FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Cena Posłuszeństwa - WĄTEK GŁÓWNY Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Autor Wiadomość
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 17:13, 03 Mar 2010 Powrót do góry

1 Mirtul 1372 RD, Dojo Asano, SW Rokugan

-... Ten ostatni musiał nadać jednemu z synów nazwisko Hantei. Hantei Naseru spędził większość dzieciństwa w posiadłości Hantei XVI i nosi nazwisko ostatniej dynastii cesarstwa. - Tsurenu był już zmęczony ciągłymi naukami młodych samurajów, co powodowało, iż jego głos stawał się coraz bardziej monotonny.
Stary Asano, jak na niego mówili był bardzo mądrym człowiekiem. Gamunaru Bogigono, samuraj klanu Lwa osierocił go gdy ten miał zaledwie czternaście lat. Od tamtego czasu sam zarządzał włościami rodziny. Większość plebsu klanu Żurawia znało go i ceniło jego mądrości o których wiele się mówiło w całym Rokuganie.
Teraz niestety jego legenda powoli cichnie, a sam Tsurenu nie wychyla już nosa spoza swojego dojo, zajmując się uczeniem swoich samurajów. Dzięki takim ludziom jak on Góry Zmierzchu są omijane przez ludzkie niegodziwości. W obecnym czasie Tsurenu piastuje obowiązki sędziego klanu Żurawia na ten region. Długo by można było jeszcze wymieniać jego zaszczyty i stanowiska, jednak to nie o niego tym razem mi chodzi.
- Toshiro! Jeśli nie będziesz znał historii Rokuganu nie będziesz dobrym samurajem! - Toshiro... Syn Tsurenu, był najstarszym samurajem uczącym się jeszcze kodeksu bushido. Nigdy nie uważał podczas nauk, to pewnie dla tego był on najgorszym uczniem swojego ojca. Był on również jedynym jego synem, który miał objąć po nim stanowisko sędziego i całe dojo. Tsurenu nie był jednak dla niego zbyt surowy. Wiedział, a być może tylko liczył, że mądrość przyjdzie mu z wiekiem.
Shogun przysiadł na podłodze spuszczając na chwilę głowę. Znajdowali się w jednym z większych pomieszczeń w całym dojo. Kiedyś odbywały się w nim ćwiczenia fechtunku, jednak teraz jest to sala rozpraw, w której również odbywają się nauki. Przez lekkie papierowe ściany prześwitywały promienie słoneczne, które teraz jak rzadko kiedy oświetlały zdobiony klosz podwieszony pod bambusowym sufitem. Ta pora roku najbardziej odpowiadała młodemu samurajowi. Zawsze marzył o wyruszeniu w podróż podobną do tej, o których jego ojciec opowiadał jak ten był mały.
- Możecie się rozejść moi uczniowie, koniec na dziś... - Powiedział spokojnym głosem, po czym wstał i podszedł do jednej ze ścian, dotknął ją ręką.
Toshiro poczuł w sobie jakby winę za to. Jego ojciec wydawał się zmartwiony, tylko, czy oby na pewno powodem jego zmartwień był młody samuraj? Nie zastanawiając się długo wstał i wyszedł z pomieszczenia. - Nie ty Toshiro. - Powiedział sędzia nie odwracając się w stronę syna. - Usiądź, coś ci jeszcze opowiem...
Toshiro faktycznie był dość zuchwały, jednak jego honor nakazywał mu słuchać ojca. Siadł zatem na ziemi. Kiedy to uczynił Tsurenu odwrócił się w jego stronę, podszedł bliżej po czym usiadł metr przed nim.
- Kenusatu Suchiba z klanu Lwa, mój dobry przyjaciel od wielu lat prosił mnie o przysługę. Prawdą jest, że nie byłem mu żadnej winien, jednak znam Kenusatu od małego chłopca i znam też jego przeczucia. Jego syn Jirei postanowił poddać się Próbie Lwa... - Przerwał na chwilę. Wpatrywał się w oczy swego potomka. - Nie pamiętasz... Nie uważałeś. Po to właśnie są moje nauki synu! Próba Lwa to wyższa forma wprowadzenia do szlacheckiej kasty klanu Lwa, którą musi odbyć każdy Shogun. Kenusatu wiele razy pisał mi o swoim synu, podejrzewam, że jest teraz mniej więcej w twoim wieku, wiem jednak też, że Jirei jest bardzo niesforny i w swojej drodze nie kieruje się sercem ani umysłem. Jirei wyruszył do Chaohu samotnie wyrzekając się posiadania przy sobie kompana z klanu Lwa. Probą mojego przyjaciela jest abym wysłał mu do pomocy mojego najlepszego samuraja... Nie wyślę Tejugego, gdyż podróż do Chaohu nie jest próbą umiejętności. Wyruszysz razem z Jireiim a podczas swej podróży nauczysz się czym jest posłuszeństwo i honor.
Tsurenu skończył mówić. Wstał, po czym wrócił do ściany przed którą stał przed chwilą. Delikatny papier uginał się pod ciężarem jego ręki gdy ten muskał ją wodząc po malowidle przedstawiającym krajobraz północnych krain.

Jeszcze tego samego dnia Toshiro spakował swój tobołek i wyruszył w drogę, którą wskazał mu jego ojciec. Szedł na wschód, gdzie według wytycznych od ojca miał spotkać się z Jireiim po trzech dniach marszu w gospodzie Chigu.
Z dojo wyruszył późnym wieczorem tuż po wieczerzy. Nie musiał się z nikim żegnać długo, gdyż całe dojo wydawało się wiedzieć przed nim o jego podróży. Miał na drogę przygotowane kilka racji podróżnych i trochę ubrań.
Dojo rodu Asano było położone w bardzo pięknym miejscu. Otoczone było majestatycznymi górami, które pokryte były polami ryżowymi należącymi do jego ojca. Po jakiejś godzinie drogi wyszedł z pięknej kotliny znajdując się teraz na mniej przyjemnych wschodnich ziemiach Asano. Ziemie te były prawie w całości pokryte bambusowymi lasami. Miejscowi powiadali, że w tych lasach mieszkają duchy przodków całego klanu Żurawi, jednak Toshiro pamiętał z nauk ojca, że jest to tylko legenda.
Samotna podróż była dla Toshiro wyzwaniem o którym marzył bardzo długo. Za jedynych kompanów miał swoje rodowe miecze, które niegdyś należały do jego wuja Bugejuriego, który również został zabity przez Gamunaru.

3 Mirtul 1372 RD, Wschodnie Ziemie Asano

Kolejny dzień w samotności męczył już młodego Toshiriego. Nigdy jeszcze nie oddalił się tak daleko od swojego domu. Pamiętając wciąż słowa swego ojca parł naprzód. Był już u kresu Wschodnich Ziem Asano. W tym miejscu kończył się również Las Duchów i ziemie jego rodziny. Teraz szedł przez wrzosowiska. Nie pamiętał jak zwały się te ziemię, jednak nie to go martwiło teraz najbardziej. Musiał zdążyć na czas, a przez jego lenistwo był już spóźniony o kilka godzin. Niestety nie było przy nim jego matki, która zmuszała go do przedwczesnego wstawania na dodatkowe treningi po to by być lepszym i lepszym samurajem.
Kolejne godziny mijały, aż w końcu wrzosowiska ustąpiły miejsca pastwiskom. Po środku dużej łąki stała samotna wznosząca się na jakieś piętnaście metrów wyżyna, na które kwitła wiśnia. Swym bacznym wzrokiem Toshiro dostrzegł dwie sylwetki stojące naprzeciw siebie. Górka była oddalona od niego o około dwieście, może trzysta metrów, więc zaciekawiony samuraj podszedł bliżej.
Na tle zachodzącego z wolna słońca dostrzegł, że obie postacie mają w ręku katany. Samuraj szybko domyślił się, że wojownicy odbywali właśnie pojedynek iaijutsu o którym dawniej wiele się uczył.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Czw 15:21, 04 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 19:33, 04 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro z uwagą słuchał ojca, choć zdarzało mu się czasem wybiec myślami gdzieś hen w krainy Rokuganu. Zawsze z pokorą przyjmował coraz to nowe kary. Z początku znosił razy bambusowym kijem. Potem godzinami potrafił sterczeć z dwoma wiadrami pełnymi wody w rozłożonych ramionach i to stojąc na jednej nodze. Do czasu skończenia szesnastych urodzin bardziej widział w tym karę niż coś innego. Dopiero wtedy odkrył systematykę działań ojca. Wcześniej sądził, że Tsurenu go nie kocha a wręcz nienawidzi, lecz potem przyszło olśnienie i Toshiro zrozumiał, że żadna kara nie skrzywdziła go bardziej niż jego lenistwo podczas nauk.

Dziś choć był już mężczyzną wciąż zachowywał się jak szczeniak. Skarcił się za to w myślach po raz ostatni. Wreszcie "kara" na jaką czekał nadeszła. Oczywiście było to o niebo lepsze od wyrzucenia z rodzinnych stron z piętnem Ronina więc radość młodego Żurawia była również większa.

Otarł pot z czoła gdy wyszedł z Lasu Duchów. Legendy legendami lecz na pozór błahe opowiastki musiały wziąć swój początek od pewnych wydarzeń? Może miała tu miejsce jakaś bratobójcza bitwa, o której historia milczy lub stało sie tam coś gorszego. Toshiro ufał karmie. A tam gdzie było więcej yin niż yang mogło się przydarzyć coś niepokojącego.

Gdy znalazł się pod rosłą wiśnią i dostrzegł walczących próbował utrzymać w cuglach swój zapęd. Pojedynek iaijutsu był honorowa forma rozstrzygania sporów i kodeks bushido choć zawierał wiele prawd i mądrości surowo zakazywał przerywanie takiego pojedynku. Jeśli zaś samuraj uwolnił ostrze katany z niewoli pochwy to musiała ona skosztować krwi. Prawa iaijutsu były od wieków nieubłagane. Tylko jedna osoba wychodziła stamtąd żywa.
Nic jednak nie zabraniało przyglądać się owemu pojedynkowi. Choć Toshiro doskonale wiedział, że nie trwają one zbyt długo ruszył biegiem przed siebie aby dostrzec choć ułamek tego widowiska. Później jak los pozwoli ułoży pieśń o tym wydarzeniu i w gospodzie w Chigu rozgłosi imię zwycięzcy.
Toshi [jak pieszczotliwie wołała do niego matka i ciotki] ruszył przed siebie co sił!


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pią 14:31, 05 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro biegł przez polanę cały czas obserwując zdarzenie. Nie chciał wszak ominąć zakończenia tego pojedynku.
Po chwili znalazł się u podnóża górki. Tam zwolnił lekko zasapany i zaczął powoli wspinać się na łagodną wyżynę. Cały czas obserwował stojących samurajów, jednak jak dotąd żaden z nich nie poruszył się. Stali na przeciw siebie z katanami gotowymi do zadania ciosu. Ta walka wyglądała jednak jak pojedynek na wzrok. Toshiro nie wiedział ile już tak stali, jednak czuł, że musi zobaczyć kto będzie zwycięzcą.
Kiedy znalazł się na górze przysiadł sobie pod drzewem. Pomyślał sobie, że może to być dobra chwila na krótki odpoczynek. Swoje opóźnienie tłumaczył sobie tym, że Jirei jako szlachcic i tak zapewne spędzi dzień, albo dwa w gospodzie, sam z resztą by tak zrobił.
Siedział tak jakiś czas cały czas obserwując co się stało. Kątem oka dostrzegł, że z północy, przez wrzosowiska idzie młody mężczyzna. Ten jednak nie był samurajem. Kiedy jego postać wyłoniła się z wrzosowiska Toshiro dostrzegł, że jest on ubrany w ashigaru (S. 76), a w rękach dzierży naginatę (S. 73). Podobnie jak jeden z walczących miał na sobie mon Smoka. Teraz Toshiro zauważył, że drogi z wojowników nosił mon Lwa.
Człowiek w końcu zbliżył się do walczących, po czym przysiadł krzyżując nogi zaraz za Smokiem. Ani razu nie raczył nawet spojrzeć na młodego Żurawia siedzącego pod wiśnią.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 9:36, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Młody Asano wpatrywał się w zastygłych w bezruchu samurajów. Mon Lwa nasunął mu pewną myśl. Czy to może być Jirei? Czy to ten sam Lew, do którego wiodła go ścieżka? Dowiedzieć się mógł tego dopiero po zakończeniu pojedynku. Żywił nadzieję, że porozmawia z żywym Lwem. Nie to, że miał uprzedzenia co do Smoków, jednak porywcze serce samuraja nie chciało aby jego podróż zakończyła się pod tą wiśnią.
Potem zjawił się drugi Smok. Ashigaru był z pewnością przybocznym samuraja. Nie uszła uwadze Toshiro jego długa włócznia. Lekkostopy, choć był chłopem, hinin'em, nie bez powodu towarzyszył szlachcicowi z klanu Smoka. Z pewnością nie nosił naginaty tylko na pokaz.
Odetchnął głębiej i począł wpatrywać się w oblicza "walczących". Z pewnością czekali na jakiś sygnał od duchów. Jakieś drgnięcie gałęzi bądź odgłos wydany przez ptaka. Toshiro odprężył się i oparł wygodniej o drzewo. Czekał aż pojedynek się rozstrzygnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 19:43, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Stali tak jeszcze około dwudziestu minut. Toshiro zdążył się odprężyć i trochę odpocząć przed dalszą podróżą.
W pewnym momencie coś się stało. Młody żuraw nie zdążył zarejestrować wszystkiego, gdyż wszystko trwało jakieś dwie sekundy. W pierwszej sekundzie Toshiro zauważył jak smok podnosi miecz do cięcia i jeszcze w tej samej sekundzie tnie przeciwnika. W drugiej sekundzie lew osunął się na ziemię spokojnie.
Ashigaru stanął na równe nogi a jego samuraj machnął mieczem strzepując z ostrza krew pokonanego. Schował broń, po czym odwrócił się w stronę żurawia. Spojrzał na niego przez chwilę, po czym odwrócił się do ashigaru.
- Głupiec! Mówiłem mu, że tak to się skończy.
- Tak jest mistrzu, jak zwykle nie myliłeś się. - Odpowiedział pokornie człowiek kłaniając mu się nisko. Powtórzył tą czynność jeszcze kilka razy. - Ten młody żuraw też wyzwał cię na pojedynek? Ja go znam, to syn Tsurenu, jego lepiej nie ruszać...
Samuraj odwrócił się jeszcze raz do młodego Toshiro. Podszedł do niego i zatrzymał się na kilka metrów przed nim.
- Czy to prawda? To ty jesteś Toshiro, syn Tsurenu z klanu Żurawia?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Sob 20:04, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 20:01, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro wstał na równe nogi prawie podskakując. Szybko poprawił kimono i tak jak nakazywała tego etykieta skłonił sie lekko i rzekł
- Hai! Jestem Toshiro Asano. Dozo yoroshiku (miło cię poznać). Tak wielki mistrz oręża zaszczycił mój wzrok pokazem zwycięskiego pojedynku.
Toshi nie powiedział już nic. Czekał aż jego rozmówca się przedstawi. Nie miał powodu aby wyzywać go na pojedynek. Nie, Toshiro nie bał się śmierci - kodeks bushido jasno określał, że śmierć z honorem to najlepsza śmierć. Jednak młody Żuraw nie widział nic honorowego w bezsensownej śmierci. Smok nic mu nie uczynił a co za tym idzie do póki go nie wyzwie otwarcie Toshi nie będzie czynił nic w tym kierunku.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 20:02, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 20:14, 06 Mar 2010 Powrót do góry

- Mi również miło cię poznać Toshiro. Wybacz moje maniery. Nazywam się Sufumo Kiose z klanu Smoka. - Sufumo skłonił się przed żurawiem, po czym przysiadł w miejscu, obok tego, w którym wcześniej siedział Toshiro.
Ashigaru podszedł do Żurawia i również ukłonił się kilka razy. Nie odzywał się jednak, ani nawet nie patrzył na Asano, zupełnie jak gdyby był mu coś winien. Siadł koło swojego mistrza.
Sufumo wskazał ręką miejsce koło siebie.
- Porozmawiajmy... - Toshiro przysiadł obok niego. - Nie spodziewałem się, że ujrzę jeszcze kiedyś Żurawia Asano poza jego Dojo. Zwłaszcza tak szlachetnie urodzonego... Co sprowadza cię na te zie... - Jęk pokonanego przerwał mu w połowie słowa. - Chito! Zajmij się tym człowiekiem! - Ashigaru podbiegł do pokonanego Lwa, po czym zaczął go badać. - Zatem... jaki interes sprowadza cię tutaj?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 20:18, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro spojrzał bacznie na Sufumo.
- Zanim odpowiem ci na to pytanie pozwól, że sam zapytam. Kim był ten Lew, który padł pod twoim mieczem? - wskazał otwartą dłonią na leżącego samuraja.
Żuraw miał nadzieje, że usłyszy każde inne imię niż Jirei. Jednak coś w środku samuraja mówiło, że usta Smoka za chwilę ułożą się w to imię. Jedno jedyne imię, którego Asano nie chciał teraz usłyszeć.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 20:19, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 20:47, 06 Mar 2010 Powrót do góry

-Chashiyo Dagebo... Tak mówił, że się nazywa, choć jego mon wskazuje na klan Lwa... - Kiedy Toshiro spojrzał na niego niezrozumiale ten podjął znowu. - Wybacz, możesz nie znać tego nazwiska. Dagebo są jednym z większych rodów klanu Kraba. Poza tym kilka lat temu spotkałem Chashiyo daleko na wschód stąd i nie wyglądał tak jak ten tu. - Toshiro zauważył, że ashigaru chce coś powiedzieć, jednak czekał spokojnie aż jego pan skończy. - Dagebo są wielkimi wojownikami, a ten tu, choć waleczny nie mógł by dorównać żadnemu z nich... Choć, kto wie? Może krzyżowali się z klanem Lwa. Niestety nic mi o tym nie wiadomo. W każdym razie ten pyszałek nie będzie więcej stanowił zagrożenia opodal twych ziem panie.
W końcu ashigaru podszedł bliżej i jeszcze raz skłonił się. Z głową spuszczoną niemalże do ziemi począł mówić.
- Mój panie... ten Lew umiera. Mówi coś o honorze, chyba chce z tobą rozmawiać.
- Nie odmówię mu tej ostatniej prośby. - Sufumo wstał, a jego miecz zaklekotał uderzając o drugi przypięty do skórzanych pasów na plecach. - Chodź jak chcesz ze mną Toshiro, może dostaniesz odpowiedzi na swoje pytania...
Odwrócił się plecami, po czym odszedł. Toshiro nie chcąc tracić okazji na poznanie Lwa ruszył za Smokiem.
Sufumo zatrzymał się metr od leżącego, po czym przysiadł na piętach układając ręce na kolanach.
- Honor... - Wymamrotał Lew. - Splamiłem swój honor... - Jego zakrwawiona ręka powędrowała gdzieś pod kimono. Zdaje się, że czegoś szukał.
- Nie splamiłeś honoru walką samuraju. Porażka nie przekreśla twojej zapewne dzielnej historii.
- Zawiodłem... - Splunął krwią. Teraz Toshiro zauważył, że rana ciągnąca się od szyi po pachwinę była potężna. Wielka moc musiała drzemać w ostrzu Sufumo. - Zawiodłem swojego ojca. - W końcu wyciągnął rękę z jednej z kieszeni w kimonie trzymając w niej teraz jakąś kartkę. - To... to musi zostać dostarczone... - Sufumo nie odzywał się. Toshiro zauważył jak Smok skrzywił się widząc "prośbę" Lwa. - Dostarczone... Chaohu... (Jak gdybyś nie pamiętał to przypomina, że jest to twierdza do której zmierzał Jirei.) Musi...
W tej samej chwili samuraj wydał z siebie swoje ostatnie tchnienie.
Sufumo wstał, po czym wrócił na swoje dawne miejsce. Przysiadł nie czekając na Toshiro. Jego ashigaru postąpił za mistrzem. Mijając żurawia jeszcze raz mu się ukłonił.
Toshiro stał teraz nad martwym Lwem patrząc jak reszta jego krwi wolno zdobi wzgórze. Jego ręka dalej kurczowo trzymała kawałek papieru. Smok teraz wydawał się być bardziej zmartwiony. Ashigaru wyciągnął ze swojej torby skórzany bukłak, który poda mistrzowi. Ten wypił łyka spokojnie. Dalej nic się nie odzywał, widocznie czekał na reakcję Żurawia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 23:02, 06 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro nabrał pewności, że ma przed sobą Jirei. Cóż może nie przeszedł swojej próby Lwa lecz Żuraw zgadzał się z Sufumo, plamy na honorze nie było.
Ukląkł przy ciele samuraja i delikatnie otworzył ciepłą jeszcze dłoń Lwa, wyjmując z niej kartkę.
- Pytałeś o cel mojej podróży - rzekł Toshiro do samuraja - Oto i on. Szedłem aby spotkać się z tym oto Lwem - odwrócił twarz do Smoka - Nie chowam urazy jeśli o tym myślisz. Dziś nie jest już czas na obnażanie ostrzy. Stało się zgodnie z kodeksem bushido i nie jestem tym aby to podważać. Wręcz przeciwnie, mogę to nawet poświadczyć. - Asano wetknął sobie kartkę za kimono i wstał.
- Zanim odejdę - rzekł i postąpił kilka małych kroków w stronę Sufumo - Powiedz mi dwie rzeczy. Co było sporem w tym pojedynku i którędy zajdę do gospody Chigu?
Żuraw ukląkł na obu kolanach i przysiadł na chwilę czekając na odpowiedź. Nie spuszczał wzroku z oblicza Smoka. Jako samuraj mógł sobie na to pozwolić.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Sob 23:03, 06 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 23:18, 06 Mar 2010 Powrót do góry

- Wybacz panie, ale czy ty mnie o coś oskarżasz? - Sufumo był wyraźnie zaskoczony zuchwałymi spostrzeżeniami chłopaka. - Chashiyo sam wyzwał mnie na pojedynek nie wierząc w mityczną moc mojego ostrza. Nie moja wina, że chciał przekonać się o niej na własnej skórze. - Smok wydawał się być zmieszany. Nie wiedział, czy gniewać się, czy żałować młodego Toshiro - Nie chciałem go zabijać, uwierz mi. To jest powód tej waśni. Daj mi teraz spokój panie. - Sufumo odwrócił się w drugą stronę, po czym zaczął medytować.
Wiosenny wiatr zawiał przez wrzosowisko odrzucając do tyłu białe włosy Żurawia. Wiśnia zaszumiała posępnie, gdy ashigaru podszedł bliżej Toshiro odsuwając go od mistrza Smoka.
- Panie... Chigu znajduję się na wschód stąd. Jeśli teraz ruszysz powinieneś być tam chwilę po zmierzchu. Nie jest to daleka droga, ani też specjalnie niebezpieczna. Myślę, że... wydaje mi się, że pora na pana... - Ashigaru ukłonił mu się kolejny raz nie patrząc mu w oczy.
Toshiro spojrzał na wschód. Długo już nie widać było tam słońca. Był to znak, że dzień powoli się zamyka. Panorama tego miejsca była dość monotonna. Kilka dobrych kilometrów wrzosowisk, które później zamieniały się w kolejny bambusowy las. Może chociaż w tym nie będzie duchów - pomyślał młodzieniec. Las wydawał się trochę gęstszy od tamtego, przez który wędrował. Daleko za nim widać było nie wielką górę.
W końcu Toshiro przestał marzyć i wrócił do rzeczywistości. Ashigaru dalej stał przed nim głową schyloną na wysokość kolan Żurawia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 23:29, 06 Mar 2010 Powrót do góry

- Będzie jak sobie życzysz panie Kiose. Bądź w dobrym zdrowiu - zwrócił się do Smoka po czym wstał i skłonił mu się i odwrócił. Raz jeszcze spojrzał na szczątki Lwa. Słuchał uważnie słów Chito po czym ruszył bez słowa na wschód zostawiwszy Smoka, jego legendarny miecz oraz ashigaru samym sobie. W myślach układał zaś dalszy plan działania.
Za nic w świecie nie chciał wracać w rodzinne strony. Jirej nie żył, lecz zostawił coś co najwyraźniej nie dawało spokoju jego duszy. Asano rozwinął kartkę, którą Lew w geście rozpaczy zostawił odchodząc w zaświaty. Spuścizna Jiriego niepokoiła Toshiro. Czemu Lew podszywał się pod Kraba? To było niegodne samuraja. Bushido jasno określało, że skaza na honorze samuraja, który skrywa swą twarz za maską pozostanie z nim na zawsze.
Żuraw postanowił wypytać właściciela gospody o to co w niej zaszło. Chciał też wziąć za języki służki oraz gejsze. Marzył o ciepłej kąpieli i jeszcze cieplejszej sake


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Nie 21:19, 07 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro rozwiązał rzemień, na który zawiązana była wiadomość. Otworzył delikatnie kartkę. Niestety była ona dość nasączona krwią i delikatna, że nie chciał ryzykować na razie otwierania jej. Mogła się wszak zniszczyć a wtedy wcale nie było by pożytku z niesienia jej do Chaohu. Zdołał jedynie przeczytać, że jest ona pisana przez Kenusatu Suchibe i adresowana jest ona do Kustashu mistrza Chaohu.
Może jak wyschnie będzie można odczytać resztę. O ile tusz się nie rozmazał... Tak, czy owak Toshiro czuł pewność co do tego, że znalazł Jirei Sushibe. Miał mieszane uczucia co do tego, czy wyruszyć wypełniając jego honor. Miał jednak nadzieję, że bezpiecznie dotrze do Chigu, gdzie prześpi się z tym i odczyta resztę wiadomości.
Pożegnawszy się z samurajem i jego strażnikiem ruszył dalej na wschód. Całą drogę przez wrzosowiska rozmyślał nad biednym Jirei, który tak bezmyślnie padł ofiarą miecza tuż przed sprawdzianem dorosłości. Może to i lepiej. - Myślał Toshiro. - Tym co pokazał zagwarantował sobie, że i tak nie przeszedł by ciężkich prób Chaohu.
Kiedy skończyły się wrzosowiska umysł Toshiro skupił się na wyznaczaniu kierunku. W lasach bywa z tym problem. Na całe szczęście Toshiro znalazł ścieżynkę, szeroką na niecały metr, która prowadziła w owym kierunku.
Owa ścieżynka zamieniała się dalej w gościniec. Teraz Toshiro miał pewność, że dotrze do Chigu. Szeroki na ponad sześć metrów gościniec prowadził dalej z północy na wschód, także nie było też problemu z ustaleniem dokładnie którą stroną ma iść. Kolejne godziny mijały. W końcu słońce schowała się gdzieś za plecami podróżnika. Teraz las wydawał się straszniejszy. Cały czas bacznie obserwując mistyczne zakamarki tego miejsca Toshiro parł na przód. Nocą było trochę zimniej, toteż młodzieniec narzucił na siebie koc, który dostał od matki jeszcze przed wyjściem z dojo.
Od tamtego czasu minęły dwie godziny jak oczom młodego Żurawia ukazała się potężna gospoda. Tam też kończył się las, po którym nastąpiły pola ryżowe. Teraz jednak interesowała go bardziej gospoda.
Był to wysoki na cztery piętra budynek. Pierwsze trzy piętra zrobione były z bambusa. Nic dziwnego, przecież mieli go tu pod dostatkiem. Czwarte piętro zaś prawie nie miało ścian. Nieliczne papierowe ścianki świadczyły o tym, że niedawno jakaś wichura musiała zniszczyć zapewne piękną loże na szczycie budynku.
Nad drzwiami szerokimi na trzy metry Toshiro dostrzegł szyld "Gospoda Chigu". Teraz nie wahał się. Popchnął lekkie bambusowe drzwi, które odsłoniły przed nim ogrom pomieszczenia. Na tym piętrze wyraźnie była karczma. Wiele długich i niskich na kilkanaście centymetrów ław okalało całą konstrukcję. Przy nich były ułożone małe poduszeczki, na których siedzieli ludzie. Prawie cały zewnętrzny krąg był teraz zajęty przez farmerów, chłopów i kupców. Wewnętrzny krąg składał się z kilku ław, nieco wyższych, dookoła których siedzieli możniejsi goście. Na środku stało kilka okrągłych stolików z krzesłami typowo zachodnimi. Toshiro nie przywykł do siedzenia na takich krzesłach.
Dalej na wschód rozciągał się wielki kontuar, przy którym zaciekle o chwile wytchnienia walczyło kilku barmanów. Ruch był jednak tak duży, że ludzie napływali to coraz nowsi po strawę, czy sake.
Teraz Toshiro stał w środku myśląc o tym, czy znajdzie się dla niego jakiś pokój...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Pon 10:01, 08 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro nie opuszczały wątpliwości co do Jirei i nasiąkniętej krwią kartki. Cały czas sądził, że przeżyje z Lwem wiele przygód, które to opiewane są w pieśniach i legendach. Cóż bogowie i duchy zarządzili jednak dziś inaczej. Co do samej wiadomości to nie bardzo wiedział czy ją przeczytać. W końcu były to sprawy wewnętrzne Lwów i Toshi nie chciał zostać oskarżony o szpiegostwo. "Jeśli wykonałeś pierwszy krok, wykonaj i drugi" - usłyszał słowa ojca tak wyraźnie jakby ten stał tu przy nim. Postanowił jednak przespać się z tym problemem. W końcu Lew zawiódł swój ród - Toshiro wykonał powierzone mu zadanie. Jednak coś w głębi samuraja mówiło, że gdyby nie marudził tak w podróży... ehh z pewnością i tak nie zapobiegłby walki Jirei i Sufumo.
Podszedł do barmanów i ukłonił się prawie niezauważalnie w odpowiedzi na ich ukłony.
- Szukam noclegu i strawy. Ciepła kąpiel też będzie mile widziana. - Toshiro zrezygnował z sake na chwilę obecną. Przyda się choć trochę zdrowego umysłu podczas spytek, kiedy to z pewnością trunek lać sie będzie obwicie niczym deszcz podczas jesieni.
Gdy zajął swoje miejsce spojrzał po sali. Szukał kogoś kto wyglądał na takiego co za kilka kubków wina lub wódki opowie co nie co. Nie chciał stawiać karczmarzy w sytuacji gdzie będą musieli skarżyć jednemu samurajowi na drugiego. Młody Żuraw przeliczył w myślach koku jakie mu podarował ojciec na tą wyprawę. Było ich trzydzieści minus to co zapłaci za obiad i nocleg. Gdy usatysfakcjonował się obliczeniami jadł w ciszy wsłuchując się w gwar rozmów klienteli.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 12:49, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Młody barman ukłonił się nisko przed Asano, kiedy ten poprosił o posiłek.
- To będzie razem osiem sztuk srebra panie. - Powiedział tylko nieśmielej. Z daleka wydawał się bardziej rozgadany. Może fakt o wysokim urodzeniu Żurawia go onieśmielił? Nie było to jednak teraz istotne. Toshiro zajął jedno z miejsc przy stoliku w średnim kręgu. Czekając na swój posiłek zdążył przyjrzeć się ludziom z którymi siedział. Wyglądało na to, że miał do czynienia z młodym małżeństwem. Samuraj z klanu Kraba i jego kobieta siedzieli obok niego wpatrując się w siebie nawzajem namiętnie. Toshiro nie miał nigdy kobiety, nie rozumiał tego. Z jednej strony może i nawet zazdrościł, jednak nie chciał dopuścić tej myśli do swojej głowy. Młodzi, choć i tak starsi od Żurawia nie zwracali na niego uwagi. Toshiro rozejrzał się dalej. Przy stoliku obok niego siedziała stara gruba kobieta, również z klanu Kraba. Szkoda, że nie uważał na lekcjach swojego ojca, gdyż wydawało mu się, że jest to ktoś znany. To jednak też nie miało teraz znaczenia. Szukał informatora, a nie wytrawnego towarzystwa na wieczorne rozmowy, czy spacery. Kobieta ta siedziała w świcie trzech młodych mężczyzn, prawdopodobnie jej synów. Toshiro dostrzegł też, że w zewnętrznym kręgu siedzi około dwunastu ashigaru tego samego klanu. To prawdopodobnie jej straż przyboczna.
Stolik po drugiej stronie wydawał się mniej nudny, choć mało się przy nim działo. Siedziało przy nim czterech samurajów. Dwóch z pośród nich wpatrywało się sobie w oczy. O nie, to nie była ta sama namiętność co w przypadku młodej pary. Oni walczyli w imię honoru. Toshiro rozumiał świetnie tą dyscyplinę. Walka na wzrok uchodziła w tych stronach za szczególnie ciekawe zajęcie. Dwóch pozostałych samurajów rozmawiało ze sobą lekko bełkocząc.
- Oto posiłek panie... - Barman przyniósł w końcu jedzenie dla samuraja. Postawił je tuż przed nim. W drugiej ręce trzymał on tace, na której leżały kubki. Jeden z nich położył tuż obok ręki Żurawia. Ukłonił się kolejny raz. - Pokój dwadzieścia cztery jest do pańskiej dyspozycji panie. Za pół godziny będzie tam na pana czekała gorąca kąpiel... - W końcu człowiek odszedł.
Toshiro przyjrzał się teraz posiłkowi. Leżał przed nim talerz do połowy wypełniony kulkami ryżowymi polanymi sosem mięsnym. Czuć było, ze posiłek jest dobrze doprawiony. Drugą część talerza zajmował kawałek kury, smażony w potrawce z różnych warzyw i owoców. Asano zabrał się za pałaszowanie dalej rozglądając się po karczmie.
Kolejne stoliki obok były dość typowe. Dwa dwa stoliki od strony wejścia zajmowali kupcy ze swoimi świtami. Od razu poznał tych szubrawców, gdyż na odległość przez stoliki rozmawiali ze sobą o swoich towarach i cenach. Stoliki od strony schodów, czyli te na północy były zajmowane przez biedniejszą szlachtę. Przy jednym z nich siedziało trzech chłopów, których Toshiro ku swojemu zdziwieniu zidentyfikował jako Żurawi mieszkających nieopodal Dojo Asano. Stolik obok zajmowało dwóch ashigaru, prawdopodobnie byli oni wykidajłami w tej karczmie. Siedzieli wesoło rozmawiając ze sobą.
Po przeciwległej ścianie znajdowały się kolejne cztery stoły. Dwa z nich zajmowali pomniejsi samurajowie a pozostałe dwa były wciąż puste.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 13:39, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro skłonił się swoim współbiesiadnikom gdy dostrzegł poddanych Żurawia. Wziął swoją porcję oraz kubek i ruszył w stronę wieśniaków. Postawił jedzenie tuż obok nich i oddał niezauważalny pokłon.
- Wstańcie - rzekł - I wróćcie do posiłków. Nie chcę audiencji tylko informacji.
Patrzył na nich wzrokiem władczym acz wyrażał się łaskawie. W myśl maksymy "Kto pyta wstydzi się raz. Kto nie pyta wstydzi się całe życie" Toshiro zaczął swoje małe śledztwo.
- Rozumiem, że niedawno, być może rano w gospodzie tej doszło do sprzeczki dwóch bushido, Lwa i Smoka. Czy jesteście tu na tyle długo aby mi o tym opowiedzieć? Bardziej interesuje mnie ów Lew, gdyż Smoka zdążyłem poznać. Mówcie.
Toshi jak nigdy nic powrócił do jedzenia.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 15:33, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Wieśniacy lekko zaskoczeni lekko tylko ukłonili się przed swym panem. Jeden z nich, wyraźnie najstarszy, zapewne też najmądrzejszy odezwał się w końcu.
- Witaj nasz panie. Miło nam widzieć cię blisko nas, choć nie ukrywamy, że jest to zaskoczenie spotkać tak mężnego samuraja w tych dzikich ostępach.
- Pan pytał o samurajów ojcze. - Powiedział drugi lekko uśmiechając się do samuraja, jak gdyby chciał się przed nim popisać.
- Jeśli chodzi o Lwa i Smoka... Panie, nie wiem, czy będzie to dla ciebie zmartwienie, jednak nic podobnego się nie wydarzyło... Chyba, że moje stare oczy tego nie dostrzegły. - Spojrzał porozumiewawczo na resztę Żurawi.
- Ja również nic takiego nie widziałem.
- No i ja... nie było tu dawno Smoka. Wiem co mówię. Siedzę w tej gospodzie już prawie dwadzieścia dni. - Zmartwił się trzeci. - Jeśli chcesz panie to jesteśmy na twoje usługi! - Dodał wstając s krzesła. Pięści przycisnął do boków a nogi złożył do siebie. Wyglądał teraz wojowniczo. Toshiro obawiał się jednak, że nie o taką pomoc mu chodziło...
- Siadaj głupcze, nie rób z siebie kretyna. - Młodzieniec pociągnął wieśniaka za szatę sadzając go z powrotem na ziemi.
Stary Żuraw spojrzał na to i lekko się uśmiechnął, jednak po chwili znów spojrzał na samuraja.
- Tak jak słyszysz mój panie... Nic nam o takowych ludziach nie wiadomo. Jesteśmy do twoich usług, jednak proszę cię, nie każ nam wyruszać daleko, niebawem zaczynają się siewy...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Wto 19:40, 09 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro wysłuchał ze spokojem starca i dwóch młodszych. Szanował wiek jak każdy zresztą rokuganin. Z wiekiem przychodziła mądrość a z mądrością spokój ducha. Nawet jeśli pochodziła od nie-człowieka.Można to było zauważyć na przykładzie właśnie tych trzech hinin'ów.
Słowa na równi zmartwiły co pocieszyły Toshiro. Może więc jednak tam pod wiśnią nie zginął wcale Jiri? Może on jeszcze nie dotarł do tego przybytku? Z drugiej strony Jiri mógł wcale nie dotrzeć do gospody a na trakcie wdał się w spór. Młody Żuraw chcąc upewnić się raz jeszcze powiódł wzrokiem po obecnych na sali. Gdy dostrzegł te same osoby co poprzednio odwrócił się do wieśniaków.
- Idźcie siejcie i zbierajcie swoje plony. Więcej pożytku wówczas przyniesiecie tym ziemią w polu niż wyruszając w moją drogę. - spojrzał na gorliwego wieśniaka - A ty - rzekł surowiej - Skoro tak bardzo chcesz stanąć u boku zbrojnych podaj mi swe imię a zaręczam ci, że w przyszłym roku przybędzie do ciebie namiestnik z rozkazem stawienia się w Shiro no Asano (Zamku Asano) i powołamy cię pod broń. Zostaniesz ashigaru i kto wie może moim przybocznym.
Toshiro dokończył jedzenie i przyjął pożegnanie wieśniaków. Zamierzał udać się do swojego pokoju, wziąć ciepła kąpiel i wyspać się. Jutro zaś do południa przeczeka w gospodzie i gdy nie pojawi się nikt przypominający Jiriego, wówczas przyjmie za pewnik, że pożegnał się on z życiem na tamtym wzgórzu. Wtedy dopiero młody Żuraw uda się do miejsca, które przeznaczone było Lwu.
Nadal nie zdecydował co zrobi z zaplamioną wiadomością. To również rozważy rano.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 9:47, 10 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 12:31, 10 Mar 2010 Powrót do góry

Wieśniacy pokłonili się pokornie, kiedy ich pan odchodził od stolika. Nasyciwszy się postanowił udać się do swojego pokoju.
Ostatni raz rzucił jeszcze okiem w kierunku stolików, jednak nie zobaczył nikogo nowego. Wszedł schodami na górę. Ujrzał tam szeroki korytarza bardzo ładnie zdobiony. Jego pokój znajdował się jeszcze jedno piętro wyżej. Wszedł zatem na górę i odnalazł swoją izbę. W środku zastał wieśniaka, który dolewał właśnie czegoś do bali z gorącą wodą.
- Przepraszam panie, nie wiedziałem, że przyjdziesz tak szybko. - Wieśniak ukłonił się nisko, po czym skończył dolewać ostatnie naczynie. - Woda może być trochę za gorąca. Jeśli mógł bym coś powiedzieć to na pana miejscu poczekał bym kilka minut przed wejściem. - Wieśniak nie odwracając się plecami do samuraja wyszedł z pokoju zabierając ze sobą puste misy.
W końcu Toshiro był sam w pokoju. Woda faktycznie była gorąca, dla tego wolał nie ryzykować poparzenia. Rozejrzał się po pokoju. Było to obszerne pomieszczenie wypełnione różnymi klamotami. Było również bardzo ładnie ozdobione. Wiele obrazów przedstawiających różnych możnych Rokuganu zdobiło wszystkie cztery ściany. Małe, choć bardzo szerokie łóżko wprawiało samuraja w senny nastrój. Jedyne co zabraniało mu się na nim położyć i zasnąć była myśl o ciepłej kąpieli o której tak długo marzył. W końcu zamknął pokój na klucz i rozebrał się. Spokojnie wszedł do bali i odprężył się na chwilę.
Rozmyślał o momentach, które przeżył w ostatnich dniach. Teraz pluł sobie w brodę, że dał Jireiowi zginąć tam na tej górce. Nie miał jednak pewności, że to był on. Czuł jednak, że nawet, gdyby nie był to Jirei on wziął na siebie dostarczenie owej zakrwawionej wiadomości i tak, czy owak będzie musiał udać się do Chaohu.
W bali leżał jeszcze chwilę, po czym umył się wielką gąbką i wyszedł z niej. Noc była chłodnawa, jednak zapach świeżych wiśni który dobywał się z za okna nie pozwalał mu go zamknąć. Położył się do łóżka i w końcu zasnął spokojnie myśląc o pięknych zapachach wiosny...

4 Mirtul 1372 RD, Gospoda Chigu

Ranek był dość nieprzyjemny. Toshiro obudził się z dziwnym uczuciem, które ciężko mu było określić. Jakaś pustka przenikała go. Być może był to brak ojca, jednak on czuł w głębi, że ma to jakieś powiązanie z wczorajszymi incydentami.
W pewnym momencie samuraj zorientował się, ze zaspał. Nie był to ranek tak, jak oczekiwał, tylko prawie sam środek dnia. Cóż mu się dziwić, w końcu niemal pół nocy szukał tego miejsca. Nie było przy nim jednak jego matki. Teraz sam musiał o siebie dbać.
Szybko zrzucił z siebie pościel, po czym ubrał się i wyszedł z pokoju. Zszedł na dół i od razu zaczął filtrować otoczenie. Sala była niemalże pusta. Było w niej tylko kilku pijanych wykidajłów i paru ashigaru, których widział tu już wczoraj.
A co jeśli Jirei już opuścił lokal?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Śro 19:39, 10 Mar 2010 Powrót do góry

Samuraj zszedł na dół wymieniając grzeczności z kolejno napotkanymi ludźmi równymi mu statusem. Śpieszył się więc nawet nie zwracał uwagi na pół-ludzi i nie-ludzi.
Gdy znalazł się w głównej sali od razu dostrzegł, że świeci ona niemal pustkami w porównaniu z wczorajszym tłokiem. Nie odnalazł poddanych Żurawi więc udał się do barmanów. Bez słowa położył złote koku przed sobą a obok drugie.
- Jeden to zapłata za gościnę, a drugi za przysługę. Oba będą należeć do ciebie jeśli tylko zgodnie z prawdą odpowiesz mi na pytanie. Czy w czasie gdy przebywałem w pokoju zjawił się tu jakiś bushi z klanu Lwa? Raczej zbliżony wiekiem do mojego niż starszy. Skłam jednak a poznam to od razu - ton Żurawia był surowy i choć wcale nie chciał krzywdzić tego człowieka to pomyślał, że będzie to całkiem doby argument do tego aby wywiedzieć się prawdy - prawa dłoń zatrzymała się w połowie drogi do daisho.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Śro 19:40, 10 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 10:31, 11 Mar 2010 Powrót do góry

Barman spojrzał w stronę wykidajłów, którzy od razu zareagowali. Dwóch rosłych ashigaru, wstało od stolika, po czym podeszło do rozmawiających. Na kilka metrów cuchnęło od nich wczorajszym sake, nawet lekko chwiali się na nogach. Stali tak tuż za Toshiro głośno sapiąc.
- Spokojnie panie. Nie musimy od razu wprowadzać nerwowej atmosfery. Jeśli znam odpowiedź na twoje pytania to udzielę ci odpowiedzi nawet bez tej dodatkowej monety. - Jeden z ashigaru ledwo co nie wywrócił się na kontuar. Jedną ręką podparł się lady wywracając dwa pełne kubki. Barman spojrzał na niego ze złością, po czym podał mu dwu litrowy dzban. - Nie widziałem tu młodych Lwów od kilku tygodni. Przechodził tędy jeden, może o pięć wiosen starszy od ciebie, ale to było już trochę temu. - Ashigaru pociągnął wielki łyk z dzbana, po czym podał go swojemu kompanowi. Ten również od razu zabrał się za picie. Barman sięgnął po jedną z monet, które leżały na stole, po czym wydał z niej resztę. - Chce pan coś jeszcze?
- Lepiej żeby nie... - Odezwał się jeden z wykidajłów czkając wcześniej.
- Uważaj lepiej do kogo się zwracasz baranie. - Odpowiedział mu barman. - Wybacz panie jego zachowanie. Wiele się u nas ostatnio nie dzieje, więc ci "mężni" wojownicy nie mają zbyt wiele do roboty. Mam nadzieję, że ominą go skargi z pańskiej strony.
- Czekaj, czekaj... - W końcu odezwał się drugi odrywając pysk od dzbana. - O młodego Lwa się rozchodzi? Kiedym wczoraj szedł tu widziałem na pobliskim wzgórzu jednego takiego... Zdaje się, że na coś tam czekał.
- Nie odzywaj się nie proszony ćwoku. - Barman zrobił groźną minę, po czym ukłonił się w kierunku samuraja. - Mam nadzieję, że pomogliśmy w pańskich poszukiwaniach.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Czw 14:07, 11 Mar 2010 Powrót do góry

Toshiro spojrzał na ashigaru. Było ich dwóch. Tylko dwóch czy aż dwóch? Mógł z łatwością dobyć katany i ukarać ich niewyparzone języki. Nawet nie musiał ich wyzywać na pojedynek... ba taki czyn byłby dla niego dyshonorem. Postanowił jednak rozegrać to inaczej.
- Będę mówił co mi się podoba i kiedy mi się podoba. Wasz ton świadczy nie o głupocie lecz o braku dyscypliny. Ktoś powinien ją wam pokazać - spojrzał na barmana - Zatrzymaj obie monety. Może tej drugiej użyjesz aby znaleźć sobie nowych wykidajłów bo ci nadają się tylko do picia i zataczania się. Dziękuję za gościnę.
A więc jednak Jiri padł na tamtym wzgórzu. Asano skłonił się lekko i nie zważając na ashigaru wyszedł z gospody.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 20:23, 13 Mar 2010 Powrót do góry

Ani barman, ani pijani strażnicy nie odpowiedzieli nic więcej. Samuraj wyszedł z karczmy.
Dzień zapowiadał się dość przyjemnie. Lekki wiatr z zachodu delikatnie muskał srebrne włosy Toshiro, gdy ten powoli ruszył dalej na wschód. Po chwili jednak przekonał się, że może stracić więcej czasu niż się spodziewał. Rozciągające się prawie po horyzont pola ryżowe, głębokie na ponad metr dawały mu się we znaki. woda nie była dość brudna, jednak brnięcie po niej męczyło samuraja. Niestety nie było innej drogi. Tędy podróżowali wszyscy.
Po chwili marszu słońce zniknęło mu z oczu chowając się za plecami. Prawdopodobnie to był jedyny komfort podróży. W końcu po kilku kolejnych godzinach Pola ryżowe skończyły się ustępując miejsca dość sielankowemu widokowi. Droga prowadziła przez dolinę między kilkoma niskimi górami, na których porastały drzewa liściaste. Po środku płynęła rzeka, która potem wpadała prosto do "ryżowego jeziora". Tymczasem młodego samuraja interesowało coraz bardziej skąd ona wypływa. Woda w niej była krystalicznie czysta i aż prosiła się o kąpiel w. Niestety tu rzeka była zbyt płytka. Droga prowadziła wzdłuż, toteż Toshiro przyspieszył kroku. Wielkie zielone polany na łagodnych górskich stokach lekko rozpraszały go jakby mówiąc do niego aby się na nich położył, jednak dyscyplina nakazywała mu brnąć dalej. Kolejna godzina minęła tak, gdy droga zaczęła powoli skręcać na południe.
W tym miejscu była też niewielka polanka i w końcu małe jeziorko otoczone z dwóch stron stromymi klifami. Z jednej strony było do niego dość szerokie wejście, a z drugiej otoczone było wielkimi kamieniami. Widać było, że to miejsce przeznaczone jest do przycupnięcia sobie podczas długiej podróży. Nagle Toshiro zauważył na trawie postać mężczyzny. Prawie doskonale zakamuflowany wojownik leżał na plecach z rękami złożonymi pod głową. Cały czas wpatrywał się w młodego Żurawia. W końcu, gdy zauważył, że Toshiro zwrócił na niego uwagę, podpał się rękoma siadając płasko.
- Hej ty! - Toshiro obejrzał się dookoła lekko zdziwiony zuchwalstwem wojownika. - Tak Żurawiu, o ciebie mi chodzi. Podejdź no tu do mnie. Wyglądasz mi na prawdziwego samuraja. Powiedz, że zgadłem... Albo nie, nie musisz nic mówić, już wiem, że nim jesteś. Twoja mina cię zdradziła. - W końcu człowiek wstał i podszedł do jednego z większych kamieni. Usiadł na nim. - Pochodzisz z dojo Asano nieprawdaż? Wydaje mi się nawet, że już cię gdzieś widziałem młody. - Człowiek z całą pewnością był zuchwały, gdyż sam był może o pięć wiosen starszy od Żurawia. - No to jak cię zwą i gdzie leziesz?
Zachowanie człowieka nie zdenerwowało samuraja, wręcz przeciwnie - zaintrygowało go.

Image


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Sob 21:48, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Danaet
Władca Domeny



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 22:00, 13 Mar 2010 Powrót do góry

Żuraw zatrzymał się przed nieznajomym. Jego ton wypowiedzi nasuwał jedno skojarzenie - barbarzyńca z zachodu. Być może z klanu Jednorożca? Asano przyzwyczajony do bardziej dworskiego języka zapomniał na chwilę co ma rzec, zbity z tropu zuchwałością mężczyzny.
- Nie mylisz się - rzekł po chwili - Podążam ścieżką bushido. Kim zaś ty jesteś? Skąd u ciebie maniery godne człowieka z zachodu? Skąd znasz moje imię skoro ja widzę cię po raz pierwszy?
Asano zalał pytaniami dziwnego człowieka. Słyszał o nieokrzesanych Jednorożcach a także o dzikich ludziach z zachodu. Jednak po raz pierwszy w życiu spotkał kogoś takiego i był tak samo przerażony nieprzewidywalnością tego osobnika co zaciekawiony nim.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kwiatek
Troublemaker



Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42
Płeć: Gremlin (mężczyzna)

PostWysłany: Sob 22:07, 13 Mar 2010 Powrót do góry

Na twarzy człowieka wolno wymalował się potężny uśmiech. Zeskoczył z kamienia i podszedł do Toshiro.
- Ha! No tak, byłbym zapomniał... Zwą mnie Mitsurugi i jestem sohei na usługach mnichów. - Człowiek skłonił się nisko przed Żurawiem. - Siadaj młody Asano, siadaj, opowiedz mi swoją historię... Dawno to na swej drodze nie spotkałem nikogo godnego mej uwagi, toteż przyjemność będzie po mojej stronie samuraju.
Mitsurugi wskazał ręką miejsce obok siebie, po czym sam zasiadł na miękkiej, zielonej trawie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kwiatek dnia Sob 22:08, 13 Mar 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiekTen temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie GMT
 
 
Regulamin