 |
|
 |
|
Autor |
Wiadomość |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Nie 15:29, 03 Sty 2010 |
 |
- Definitywnie Tarisie, tak powinniśmy zrobić już od samego początku. Tylko czas tu traciliśmy, gdyby ta wieśniaczka nie mogła sobie wywróżyć gdzie są te jej dzieci. - Krasnal dogonił elfa i szedł koło niego. Co jakiś czas obracał się tylko patrząc, czy Belak nie knuje czegoś i nie zechce ich za chwile zaatakować. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
|
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:11, 04 Sty 2010 |
 |
Szli. Nie niepokoił ich nikt. Małe gobliny wciskały się w kąty na ich widok. Weszli na górny poziom gdzie jeszcze niedawno królował wielki gobliński król. Pozostawili Belaka samemu sobie.
Drogę powrotną pamiętali. Elf ufał krasnoludowi, który wyprowadził ich krętymi korytarzami. Meepo nie było tam gdzie go zostawili. Znaleźli jego trupa komnatę dalej z rozszarpanym gardłem i pokąsanymi przez szczury kończynami.
Koboldy najpewniej dały sobie spokój z szukaniem ich. Ciekawe co uczyni koboldzia przywódczyni gdy dowie się o śmierci bugbeara. W sumie wojna między goblinami a koboldami z Podświata nadal trwała.
Gdy dotarli do schodów wyjściowych rzucili ostatni raz wzrokiem na Bezsłoneczną Cytadelę i jej plugawe tajemnice.
Wspięli się po linie na górę. Świerze, rześkie powietrze było nadal mroźne. Szczypało w oczy. Zmierzchało. A więc spędzili na dole całą noc i dzień.
Elf dostrzegł ślady Jenkinsa na śniegu. Był to jedyne ślady prowadzące z podziemi. Widać odkąd opuścił podziemia nie padało. Zdumiał go fakt, że ślady znaczone był krwią. Czyżby ten stary gł€piec wdał się w jakąś potyczkę? Nie... ślady te wyglądały bardziej tak jakby Jenkins wymiotował. Jakiś kilometr dalej znaleźli jego zamarźnięte ciało. I kogo tu odkopią na wiosnę? Zaśmiali się obaj kompani. Do wsi Zalesie dotarli tuż przed rankiem. Byli wyczerpani i zziębnięci. Karma zaś po raz kolejny przyciągała swym widokiem. Z pewnością o tej porze była zamknięta. Ale od czego jest wolna chata po Jenkinsie?
Zasnęli w niej przy ciepłym kominku. Tuż nad ranem jednak usłyszeli hałas za oknem. Elf, który czuwał dostrzegł przez szybę jak las... maszeruje w kierunku Zalesia. Drewniaki pod wodzą suplikantów Belaka maszerowały wprost na śpiących mieszkańców osady. Naliczył ich ponad trzydzieści a może nawet więcej...
Najgorsze jednak wyszło za nimi. Kroczył, lekko się kołysząc jakby dopiero nauczył się chodzić. Miał miecz w dłoni i ciernie, które wyrastały mu spod skóry. To był trup Jenkinsa. Elf przypomniał sobie jak cierń w policzku krasnoluda zaczął kiełkować. Jenkinsa najwyraźniej opanowała ta mroczna moc. Ożywiła jego trupa i dołączył on do armii Belaka.
Nie było czasu do namysłu. Dom Jenkinsa stał na drodze pomiędzy drewniakami a Zalesiem... |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Kwiatek
Troublemaker
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 1186 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: ODPOWIEDŹ TO... 42 Płeć:
|
Wysłany:
Pon 20:18, 04 Sty 2010 |
 |
Odpisuje racje żywnościowe (2)
- No pięknie. Miałem w planach kiedyś zniszczyć tą przeklętą wieś. Coś mi jednak podpowiada, że nie będę miał ku temu sposobności. - Mówił do Tarisa pośpiesznie się pakując. - Nie widzę sensu sprawdzania naszej neutralności do tego świra Belaka... Wiejmy! - To mówiąc krasnal wybiegł z domu najszybciej jak to było tylko możliwe biorąc pod uwagę jego krótkie nóżki i pancerz. |
Post został pochwalony 0 razy
|
|
 |
 |
Danaet
Władca Domeny
Dołączył: 25 Paź 2007
Posty: 3085 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany:
Śro 16:15, 06 Sty 2010 |
 |
Elf widząc determinację krasnoluda [a było z nim często gorzej niż z upartym osłem] ruszył za nim. Zdążyli się oddalić na bezpieczną odległość. Drewniaki i suplikanci uderzyli na pierwsze domostwa. Gdy mordowali ich mieszkańców reszta wioskowych zdążyła się zorientować o ataku i stanęła do obrony. Przez głowę elfa przemknęło, że jeśli choć połowa z mieszkańców zamieni się w podobne zombie Belak będzie dysponował małą armią. Armią posłusznych i nieustraszonych istot. Ciekawe jaki zrobi z nich użytek. Co było jego celem?
Bitwa we wsi była teraz całkiem dobrze widoczna. Stali na niewielkim wzgórzu i obserwowali ją z odległości. Drewniaki przedarły się przez pierwsze domy. Obroną dowodził Urlich wespół z Naendilem. Kapłan wraz z małym oddziałem wioskowych [a walczyły zarówno mężczyźni jak i kobiety] przedarli się do karczmy. Po chwili zasypali stamtąd Drewniaki płonącymi strzałami. Drewniaki padały płonąc lecz od ich płonących ciał zapalały się też domy. Nie minęło dużo czasu gdy wieś Zalesie zmieniła się w płonące sioło. Ludzie poczęli gromadzić się wkoło karczmy, która najpewniej była teraz ostatnim miejscem, które jeszcze nie płonęło. Drewniaki i suplikanci poczęli ich otaczać. Gdy ich sytuacja zrobiła się już całkiem beznadziejna ostatni ze stojących na nogach wbiegł do karczmy i zabarykadował drzwi. Drewniaków było teraz o połowę mniej. Z suplikantów przetrwał tylko Bradford i Sharwyn. Jenkins gdzieś zniknął. Dopiero wtedy zorientowali się, że nie brał on udziału w natarciu na wioskę. Gdy miecz Bradforda już prawie rozłupał drzwi karczmy w powietrzu zawirowała magia. Spostrzegli Jerimonda, który wznosił się lewitując nad lasem. Tuż za szeregami drewniaków eksplodowała kula ognia. Stopiła śnieg i roztrzaskała w stosy gałęzi drewniaki i suplikantów. Na chwilę zapanowała cisza. Słychać było tylko wiatr i trzask płonących domostw. Jakiś dach zawalił się. Jerimond spojrzał po pobojowisku i odleciał w kierunku swej wieży.
Nie wzruszeni całą sceną ruszyli w kierunku Coltlandu. Znajdował się on na południowy-wschód stąd. Dobre sto kilometrów stąd. Nie było jednak co się zastanawiać. Skoro przybyli tu prawie na własnych nogach teraz też im się uda!
Gdy zostawili wieś Zalesie daleko za sobą było już południe. Szli przez śnieg sięgający elfowi do kolan a krasnolud tonął w nim po pas. Na próżno próbowali znaleźć jakiś trakt czy coś. Najwidoczniej nikt nie przetarł im szlaku od ostatnich śniegów.
Taris miał dziwne przeświadczenie, że ktoś za nimi podąża. Zdawało mu się od czasu do czasu, że widzi jakiś ciemny punkt na horyzoncie. Jednak gdy przypatrywał się uważniej ten znikał jak kamfora. Pewności jednak nabrał gdy krasnolud też to dostrzegł.
Dotarli do niewielkiego zagajnika, który rósł wkoło niedużej jaskini. Pamiętali to miejsce z podróży do Zalesia. Było to doskonałe miejsce na popas.
Taris spojrzał na niebo. Zapowiadało się na zamieć i to porządną. Trzeba wiec się skryć, rozpalić ciepłe ognisko i przeczekać.
[Co do PD to po 500 na głowę za zakończenie wątku z Bezsłoneczną Cytadelą. Po 400 za odgrywanie postaci i po 300 za pomysły i inne nieklasyfikowane bliżej rzeczy . Daje to po 1200 PD na głowę, czyli z tego co się orientuję 5 poziomy dla waszych postaci. Ten temat zamykam a post przenoszę do nowego pt. Skowyt Duszy. Przenieście tam swoje postaci już awansowane najlepiej. A i jeszcze jedno HURRRRA PIERWSZA ZAKOŃCZONA PRZYGODA NA TYM FORUM OD CZASÓW JEGO ZAŁOŻENIA   ] |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Danaet dnia Czw 10:28, 07 Sty 2010, w całości zmieniany 3 razy
|
|
 |
 |
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie GMT
|
|
|
 |
|
 |
|