FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 William Edward Cromwell - PRELUDIUM Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 19:24, 05 Mar 2009 Powrót do góry

William czuł się lekko skołowany. Miał intensywny tydzień, praktycznie nie wychodził ze swego gabinetu i tłumaczył księgę, która go pochłonęła bez reszty. Co dziwne czym więcej przetłumaczył tym więcej pojawiało się pytań. Sprawiało to, że chodził ciągle poirytowany. To i jego sny. Od jakiegoś czasu męczyły go koszmary. Budził się z mglistym wrażeniem, że ktoś go goni. Rano nie pamiętał już prawie nic. Pozostawało tylko uczucie niepokoju.

Przez ostatni tydzień pracował prawie bez przerwy. Krótkie drzemki nie przynosiły wytchnienia. Rano w lustrze patrzyły na niego zmęczone, podkrążone oczy z pobladłej twarzy.

"Heh, no Will z twoją aparycją mógłbyś dzieci straszyć" - wyszczerzył się w parodii uśmiechu do swego odbicia. Umył się starannie i zmierzwił włosy. Zamierzał zjeść w końcu porządną kolacje i udać się na poszukiwanie Melindy. Miał sporo pytań, na które chciał uzyskać odpowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 13:29, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Znalazł adres Melindy w książce. Postanowił się tam udać i spytać ją o kilka nurtujących rzeczy. Zabrał oczywiście swój notatnik, egzemplarz "Beatusa" przysłany przez życzliwego znajomego a także oryginał... choć nie był pewien tego słowa. Wsiadł w wysłużonego VW i ruszył pod adres wyczytany w książce. Melina mówiła, że mieszka w pobliżu i dlatego odnalazł odpowiednie nazwisko i ulicę w Soho. Nie zamierzał jednak iść na piechotę w to "pobliże" czyli ok czterech mil.
Chwilę zajęło mu odnalezienie adresu. Nieduża kamienica zdobiona w neogotyckim stylu. Poczuł ciarki na plecach gdy z balkonu wyjrzał na niego łeb rzygacza... Wykrzywiał on twarz w grymasie odrazy do całego świata. Zresztą podobnych zdobień było tu więcej. William podrapał się po nosie i wysiadł w chłód nocy. Pomimo, że był już prawie maj londyńskie wieczory były chłodne. Wbiegł po schodach na piętro. Numer 8. To tu. Zgadzało się wszystko także tabliczka na drzwiach. M&P Price... Hmm... mieszkała z kimś. Mąż? Nie zauważył na jej palcu obrączki jednak mogła jej po prostu nie nosić. W dzisiejszych czasach młodzi odchodzili od takowego zwyczaju... Heh jakby William należał do starego pokolenia. Uśmiechnął się do swoich myśli. Zadzwonił... A może powinien najpierw sie umówić telefonicznie? Z tego całego zamieszania i swojego roztargnienia zapomniał. Skarcił się w myślach. Na naprawę błędu było już jednak zbyt późno. Otworzył mu mężczyzna około trzydziestki w nie najlepszej kondycji tak fizycznej jak i psychicznej. Miał ściągniętą twarz, zapadnięte oczy, opuszczone ramiona. Lekko się garbił. Wrak człowieka.
- Słucham? - rzekł szorstko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 18:12, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Spojrzał odźwiernemu w oczy i pewnym tonem oznajmił:

- Witam, proszę powiedzieć madam Melindzie, że przyszedł William Edward Cromwell.

- W sprawie tłumaczenia - po krótkiej niby oddech chwili dorzucił.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 20:08, 06 Mar 2009 Powrót do góry

Mężczyzna popatrzył z zainteresowaniem na Williama.
- To pan nic nie wie? - spytał smutno - Proszę wejść.
Gdy William to uczynił od razu podszedł do niego wysoki mężczyzna w szarym garniturze
- Witam. - rzekł grzecznie - Inspektor James Crowe londyńska policja. Panna Melinda Price zaginęła około tydzień temu. Czy zechciałby pan odpowiedzieć na kilka pytań.
Wprowadził Williama do pokoju. Było tam też dwóch innych mężczyzn, z pewnością również funkcjonariuszy. Siedzieli oni przy aparaturze do nagrywania i śledzenia rozmów telefonicznych. W pokoju unosił się dym papierosowy. Crowe posadził Willama na krześle. Miał trochę kwadratową twarz i gdyby William był skory do żartów nazwałby go komisarzem Frankiem od potwora Frankensteina... Detektyw przeczesał dłonią krótkie lekko przetłuszczone włosy i spytał:
- Znał pan Melindę Price? Jaki był to charakter znajomości? Wspomniał pan o jakimś tłumaczeniu. Proszę opowiedzieć wszystko.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 18:06, 07 Mar 2009 Powrót do góry

William nawet nie starał się ukryć zdziwienia. Po chwili wziął się jednak w garść i zaczął tłumaczyć nie wgłębiając się zresztą w szczegóły. Mieszkając w Soho nauczył się trzymać z daleka od Policji.

- Pani Melinda zjawiła się w moim antykwariacie i zleciła mi tłumaczenie pewnej książki z łaciny. Ponieważ do tej pory nie otrzymałem zapłaty postanowiłem się tu zjawić. Adres znalazłem w książce. Ot i cała historia.

Skończywszy William od niechcenia rozejrzał się po pokoju.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malkawiasz dnia Sob 18:07, 07 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 10:19, 08 Mar 2009 Powrót do góry

Pomieszczenie wyglądało jak salon. Niewielki stolik, fotele, mała sofa, dwa regały z książkami i barek. Panował w nim obecnie nieład spowodowany przez bytność policjantów. Najwyraźniej przebywali tu od kilku dni.
- Brat panny Price Malcolm - inspektor wskazał wymizerniałego jegomościa, który otworzył Williamowi - Zgłosił jej zaginięcie pięć dni temu. Miała ona prawie tydzień temu wyjechać do Jordanii jednak nigdy nie wsiadła do samolotu, który tam leciał. Czyli mam rozumieć, że od czasu gdy spotkał ją pan po raz pierwszy nie widział jej pan więcej tak?
Will miał już odpowiedzieć jednak obrazy, które pojawiły sie w jego głowie powstrzymały go przed szybką odpowiedzią. Jak przez mgłę widział Melindę łomoczącą w drzwi jego sklepu. Jak przez mgłę widział jak jakiś mężczyzna wynosi ją nieprzytomną z jego mieszkania... Obrazy zniknęły. Czy był jego wspomnieniami? Przecież prawie cały tydzień spędził na tłumaczeniu. Prawie nie wychylał nosa z domu. Jednak dziwne uczucie realności tych "wspomnień" nie opuszczało go...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 12:37, 08 Mar 2009 Powrót do góry

William zastanowił się nad pytaniem inspektora. Obrazy, które podsuwała mu świadomość zaniepokoiły go trochę ale uznał to za koszmary, które męczyły go podczas ostatniego tygodnia. Przez te tłumaczenie nie wysypaił się zbyt dobrze.

- Nie, później już się nie spotkaliśmy. Zdziwiło mnie to ponieważ podczas naszego spotkania odniosłem wrażenie, że Madam Melindzie zależy na czasie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malkawiasz dnia Nie 12:38, 08 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 20:53, 12 Mar 2009 Powrót do góry

Inspektor pokiwał głową i naskrobał coś w notatniku.
- Nic tu w takim razie po mnie. Proszę zostawić tylko swoje dane i jakiś kontakt. Z pewnością chce pan przedyskutować sprawy pieniężne z panem Malcolmem.
Malcolm zaprosił Wiliama do drugiego pokoju. Wyglądał na cichego i skrytego człowieka lecz gdy tylko zamknął drzwi prawie wykrzyczał w stronę Williama
- Nie wiesz!? Nie wiesz?! Przecież widziałeś co jej zrobili. Teraz nawet ja nie mogę jej pomóc!
Z początku William myślał, że to jakiś dowcip w stylu Candit Camera i że zaraz wypadną zewsząd ludzie z kwiatami i kamerami. Potem szybko skonstatował, że Malcolm tak się wydziera, że policja zaraz wpadnie tu aby aresztować Williama... albo ich obydwu. Jednak gdy nic takiego się nie stało Malcolm wyjaśnił
- Nie obawiaj się. Oni nas nie słyszą. Zapewniam. Słyszą całkiem inną rozmowę. O pieniądzach i takich tam. Teraz usiądź. Mamy do pomówienia.
Malcolm był nader tajemniczy lecz również zaintrygował Williama


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 6:53, 13 Mar 2009 Powrót do góry

„Wariat? Musiał postradać zmysły. Biedak.”

Wiliam lekko zbity z tropu odezwał się do Malcolma. Mówił powoli, spokojnie. Starał się tłumaczyć tak by nie zdenerwować bardziej poznanego przed chwilą mężczyzny. Tak jak w jego mniemaniu powinno się rozmawiać z szaleńcami. Chociaż zważywszy na okoliczności to raczej z kimś kogo dotknęło nieszczęście.

- Ja doprawdy nie wiem o czym Pan mówi. Ja – zająknął się lekko – widziałem Madam Melindę tylko raz. Więcej mnie już nie odwiedziła.

Przez głowę przewinęły mu się dziwne obrazy. Obrazy z jego snów. Przerażona Melinda. Ktoś ją goni. Demoluje jego antykwariat. I jacyś obcy ludzie. Dziwny mężczyzna. Dziwne oczy. Te oczy to jedyne co w tej chwili pamiętał. Oczy które przyćmiewały wszystkie wspomnienia.

„Ale przecież to sen, tylko sen. Przecież to nie zdarzyło się naprawdę. Antykwariat jest nienaruszony. TO FAKT. Trzymajmy się faktów. Tylko spokojnie. To z przemęczenia. To przez ta cholerną księgę. Tak. Właśnie tak”.

William w ciągu kilku chwil stopniowo uspokoił się. Zajął miejsce zaproponowane mu przez Malcolma. Pozwolił sobie nawet na lekki uśmiech gdy w końcu słowa Malcolma znalazły sobie drogę do jego skołowanego umysłu.

„Przecież widziałeś co jej zrobili! Widziałeś!?? Skąd on do cholery wie o moich snach. CO SIĘ TU DO CHOLERY DZIEJE?!!”


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez malkawiasz dnia Pią 6:54, 13 Mar 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 20:52, 17 Mar 2009 Powrót do góry

Mężczyzna uśmiechnął się półgębkiem, jednak był to kwaśny uśmiech.
- Co oni ci zrobili? - pokręcił głową i podrapał się po policzku. - Trzeba by ci przypomnieć co się wydarzyło. Nie wiem czy mi się to uda ale postaram się najlepiej jak potrafię.
Malcolm począł krzątać się po pokoju. Wyjął jakieś świeczki i drewnianą misę do której wlał trochę wody mineralnej. Zapalił knoty. Po pokoju rozeszła się woń spalonej stearyny. Był lekko poddenerwowany. Wszystko to wyglądało jak z jakiegoś snu a gdy Malcolm zaczął intonować jakąś melodię w obcym języku William poczuł się jak w jakimś nierealnym świecie.
- Spójrz w taflę wody - rzekł Malcolm. William z lekkim niepokojem lecz również z zaciekawianiem i rozbawieniem spojrzał. To co ujrzał było ukoronowaniem jego przeczuć.
Melinda goniona przez potwora, atak gargulca na jego antykwariat, grupa dziwnych ludzi i wreszcie oczy te dziwne lodowate oczy.
W tej chwili William nie zastanawiał się jak Malcolm pokazał mu te obrazy. Wróciła groza, którą czuł podczas tamtych wydarzeń.
- A więc dopadły ją te pijawki. - Malcolm oklapł na krzesło. Wyglądał teraz bardziej jak worek kości niż istota ludzka. - Nie chciałem do tego dopuścić. Mówiłem jej, że takie zainteresowanie Księgą Nod może na nią sprowadzić kłopoty. - westchnął i schował twarz w dłoniach. Płakał.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 7:32, 18 Mar 2009 Powrót do góry

Antykwariusz z udawanym spokojem obserwował przygotowania czynione przez Malcolma. W jego głowie jednak jedna myśl goniła następną.

„Czubek. Pierwszej wody wariat. Tylko spokojnie, z takimi najlepiej spokojnie, rób co on mówi i przytakuj”.

Jego nastawienie jednak uległo diametralnej zmianie po tym co ujrzał w tafli wody. Poczuł jak pęka w nim coś, jakaś obręcz w jego głowie, której istnienia nie podejrzewał. Opadła ciemna zasłona skrywająca jego własny umysł i wspomnienia schowane, gdzieś tam głęboko zaczęły wypływać na powierzchnie. Straszne obrazy, jeden po drugim układały się w mozaikę tamtego feralnego wieczora. Melinda rzeczywiście uciekała przed czymś, on ją wpuścił. A potem to coś, COŚ co wyglądało jak wyjęte żywcem z majaków okolicznych ćpunów lub gotyckich architektów. A potem… potem coś co przeraziło go bardziej niż potwór. Ten dziwny mężczyzna o przerażającym spojrzeniu.

Koszmar powrócił. Groza, którą wyparł z pamięci niemal wtłoczyła go w fotel. Starał się opanować. Rozluźni palce ściskające kurczowo poręcze fotela. Zmusił zaciśnięte gardło do przełknięcia śliny. W przezwyciężeniu słabości pomogła mu o dziwo ciekawość.

„Jak on to zrobił? Te obrazy w misie. Czary? Magia? Co on powiedział? Księga Nod? Coś mi to mówi. Ah, kraina Nod, na wschód od Edenu”.

William powoli brał się w garść. Sztuczki Malcolma wzbudziły w nim fascynację. Już jakiś czas studiował dzieła znanych okultystów i podświadomie wierzył w świat w nich przedstawiany lub co bardziej precyzyjne bardzo chciał uwierzyć. A teraz został wplątany w wydarzenia nie z tego świata.

Otrząsnął się, odchrząknął i zwrócił do płaczącego mężczyzny:

- Ja – znów odchrząknął przywracając ściśniętemu gardłu sprawność – Już pamiętam, powiedz proszę kim Oni byli i kim jesteś. Chciałbym pomóc jak tylko mogę, ale MUSISZ mi powiedziesz. Im więcej będę wiedział tym lepiej będę mógł pomóc.
- Weź się w garść i zastanówmy się jak znaleźć twoją siostrę – ostatnie zdanie powiedział o ton głośniej tak by przykuć uwagę Malcolma.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 13:41, 26 Mar 2009 Powrót do góry

Malcolm popatrzył na Williama przez łzy. Pociągnął nosem i wytarł twarz chustka, którą wyciągnął z kieszeni.
- To wampiry. Upiory bez duszy. Tak chciałem uchronić moją biedną Melindę. - westchnął i powstrzymał się od ponownego wybuchu płaczu. Drżał. - A teraz jest już za późno. Albo ją zabili albo... zrobili coś o wiele wiele gorszego... - spojrzał na Williama z determinacją - Albo zamienili ją w podobną sobie.
Malcolm zacisnął pięści i uderzył nimi w stół. Jedna ze świec przewróciła się i zgasła. Stearyna rozlała się po stole tworząc wzór... Obaj wpatrywali się tępo w zaschnięty łeb gargulca, który powstał z żółtawej stearyny...
- Musimy... muszę się z kimś skontaktować. Ale nie mogę dzwonić z domu... Musimy wyjść. - westchnął. Myśl o ratowaniu siostry dodała mu odwagi i pewności działania. W mgnieniu oka z załamanego starca zmienił się w pełnego werwy czterdziestolatka, którym zresztą był. Podszedł do okna i otworzył je. Byli na piętrze. Zanim William zdążył zareagować Malcolm po prostu wyskoczył w noc...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 10:50, 28 Mar 2009 Powrót do góry

„Wampiry? Upiory? Gargulce? Świrus! Wariat pierwszej wody.” – Pierwsze myśli Williama nie były pochlebne. Nie zmieniły się bardzo nawet gdy zobaczył jak Malcolm ucieka przez okno.
„Wariat. Ale ja nie lepszy!”

Nie zastanawiał się zbytnio i czym prędzej pognał do parapetu. Nie mógł pozwolić mu uciec. Miał jeszcze tyle pytań, a Malcolm wydawał się znać odpowiedzi. Musiał się trzymać Jak najbliżej niego. Wariat czy nie, nie mógł tu zostać sam i odpowiadać na pytania policji. Nigdy by mu nie uwierzyli. Nigdy.

Wychylił się w noc by zobaczyć jak uciekł Malcolm.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 10:30, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Gdy przyzwyczaił wzrok do ciemności spostrzegł jak Malcolm biegnie do budki telefonicznej. Szybko rozejrzał się za jakąś drogą w dół. Dobrym pomysłem byłoby zsunąć się po rynnie (to tylko jedno piętro). Malcolm musiał jednak uczynić to inaczej gdyż nie narobił przy tym aż tak dużego hałasu jak William.
Gdy znalazł się na dole ruszył w ślady swojego rozmówcy.
Malcolm stał już ze słuchawką przy uchu i czekał na rozmowę.
- Harry. Przysługa za przysługę. Tak kiedyś powiedziałeś. Ja się wywiązałem. Twoja kolej.
Malcolm poczekał chwilę słuchając niejakiego Harrego. Odłożył słuchawkę i szepnął do Williama.
- Idziemy. To dotyczy również ciebie.
Nie był jednak zachwycony tym, że William z nim idzie. Mówiła to jego mina. Cóż nie oponował więc pogodził się już z tym.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 11:46, 14 Kwi 2009 Powrót do góry

Antykwariusz skrzywił się w myślach:

„Mógłby się zdecydować, najpierw mówi: „MY” potem ucieka, znowu woła i znowu się krzywi. Dziwaczny typ.”

Will postanowił nie odstępować go na krok, teraz jak już go w to wciągnięto nie mógł zgubić tego szalonego dziadka. Był jedyną nicią wiążąco go z całą tajemnicą. Pozostał jeszcze manuskrypt, ale Wiliam miał świadomość, że samemu w tej kwestii wiele nie poradzi. Zbyt mało wiedział. Za to Malcolm wydawał się skarbnicą informacji. Musiał się go trzymać i nie pozwolić uciec.

- Dokąd idziemy? Mogę jakoś pomóc?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 8:00, 16 Kwi 2009 Powrót do góry

Malcolm spojrzał krytycznie na antykwariusza. Potarł nerwowo czoło i przeczesał dłonią włosy.
- Jakby nie było późno złapalibyśmy taksówkę. Ale o tej porze to bez sensu. Zresztą i tak trwałoby to za długo. Metrem też. Musimy skorzystać ze skrótu. - zamilkł na chwilę intensywnie myśląc - Nie wiem tylko czy jeszcze potrafię - rzekł sam do siebie.
- Tędy - rzucił po chwili i skręcił w zaułek.
Byli na tyłach jakiejś restauracji sądząc po zapachach wydobywających się zza drzwi. Malcolm podszedł do nich. Był metalowe, lekko zardzewiałe. Kiedyś miały zielona barwę ale farba dawno już z nich zlazła. Mężczyzna położył dłoń na klamce i zawahał sie przez chwilę. Spojrzał przez ramię na Williama.
- Zobaczyłeś już wiele a jeszcze więcej przed tobą. Może będzie to noc Przebudzenia ale jesteś w to wplątany już na tyle, że mogę zaryzykować.
- Muszę - dodał po chwili szeptem i szarpnął klamkę.
Najpierw pojawiła się ciemna ściana restauracyjnego magazynu i zawartość pomieszczenia lecz po chwili ten wizerunek zafalował i zmienił się w całkiem inne otoczenie. Jasne i przyjemne. Malcolm przekroczył próg i znalazł się w nim. Gestem ponaglił Williama...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 8:47, 16 Kwi 2009 Powrót do góry

„Skrót? Ale dokąd? Nieważne zobaczymy na miejscu”.

William bez wahania pobiegł za Malcolmem. Przystanął tuż zanim gdy majstrował przy klamce i ledwie zdusił krzyk. Dźwięk, który mimowolnie opuścił jego gardło przypominał raczej jęknięcie. Rozmowy o wampirach to jedno, sztuczki z misą, które wziął za hipnozę to drugie, ale TO! To już była lekka przesada dla jego zmysłów. Coś o czym zawsze marzył, coś czego istnienia raczej pragnął niż podejrzewał. Szukał tego w książkach przez całe swoje dotychczasowe życie. A to nagle stanęło przed nim walnęło go między oczy z entuzjazmem rosyjskiego hokeisty i powiedziało:

"Dzień dobry Williamie. To ja Magia. A co tam u ciebie?"

„ O matko, co ja bredzę, ja chyba zwariowałem. Ale przecież ja TO widzę. Nie mogłem zwariować. Nie mogłem? Przecież każdy wariat tak myśli. Musze się obudzić. Obudzić natychmiast. Zaraz, zaraz. On przecież też mówił o przebudzeniu. Czy ja śnie?”


Przez chwilę jego myśli krążyły wokół Malcolma i zorientował się, że on coś do niego mówi i gestykuluje. Jak zaczarowany postąpił kilka kroków ku niemu rozglądając się po miejscu w które wkroczył.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 9:05, 17 Kwi 2009 Powrót do góry

Przeszedł przez próg. Malcolm natychmiast zamknął za nimi drzwi. Uczynił to z miną szaleńca, który wie, że ściga go chmara zmutowanych jaszczurek.
- Mam nadzieję, że nie zostało to wykryte - rzekł sam do siebie.
Znaleźli się w jakimś hotelowym korytarzu. Świadczył o tym wystrój i numery na drzwiach. William ze zdziwieniem dostrzegł napis Hilton na zawieszonej karteczce "Nie przeszkadzać".
Malcolm ruszył przed siebie wymijając skołowanego antykwariusza.
- Mieszka tu mój znajomy. Jestem pewien, że już wie o naszym przybyciu. Pomoże mi odnaleźć Melindę a tobie... cóż też postara się pomóc. Chodź.
William ruszył za przewodnikiem. Zatrzymali się przed jednymi drzwiami. Te od razu otworzył wysoki i szczupły człowiek. Skóra na jego łysej głowie błyszczała od potu. Z pomieszczenia buchnął żar. Ogrzewanie podkręcił chyba do maksimum. Jednak człowiek ubrany był w szary golf i grube, ciemne, sztruksowe spodnie...
Malcolm wszedł bez słów. Jegomość przypatrywał się Williamowi jakby oczekując na jego reakcję.
- Przyjaciele Malcolma są moimi. Wejdź. Kimkolwiek jesteś.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 9:20, 19 Kwi 2009 Powrót do góry

Cisnęło mu się na usta tysiące pytań, począwszy od zwyczajnego „Gdzie my do cholery jesteśmy?” Sytuacja rozwijała się jednak w tempie galopującym. Z dziwnej w coraz bardziej niesamowitą. Biedny antykwariusz był już tak skołowany, że nie potrafił nic wydukać. Wszedł zaproszony przez przyjaciela Malcolma, bąknął jedynie:

- Dobry wieczór. Mam Na imię William – i oszołomiony rozejrzał się po pomieszczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 8:26, 21 Kwi 2009 Powrót do góry

- Mnie zwą Harry - uścisnął Willamowi dłoń i zamknął drzwi.
Ciepło w pomieszczeniu sprawiło, że antykwariusz rozpiął guzik koszuli. Nie chciał być niegrzeczny więc nie wspomniał o niedogodnościach panujących w pomieszczeniu.
Ich gospodarz zniknął na chwilę aby wrócić z tacą zapełnioną wysokimi szklankami wypełnionymi lemoniadą z lodem. Obaj chwycili za szklanki i ledwo wypowiedziawszy słowa podzięki wlali chłodną ciecz w gardła.
Malcolm zdjął sweter (najwyraźniej czuł się tu o wiele swobodniej od Williama)
- Potrzebna mi... nam twoja pomoc. - rzekł wreszcie siadając w fotelu.
Łysy człowiek uniósł brwi w udawanym zdziwieniu
- To już wiem...
- Melindę porwali Tremere, zdrajcy, niegodni...
Harry przerwał Malcolmowi gestem. Milczał przez chwilę po czym rzekł ostrożnie dobierając słowa.
- Wiem kim są i czego się dopuścili w zamierzchłych czasach. Jednak nie to was do mnie sprowadza. Przynajmniej nie ciebie Malcolmie. - zwrócił się do Williama - Ty nie szukasz jego siostry. Przynajmniej nie w tym samym względzie co on. Ty szukasz odpowiedzi. Odpowiedzi na pytania, które sam zadajesz sobie odkąd byłeś małym chłopcem. Wiedz jednak, że odpowiedzi powieść mogą cię na ścieżkę, z której może nie być już odwrotu. Pytaj więc.
- Moja siostra jest w tej chwili najważniejsza! - krzyknął Malcolm
Harry zamknął oczy i rzekł
- Odwróciłeś się od Tradycji, czemu one mają ci pomóc?
- Nie one tylko TY! Przysługa za przysługę. Wtedy w Berlinie tak powiedziałeś.
- Wiem co powiedziałem. Mówiłem jednak wtedy do przyjaciela i wiernego Tradycjom człowieka. Teraz nie widzę go tutaj. A jeśli to co mówisz jest prawdą nie pomożemy Melindzie bardziej teraz niż później.
- Ty widzisz w nim tylko kolejnego żołnierza!
- Zamilcz samowolnie albo będę zmuszony ci to umożliwić.
Harry otworzył oczy. Zaś William dostrzegł na twarzy Malcolma złość zmieszaną z bezradnością i ... strachem.
Łysy człek przemówił do antykwariusza.
- On już nam nie przeszkodzi. Przynajmniej do momentu gdy swą mądrość zmieni znów w głupotę. Tak więc sir Williamie. Proszę. Pytaj.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 6:13, 22 Kwi 2009 Powrót do góry

- Ja – William zająknął się, w jednej chwili stracił animusz w obecności Harrego. Nikt nie zwracał się do niego per „ser” już od bardzo dawna.

„Czy on coś wie? Czy to tylko przejęzyczenie?”

W normalnych warunkach nie zwróciłby na to najmniejszej uwagi. Ale warunki już dawno przestały być normalne. W ciągu krótkiego czasu od normalny przeszły do ekstremalnie dziwnych. Antykwariusz począł się nieswojo w obecności tych dziwnych ludzi. Powoli oswoił się już z myślą, że nie postradał zmysłów a wszystko co się wokół niego dzieje, wydarza się naprawdę.

William spojrzał się na Malcolma i wziął się w garść. W pełni go rozumiał, wszak chodziło o jego siostrę, gdyby ktoś chciał skrzywdzić siostrę Williama pewnie zachowywałby się podobnie. Odchrząknął i zaczął jeszcze raz.

- Ja chciałbym pomóc w znalezieniu Pani Melindy. W pewien sposób jestem zamieszany w cała sprawę. Pani Melinda zleciła mi tłumaczenie pewnego tekstu, potem pojawiła się u mnie gdy jakieś stwory deptały jej po piętach. Zdemolowali mi antykwariat i jakiś typ o przeraźliwym spojrzeniu zahipnotyzował mnie. Dopiero Pan Malcolm pomógł mi odzyskać wspomnienia.


William pokrótce opisał swój udział w wydarzeniach i w końcu pozwolił sobie na pytania:

- Kim Wy jesteście? Kim są Tremere? Czy ja śnie? Czy wy naginacie prawa natury? Czy można się tego nauczyć?

Gdy już raz otworzył usta pytania wylały się wartkim strumieniem. Każde pytanie, które zadawał powodowało powstawanie w głowie dwu kolejnych. Słowa cisnęły się na usta, a te nie kontrolowane pozwalały im uciec na wolność. William słysząc siebie umilkł na chwile. Miał jeszcze dużo pytań, ale chciał uzyskać odpowiedzi, więc postanowił dać szansę rozmówcy i złapać oddech przy okazji.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 6:54, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

Człowiek uśmiechnął się i pokiwał głową.
- Tremere to wampiry. Istoty dotknięte swego rodzaju klątwą. Piją krew, boją się słońca i tak dalej. Tremere to jedni z wielu jednak oni jak nikt inny z ich rodzaju dysponują mocami, które ty nazwałbyś magią. Wykradli ją prawdziwym magom. My nimi jesteśmy. Czy naginamy prawa natury? Cóż powiedzmy, że negocjujemy z rzeczywistością aby uchyliła nam kilka furtek dla naszych celów. - uśmiechnął się ponownie - I nie, ty nie śnisz sir Williamie.
- Myślisz, że... - szepnął nagle Malcolm marszcząc brwi. Na jego twarzy pojawiła się troska. Troska o Williama
- Być może. Jeśli się nie mylę sir Williamie od dawna interesujesz się hmm... okultyzmem, prawda? Tremere mogli zostawić go na później i bacznie obserwować. To co tak ściska pod pachą to z pewnością fragmenty Księgi Nod, w których posiadanie weszła Melinda lecz nie miała wystarczających zdolności aby dotrzeć do prawdziwej treści tam zapisanej. Pytanie jest tylko, skąd wiedziała, że uda się to sir Williamowi? - Harry przekrzywił swą łysą czaszkę w oczekiwaniu na odpowiedź, której antykwariusz nie umiał mu udzielić.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 8:09, 23 Kwi 2009 Powrót do góry

Tremere, wampiry, Księga Nod – William powoli zaczynał oswajać się z tymi dziwnymi słowami. W skupieniu przyglądał się dwóm Magom prowadzącym rozmowę, której subtelności nadal mu umykały.

„Szlag. Za mało wiem. Zbyt mało rozumiem. Koniecznie muszę się dowiedzieć więcej. Informacja to wielka siła.”

Uważnie przyglądał się obu mężczyzną. Nie umknął mu grymas troski na twarzy Malcolma.

„Powinien się martwić o siostrę, a on martwi się o mnie. Kurwa. nie dobrze, bardzo niedobrze. W co ja wdepnąłem.”

Powoli zaczynało mu świtać wrażenie, że splot niesamowitych wydarzeń, które mu się ostatnio przydarzały wcale nie musiał być przypadkowy. Pytania Harrego niosły za sobą wyraźna wskazówkę, że musiał być wcześniej obserwowany. Prawdopodobnie przez Melindę, ale być może przez tych złowieszczych Tremere. Druga opcja była taka, ze obserwowali tylko Melindę, a za nią trafili na niego. Obie myśli były równie niepokojące. Poczuł, ze nagle zaczynają go swędzieć plecy. Miedzy łopatkami, w tym miejscu gdzie najtrudniej się podrapać. Dziwne wrażenie bycia obserwowanym. Powaga wyzierająca z twarzy Harrego i Malcolma zaczęła udzielać się i jemu.

- Czy oni – Will przełknął ślinę – czy oni mogą nas teraz obserwować?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 7:51, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

Harry uśmiechnął się tajemniczo i popatrzył porozumiewawczo na Malcolma.
- Nie - rzekł krótko i usiadł.
William poczuł kolejną falę gorąca. Spojrzał na okno. Było otwarte lecz zasłonami nie poruszał nawet najmniejszy podmuch wiatru. W sumie jak się nad tym zastanowić... całe ciepło dobywało się właśnie stamtąd...
Harry przerwał jego rozmyślania.
- Ale nie ulega wątpliwości, że z pewnością Pana obserwowali. Cóż Pańskie zniknięcie spowoduje poruszenie w ich środowisku...
- Powiedz mu... - wtrącił się Malcolm nieśmiało
- Przebudzenie nie może być aż tak gwałtowne - odpowiedział mu Harry - Tremere - kontynuował - Są sprytni gdyż mają za sobą stulecia praktyk. Prób i błędów. Doprowadzili swoją sztukę do potężnego poziomu jednak nie jest ona tak elastyczna jak nasza magia. Mogą wiele lecz potrafią się uczyć tylko tych sztuczek co już znają. Nasza moc jest o wiele potężniejsza, gdyż każdy jej aspekt może zostać wykorzystany w inny sposób... - Harry patrzył na antykwariusza z miną ojca, który próbuje wyjaśnić pięciolatkowi teorię fizyki kwantowej. Jednak z ogromną nadzieją w oczach...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
malkawiasz
Gracz



Dołączył: 19 Lut 2009
Posty: 299
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 10:34, 28 Kwi 2009 Powrót do góry

- Improwizacja jest ważna – William skinął w zamyśleniu głowa – To i zdolność przystosowania to cechy, które pozwoliły ludziom zdominować inne gatunki.

Antykwariusz zamyślił się. Jeżeli ci Tremere mają jednak słabości to może nie jest tak źle.

- W takim razie aby wykiwać Tremere trzeba działać nieprzewidywalnie i nie powtarzać tych samych sztuczek. No i działać w dzień – Williamowi przypomniały się legendy, które słyszał o wampirach. Spokój jaki promieniował od Harrego trochę go uspokoił.

- Co w takim razie musimy uczynić?
– jego spojrzenie wędrowało od jednego do drugiego mężczyzny. W ich towarzystwie zaczynał się czuć jak przedszkolak na zjeździe laureatów nagrody Nobla.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin