Trzeci goblin [link widoczny dla zalogowanych] na Wulgara. Podobnie [link widoczny dla zalogowanych] kolejny z nich. Obaj jednak odbili się od krasnoluda, który stał już na drugim brzegu jak mur.
Piąty przeciwnik podszedł do brzegu, gdzie miał się zaraz spotkać z kapłanem. W jego ręku widniał morgensztern, goblin był gotowy do walki.
Ostatni próbował z rzucić dziryt w stronę wojownika, jednak o mały włos jego włócznia nie trafiła [link widoczny dla zalogowanych]
Jastra nie była przygotowana do walki. Odskoczyła kilka kroków do tyłu rozglądając się za potencjalną bronią. Podniosła jakiś grubszy konar modląc się, że żaden goblin nie zajdzie aż tak blisko niej.
Wulgar odrzucił defensywną postawę, po czym niemalże od razu [link widoczny dla zalogowanych]. Jego topór wbił się celnie [link widoczny dla zalogowanych] goblina. Broń krasnoluda z głośnym chrząśnięciem wydostała się z gobliniego truchła, po czym [link widoczny dla zalogowanych] w ciele drugiego goblina, który był jeszcze zdezorganizowany po szarży. Ten cios okazał się być równie [link widoczny dla zalogowanych], goblin padł na ziemie martwy brudząc swą krwią błotniste podłoże.

Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Wto 15:03, 16 Paź 2012, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 16:40, 16 Paź 2012 Powrót do góry

Image

Ivor nie zastanawiał się długo. Ucieszony takim obrotem spraw naciągnął cięciwę. Nie zawahał się ze [link widoczny dla zalogowanych] w nadchodzącego (G2) goblinoida. Utkwiła ona w konarze drzewa. Ivora rozbawiło przerażenie małego brzydala, który obserwował tor lotu strzały. Nie było to dziwne, przecież przed chwilą w stylu Legolasa powalił jego wodza! Tropiciel obejrzał się za siebie na Jastrę, która wyglądała znów jak typowa dama w opałach. Posłał jej szczery uśmiech i szykował kolejną strzałę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Wto 16:43, 16 Paź 2012, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin